autor: Michał Nowak
Counter-Strike i Street Fighter. Mroźną północ rozgrzały esportowe emocje
Spis treści
Counter-Strike i Street Fighter
Counter-Strike: GO oraz Street Fighter zostały potraktowane trochę po macoszemu – poświęcono im najmniej uwagi podczas całego turnieju, nie cieszyły się też tak dużym zainteresowaniem jak trzy pozostałe tytuły.
Na rozgrywki Counter-Strike’a zostało zaproszonych 8 drużyn, które walczyły o nagrodę główną – 10 tysięcy dolarów. Te pieniądze zgarnął zespół Titan eSports z Francji, który pokonał w finale LDLC.com. Za drugie miejsce Team LDLC otrzymał 5 tysięcy dolarów. 3,5 tysiąca przypadło zespołom Fnatic oraz Team 3DMAX za 3 i 4 miejsce.
Obecność Street Fightera IV na Dreamhacku jest częścią większego, ogólnoświatowego turnieju. Gracze na różnych zawodach zbierają punkty rankingowe, prowadzące ich do ostatecznego zwycięstwa w Capcom Pro Tour. Podczas rozgrywek w Sztokholmie nie było zaskoczenia – zwyciężył MD|Luffy, który jest niekwestionowanym faworytem całych zawodów. Oprócz 128 punktów rankingowych (dzięki którym obecnie ma dwukrotną przewagę nad graczem z drugiego miejsca) wygrał on 25 tysięcy koron szwedzkich, czyli około 12,5 tysiąca złotych.
Gry indie – dla starszych i młodszych
Oprócz turniejów na Dreamhack Stockholm swoje dzieła prezentowali różni indie developerzy, czasami z bardzo niekonwencjonalnymi pomysłami. Co powiedziecie na kozę (ostatnio popularny temat) podczepioną pod baloniki, którą steruje się za pomocą… krzyku? Za kontroler służy mikrofon, który wychwytuje kierunek głosu, oraz jego modulację, co wpływała na szybkość i kierunek lotu. Inną ciekawą grą był Flash&Crash, gdzie za przekazywanie ruchów odpowiada wielka, nadmuchiwana piłka. Tytuł cieszył się popularnością nie tylko wśród najmłodszych graczy – przy toczeniu tego niecodziennego kontrolera dorośli bawili się równie dobrze. A że nie tylko grami człowiek żyje – sponsorzy również mieli swoje stoiska. Największą uwagę przyciągało Diablo III, które zaprezentowane było na jednym monitorze o trzech ekranach.
Podsumowanie
Dreamhack Stockholm 2014 okazał się udanym turniejem, a małe kłopoty techniczne nie wpłynęły na ogólny przebieg zawodów. Trzeba przyznać, że ta odsłona była dużo mniejsza od zawodów w Jönköping, gdzie tysiące graczy przyjeżdża ze swoimi komputerami, żeby grać na jednym z największych LAN-ów na świecie. Ponadto, po doświadczeniach z IEM Katowice można z czystym sumieniem stwierdzić, dobrze odbierało się brak tłumów, co pozytywnie wpłynęło na odbiór turnieju na miejscu. Bez tłoków, progamerzy, komentatorzy i streamerzy spokojnie spacerowali po hali, gdzie można było chwilę z nimi porozmawiać. Z drugiej strony, brak odpowiedniej ilości widzów sprawił, że Dreamhack nie miał takiej mocy na scenie głównej, która była zapełniona ledwie w połowie w godzinach szczytu – na finale StarCrafta II. Choć pewnie odbywające się w tym samym terminie Finały Mistrzostw Świata w League of Legends również na to wpłynęły.