autor: Bartosz Świątek
Dawn of War III – reanimacja RTS-ów. Gry, które się nam podobały, CHOĆ NIE POWINNY 😅
Spis treści
Dawn of War III – reanimacja RTS-ów
Wojna, jak wiedzą fani Fallouta, nigdy się nie zmienia. A... guzik prawda. Ta, która toczy się w czterdziestym pierwszym tysiącleciu – znanym z uniwersum Warhammera 40 000 – zmienia się bardzo mocno i regularnie. Najlepszym dowodem na to są gry z serii Dawn of War. Jak dotychczas otrzymaliśmy trzy części (plus zalew dodatków do „jedynki” oraz „dwójki”) i każda z nich była czymś zdecydowanie innym.
Pierwszy DoW to klasyczny RTS, który – choć parę rzeczy robił po swojemu (np. zmienił sposób generowania surowców, a także wprowadził do gry osłony i morale) – w gruncie rzeczy nie odbiegał szczególnie od gatunkowych standardów. Część druga poszła w zupełnie inną stronę – pozbyto się budowania bazy, zmniejszono liczbę oraz liczebność oddziałów i skupiono na taktycznym aspekcie rozgrywki. „Dwójka” wzbogaciła także całą formułę o elementy RPG (szczególnie w kampanii). Z kolei „trójka” próbowała pogodzić pomysły z poprzednich dwóch gier... i niestety – tu deweloperzy przypadkowo wylali przysłowiowe dziecko z kąpielą.
Otrzymaliśmy produkcję, która trochę nie wiedziała, czym w gruncie rzeczy jest. Zarówno aspekt strategiczny, jak i warstwa RPG zostały spłycone, a w powstałe tu i tam dziury powpychano rozwiązania kojarzone z podgatunkiem MOBA – co również nie spotkało się ze zbyt ciepłym odbiorem ze strony graczy. Mimo to... niektórym Dawn of War III zapewniło całkiem sporo frajdy.
Zostało jeszcze 44% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie