Wydania fizyczne... i rynek wtórny. 8 rzeczy, które PS5 zrobi LEPIEJ od pecetów
Spis treści
Wydania fizyczne... i rynek wtórny
Tak, tak, wiem, gry pudełkowe na pecety wciąż wychodzą. Tylko co z tego, skoro znajdująca się w takich edycjach płytka zazwyczaj sprowadzana jest do roli ozdoby, a liczy się wyłącznie karteczka z kodem umożliwiającym przypisanie danej pozycji do Steama, Origina czy uPlaya. Pecetowy rynek gier pudełkowych dawno już stał się zaledwie przedłużonym ramieniem dystrybucji cyfrowej.
Tymczasem na konsolach, mimo niezbyt prokonsumenckich zapędów Microsoftu na początku siódmej generacji (z których zresztą korporacja ta szybko się wycofała pod naporem zbuntowanych graczy), udało się zachować równowagę między rynkami cyfrowym i pudełkowym. Wszystkie duże gry, a i sporo mniejszych, doczekują się wydań fizycznych, które bez problemu nabędziemy w sklepach. Do ich odpalenia nie potrzebujemy sieci, nie musimy wpisywać żadnych kodów (chyba że na jakąś dodatkową zawartość oferowaną przez twórców w charakterze bonusu) – po prostu wkładamy płytę do napędu i gramy.
Brak kodów na gry pudełkowe i konieczności przypisywania danego tytułu do konkretnego konta użytkownika oznacza też, że możemy pudełkowymi wydaniami swobodnie dysponować. Nic nie stoi na przeszkodzie, by po ukończeniu produkcji konsolowej odsprzedać ją komuś innemu czy samemu odkupić od kogoś używaną w cenie znacznie niższej od premierowej. Konsolowy rynek wtórny ma się doskonale i jest świetnym sposobem na to, by móc testować większe ilości nowych gier bez znacznego obciążania przy tym domowego budżetu.
Sony doskonale wie, że to jeden z powodów sukcesu PlayStation 4, i przy PlayStation 5 nie zdecydowało się na ograniczenie tych możliwości – gry w pudełkach wciąż będą wychodzić w tradycyjnej formie i nic nie stanie na przeszkodzie, by sprzedawać je dalej. Tymczasem na pecetach rynek wtórny dotyczy już niemal wyłącznie klasyki dla kolekcjonerów sprzed kilkunastu czy kilkudziesięciu lat.