Test Drive po polsku
Po wielogodzinnych zmaganiach za kółkami ponad setki wirtualnych super samochodów człowiek zaczyna marzyć, aby dosiąść czegoś takiego w rzeczywistości. Czy jest to realne?
Z obowiązku sprawdziłem jeszcze, jak stoi sprawa z Volkswagenem W12 , którym w wersji komputerowej jeździ się przyjemnie i szybko. Cóż, sprawa w zasadzie nie stoi, a leży. To ciekawe super auto o futurystycznym wyglądzie i doskonałych osiągach (3,5 sek. do setki, 600-konny silnik rozpędzający wóz do 350 km/h) nie trafiło na taśmy produkcyjne. A jeszcze w 2001 roku na wystawie MotorShow w Tokio zapowiadano wypuszczenie w ciągu roku pierwszych 50 egzemplarzy Volkswagena W12 . Cóż, życie. Szkoda tak obiecującej konstrukcji.
Wystarczy chyba tych poszukiwań czegoś, co jest raczej nieosiągalne dla przeciętnego Polaka. Po cenach sportowych super samochodów widać, że zawartość moich i waszych świnek-skarbonek raczej na fury z Test Drive Unlimited nie starczy. Chcąc być „trendy” albo musimy kupować tańsze, najlepiej starsze modele znanych marek (choć w przypadku Ferrari i tak to nie zadziała), albo oszukiwać świat i siebie inwestując np. w Kit Car-a. Tak na marginesie: w mazowieckim działa pewna firma, specjalizująca się w produkowaniu replik Cobry AC. Jeśli w grze polubiliście jazdę AC 289 , to może się skusicie. O ile oryginał AC jest drogi jak diabli (model z 1963 r. kosztuje 400 tys. zł), to ceny replik zaczynają się od 60 kawałków.
Póki co, wracam z długiej podróży po salonach, giełdach i komisach przed komputer. Pogram sobie trochę w Test Drive Unlimited, a potem wsiądę do mojej nowej Skody Felicii i pojadę wydać moje oszczędności życia do hipermarketu. Zakupy na weekend trzeba zrobić.
Marek „Fulko de Lorche” Czajor