autor: Adam Bełda
Cyborgizacje. Cyberpunk to wizja przyszłości? Nie, on już jest
Spis treści
Cyborgizacje
Jednymi z najbardziej charakterystycznych cyberpunkowych elementów są cybrogizacje, czyli elektroniczne wszczepy rozszerzające możliwości ludzkiego organizmu. W literaturze science fiction spotyka się je w najróżniejszych formach – od prostych wzmacniaczy bojowych podających stymulanty bezpośrednio do układu krwionośnego, przez różnego rodzaju elementy przytwierdzane do ciała, jak na przykład autonomiczna broń, aż po sztuczne organy całkowicie zastępujące te prawdziwe, czego ilustracją może być chociażby ręka Johnny’ego „Keanu” Silverhanda. Seria gier Deus Ex próbowała nawet przedstawić ewolucję wszczepów – od bardzo inwazyjnych (o które użytkownik zwykle nie prosił), zaprezentowanych w Buncie ludzkości i Rozłamie ludzkości, aż po niebudzące już takich kontrowersji, oparte na nanorobotach, którymi posługiwali się bohaterowie klasycznych (aczkolwiek według chronologii świata rozgrywających się później) części cyklu.
Koncepcja ta wydaje się całkowicie fantastyczna, tymczasem nie tylko nie jest w żadnym punkcie sprzeczna z prawami biologii czy fizyki, ale jest też eksperymentalnie testowana w prawdziwym świecie już od końcówki lat 90. Pionierem tego typu badań jest Kevin Warwick, brytyjski inżynier i naukowiec, który w 1998 roku rozpoczął tzw. „Project Cyborg”, mający na celu sprawdzenie możliwości łączenia ludzkiego układu nerwowego z komputerem.
Początki były skromne – Warwick wszczepił sobie pod skórę czip RFID, dzięki któremu jego laboratorium wykrywało, kiedy zbliżał się do drzwi, i otwierało je oraz włączało światła. Ciekawsze doświadczenia przeprowadzone zostały dopiero w drugiej fazie eksperymentu, kiedy uczonemu wprowadzono do nerwu pośrodkowego (nerw biegnący wzdłuż przedramienia, pozwalający kontrolować palce dłoni) zestaw elektrod, mających odczytywać jego intencje. Warwick mógł dzięki temu sterować mechanicznym ramieniem za pomocą samej tylko chęci poruszania swoją organiczną kończyną. Zdalne sterowanie możliwe było zarówno lokalnie, jak i za pośrednictwem internetu. Ukoronowanie doświadczenia stanowiło natomiast wszczepienie podobnego urządzenia żonie naukowca, dzięki czemu małżonkowie byli w stanie nawiązać ze sobą coś w rodzaju bardzo prostej komunikacji telepatycznej. A wszystko to na przełomie wieków.
DLACZEGO TO W OGÓLE MOŻLIWE?
Jak to się dzieje, że komputery są w stanie w ogóle znaleźć wspólny język z komórkami nerwowymi? Kluczem do rozwiązania tej zagadki jest zjawisko uporządkowanego ruchu elektronów, powszechnie znane pod mało elegancką nazwą elektryczności.
Komórki nerwowe, podobnie jak komputery, używają do komunikacji sygnałów elektrycznych. Ciało komórki jest rodzajem sterownika, który ma za zadanie wzbudzić lub wyciszyć prąd elektryczny w aksonie, czyli długiej wypustce, pełniącej funkcję izolowanego kabla. Słowo „izolowany” nie zostało tu użyte przypadkowo, gdyż ludzkie neurocyty mają tak zwane osłonki mielinowe, pełniące tę samą funkcję co izolacja w standardowym przewodzie.
Jak natomiast w ogóle uzyskuje się przepływ prądu w komórce? Za to odpowiada jej błona, która ciężko pracuje, by utrzymać odpowiednią polaryzację, czyli różnicę potencjałów elektrycznych pomiędzy wnętrzem a zewnętrzem komórki. Sygnał jest niczym innym jak zniszczeniem tej różnicy i lokalnym „wyłączeniem” błony, które przesuwa się falą wzdłuż ciała neuronu.
Kiedy impuls dotrze do końca, wystarczy tylko wychwycić go przez elektrodę i odpowiednio przetworzyć. Proste? Jednostkowo, owszem, ale kiedy weźmie się pod uwagę, że do prostych nawet operacji wykonywanych przez umysł zaangażowane są setki tysięcy neuronów, nietrudno zrozumieć, jak wielkie wyzwanie stoi przed projektantami interfejsów mózg-komputer.
To była jednak niezobowiązująca zabawa, naukowy happening mający pokazać, że pewne rzeczy są możliwe. Technologia, którą moglibyśmy przyrównać do tej kojarzonej z cyborgami, ma jednak dużo ważniejsze zadanie niż umożliwianie niepokojąco bliskiej więzi małżeństwom czy nawet rozszerzanie możliwości ludzkiego ciała. Najistotniejszym obecnie zastosowaniem łączenia komputera z układem nerwowym wydaje się leczenie chorób neurodegeneracyjnych. Większości z nich w tradycyjny sposób albo nie da się wyleczyć w ogóle, albo efekty są bardzo dalekie od satysfakcjonujących.
Zostało jeszcze 44% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie