Broń, która definiuje FPS-y - czego w strzelankach zabraknąć nie może?
Karabin, pistolet, strzelba, snajperka, ładunki wybuchowe – przez lata w strzelaninach pierwszosobowych wyłonił się pewien stały zestaw broni, towarzyszących nam w większości tytułów. Jakie były te najbardziej znaczące, które inspirowały kolejne gry?
Spis treści
Historię świata i całej ludzkości można z powodzeniem przedstawić tylko za pomocą różnych rodzajów broni - od czasów pierwszego rzuconego w kogoś kamienia po kierowany pocisk balistyczny. Łuk, miecz, armata, muszkiet, karabin, wyrzutnie rakietowe - każda kolejna wojna w dziejach miała swoje główne narzędzie zniszczenia, które dominowało na polu bitwy przez lata, aż ostatecznie ewoluowało w coś doskonalszego. Broń definiuje naszą historię i to samo chyba można powiedzieć o grach komputerowych, zwłaszcza, że w ogromnej większości z nich przychodzi nam „wystrzelać” sobie drogę do zwycięstwa w dość niegościnnym środowisku. Czymże byłby pierwszoosobowy shooter ze świetną grafiką, fabułą, bohaterami, ale bez dobrze dobranego arsenału? W FPS-ach, gdzie spluwy zajmują pokaźną część ekranu na pierwszym planie, to one grają główną rolę - uwielbiamy wybierać swoje ulubione, a niekiedy nawet zapłacić dodatkowo, byle tylko miały one jakieś wyróżniające się malowanie czy naklejkę.
Uzbrojenie w FPS-ach nie przeszło może tak samo złożonej ewolucji, jak w historii wojen, ale od czasów pistoletu i karabinu maszynowego w Wolfenstein 3D, przez różne gry przewinęło się trochę giwer - niektóre były tylko jednorazowym eksperymentem, inne przyjęły się od razu i były tylko trochę ulepszane wraz z postępem możliwości technicznych. Większość tytułów zaczęła stosować pewien uniwersalny zestaw, w którym zawsze był szybkostrzelny karabin do wszystkiego, coś na daleki i bliski dystans oraz broń ciężka - zadająca najwięcej zniszczeń. Tytułową listę broni, które zdefiniowały FPS-y potraktujmy dość symbolicznie, czasem bowiem sięgnęliśmy nie po pierwszy użyty egzemplarz, a coś, co bardziej zapadło w pamięć. Zawsze też znajdzie się jakiś zapomniany element warty dodania, a wyliczankę tych najbardziej kultowych czy wyjątkowych spluw można ciągnąć z powodzeniem przez kilkadziesiąt pozycji. Poczujmy się więc przez chwilę jak Arnold Schwarzenegger w Commando w pamiętnej scenie, gdzie kompletował on arsenał przed finałową potyczką. Arsenał zbierany przez wczesne lata szybkiego rozwoju pierwszoosobowych strzelanin.