Wydawanie nieukończonych gier jako pełnoprawnych produktów. Siedem grzechów głównych wydawców gier
Spis treści
Wydawanie nieukończonych gier jako pełnoprawnych produktów
Odkąd na rynku zadomowiło się pojęcie „wczesny dostęp”, twórcy zaczęli chyba za bardzo wykorzystywać naszą chęć do jak najszybszego zagrania w oczekiwany tytuł. Z jednej strony mamy bowiem świadomą decyzję zakupu gry oficjalnie opisanej jako „niepełna”, bez wszystkich zapowiadanych mechanik, co klarownie przedstawia jej karta na Steamie. A z drugiej – nadużywaną praktykę wydawania gier niby gotowych, niby skończonych, które szybko okazują się jakimiś niedorobionymi wersjami beta. Roi się w nich od błędów, a braki w zawartości tłumaczy się zaplanowaną strategią dodania jej w nadchodzących patchach.
Najgorsze jest to, że tego typu zagrywki stosują często wielcy wydawcy, teoretycznie mający środki, możliwości i doświadczenie, by odpowiednio się do każdej produkcji przygotować oraz pilnować etapów jej tworzenia. Dopiero po fakcie wychodzi na jaw, że takie projekty były zwykle źle zarządzane, bez spójnej wizji, z nierealnymi założeniami. Chęć odzyskania choćby części z zainwestowanych pieniędzy, dotrzymania terminów i umów sprawia, że takie gry i tak wypuszcza się na rynek pomimo faktu, iż nie są jeszcze gotowe. A to przecież ci najwięksi, najdłużej działający wydawcy powinni dostarczać najbardziej dopracowane produkcje.
Zostało jeszcze 45% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie