autor: Krzysztof Sobiepan
Móózgiii... czyli co nowego w trybach gry. PUBG 2.0 – trzecia mapa i nowe bronie?
Spis treści
Móózgiii... czyli co nowego w trybach gry
Pamiętacie jeszcze, jak słońce nie znikało z horyzontu o 17:00? Widok za oknem nie sprzyja może takim wspominkom, ale warto czasem cofnąć się pamięcią do leniwych miesięcy przełomu wiosny i lata. Ciepło, pogodnie, majówki... czerwcowe targi E3 2017 – to były czasy. Zaraz, zaraz. A co stało się z zapowiadanym na tym expo trybem zombie? Poniższy trailer wydaje się ostatnią wzmianką na ten temat, potem zapadła grobowa wręcz cisza.
Zombie otrzymali oficjalny status po fali popularności wśród desygnowanych partnerów Playerunknown’s Battlegrounds, którzy rozpowszechnili na serwerach custom specjalny rodzaj zabawy. Podczas jednej rundy czwórka „bohaterów” ma dostęp do broni palnej, a reszta stuosobowego serwera próbuje ich dorwać jako „żywe trupy”, wyposażone jedynie we własne pięści. Ciekawy mod zyskał podobno uznanie twórców gry i spodziewaliśmy się, że jego poprawiona wersja pojawi się jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego. Tymczasem temat pozostaje zupełnie martwy od miesięcy, choć niewykluczone, że deweloperzy odniosą się do niego w ramach ujawniania marcowego planu rozwoju.
Jakie jeszcze urozmaicenia chcielibyśmy zobaczyć w trybach gry? Logicznym krokiem byłoby wprowadzenie battle royale w wersji mini. Pełny mecz w PUBG może zająć nawet godzinę, więc gdyby przykładowo zrzucać ze spadochronami jedynie 50 graczy na wyznaczony kawałek obecnych już w tytule map, to wygrywanie kurczaków mogłoby przebiegać nieco sprawniej. Jeśli spojrzymy na pierwowzór PUBG, sławny mod ARMA 3 Battle Royale, na myśl przychodzą jeszcze dwie interesujące propozycje.
Jak miksuje Fortnite
Oprócz tego, że Fortnite posiada całą drugą połowę gry, polegającą na budowaniu fortów i eliminacji przeciwników sterowanych przez komputer, twórcy od czasu do czasu bawią się konwencją darmowego trybu battle royale. Grudniową ciekawostką był na przykład moduł walki 50 vs. 50, który przypominał wielką rundę team deathmatcha. Od tego czasu autorzy zapewniają stały napływ zmieniających zasady, czasowych trybów, jak skupione na skradaniu „Podstępne tłumiki”, testujące celność „Konfrontacje snajperów” i tym podobne.
Street Fight, w którym z ziemi podnosimy tylko pistolety maszynowe, śrutówki i inną broń bliskiego zasięgu (broń długa pochodzi zaś jedynie ze specjalnych zrzutów), zwykle dotyczył terenów miejskich, które zamieniały się w prawdziwy śmiercionośny labirynt. Zupełnie odwrotnym trybem był zaś War, gdzie setka graczy bezlitośnie zabijała się jak w klasycznym deathmatchu (odrodzenie polegało na ponownym spadaniu ze spadochronem), a zacieśniające się kółko pojawiało się dopiero po 30 minutach jatki i wyłączało respawny.