Film w filmie, czyli coś o mitologii świata. Pomysły na Star Wars, które chcielibyśmy zobaczyć
Spis treści
Film w filmie, czyli coś o mitologii świata
Gwiezdne wojny: Nowa nadzieja, reż. George Lucas, 1977, Disney
Zestawienie kończymy nieco specyficznym przykładem, ale bardzo pociągającym. W końcu chyba wszyscy lubimy, kiedy twórcy poszerzają mitologię uniwersum, prawda? Mianowicie chodzi o film w filmie, czyli o produkcję w rodzaju tegorocznego Buzza Astrala, która byłaby filmem… wyświetlanym w gwiezdnowojennych kinach. W końcu jest to na tyle rozwinięty technologicznie świat, że musi istnieć w nim coś takiego jak kino. „Film w filmie” to niezobowiązująca forma, która może przedstawić dosłownie wszystko. Ma prawo skupić się nawet na mało istotnym elemencie (nieznana rasa, planeta, wydarzenie z przeszłości), aby następnie obudować wokół tego emocjonalną, filmową otoczkę.
Sensownie brzmi film akcji (przygodowy, z wojennymi elementami) o jakimś pilocie, bohaterze Republiki, który zrobił coś niezwykle odważnego i tym samym przyczynił się do zwycięstwa – i wcale nie musi to być żaden Luke Skywalker! A może film o jakimś legendarnym Jedi, o którym nie wiemy nawet, czy w ogóle żył i był prawdziwy? To pozostawia ogromne pole do (nad)interpretacji. Interesująco jawi się też film propagandowy Imperium – coś, co miałoby zwiększyć morale żołnierzy i przyczynić się zyskania kolejnych sympatyków. To taka nieskończona studnia różnorodnych koncepcji.
Zostało jeszcze 41% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie