Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 1 maja 2022, 11:58

Mikrotransakcje wciąż testują naszą czujność. Siedem grzechów głównych wydawców gier

Spis treści

Mikrotransakcje wciąż testują naszą czujność

Pisząc o najnowszym wynalazku NFT, nie sposób nie wspomnieć o starych, dobrych mikrotransakcjach w sklepikach gier. Trochę już się do nich przyzwyczailiśmy i pół biedy, jeśli obejmują jedynie elementy kosmetyczne zmieniające wygląd postaci czy obiektów w grach. Niestety, sporadyczne problemy nie dotyczą tylko zbyt wygórowanych cen, zwłaszcza w naszych realiach. Mogłoby się wydawać, że po aferze ze Star Wars: Battlefrontem 2 nie zobaczymy już tak brutalnych prób drenowania naszych portfeli, ale twórcy bądź wydawcy wciąż negatywnie zaskakują swoimi pomysłami.

Darth Vader za kasę – smutny przypadek Star Wars: Battlefronta 2

A co chodzi z tym Battlefrontem? Twórcy celowo zablokowali dostęp do znanych i lubianych postaci, zmuszając graczy do wielu godzin grindu, by je zdobyć, albo... do sięgnięcia po portfel i szybszego ich odblokowania za pieniądze. W efekcie można było sobie po prostu kupić „lepszą” postać do rozgrywek sieciowych, co było jawną mechaniką pay-to-win.

Skończyło się to nie tylko jedną z największych fal oburzenia w środowisku graczy, ale i zainteresowaniem kwestią mikrotransakcji wielu organów ustawodawczych w różnych państwach, które zapowiedziały przypatrzenie się im pod kątem prawnym. Electronic Arts, po mizernych próbach usprawiedliwiania się lub spuszczania z tonu, ostatecznie usunęło na pewien czas wszelkie mikrotransakcje. Balans rozgrywki został całkowicie przebudowany, a Battlefront II z czasem stał się całkiem niezłą grą. Szkoda tylko, że był do tego potrzebny internetowy i medialny szum.

Najnowszy przykład to niedawna premiera wyczekiwanego Gran Turismo 7. Dość powiedzieć, że cena pojedynczego samochodu w poprzedniej odsłonie cyklu wynosiła ok. 13 zł. Teraz taki opcjonalny zakup wymaga nabycia kilku paczek wirtualnych kredytów po 89 zł. Co więcej, możliwość zdobywania waluty podczas rozgrywki została w jednym patchu mocno zredukowana i dopiero wyjątkowo głośna fala oburzenia graczy sprawiła, że twórcy wycofali się z kontrowersyjnych zmian. Czy tego chcemy, czy nie, mikrotranskacje pojawiają się w coraz większej liczbie tytułów, często jako wymuszona opcja bez pomysłu na ciekawą zawartość sklepiku – i wszystko wskazuje na to, że będzie to stały element wielu gier.

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej

Szukasz strzelanki? Wybierz „indyka”. Duzi wydawcy wolą pajacowanie
Szukasz strzelanki? Wybierz „indyka”. Duzi wydawcy wolą pajacowanie

Pomysły na rozwój Battlefielda, Call of Duty czy innych mainstreamowych strzelanin nie zachwycają ostatnio graczy. Na szczęście są jeszcze niezależne projekty, dzięki którym powstają FPS-y w dobrym stylu, i to bez szumu medialnego czy kontrowersji.

Grzechy wydawców gier, które nas denerwowały w tej generacji
Grzechy wydawców gier, które nas denerwowały w tej generacji

Mikrotransakcje i lootboksy? A może błędy, kiepskie porty na peceta czy mapy drogowe donikąd kolejnej gry – usługi sieciowej? Co najbardziej wkurzało nas w grach mijającej generacji?

Czy duzi wydawcy boją się eksperymentów i ryzyka? Sprawdziliśmy to!
Czy duzi wydawcy boją się eksperymentów i ryzyka? Sprawdziliśmy to!

Wielkie korporacje nie eksperymentują, nie ponoszą ryzyka. Zdarzyło Wam się słyszeć takie narzekanie? Mi tak, dlatego postanowiłem przyjrzeć się tematowi bardziej skrupulatnie i sprawdzić, ile racji mają „narzekacze”.