autor: Bartosz Świątek
Job Simulator – druga praca. Gry, które się nam podobały, CHOĆ NIE POWINNY 😅
Spis treści
Job Simulator – druga praca
Job Simulator to w gruncie rzeczy nie gra, a pokaz tego, jak można wygłupiać się z hełmem VR na głowie. A nawet gdy już przyjmiemy, że produkcja Owlchemy Labs ma z grami coś wspólnego, i tak wypada dojść do wniosku, że w najlepszym razie jest to tytuł dla prawdziwych masochistów – no bo kto chce bawić się w pracę... po pracy? Nie ma w tym w zasadzie faktycznej rozgrywki, sterowanie czasem szwankuje, a i zawartości jest niewiele.
A jednak – niektórzy znajdują w tym sporo frajdy. Jeśli zastanawiacie się, kto jest fanem symulowania pracy w redakcji GRYOnline.pl, to śpieszę donieść, że jest to Marcin Strzyżewski.
Job Simulator to w zasadzie nawet nie jest gra. To takie sobie płatne VR-owe demko, w którym przenosimy się do świata przyszłości, gdzie Ziemię zamieszkują roboty (przypominają trochę lewitujące monitory CRT). Jesteśmy jednym z nich i odwiedzamy muzeum, w którym możemy zobaczyć, jak wyglądał relikt przeszłości – praca.
Przenosimy się więc za kasę w małym sklepie, do budki z fast foodem, biurowego boksu i samochodowego warsztatu. Do wykonania mamy niesamowicie proste zadania, takie jak nalanie napoju z dystrybutora do kartonowego kubka. Wykonujemy to jednak przy użyciu kontrolerów ruchowych i jest to duży plus, a po drugie – możemy się wygłupiać.
Przez dobrą godzinę za pierwszym razem rzucałem hot dogami w klientów, miotałem częściami samochodowymi do różnych celów w garażu i... w sumie tyle. Jak o tym opowiadam, to nie mam zielonego pojęcia, jakim cudem coś takiego mogło wydać się tak zajmujące dorosłemu człowiekowi. Ale było. Po prostu.
Marcin Strzyżewski
Na szczęście powstał już sequel o bardziej znośnej tematyce – Vacation Simulator.