autor: Michał Nowak
Mroźną północ rozgrzały esportowe emocje – relacja z Dreamhack Stockholm 2014
W stolicy Szwecji, Sztokholmie odbyła się kolejna edycja znanego turnieju esportowego Dreamhack. W piątek i sobotę najlepsi zawodnicy zmagali się w pięciu grach – m.in. StarCraft II, Hearthstone i World of Warcraft.
Spis treści
Hala Global Arenas w Sztokholmie stała się na kilka dni jednym z najważniejszych esportowych miejsc w Europie – odbył się tam turniej Dreamhack Stockholm 2014. Jest to jedna z wielu imprez organizowanych pod sztandarem Dreamhacka – oprócz Szwecji (wspomniana wyżej stolica oraz Jönköping) zawody odbywają się również w Rumunii (Bukareszt), Hiszpanii (Walencja) i Rosji (Moskwa). Tym razem gracze z całego świata konkurowali w pięciu tytułach – Hearthstone: Heroes of WarCraft, World of WarCraft, StarCraft II: Heart of the Swarm, Counter-Strike: Global Offensive oraz Ultra Street Fighter IV: Arcade Edition. Najwięcej uwagi przyciągały gry Blizzarda i to one królowały drugiego dnia na głównej scenie imprezy. Oprócz turniejów, na Dreamhack Stockholm 2014 swoje dzieła prezentowali indie deweloperzy, przedstawiając niekonwencjonalne pomysły na gry komputerowe.
Podobne turnieje odbywają się również w Polsce. Najbardziej popularnym jest oczywiście Intel Extreme Masters w Katowicach, który w 2015 roku będzie miał kolejną edycję – w stolicy Górnego Śląska odbędą się Światowe Finały tych zawodów.
StarCraft II – mikro i macro w najlepszym stylu
StarCraft II to najbardziej popularna gra Blizzarda… pod esportowym względem oczywiście – w tym roku do Sztokholmu zawitało wielu sławnych graczy, znanych na całym świecie. 64 zawodników zmagało się najpierw w trzech fazach grupowych, by w końcu wyłonić 16 najlepszych prograczy. Warto wspomnieć, że wśród tej szesnastki znalazł się Polak, Grzegorz „MaNa” Komnicz, reprezentujący Team Liquid. Razem ze swoim kolegą z zespołu, LiquidBunny, są jedynymi, którzy reprezentowali tzw. foreigners, czyli graczy spoza Korei Południowej. Niestety, MaNa został wyeliminowany z turnieju przez jednego z legendarnych koreańskich graczy – MMA. Dominacja Korei była widoczna jak na dłoni – w 1/8 finału zostali już sami przedstawiciele tego niewielkiego azjatyckiego państwa. Jest to kolejny przykład na jeden ze stałych problemów StarCrafta II jako dyscypliny esportowej – dominacja jednej nacji powoduje, że zmagania stają się mniej interesujące dla graczy z innych państw, którzy chcieliby przecież kibicować swoim rodakom.
W ćwierćfinale zostali czterej gracze – Solar (Zerg), soO (Zerg), Hero (Protoss) oraz ForGG (Terran). Po zaciętych pojedynkach Solar wyeliminował Hero, a soO pokonał ForGG. Oznaczało to, że w finale stoczą walkę Zerg z Zergiem, co zwykle oznacza szybkie gry. Znany z zajmowania drugiego miejsca soO miał szansę w końcu coś wygrać – był w tej grze faworytem, na którego stawiali komentatorzy i analitycy. Wyjątkiem okazał się Amerykanin InControl, który wskazał Solara jako zwycięzcę. Ku zaskoczeniu wszystkich tak się właśnie stało – mało znany wcześniej zawodnik dosłownie zmiótł faworyta, dzięki czemu zagarnął 10 tysięcy dolarów oraz wymarzone trofeum – gwiazdę Dreamhacka. soO, za drugie miejsce otrzymał 5 tysięcy dolarów.
Hearthstone – karty w dłoń!
Najnowszą grą na Dreamhacku był niewątpliwie Hearthstone – darmowa gra karciana będąca najnowszym sukcesem Blizzarda. Gracze walczyli o bilet na Blizzcon, który odbędzie się w dniach 7–8 listopada w Kalifornii. Z 16 zawodników, którzy zakwalifikowali się do europejskiego turnieju, wygrać mogło tylko czterech – tyle właśnie było biletów. Co ciekawe, nie wszyscy zawodnicy są profesjonalnymi graczami: niektórzy przyjechali do Szwecji na własną rękę, a dwaj zostali zastąpieni przez rezerwowych, ponieważ przeszkodziła im praca lub sprawy życia prywatnego.
Pierwszego dnia, w piątek, rozgrywano mecze grupowe, by wyłonić 8 z 16 graczy, którzy przeszli dalej. Niestety, wszystko niesamowicie się przedłużyło – faza grupowa zamiast o 23 skończyła się… o 5 rano! Należą się brawa dla komentatorów, którzy sprawnie opisywali i analizowali mecze, pomimo tego, że byli na wizji przez ponad 20 godzin. Jednym z nich był Polak Marcin „Gnimsh” Filipowicz, który razem z Artosisem, Frodanem i Savjzem zadbali o to, aby gry toczyły się dalej. Mimo wszystko można tę sytuację postrzegać jako niedopatrzenie ze strony Dreamhacka i Blizzarda. Zawodnicy, którzy przez wiele godzin musieli czekać na swój mecz, nie grali z powodu zmęczenia na 100% swoich możliwości.