The Secret Society: Hidden Mystery. Uwaga, uzależniają! Gry mobilne na setki godzin
Spis treści
The Secret Society: Hidden Mystery

To gra dla Ciebie, jeśli:
- lubisz rozwiązywać zagadki;
- szukasz czegoś niezbyt trudnego, a przy tym wciągającego;
- interesują Cię teorie spiskowe i intrygi.
Czy w 2022 roku znajdą się osoby, które będą zagrywać się w produkcje z kategorii hidden object? Nie kojarzycie? Mowa o tych pozornie prostych tytułach, opierających się na zagadkach logicznych oraz sprawdzających bystrość oka. Zazwyczaj chodzi bowiem o odnalezienie na ekranie wyznaczonych przedmiotów, sprytnie pochowanych w ogólnym bałaganie. Temu wszystkiemu towarzyszy jakaś służąca za tło fabuła oraz zazwyczaj przyjemne dla oka widoki.
Jednym z lepszych reprezentantów takiej zabawy jest The Secret Society – Hidden Mystery. Produkcja ta nie wnosi nic oryginalnego do gatunku – jest raczej jego godnym reprezentantem. Mamy mnóstwo etapów do przejścia, przy czym sporo z nich jest poukrywanych. Trzeba zatem postarać się, aby ukończyć grę w całości. Pewien ogranicznik stanowi tutaj pasek energii, który wraz z naszymi postępami maleje. Jeśli chcemy go uzupełnić i kontynuować przygodę, musimy albo poczekać, albo wydać pieniądze. Spokojnie, gra została zaprojektowana tak, że nie trzeba robić długich i regularnych przerw, dzięki czemu całość nie jest irytująca.
WYZNANIE

Może nie spędziłem z Secret Society setek godzin, ale gra była całe miesiące zainstalowana na moim tablecie i regularnie do niej wracałem. To był po prostu dobry zabijacz czasu – idealny na parę chwil. Inna sprawa, że dłużej i tak nie dało się grać, bo dość szybko wyczerpywała się energia. Ja wtedy pasowałem, ale pewnie wielu graczy sięgało po mikropłatności, źródło utrzymania sporej części takich gier.
Adam Zechenter
Survivor.io

To gra dla Ciebie, jeśli:
- lubisz gry typu roguelike;
- szukasz produkcji z prostym sterowaniem;
- nie drażni Cię system energii.
Survivor.io da się opisać w czterech słowach. Gra jest klonem Vampire Survivors. Lakoniczną charakterystykę można jeszcze rozszerzyć o słowo „mobilnym”. Jeśli nie wiecie, czym jest produkcja święcąca triumfy na Steamie, być może kojarzycie inny tytuł o podobnym pomyśle na rozgrywkę, tj. wiekowe już Crimsonland. Nie pomogło? W takim razie należy Wam się bardziej rozbudowana prezentacja.
W Survivor.io jesteśmy rzucani na arenę, na którą z każdej strony napływają kolejne zastępy mniej lub bardziej groźnych przeciwników. Naszym zadaniem jest przetrwać jak najdłużej. W tym celu należy przemieszczać się tak, aby uniknąć zagrożenia. Wymanewrowanie powolnych zombiaków nie jest specjalnie trudne, ale z czasem dołączają do nich m.in. strzelające rośliny i trzeba będzie unikać sporej liczby pocisków. Całość nie polega tylko na defensywie. Choć samo sterowanie sprowadza się tu do ruchu postaci, wyprowadza ona również automatyczne ataki dziesiątkujące niemilców.
W trakcie zabawy wbijamy poziomy odblokowujące ulepszenia. Te ułatwiają przetrwanie i pokonanie kolejnych fal, w tym bossów. Gdy już w końcu padniemy (nie da się tego uniknąć) otrzymujemy kolejne możliwości dopakowania postaci, które sprawią, że kolejna próba potrwa dłużej. Gatunkowo Survivor.io jest więc czymś na kształt roguelike’a.