Polityczny serial w świecie starej Republiki / po Powrocie Jedi. Pomysły na Star Wars, które chcielibyśmy zobaczyć
Spis treści
Polityczny serial w świecie starej Republiki / po Powrocie Jedi
House of Cards w świecie Gwiezdnych wojen to coś, czego nigdy nie otrzymaliśmy, a co byłoby nam bardzo potrzebne (a przy okazji i mile widziane). Nikt nigdy nie wpadł na pomysł, by skupić się w tym świecie na polityce – do końca nie wiemy, jak naprawdę funkcjonuje instytucja Imperium, jakie znaczenie miał senat na Coruscant, a niejasność tej politycznej odsłony doprowadziła do wysypu internetowych memów. Choćby takich jak ten, kiedy Palpatine mówi, że kocha demokrację.
Najnowszy Disneyowski Andor próbuje przemycać tego typu motywy w swoich społeczno-politycznych wątkach, ale wciąż są to elementy głównie szpiegowskie, skupiające się na tajnych akcjach i planach. „Polityczny serial” natomiast skupiałby się wyłącznie na senacie – dlatego kwestią ustalenia byłby jedynie czas produkcji – w końcu miejsce już mamy. Oba pomysły mają sens: stara Republika to okres wciąż filmowo nieodkryty, a odchodzenie od Imperium po Powrocie Jedi również mogłoby obfitować w interesujące zwroty akcji.
To także szansa na poszerzenie wiedzy widza o innych rasach z tego uniwersum: ciekawie wyszłoby porozdzielanie bohaterów na frakcje (byłby to taki odpowiednik rodów z Gry o Tron), dzięki czemu każdy mógłby znaleźć swoich ulubieńców. To wszystko brzmi jak przepis na fascynujący serial dla dorosłych widzów, prawda?