Optymalizacja (prawie) zawsze idealna. 8 rzeczy, które PS5 zrobi LEPIEJ od pecetów
Spis treści
Optymalizacja (prawie) zawsze idealna
Przed zakupem pecetowej wersji nowego RPG sprawdzamy wymagania sprzętowe. Wszystko git, zalecane wymagania spełnione – i to z nawiązką. Kupujemy, instalujemy, odpalamy w wysokich detalach. Gra hula ładnie, można się bawić. Ale po pierwszych kilkunastu minutach samouczka rozpoczyna się większa walka i gra zaczyna chrupać. Konieczny okazuje się wjazd do menu opcji i chwila grzebania w parametrach, żeby opanować sytuację. Uff, jest dobrze, płynność odzyskana. Gramy dalej. Po godzinie trafiamy jednak do większego miasta i znowu wszystko chrupie. Znowu opcje, zabawa z parametrami... i lipa. Ktoś tu pokpił sprawę z optymalizacją i czego byśmy nie zrobili, czeka nas klatkowanie. Pozostaje zagryźć zęby i grać tak, jak jest, albo liczyć na patcha.
To tylko jeden z licznych scenariuszy, jakie dobrze znane są pecetowym graczom. Jeden z mniej bolesnych, bo twórcy potrafią schrzanić optymalizację również i tak, że danego tytułu nie odpalimy wcale, jeśli akurat mamy pechowy model karty graficznej. Albo bez względu na posiadany sprzęt po godzinie musimy grę wyłączyć, bo wycieki pamięci powodują, że wszystko zaczyna mulić. Albo dany tytuł jest niestabilny i w każdej chwili może wyrzucić nas do pulpitu. Albo klatkuje w losowych, niczym nieuzasadnionych momentach. Albo...
Na konsolach czasy, gdy niemal wszystkie gry utrzymywały stabilne ilości klatek na sekundę, dawno już przeminęły. Usieciowienie rozgrywki i możliwość łatania tytułów długo po premierze rozleniwiły twórców, w efekcie czego nie przejmują się już oni tak bardzo optymalizacją jak dawniej. Niemniej na pewno przykładają się do tej kwestii mocniej niż na pecetach. Jest im również łatwiej dopracować wydajność swoich tytułów pod kątem pojedynczego urządzenia o zamkniętej architekturze, nie musząc brać pod uwagę tysięcy różnych możliwych konfiguracji sprzętowych, jak to jest w przypadku pecetów.
Nie licząc pojedynczych skrajnych przypadków, na PS5 możemy być pewni, że jak już grę kupimy, to bardziej albo mniej płynnie, ale na pewno da się w nią grać. Na kompach, o ile nie posiadamy sprzętu kosztującego tyle co średni samochód, o takim spokoju ducha można tylko pomarzyć.