autor: N. S.
Najważniejsze filmy, których nie było
Zastanawialiście się kiedyś nad tym, ile świetnych pomysłów na film trafiło do kosza? Poznajcie jedne z najsłynniejszych projektów, które mimo ogromnego potencjału na zmianę kina nigdy nie zostały zrealizowane.
Spis treści
Niewiele rzeczy sprawia tak duży zawód jak zawieszenie realizacji wyczekiwanego serialu czy filmu. Nawet najsłynniejsi reżyserzy nie zawsze są w stanie przeforsować swoje wizje, zmieścić się w budżecie czy pokonać inne, piętrzące się trudności. W historii kinematografii można wymienić sporo tytułów, które do dziś wzbudzają wiele emocji, chociaż nigdy nie powstały. Często wiążą się z nimi niezwykle ciekawe historie. Na podstawie niektórych z nich powstały nawet osobne filmy dokumentalne.
Często zdarza się, że wyobrażenia o czymś rozwijają się w naszych głowach tak bardzo, że przy zderzeniu z rzeczywistością czujemy niedosyt niezależnie od efektów. Z tego względu niezrealizowane filmy pobudzają zmysły i intrygują nie tylko widzów, ale też innych twórców. Odłożone do szuflady pomysły czasami były na różne sposoby wykorzystywane później. Mimo to pierwotna, nie do końca znana wizja zawsze wydaje się ciekawsza… Sprawdź, które świetnie zapowiadające się produkcje nigdy nie trafiły do kin!
Diuna Jodorowsky'ego
- Co to miało być? Ekranizacja słynnej powieści SF autorstwa Franka Herberta
- Kto to kręcił? Alejandro Jodorowsky
- Kiedy miało się ukazać: Prace nad filmem rozpoczęto w 1975 roku, zostały przerwane po kilku latach
Alejandro Jodorowsky jest ekscentrycznym chilijskim reżyserem. Zasłynął dziełami absolutnie unikatowymi, takimi jak np. Święta Góra czy Kret (El Topo). Jego filmy są naszpikowane symbolizmem, ukrytymi znaczeniami i niesamowitymi wizjami. Można je określić jako bezkompromisowo artystyczne, by nie powiedzieć: dziwaczne czy szalone.
Gdy w 1972 roku francuski producent firmowy Michel Seydoux spytał Jodorowsky’ego, jaki kolejny film chciałby nakręcić, ten bez zastanowienia wspomniał o Diunie Franka Herberta. Książka odniosła światowy sukces. Już wtedy było wiadomo, że zrewolucjonizowała gatunek science fiction. Co ciekawe, reżyser nie czytał tego dzieła – po prostu usłyszał o nim od znajomego i stwierdził, że to świetny materiał na film. Zaległości nadrobił później, co tylko utwierdziło go w przekonaniu, że powstająca już w jego głowie wizja ma szansę okazać się naprawdę wywrotowa. Jego ambicje były ogromne. Chciał stworzyć obraz przypominający halucynacje po LSD. Jak sam wprost o tym mówił, Diuna w jego reżyserii miała zmienić sposób myślenia ludzi na całym świecie.
Jodorowsky zaangażował w ten projekt osoby wybitne. Pierwszy na planie pojawił się Jean Giraud (pseud. Moebius/Gir), czyli słynny francuski autor komiksów, niejednokrotnie współpracujący m.in. ze Stanem Lee. W kolejnych latach tworzył on koncepty do takich filmów, jak: Obcy – ósmy pasażer Nostromo, Willow, Tron, Piąty element czy Otchłań. Efektami specjalnymi miał zająć się Douglas Trumbull, który pracował przy Odysei kosmicznej, ale nie potrafił dojść do porozumienia z reżyserem i ostatecznie kwestią tą zajął się Dan O’Bannon, znany jako twórca kultowego Powrotu żywych trupów. Do drużyny dołączył także słynny szwajcarski malarz Hans Rudolf Giger tworzący dzieła o wyrazistym, przerażającym stylu. To on później stworzył wizerunek ksenomorfa z serii filmów o Obcym. Koncepty artystyczne rysował również znany brytyjski autor komiksowy, Chris Foss. Główne role miały z kolei grać takie wyjątkowe osobistości, jak Mick Jagger czy Salvador Dali, a muzyką podobno zajmował się zespół Pink Floyd.
Wizualizacje, koncepty i wstępne szkice po prostu zapierają dech. Wykraczały daleko poza swoje czasy. Niesamowita wizja Jodorowsky’ego rozwijała się jednak tak bardzo (podobno materiał miał trwać aż dwadzieścia godzin!), że wytwórnie wycofały się, zniechęcone rosnącym budżetem. Cała otoczka, niezwykły wręcz zespół twórców oraz nieoceniony potencjał sprawiają, że Diunę Jodorowsky’ego uznaje się za najlepszy z filmów, które nigdy nie powstały. Ten nieukończony proces twórczy mimo wszystko wywarł ogromny wpływ na kinematografię. To właśnie dzięki jego pracy mogliśmy później podziwiać Łowcę androidów, Obcego czy Matrixa, ponieważ zespół współpracowników Jodorowsky’ego został doceniony przez innych twórców. Ten nieistniejący obraz stał się niewyczerpaną inspiracją dla kolejnych pokoleń i fascynuje po dziś dzień.
Historię „niepowstania” tej wyjątkowej adaptacji przedstawia dokument Jodorowsky's Dune z 2013 roku, w reżyserii Franka Pavicha. To niezwykle barwny film, atrakcyjnie prezentujący ten intrygujący precedens. Opowiada o anegdotach, w które czasem aż trudno uwierzyć. Po jego seansie wiele osób faktycznie pożałuje, że ta narkotyczna wizja nigdy nie ujrzała światła dziennego. W międzyczasie fani prozy Herberta dostali dzieło Davida Lyncha (budzące dość skrajne emocje), a teraz najprawdopodobniej czekają na realizację Denisa Villeneuve (reżyser m.in. Nowego początku oraz Blade Runnera 2049).
Jest coś odpychającego i fascynującego w filmach Jodorowsky’ego. Łączą duchowość, biologię i inspirującą psychodelę w przedziwny koktajl, który nie pozostawia obojętnym. Bardzo chciałbym zobaczyć, jak magia tego twórcy radzi sobie z konwencją science fiction. Pewnie nie tylko ja. Z drugiej strony, może i dobrze się stało, bo wizje i pomysły zasiane w tym projekcie, jak pisała autorka, rozeszły się szeroko po popkulturze. No i dostaliśmy legendę, o której mówi się od kilkudziesięciu lat. A to też ma swoją wartość.
Hubert Sosnowski