Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 14 lutego 2013, 14:00

autor: Damian Pawlikowski

Gra wstępna. Erotyka w grach - miłość i seks wirtualnych bohaterów

Spis treści

Gra wstępna

Miłośnicy kanciastych kobiecych kształtów mają zresztą sporo zabawy z czwartą odsłoną cyklu Grand Theft Auto, która pozwala wybrać się do dowolnego klubu go-go, obserwować sceniczne wygibasy ponętnych striptizerek, a nawet zamówić sobie prywatny taniec. Prosty system „płacisz – oglądasz” nie sprawdziłby się za to w grze God of War, głównie dlatego, że Kratos jak nikt inny nie powinien płacić za jakiekolwiek usługi. Być może nie jest bogiem seksu, ale zgodnie z przekonaniem, że miłość to wojna, bladolicy Spartanin doskonale radzi sobie na obleczonym w jedwabną pościel polu bitwy. Co prawda gracz nie ma większego wglądu w jego łóżkowe figle, ale przy każdej okazji do baraszkowania uruchamia się minigierka w formie krótkiego QTE. Trzęsące się meble oraz intrygujące odgłosy są i tak wystarczająco sugestywne jak na ogólnodostępną grę AAA, gdzie zazwyczaj twórcy starają się ograniczać tego typu atrakcje. Z drugiej strony obie odsłony Overlorda również pozwalają na ostrą zabawę z ukochaną (a w drugiej części nawet z trzema!), a Fable Petera Molyneuxa w pewnym momencie ociera się nawet o dating sima. Małżeństwo, związki homoseksualne, seks z zabezpieczeniem lub bez, urządzanie orgii – deweloperzy z Lionhead Studios wiedzą, co dobre. A już na pewno, co dobre dla ich kieszeni.

Seks sprzedaje się niczym świeże bułeczki, zatem nic dziwnego, że wątki erotyczne częstokroć napędzają machinę promującą niektóre znane tytuły, takie jak Dead or Alive czy Lollipop Chainsaw. W bijatyce studia Team Ninja zawodniczki mogą pochwalić się niesamowicie opływowymi kształtami, co stwarza niezapomniany efekt w połączeniu z wyjątkowo dopracowaną fizyką. Biuściaste wojowniczki doczekały się nawet własnego filmu aktorskiego oraz spin-offowej serii Dead or Alive Xtreme, w której odziane w skąpe bikini grają na plaży w siatkówkę, szusują na skuterach wodnych czy skaczą po materacach (ach, ta fizyka). Z kolei Lollipop Chainsaw doprowadzi do krwotoku nosa każdego, kto dostaje palpitacji serca na sam widok przykrótkich spódniczek i wystających spod nich majteczek. Nastoletnia cheerleaderka Juliet zawodowo zajmuje się koszeniem hord nieumarłych swoją przyozdobioną w serduszka piłą łańcuchową, czyniąc to z iście kocią gracją i okazjonalnie korzystając z rur do tańczenia etc. Nawet Bayonetta mogłaby poczuć się przy niej zazdrosna! Inny zajmujący projekt, który z założenia miał ociekać seksapilem, to japońska – a jakże – Onechanbara: Bikini Zombie Slayers, polegająca na... zresztą, czy sam tytuł nie jest już wystarczająco wymowny? Stringi na zadki, katany w dłoń, idziemy siec żywe trupy!

Dlaczego wysokobudżetowe gry unikają seksu i nagości jak ognia?
Dlaczego wysokobudżetowe gry unikają seksu i nagości jak ognia?

W tym roku tylko kilka „dużych” gier pozwoliło sobie na pokazanie nagości, tylko jedna – na sceny łóżkowe. Choć interaktywna rozrywka nie ma problemu z prezentowaniem brutalności, wyraźnie nie po drodze jej z seksem.