Gravity Gun z Half-Life’a, czyli broń dziwna. Broń, która definiuje strzelanki
Spis treści
Gravity Gun z Half-Life’a, czyli broń dziwna
Na koniec pewne odstępstwo od reguły - broń, która nie zabija bezpośrednio, broń dziwna, pomysłowa, kreatywna. Nie występuje masowo w każdej grze, ale raz po raz mamy możliwość użycia czegoś, co wywoła u nas zaskoczenie, uśmiech, zmusi do pokombinowania. Najbardziej oczywistym przykładem jest tu Gravity Gun z Half-Life’a 2, wyjątkowa broń oparta w całości na działaniu fizyki. Łapanie i wystrzeliwanie w kierunku wroga elementów otoczenia, sprawia, że to my wybieramy sobie w danym momencie amunicję, atakując albo małym ostrzem, albo beczką pełną łatwopalnego płynu. Gravity Gun można też z powodzeniem wykorzystać do innych celów: budowy mini fortyfikacji czy pokonywania przeszkód i barier w terenie. Wymyślona przez studio Valve broń wywarła spory wpływ na świat gier, a najszybciej własna wersja spluwy grawitacyjnej pojawiła się w trzeciej części TimeSplitters i dodatku do Dooma 3 o nazwie Resurrection of Evil. Grabber ze słynnej strzelanki był jednak o wiele bardziej skupiony na walce. Pozwalał na przechwytywanie wrogich pocisków i kierowanie ich z powrotem w przeciwnika. Z biegiem lat geniusz Gravity Guna nadal wywoływał podziw wśród innych i grawitacją w podobny sposób bawiliśmy się w Crysisie, Bioshocku czy Dead Space. Dziwne i pomysłowe bronie pojawiały się jednak już wcześniej, niż w Half-Lifie 2, np. Duke Nukem miał Shrinkera, który zmniejszał wrogów do rozmiarów Smerfa, by go po chwili zdeptać, a miotający elektryczne promienie Lightning Gun z Quake’a użyty na wodzie, lawie i śluzie raził każdego, kto znalazł się w zbiorniku, łącznie z operatorem. Oryginale i kreatywne okazało się również rodzime studio People Can Fly. W ich strzelance Bulletstorm możemy wypróbować takie wynalazki, jak buty grawitacyjne, wykopujące przeciwników i energetyczną smycz, która z kolei przyciąga wrogów do nas w zwolnionym tempie.
W ten oto sposób dotarliśmy do końca naszej dziesiątki. Czy z pistoletem z Wolfa, strzelbą z Dooma, M4 i snajperką z Counter-Strike’a, wyrzutnią rakiet i łomem z Half-Life’a, łukiem Garretta, granatami z Deus Ex-a, BFG i Gravity Gunem na dokładkę przeszlibyśmy każdą współczesną strzelankę pierwszoosobową? Nie wiem, ale nasze szanse z pewnością byłyby spore. Świat gier potrzebował około dziesięciu lat, by dopracować do zadowalającego poziomu wymienione wyżej elementy uzbrojenia, a później ciągle je trochę doskonalił, zarówno w wyglądzie jak i mechanice działania. W międzyczasie mogliśmy zagrać w masę rewelacyjnych swego czasu tytułów: Project I.G.I. 2, Delta Force: Blackhawk Down, Unreal Tournament, Halo, F.E.A.R, Metro 2033, Call of Duty, Medal of Honor, Bioshock. Dziś zamiast o nowych broniach i mechanikach w grach FPS, więcej mówi się o ich modelu sprzedaży i dzieleniu gry na płatne pakiety DLC, choć pewnym wyjątkiem jest Tom Clancy’s Rainbow Six: Siege, który wniósł mały powiew świeżości do tego gatunku. Czy w przyszłości gry z gatunku first person shooter zaskoczą nas czymś w kwestii rozgrywki i używanego sprzętu? Czas pokaże…