autor: Artur Okoń
Zaginiona Tarcza Wikinga - recenzja gry
Zaginiona Tarcza Wikinga to trójwymiarowa gra akcji z elementami cRPG, w której obserwujemy nasze poczynania z perspektywy trzeciej osoby.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Ragnarok - wielka bitwa bogów prowadząca do zniszczenia Valhalli która spada na ziemie i w postaci małych wysepek zawisa na nieboskłonie. Dwie strony konfliktu - dobry bóg Odyn i zły - Fenris. Obydwoje rywalizują o objęcie dominacji, jednak wcześniej muszą wydostać się z królestwa zmarłych. Pozbawieni części mocy muszą posługiwać się istotami śmiertelnymi. I tu pojawia się nasz bohater Eryk który przypadkowo wplątuje się w cała intrygę...
Tak w dużym skrócie przedstawia się fabuła. Może i nie jest zbyt oryginalna, ale to przecież nie historia w grach strategicznych jest najważniejsza. Przyjrzyjmy się więc reszcie.
Z dużą dozą nieufności podchodzę do produktów tanich. W konsumpcyjnie nastawionym społeczeństwie cena stała się wyznacznikiem jakości. Postanowiłem jednak, że podczas gry postaram choć na chwilę zapomnieć ile kosztuje „Zaginiona tarcza wikinga” i ocenić ją z perspektywy innych gier ukazujących się na rynku..
Grę stworzyła Rosyjska firma New Media Generation i po raz pierwszy ukazała ją światu na zeszłorocznych targach ECTS. End of Twilight (bo taka brzmi nazwa gry w oryginale) otrzymał dość pochlebne recenzje za nowatorskie pomysły, więc wszyscy wyczekiwali produktu końcowego.
Czeka nas 12 (a nie jak podają w instrukcji 16!)powiązanych ze sobą misji z których każda rozgrywać będzie się w innym otoczeniu. Ich cele będą różne (od zniszczenia czegoś, poprzez zgładzenie kogoś, aż po dotarcie dokądś) i wraz z rozwojem fabuły będziemy mogli dowodzić większą ilością bohaterów posiadających oryginalne umiejętności. Zaginiona Tarcza Wikinga nie jest grą szczególnie długą (daje się ukończyć w 15h) lecz niezwykle trudną! Można zaryzykować stwierdzenie, że nawet przesadnie trudną!
Włączając grę po raz pierwszy natychmiast pojawiło się jedno skojarzenie - konsola! Perspektywa, interfejs, brak możliwości zapisu gry i bardzo mało opcji - po prostu gra z konsoli ;). Już na samym początku w oczy rzuca się dość dziwny system sterowania. Długo próbowałem doszukać się w nim jakiś bardziej skomplikowanych czynności, zasad i reguł - na próżno. W jednej turze możemy przemieścić się o odpowiednią odległość i zaatakować przeciwnika. Szkoda, że pomiędzy jedną a drugą czynnością nie ma żadnej zależności, a np. niewykorzystane punkty ruchu nie przechodzą do kolejnej tury. Dla osoby „wychowanej” na UFO: Enemy Unknown czy Jagged Alliance jest to spore rozczarowanie i powrót jakby do przedszkola. Warto dokładniej zapoznać się i przećwiczyć opcję podglądu (wydajemy rozkazy mając wciśnięty klawisz CTRL), albowiem będzie ona niezbędna jeśli chcemy poprawnie zaplanować nasze działania i uniknąć niespodzianek ze strony przeciwników. Ważnym i nowatorskim elementem gry jest wykorzystanie w czasie walki różnych rodzajów terenu, które obdarzają naszych bohaterów odpowiadającymi im atrybutami i statusami. Atrybuty zazwyczaj zwiększają siłę naszego ataku, a statusy troszkę utrudniają nam życie. Niestety i ten pomysł nie został moim zdaniem prawidłowo wykorzystany i w zbyt małym stopniu wpływa na uatrakcyjnienie rozgrywki. Atrybutów powinno być zdecydowanie więcej dzięki czemu ich wybór i wykorzystanie stałoby się mniej oczywiste. Aż chce się zakrzyczeć - za mało taktyki w tej strategii taktycznej! Pochwalić musze jednak programistów za bardzo dobry system sterowania kamerą. Moim zdaniem jest on nawet lepszy i wygodniejszy w użyciu niż ten zastosowany np. w Myth 3: Era wilka.
A skoro już przy kamerach jesteśmy to wypada napisać kilka słów o efektach wizualnych. Tu nie można grze absolutnie nic zarzucić. Trójwymiarowe środowisko gry nasycone bardzo przyjemna dla oka grafiką. Gra działa w praktycznie każdej rozdzielczości graficznej (zaczynając od 640x480) wykorzystując 16 lub 32 bitową paletę kolorów. Wymagania sprzętowe do najwyższych nie należą, a mimo to całość prezentuje się bardzo dobrze i działa niezwykle płynnie. Zabawa z kamerą i oglądanie pola bitwy z różnych perspektyw może dostarczyć olbrzymiej przyjemności, pamiętajcie więc zrobić sobie choć krótką przerwę od eliminowania wrogów i zająć się podziwianiem widoczków ;). O oprawie dźwiękowej nic złego powiedzieć nie można choć i dobrego też nie da się powiedzieć- ot standardzik. Zadziwiające jest jednak to, że podczas gry brakuje odgłosów dźwiękowych! Co ciekawe, po włączeniu wersji anglojęzycznej odgłosy się pojawiły! Nie wiem jednak czy ten problem dotyczy wyłącznie mojego kompa czy jest to zaniedbanie ze strony dystrybutora wersji PL.
Warto więc napisać kilka słów na temat samego tłumaczenia. Nie licząc drobnych wpadek tłumacza, nie odbiega ono zbytnio od wersji oryginalnej. Głosy postaci również wydawały mi się dobrze dobrane, jednak po dłuższej grze w wersję oryginalną zmuszony byłem zmienić zdanie. Nie wiem czy wynika to z mojego przyzwyczajenia, ale słuchając angielskich dialogów lepiej czuje się klimat rozgrywki. Daje się tu zauważyć starą zasadę - nie ważne co się mówi, ważne jak się mówi! I właśnie tej odpowiedniej intonacji i akcentu zabrakło w polskich dialogach. Instrukcja gry przygotowana jest bardzo dobrze opisując pokrótce wszystkie aspekty rozgrywki. Warto dokładniej przeszukać płytę CD, albowiem znajduje się tam instrukcja w wersji elektronicznej w formacie pdf. Różni się ona tym od wersji papierowej, że zawiera dokładną solucję pozwalającą ukończyć bez stresowo grę. I możecie mi wierzyć- będzie wam ona potrzebna! Szkoda jednak że dystrybutor nie zamieścił na płytce programu Acrobat Reader- w końcu nie każdy musi go posiadać, a bez niego instrukcji odczytać się nie da. I na koniec - śmieszy mnie przetłumaczenie samego tytułu. Zastanawiam się skąd dystrybutor wytrzasnął ten pomysł, wszak w grze nie pojawia się żadna zaginiona tarcza (Eryk na początku gry ją najzwyczajniej przegrywa w zakładzie). Może specjaliści od marketingu uznali, że słowa „Wiking” i „tarcza” dobrze kojarzą się graczom i zwiększą sprzedaż? Hm, to ja kolejną grę proponuje nazwać „Britney Spears, SEX na skoczni narciarskiej”- tematyka nieważna, a efekt murowany ;). Kończę już jednak moje dowcipkowanie bo jeszcze mi ktoś zarzuci, że jestem złośliwy ;)
Trudno jednoznacznie przypisać „Zaginioną tarczę wikinga” do jakiegoś konkretnego gatunku. Na pewno jest to strategia taktyczna, jednak poprzez bardzo prymitywny system sterowania, nie daje nam zbyt wiele możliwości do popisu. Wbrew temu co mówi producent na temat swojego produktu, ”Zaginiona tarcza wikinga” nie jest grą RPG - wprawdzie nasi bohaterowie z czasem stają się trochę silniejsi, ale dzieje się to automatycznie i nie mamy na to żadnego wpływu. Innych typowych cech gier RPG odnaleźć mi się nie udało. „Zaginiona tarcza wikinga” jest w znacznym stopniu bardzo linearną grą przygodową. Podczas naszej przygody będziemy musieli rozwiązać kilka „typowych” dla przygodówek zagadek (choćby ta z dzikiem już w pierwszym etapie). Mi takie połączenie zupełnie nie przypadło do gustu - dochodzi bowiem do dziwnej sytuacji, że każdą misję można wykonać praktycznie tylko na jeden sposób! Nie zawsze zależy od naszych umiejętności taktycznych, ale częściej od wykorzystania pewnych czynników dodatkowych (np. walka z An-dvary na bagnach w trzecim etapie. Należy w ciągu dnia zgładzić jednego An-dvary błąkającego się na bagnach by w nocy zawołać na pomoc Trolle - inaczej nie ma szans pokonać wroga! Niby jak strateg ma na ten pomysł wpaść?).
Dziwna to hybryda, ni to pies ni to wydra ;). Z jednej strony bardzo dobra grafika, z drugiej nagromadzenie dużej ilości nowatorskich pomysłów które okazało się pomysłem chybionym. Panowie z New Media Generation starali się połączyć zbyt wiele gatunków gubiąc przy tym sens całej rozgrywki. Na pewno gra może się podobać! Jednak doświadczeni stratedzy lepiej niech omijają ją z daleka bo jedynie mogą popaść we frustrację! Za to z czystym sumieniem mogę polecić ją osobom które na co dzień w strategię nie grają, a chcieliby zacząć. Z gry satysfakcję powinny czerpać również osoby młodsze, pod warunkiem, że będą przechodzić ją z solucją i na najniższym poziomie trudności. „Zaginiona tarcza wikinga” doskonale nadaje się więc na prezent ;). Podsumowując jednym zdaniem „Zaginiona tarcza wikinga” warta jest swojej ceny. Weźcie jednak pod uwagę, że kosztuje niespełna 20zł ;).
Artur „MAO” Okoń