Star Wars: Galaxy of Heroes. Uwaga, uzależniają! Gry mobilne na setki godzin
Spis treści
Star Wars: Galaxy of Heroes
To gra dla Ciebie, jeśli:
- nie oczekujesz rozbudowanego gameplayu;
- kochasz uniwersum Gwiezdnych wojen;
- bawi Cię zabawa w kolekcjonera.
Wielu uważa, że tytuł bezcześci markę Star Wars. Wbrew pozorom jest to jednak całkiem udana produkcja mobilna, sprawnie wykorzystująca to uniwersum. Sedno rozgrywki stanowi kolekcjonowanie bohaterów oraz rozwijanie ich. Jasne, po drodze wypełniamy misje, bawimy się w PvP czy korzystamy z dobrodziejstw bycia członkiem gildii. Niemniej tutaj liczy się przede wszystkim skompletowanie oraz wyposażenie w pełni swojej drużyny marzeń.
Warto dodać, że za wyjątkiem niektórych etapów nie jesteśmy wcale zmuszeni do opowiedzenia się po jasnej lub ciemnej stronie Mocy. W trybie walki pomiędzy graczami warto nawet mieszać skład, aby jak najlepiej wykorzystać umiejętności postaci. W samych walkach nie trzeba nawet brać udziału, bowiem Star Wars: Galaxy of Heroes oferuje opcjonalny system auto-play dla osób, które lubią optymalizować swój czas. Sam złapałem się na tym, że klikałem „auto”, bo potyczki nie są tutaj istotnym elementem zabawy. To jedynie pretekst do kolekcjonowania herosów. A jednak wciąga!
WYZNANIE ELESSARA
Kiedy po raz pierwszy zainstalowałem Star Wars: Galaxy of Heroes na telefonie, nie spodziewałem się, jak wiele godzin spędzę przy tej grze. Zawsze wyznawałem zasadę, że interaktywna rozrywka odbywa się na komputerze lub konsoli, a gierki na telefon to taki zabijacz czasu w poczekalni albo w trakcie podróży, więc odpalałem tytułu pokroju You Must Build a Boat, Homescapes, Bejeweled Blitz albo jakąś apkę z sudoku. To wszystko zmieniło się wraz z wsiąknięciem w GoH-a, co w pewnym momencie przerodziło się w lekkie uzależnienie. No bo jak inaczej nazwać 847 dni gry bez opuszczenia ani jednego dnia – nieważne, czy w kraju, czy za granicą w delegacji – a wszystko dlatego, że liczyły się nagrody za codzienne logowanie?
Galaxy of Heroes to gra bardzo złożona, a im dalej w las, tym więcej otwiera się przed nami opcji. Nawet po osiągnięciu najwyższego poziomu zawsze było co robić, bo pojawiały się nowe postacie do wyfarmienia, rozbudowywano elementy gildiowe i wprowadzano nowe areny do potyczek z innymi graczami. I tak oto „endgame’owi” w grze mobilnej musiałem dziennie poświęcać od 30 do 80 minut – w zależności od tego, czy akurat tego dnia mieliśmy gildiowe rajdy. Zdecydowanie za dużo.
Gry takie jak Galaxy of Heroes wciągają jak bagno, szczególnie gdy osadzono je w uniwersum, które się lubi. A przy marce, jaką są Gwiezdne wojny, bardzo łatwo o dodawanie nowej zawartości, a więc o dalsze przyciąganie uwagi gracza (a w pewnych przypadkach – o wyciąganie pieniędzy z jego portfela). Kilka tygodni temu usunąłem grę i na szczęście nie ciągnie mnie do niej. Niech tylko ktoś nie wpadnie na pomysł wydania czegoś takiego w klimatach Mass Effecta…
Michał „Elessar” Mańka
Assassins Creed Rebellion
To gra dla Ciebie, jeśli:
- Fallout Shelter przypadł Ci do gustu;
- nie przeszkadza Ci powtarzalność oraz grind;
- szukasz czegoś niestandardowego.
Gier z cyklu Assassins Creed zdecydowanie na rynku nie brakuje, a seria zaliczyła też kilka romansów z platformami mobilnymi. Co prawda można się było spodziewać tytułu akcji, a nie strategii, ale na bezrybiu i rak ryba. Powiem więcej: Assassins Creed: Rebellion sprawdza się nawet całkiem nieźle – oczywiście przy założeniu, że podobał Wam się Fallout Shelter. W odróżnieniu jednak od wspomnianej produkcji tutaj więcej czasu spędzamy poza własną bazą. Co prawda do bractwa wracamy regularnie, ale w Assassins Creed: Rebellion trzonem zabawy są wyprawy trzyosobowej drużyny z asasyńskimi misjami.
Nasz zespół przemierza różne etapy, by wykonywać zlecenia. Co ciekawe, nie musimy brać udziału w bezpośredniej, turowej walce. Zamiast tego możemy starać się omijać przeciwnika, ogłuszać go lub zwyczajnie atakować z zaskoczenia. W teorii oznacza to sporo możliwości, w praktyce szybko potrafi stać się monotonne. Dużo jest tu bowiem grindu i powtarzania tych samych czynności, by odblokować nowy pokój lub wzmocnić zabójców na tyle, aby poradzili sobie z danym wyzwaniem. Dla jednych to plus, a dla innych niepotrzebne utrudnienie. Alarmujące są również mikropłatności, które po jakimś czasie mogą dać się we znaki.