autor: eJay & fsm
Człowiek ze stali – recenzja. FILMag #20 - Wolverine, Pacific Rim i Uniwersytet Potworny
Spis treści
Człowiek ze stali – recenzja
Zdaniem eJaya
Wreszcie pojawił się Superman, o którym fani nie będą mówić wyłącznie w kontekście czerwonych majtek zakładanych na spodnie. Zack Snyder podołał zadaniu i stworzył wielkie widowisko, które z mitologią Kryptończyka obchodzi się z szacunkiem, ale stara się też być maksymalnie samodzielną historią. Twórcy pobawili się wszystkimi motywami, jakie do tej pory znaliśmy z obrazów o tym bohaterze sprzed 30 lat, darowali sobie kilka oklepanych pomysłów, a całość przyozdobili efektowną akcją. Henry Cavill jest nowym Supermanem i nie ulega wątpliwości, że w kontekście przyszłych ekranizacji DC Comics będzie stawiany za wzór. Przypakowany, charyzmatyczny Brytyjczyk zgarnął w Człowieku ze stali pełną pulę.
Moja ocena: 7,5/10
Zdaniem fsma
Człowiek ze stali to Superman, na jakiego zasługujemy. Najwyraźniej byliśmy grzeczni, bo Zack Snyder odwalił kawał dobrej roboty. Scenariusz Goyera, producenckie wsparcie Nolana, rozmach i efektowność znana z poprzednich filmów reżysera oraz świetna obsada złożyły się na paczkę kompletną i satysfakcjonującą. Film się nie dłuży, otwarcie na Kryptonie i finał to największa dawka akcji i wybuchów w tym roku (a przynajmniej do dnia premiery Pacific Rim), a pomysł z pomieszaniem chronologii w środkowej części filmu sprawdza się idealnie. Jasne, że można narzekać na to czy owo (oczywiste symbole mesjanistyczne, zbyt idealny i mądry papa Kent, trochę chaosu w scenach akcji itp.), ale w ogólnym rozrachunku Człowiek ze stali to świetny letni hit zza oceanu i rozrywka na poziomie zeszłorocznych Avengers.
Moja ocena: 8/10