Jagged Alliance 3 Recenzja gry
Recenzja Jagged Alliance 3 - świetny sequel, choć spóźniony o 20 lat
Jagged Alliance 3 to bardzo dobra taktyczna strategia. Obawiam się jednak, że przypadnie do gustu głównie fanom kultowej „dwójki”. Sympatycy nowych XCOM-ów mogą się od niej natomiast mocno odbić.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Trudno było wierzyć deweloperom ze studia Haemimont Games zapewniającym, że Jagged Alliance 3 przywróci serii dawną chwałę, która bynajmniej nie została zapomniana. Minione dwie dekady pokazały, że tego typu obietnice zwykle biorą w łeb – chlubnym wyjątkiem jest tu niezłe, choć dalekie od ideału, Back in Action – a graczom pozostaje „męczenie” kultowej „dwójki”. Na deklaracje Bułgarów można więc było kręcić nosem, w głębi serca mając cichutką nadzieję, że tym razem dostaniemy wymarzony sequel.
- głębia taktyczna, której próżno szukać w wielu innych tytułach;
- duża pula ciekawych i zróżnicowanych najemników do wynajęcia, w tym wielu starych znajomych;
- ogrom gry – pochłonie Was na dziesiątki godzin;
- da się poczuć klimat kultowej „dwójki”;
- całkiem interesujące zadania poboczne, często wpływające na...
- ...przyzwoity, choć trochę pretekstowy główny wątek fabularny;
- efektowne audiowizualia;
- nad wyraz dobra wydajność;
- poprawna polska wersja językowa (napisy);
- wiele godzin świetnej rozrywki za przyzwoite pieniądze.
- wysoki próg wejścia i oldskulowość gry mogą zniechęcić do niej młodszą widownię;
- interfejs mógłby być bardziej czytelny;
- szwankująca praca kamery;
- mało intuicyjne sterowanie, wymagające zapamiętania wielu skrótów klawiszowych;
- drobne błędy (SI etc.).
Ku memu ogromnemu zdziwieniu i jeszcze większemu zadowoleniu twórcy (autorzy takich gier, jak Tropico 3–5, Victor Vran i Surviving Mars) podołali zadaniu, dostarczając fanom cyklu Jagged Alliance 3, na jakie ci czekali od 1999 roku. Jeśli się dobrze wczytacie, zauważycie, że ostatnie zdanie zawiera dwa „haczyki”. Pierwszy tkwi w słowie „zadanie”, a drugi w zwrocie „fani cyklu”.
O co chodzi? O tym za chwilę, gdyż owe „haczyki” nie dotyczą wszystkich. Jeśli wprost uwielbiacie Jagged Alliance 2 i regularnie do niego wracacie, nieco przy tym narzekając na miałkość współczesnych taktycznych strategii – ich „zikskomowienie” tudzież „skomandosowienie” – nie krępujcie się przeskoczyć od razu do przedostatniego śródtytułu recenzji. JA3 to gra, na którą czekaliście – ogromna, wymagająca, oferująca niemal nieskończoną głębię taktyczną, pełna nieoczywistych mikromechanik, a przy tym wierna „dwójce” tak bardzo, jak to tylko możliwe. Kupujcie i grajcie – nie będziecie żałować.
Gdy najemników kupa...
Jeśli jednak – z jakiegoś powodu – serię Jagged Alliance znacie wyłącznie z tych nowszych odsłon lub po prostu ze słyszenia, a taktyczne strategie kojarzą się Wam głównie z nowożytnymi XCOM-ami studia Firaxis Games, radzę podejść do zakupu JA3 na chłodno, bez ulegania hurraoptymistycznym recenzjom (takim jak ta, notabene). Macie bowiem do czynienia z grą, która koncepcyjnie niemal nie różni się od wydanej w 1999 roku „dwójki”. Wprawdzie dzięki temu odziedziczyła jej liczne zalety, ale nabyła również trochę naleciałości – nie chcę tu użyć słowa „wada”, choć część opisanych niżej elementów może być tak postrzegana – które wydają się mocno niedzisiejsze.
O historii opowiadanej w Jagged Alliance 3 musicie wiedzieć tyle, że dzieje się w 2001 roku – krótko po wydarzeniach z „dwójki”, jednak generalnie nie ma to większego znaczenia (choć weterani w mig wyłapią wiele nawiązań) – i przenosi nas do fikcyjnego afrykańskiego państwa Grand Chien (fr. „wielki pies”, gdyby ktoś był ciekawy). Jego prezydent, La Fontaine, znika, kraj pogrąża się w chaosie, a władzę przejmuje Legion – organizacja, którą kieruje tajemniczy Major. Emma, córka zaginionej głowy państwa, prosi o odnalezienie ojca i zaprowadzenie porządku w jej ojczyźnie nas – dowódcę grupy najemników.
Shadow znów może siać zniszczenie swoją snajperką, ale dostęp do legendarnych najemników kosztuje 20 „tysiaków”.Jagged Alliance 3, THQ Nordic, 2023
Tych musimy najpierw wynająć. Korzystając z otrzymanych funduszy, zatrudniamy maksymalnie szóstkę żołdaków (później, klasycznie, da się także stworzyć swojego awatara). Wybór nie jest łatwy, gdyż ich lista – którą przeglądamy na stronie internetowej AIM, a jakże – liczy kilkadziesiąt osób, od tanich żółtodziobów po ceniących się weteranów (powraca wielu starych znajomych, takich jak strzelec wyborowy Shadow czy Bobby „Steroid” Gontarski, napakowany mechanik i zabijaka z Polski).
Niełatwą decyzję dodatkowo utrudniają sami najemnicy, mocno przerysowani i niepozbawieni krnąbrnych charakterów. Gdy propozycję pracy złożyłem Fox, ta kategorycznie ją odrzuciła, gdyż w moim oddziale – można mieć ich kilka – znajdował się już „głupi Steroid”. Ba, jego obecność w ekipie kosztowała mnie dodatkową sumkę. Jako swego rodzaju rekompensaty zażądał jej młody medyk o ksywie MD, wyznając, iż jest obiektem drwin tegoż jegomościa. Takie towarzystwo nie przeszkadzało za to wiarusowi Ivanowi – panowie rywalizowali nawet o to, kto zada więcej obrażeń.
Gra sugeruje zatrudnienie kilku najemników, ale nie musimy korzystać z tej rady. Cieszę się jednak, że wziąłem do ekipy Ivana, gdyż okazał się bardzo wszechstronny.Jagged Alliance 3, THQ Nordic, 2023
Chcę przez to powiedzieć, że najemnicy w Jagged Alliance 3 nie są byle mięsem armatnim. Komentują to, co się dzieje, i niepytani wtrącają się do rozmów z NPC. Po kilku godzinach zabawy – podobnie jak w „dwójce” – trudno przychodzi zwolnienie wojaka, którego najęliśmy na początku, nawet jeśli stać nas na zatrudnienie kogoś bardziej użytecznego w akcji. Wprawdzie żołdaków da się ulepszać – każdy może awansować na dziesiąty poziom doświadczenia – ale w ten sposób nie zmienimy ich funkcji, tylko co najwyżej uwydatnimy już posiadane przez nich cechy.
XCOM to to (nie) jest
Warto więc trochę potestować, zanim zagłębimy się w kampanię. Niestety JA3 nie oferuje samouczka sensu stricto – zadowoleni (lub nie) od razu jesteśmy rzucani na głęboką wodę. Wprawdzie dostępna jest zakładka „Pomoc”, a gra sporadycznie wyświetla jakieś komunikaty, ale mogą się one okazać niewystarczające dla osób mniej obeznanych z gatunkiem lub nieznających tej serii. Tym bardziej że Jagged Alliance 3 jest produkcją dość trudną nawet na „normalu”. Przy czym nie mam tu na myśli wyłącznie toczonych w turach walk – poziom wyzwania, jaki niosą, da się „w locie” dostosować, wybierając odpowiednią opcję w menu – ale również całą sferę logistyczną, którą musimy zarządzać. Dość powiedzieć, że kontrakty z najemnikami podpisywane są na określony czas – jeśli ten upłynie, a my nie będziemy mieli za co odnowić umowy, nici z jej przedłużenia.
Podobnie rzecz ma się z amunicją, medykamentami, bronią czy wyposażeniem – trzeba je znaleźć, wytworzyć i/lub kupić (to ostatnie nie zawsze jest możliwe). Czas na kręcenie się po okolicy nie jest zaś nieograniczony – płynie nieubłaganie, gdy podejmujemy działania z poziomu mapy taktycznej, np. przemieszczamy oddziały, zarządzamy im odpoczynek czy postanawiamy odczekać do nocy, by móc nieco inaczej podejść wroga. Dlatego też po wejściu do danego sektora (dopiero wtedy gra „staje się” RTS-em) warto go dokładnie przeczesać.
Na pocieszenie dodam, że tylko początek zabawy wydaje się tak bardzo „hardcore’owy” – przynajmniej pod tym względem. Na późniejszym etapie, gdy zarządzamy wcześniej przejętymi kopalniami diamentów, ekonomię Jagged Alliance 3 całkiem łatwo da się rozłożyć na czynniki pierwsze. Potencjalnie bankructwo grozi nam jednak zawsze.
Choć nowe XCOM-y w większym stopniu koncentrują się na walce niż na logistyce, tej pierwszej jest w bród również w JA3. Zasadniczo jej założenia nie różnią się od tych, które definiują starcia w grach studia Firaxis Games. W praktyce jednak to właśnie tutaj będziecie musieli najbardziej wyjść poza swoją strefę komfortu. W Jagged Alliance 3 nie uświadczycie bowiem ani procentowego wskaźnika szansy na trafienie, ani słupków prezentujących zasięg widzenia wrogów. Mało tego – przeciwników dostrzeżecie tylko wtedy, gdy Wasi najemnicy będą ich widzieć.
Oczywiście wszystkie te rozwiązania były obecne także w „dwójce”. O ile bardzo szanuję studio Haemimont Games za dochowanie jej wierności w tym aspekcie, nie wiem, czy nie popełniło błędu, nie implementując w grze możliwości włączenia tych elementów jednym kliknięciem. Pozwoliłoby to stworzyć świetną i przystępną taktyczną strategię, a nie „tylko” znakomite Jagged Alliance dla fanów serii.
Tym bardziej że wszystkie te elementy znajdują się w grze – tyle że po prostu są niewidoczne. Przed oddaniem strzału otrzymujemy szereg opisujących go informacji, a wybrany najemnik komentuje szansę na trafienie. Z kolei zbliżywszy się do wroga na odpowiednią odległość, widzimy i słyszymy, że zaczyna nas dostrzegać (w tym przypadku lepiej polegać na uszach, gdyż wskaźnik wykrycia jest niewielki, a w dodatku umieszczono go w nieintuicyjnym miejscu, tj. na znajdującym się z lewej strony ekranu portrecie postaci). Jest to bardzo immersyjne – zwłaszcza na dłuższą metę – i można się do tego dość szybko przyzwyczaić... ale wiele z tego dałoby się przedstawić w sposób przystępniejszy dla casualowych graczy, nie psując przy tym doświadczenia weteranom.
Po pewnym czasie te dane wydają się intuicyjne, ale na początku mogą przerazić.Jagged Alliance 3, THQ Nordic, 2023
Innym niepotrzebnie oldskulowym elementem Jagged Alliance 3 jest kamera. Wprawdzie można ją przybliżać i oddalać za pomocą kółka myszy, ale to nie koniec opcji. Klawiszami „T” oraz „G” wybieramy, na który poziom danej kondygnacji chcemy patrzeć. Nigdy nie przepadałem za tym rozwiązaniem w grach i nie rozumiem, czemu zdecydowano się na nie w JA3. Mam wrażenie, iż deweloperzy napotkali problem z pracą kamery przy co wyższych budynkach – widać, że próbuje się ona dostosowywać do tego, na co akurat parzymy, ale robi to bardzo nieporadnie – i postanowili go rozwiązać właśnie w ten sposób.
Co zabawne, o żadnym z tych archaizmów nie warto byłoby wspominać, gdyby Jagged Alliance 3 ukazało się dwie dekady wcześniej – w 2003 roku, cztery lata po premierze „dwójki”, albo jakiś czas później. Grafika byłaby brzydsza, wiadomo, ale generalnie mówilibyśmy o stopniowej ewolucji serii, a nie o jej nadmiernym trzymaniu się założeń JA2. Dlatego też uważam, iż studio Haemimont Games podołało zadaniu, jakim było stworzenie dobrej odsłony cyklu. I chwała mu za to! Szkoda jednak, że deweloperzy nie podjęli się wyzwania polegającego na zachowaniu wierności serii przy jednoczesnym dostosowaniu jej formuły do współczesnych standardów – choćby w przypadku opcjonalnych „ułatwiaczy”. Może spróbują w „czwórce”?
Wybory taktyczne i fabularne
Jeśli to, co właśnie przeczytaliście, nie zmniejszyło Waszego zainteresowania Jagged Alliance 3 – mam taką nadzieję – czeka Was wspaniałe doświadczenie. Gra wygląda i brzmi świetnie. Wprawdzie francusko-afrykański akcent tubylców odrobinę irytuje, ale można na to „przysłonić ucho”. Do wizualiów nie mam zaś większych zastrzeżeń – z przyjemnością patrzyłem na skąpane w jaskrawych barwach, zróżnicowane środowiskowo Grand Chien, efektowne, niszczące budynki wybuchy, a także żołnierzy, którzy wybijali szybę w oknie, by za chwilę z gracją przez nie przeskoczyć.
Aby taka sielanka mogła trwać, warto wyszkolić w danej wiosce milicję obywatelską.Jagged Alliance 3, THQ Nordic, 2023
Dzięki temu walki są nie tylko zajmujące, ale również efektowne. Pozwólcie, że dla uzasadnienia tego pierwszego epitetu streszczę pierwsze większe starcie z początku gry.
Odbijałem opanowany przez Legion posterunek na wyspie Ernie. Na jego teren dostałem się, wyciąwszy dziurę w ogrodzeniu. Na niestrzeżonej wieży dostrzegłem ckm, ale ośrodka pilnowało tylu żołnierzy, że nie byłem pewien, czy dam im radę nawet z takim atutem. Wysłałem więc uzbrojonego w nóż Ivana, by „po cichu” przetrzebił szeregi wroga (później da się także niezauważenie likwidować przeciwników z dystansu).
Okazało się to dość czasochłonne i irytujące, a przy tym obnażyło drobne problemy z wyznaczaniem ścieżek oraz SI wrogów. Zdarzało im się nie dostrzec ciała kompana, którego zabiłem chwilę wcześniej, czy – już w trakcie regularnej walki – nie dobić ledwie żywego z moich najemników, gdy celowo wystawiłem im na łatwy strzał takiego z pełnym życiem.
Następnie zebrałem mój oddział na wspomnianej wieży i rozpocząłem otwartą walkę. Steroid szył z ckm-u, Ivan na zmianę strzelał z kałacha – zużywając punkty akcji, aby lepiej wycelować w odsłonięte części ciała „legionistów”, a następnie schować się za osłoną („Z” i „X” to kolejne skróty klawiszowe warte zapamiętania) – oraz ciskał granaty, Omryn witał strzelbą tych wrogów, którzy podeszli zbyt blisko wieży, a MD dbał o życie kolegów.
Szybko osiągnąłem cel i mogłem porozmawiać z przewodzącym grupie Pierre’em. Wcześniej jego ojciec poprosił mnie, bym darował chłopakowi życie – co też zrobiłem. Nie była to decyzja pozbawiona konsekwencji, ale nie zdradzę Wam ich wszystkich. Poprzestańmy na tym, że gdy wróciłem do Ernie, byłem świadkiem trwającego samosądu, pośrednio związanego z tą sytuacją, a także z ocaleniem pewnego zdradzieckiego tubylca z rąk Legionu. Choć obyło się bez rozlewu krwi, niewiele brakowało, by do niego doszło.
Steroid trzymał wrogów w szachu. Obrywali z ckm-u, gdy tylko wykonali jakąś akcję. Niestety ta „sztuczka” działa w dwie strony. Nie działa za to inna – przewijanie tury wroga.Jagged Alliance 3, THQ Nordic, 2023
Chcąc sprawdzić skutki innego wyboru moralnego, wczytałem grę przed atakiem na posterunek. Wykonując pewne zadanie poboczne, sprawiłem, że jego zdobycie stało się nieco łatwiejsze. Ponadto tym razem nie oszczędziłem Pierre’a. Po wszystkim w Ernie czekały na mnie zupełnie inne sceny. Warto dodać, iż wydarzenia te rozegrały się w trzech sektorach – w Jagged Alliance 3 jest ich zaś grubo ponad sto. Przy mało efektywnej taktyce bądź gdy zdecydujemy się grać jednym najemnikiem – lub testując kolejnych – tytuł ten z powodzeniem wystarczy na dziesiątki godzin.
Techniczny dziw
Co istotne, nie będzie to przykre doświadczenie. Podczas blisko czterdziestu pięciu okrążeń zegara, jakie spędziłem z JA3, w zasadzie nie uświadczyłem problemów technicznych. Czasem, gdy na ekranie sporo się działo, nieznacznie spadały klatki na sekundę – i to w sumie tyle. Muszę nawet pochwalić króciutkie czasy ładowania, na punkcie których bywam przewrażliwiony. Do polskiej kinowej lokalizacji – w formie napisów – również nie mam większych zastrzeżeń.
Czy Jagged Alliance 3 spodoba się nieznającym serii fanom taktycznych strategii? Trudno powiedzieć, ale myślę, że wiele nie zaryzykują – zwłaszcza jeśli niestraszny im wysoki próg wejścia, liczne odniesienia do popkultury lat 80. XX wieku i fakt, że w gruncie rzeczy prosta (questy poboczne bywają o wiele ciekawsze) i poważna historia o wojnie została tu podlana humorem tak czerstwym, iż momentami aż zabawnym. Tym bardziej że – biorąc pod uwagę ogrom zawartości – bazowa cena gry (208,49 zł) nie jest przesadzona. Miłośnikom „dwójki” powtórzę raz jeszcze: kupujcie i grajcie – nie będziecie żałować.
ZASTRZEŻENIE
Przedpremierowy dostęp do gry otrzymaliśmy dzięki uprzejmości firmy PLAION.