autor: eJay & fsm
Labirynt – recenzja. FILMag #24 - Gra Endera, Thor: Mroczny świat, Igrzyska śmierci: W pierścieniu ognia
Spis treści
Labirynt – recenzja
Zdaniem fsma
Mówi się, że na bezrybiu i rak ryba. Bezrybiem jest posucha w dziale z mrocznymi dreszczowcami, ale raka nie ma. Labirynt to tłuste rybsko i świetny przedstawiciel tego gatunku. Kanadyjski reżyser Denis Villeneuve do spółki z piekielnie zdolnymi odtwórcami głównych ról – Jackmanem i Gyllenhaalem – stworzył poruszający i niezwykle klimatyczny thriller. Gdy dwie dziewczynki zostają uprowadzone sprzed domu, sprawiedliwości szukają dwaj mężczyźni – ambitny policjant i zdenerwowany wolno toczącym się śledztwem ojciec jednej z porwanych. Klimat w Labiryncie można kroić nożem (duża w tym zasługa świetnych zdjęć Rogera Deakinsa), a fabuła pomału, acz nieubłaganie dąży do satysfakcjonującego finału. Jedyną dużą wadą tej produkcji jest nieco zbyt długi czas trwania – wydaje mi się, że urwanie 15–20 minut wyszłoby Labiryntowi na dobre. Poza tym jednak nie ma się do czego przyczepić. Porządne kino!
Moja ocena: 8/10