Xbox 360 po liftingu
Prezentujemy Wam nową wersję konsoli giganta z Redmond. Xbox 360 Slim lub po prostu 360S to przede wszystkim... odświeżone podzespoły, mniejszy pobór energii, cichsza praca oraz zmiany... kosmetyczne.
Już od kilku lat coraz głośniej mówiło się o zapotrzebowaniu na odchudzoną wersję konsoli Microsoftu. Trudno się temu dziwić, bowiem Xbox 360 do małych czy nawet średnich konsol z całą pewnością się nie zaliczał. Nowy Xbox 360 to przede wszystkim... odświeżone podzespoły, mniejszy pobór energii, cichsza praca oraz zmiany... kosmetyczne.
To się błyszczy, to się świeci. Nowy Xbox oczy cieszy!
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to oczywiście nowy design. Bardziej agresywny kształt obudowy i kolor „glossy Black”, czyli w skrócie – lustrzany czarny, który wygląda zdecydowane bardziej elegancko i atrakcyjnie niż matowy czarny znany nam z odmiany Elite. Problem, który napotka każdy, kto rozpakuje świeżo zakupionego Xboxa, polega na łatwości brudzenia się obudowy. Dosłownie jedno dotknięcie pozostawia już ślady naszych linii papilarnych. A co z resztą? Konsola zapowiadana była jako odchudzona wersja grubszego brata i choć wymiary rzeczywiście zmalały, to sama szerokość pozostała niemal identyczna. Jest za to, jak widzicie wyraźnie niższa, lżejsza (o pół kilograma - teraz waży ok 2,9 kg) i zdecydowanie bardziej zgrabna.
Lekko zmieniony kształt bryły prezentuje się okazale
Z dużej chmury mały deszcz? Troszkę tak, bo wyobrażaliśmy sobie że będzie trochę bardziej „slimowo”.
Konsola jak poprzednik pracować może również w pozycji poziomej. U góry widoczny wylot powietrza w ściance obudowy.
Przyglądając się dalej, dostrzegamy większą liczbę portów USB: jest ich teraz 5, a były 3. Dodano osobny port dla nadchodzącego wielkimi krokami kontrolera Kinect, a i nie zabrakło standardowego już od 2007 roku HDMI oraz Component. Z tyłu umieszczono również S/PDIF (cyfrowe wyjście audio). Gracze korzystający jeszcze z kart pamięci będą musieli się z nimi pożegnać, bowiem zrezygnowano całkiem z obsługi tego typu urządzeń. I trudno się temu dziwić, bo w dobie „tanich giabajatów” w postaci dysków twardych, „drogie megabajty” w postaci kart „memory” nie mają prawa bytu.
Z tylu oprócz większej liczby gniazd USB w oczy rzuca się tajemniczy port do kontrolera Kinect