Galactus. Złoczyńcy Marvela, którzy mogą zastąpić Thanosa
Spis treści
Galactus
Dlaczego to dobry pomysł?
To bodaj najbardziej znany z superzłoczyńców, którzy nie pojawili się jeszcze w MCU. Tak naprawdę to on, a nie Thanos był największym zagrożeniem dla ludzkości w komiksach. Nazywa się go Pożeraczem Światów, bo jego niezbyt przyjacielskie zamiary względem Ziemi nie są spowodowane nienawiścią, a chęcią zaspokojenia głodu. Jest tak potężny, że w zasadzie nie są mu w stanie zagrozić nawet największe bóstwa (z kilkoma wyjątkami, ale w całym uniwersum nie istnieje bohater, którego nie mógłby nigdy pokonać nikt inny, wszystko zależy w końcu od scenarzystów). Ma ciekawy design, prawdziwie badassowy charakter i kieruje się motywacjami bynajmniej niebanalnymi, ale zupełnie różnymi od tych Thanosowych. Pytanie nie brzmi: „Czy pojawi się jako główny przeciwnik Avengersów?”, ale „Kiedy się pojawi?”.
Dlaczego to zły pomysł?
Są w ogóle jakieś argumenty na „nie”? No dobra, może jeden. Galactus przybiera rozmiar planety, co może trochę utrudnić jego interakcje z Avengersami. Na potrzeby filmów można by go jednak pewnie trochę zmniejszyć. Albo sprawić, by z reguły występował jako kosmita przeciętnego ludzkiego wzrostu lub porozumiewał się poprzez awatara – lub z pomocą Silver Surfera, swego herolda. Dla chcącego nic trudnego – czy jakoś tak.
Polska antagonistka – Bloodlust
Tak naprawdę nazywa się Beatta Dubiel. Brzmi prawie swojsko (gdyby nie te dwa „t”...), bo bohaterka urodziła się we Wrocławiu. Potrafi świetnie walczyć, czasami przeobraża się w jeszcze potężniejszą (i... ekhem... nieco bardziej potworną) wersję samej siebie. W tej formie przypomina zresztą Scream. Siłą dorównuje Wolverine’owi, więc jest niełatwym przeciwnikiem nawet dla X-Menów. Tyle że to wciąż zbyt mało, by stać się następczynią Thanosa. Ot, taka ciekawostka. Fajnie wiedzieć, że w gronie najpotężniejszych marvelowskich złoczyńcow znajduje się jakaś Polka.