Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 16 czerwca 2006, 13:53

autor: Dawid Mączka

War on Terror - recenzja gry

Akcja toczy się w 2008 roku. Po 11 września terroryzm rozkwitł. Kraje całego świata postanowiły połączyć siły i stworzyć wspólną organizację do walki z terrorystami – WOFOR.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

11 września 2001 roku na zawsze zmienił świat. Nikt nie spodziewał się, że ktokolwiek może dopuścić się tak okropnego czynu, jakim był atak na WTC. Tyle niewinnych ofiar i rodzin, które straciły swoich bliskich w tym obrzydliwym ataku. Dlaczego? W jakim celu? Brzmiały pytania ludzi, którzy dowiedzieli się, że był to atak terrorystyczny. Terroryści zostali całkowicie potępieni przez wszystkie cywilizowane kraje świata. Czyn ten stał się przyczyną ataku USA na Afganistan, a następnie na Irak. Tak wiem, w drugim przypadku chodziło o broń masowego rażenia. Kto w to jeszcze wierzy? Zastanawiałem się, dlaczego nie powstaje gra czy film opierająca się na tych wydarzeniach. Wiem, że dla rodzin ofiar mogłoby to być jak retrospekcja wydarzeń z września, ale przecież w show biznesie nikt nie liczy się z uczuciami innych. Jak wiadomo, premierę filmu World Trade Center zapowiedziano na 9 sierpnia tego roku, reżyserią zajął się Oliver Stone. Ja jednak chciałem przedstawić Wam grę, która może nie opiera się konkretnie na wydarzeniach mających miejsce 11 września, ale pokazuje następstwa tego zdarzenia.

Akcja gry toczy się w niedalekiej przyszłości, a dokładnie w 2008 roku. Po 11 września terroryzm rozkwitł, powstawały coraz to nowe ugrupowania, które chciały walczyć o ideały, w które wierzyły. Kraje całego świata postanowiły, że połączą swe siły i stworzą organizację, która będzie w stanie walczyć z terrorystami, w taki sposób powstały Siły Międzynarodowe (WOFOR), w skład których wchodziły Stany Zjednoczone, Rosja, Niemcy i Francja.

Główną organizacją terrorystyczną jest Order, początkowo bardzo niewiele o niej wiemy, lecz wydarzenia rozgrywające się podczas gry rzucają światło na cele i przyczyny powstania Orderu. Jak możecie się domyśleć, w kampanii będziemy mogli kierować losami zarówno WOFOR-u jak i Orderu, jednak jest jeszcze jedna strona konfliktu, Chińska Republika Ludowa i nią także będziemy mogli grać. Tak więc mamy do wyboru 3 kampanie, zalecane jest, by zaliczyć je w takiej kolejności jaką podałem, ponieważ wówczas fabuła gry łączy się w całość i jest sensowna.

Nawet podczas wojny remonty autostrad mogą być przyczyną korków.

Muszę przyznać, że mimo iż nie jest to fabuła najwyższych lotów, to jak na strategię przedstawia się całkiem ciekawie. Podczas gry splatają się losy trzech postaci: dziennikarki wojennej Grace Manville, pracownika Czerwonego Krzyża Philipe’a Deschaine’a i tajemniczej Amiry. Fabułę poznajemy z przerywników filmowych oraz tekstu wyświetlanego podczas wczytywania stanu gry, brakuje mi jednak cutscenek podczas rozgrywania misji czy częstych zwrotów akcji, ale nie oczekujmy od tej gry zbyt wiele, to przecież dzieło panów z Monte Cristo. Nie chciałbym podważać ich autorytetu wśród graczy (jeśli taki istnieje), ale żadna z gier powstałych w tym studiu nie może zaliczać się do grona genialnych. Wszystkie produkcje czerpały pełnymi garściami z dokonań swych poprzedników i były raczej zlepkiem znanych już wszystkim pomysłów. Taki właśnie jest War on Terror. Wszystko, co tutaj zauważymy, widzieliśmy już wcześniej w innych programach.

Mechanika rozgrywki przypomina tę znaną z Pustynnych Szczurów, przed każdą misją mamy możliwość doboru jednostek. Jednak pojawia się tutaj pewne ciekawe rozwiązanie. Jednostki możemy także dokupować podczas gry. Gdy tylko przejmiemy od wroga punkt strategiczny będziemy mogli wezwać posiłki. Potrzebne będą jednak do tego punkty misji, zdobyte poprzez wykonywanie określonych zadań. Wszystko przedstawione zostało w celach misji, które aktualizowane są na bieżąco podczas gry. Obok danego zadania widnieje w nawiasie liczba Punktów Misji (PM). Toteż warto wykonywać wszystkie zadania poboczne oraz ukryte, ponieważ dają one wymierne korzyści. Po zakończeniu misji, przedstawiana jest dokładna statystyka naszych działań oraz przyznawane odznaczenie odpowiednie do naszych osiągnięć.

Cele misji są dość zróżnicowane, czasami trzeba doprowadzić cysternę do samolotu, czasami porwać prezydenta, jednak twórcom nie udało się przełamać tradycji (czyt. jest nudno) i praktycznie każda misja rozpoczyna się od zajęcia punktu kontrolnego i wezwania posiłków. Dopiero potem przystępujemy do wykonywania dalszych rozkazów, czyli likwidowania wszystkiego, co spotkamy na swej drodze.

Zacznijmy od tego, że interfejs graficzny gry został źle przemyślany, wszystkie panele, mimo iż wyglądają całkiem przyzwoicie i oddają klimat gry, to są mało praktyczne, a dokładniej zbyt duże i zasłaniające znaczną część pola walki. Oczywiście ktoś pomyślał o tym, by każdy panel móc zminimalizować, ale wtedy tracimy możliwość ciągłego obserwowania statystyk czy mapy. Wydaje mi się, że programiści powinni raczej stworzyć coś mniejszego a bardziej praktycznego. Oni jednak wybrali inną drogę. Podczas misji wszystkie dodatkowe cele zostają dodane do odpowiedniej zakładki, szkoda że nie wyświetlają się jako napis podczas gry, bo czasami w ferworze walki (a przynajmniej na początku gry) zapominamy tam zajrzeć i tracimy cenne punkty.

Znaczna część powstających ostatnimi czasy wojennych strategii (a dokładniej RTWG) nie ma w sobie krzty taktyki. Teraz liczy się jedynie to, by uderzyć całym oddziałem frontalnie na linie obrony przeciwnika i „jakoś sobie radzić” eliminując silniejsze jednostki, a słabsze zostawiając na koniec. Niszczy to całą ideę gry i podobnie jest w przypadku WoT. Początkowo próbowałem bawić się w taktyczne rozgrywanie misji, zachodzenie od tyłu, ale w pewnym momencie zorientowałem się, że moje działania są bezcelowe. Lepiej zebrać oddział składający się wyłącznie z samych czołgów i frontalnie uderzyć przeciwnika, który z powodu słabej sztucznej inteligencji nie spróbuje zajść nas od tyłu. Mało tego, przeciwnik będzie na nas nacierał nawet w momencie, gdy to my będziemy kontrolować sytuację. No cóż, już dawno straciłem nadzieję w to, że spotkam RTWG z dobrą AI. Podczas samej walki także zdarzają się dość dziwne sytuacje. Fakt iż Mudżahedin (jednostka w grze) wystrzeliwuje ze swojego RPG-9 rakiety większe niż on sam, a które wyglądają tak samo jak te wystrzeliwane przez pojazdy, rysuje już pewien typ zabawy. Zabawy w drażnienie recenzenta czy gracza, który wydał ciężko zarobione pieniądze na grę.

Kto by nie chciał mieć takiej bryki...?

Każda jednostka zdobywa doświadczenie podczas walki, co wpływa na jej umiejętności, lecz na specjalną poprawę efektywności działania nie ma co liczyć. Ot trochę łatwiej się nimi gra, jednak jakoś nie odczułem specjalnej różnicy miedzy nimi, a podstawowymi jednostkami. Każdy wojak ma także pewne specjalne umiejętności, podkładanie min czy atak z moździerza. Czołgi mogą na przykład użyć generatora dymu, który sprawia że sztuczna (bardzo) inteligencja ma jeszcze większe problemu z nacieraniem na nas. W grze (standardowo w produkcjach Monte Cristo) występują bohaterowie, których od reszty oddziału odróżnia większa wytrzymałość i fakt, iż często śmierć tego jednego dowódcy kończy naszą misję.

Na plus trzeba zaliczyć panom z Monte Cristo fakt, iż można wykorzystać każdy samochód czy wejść do każdego budynku mieszkalnego – szkoda jednak, że nie można o niego walczyć jak w Codename Panzers. Czy jednak to jest najważniejsze w strategii? Wydaje mi się, że nie. Częstym problemem gry są przekłamania graficzne. Mimo, iż cała gra opiera się na zmodyfikowanym silniku Walker Mark 3 i wygląda całkiem przyzwoicie, to po pierwsze trzeba mieć naprawdę mocny sprzęt, by cieszyć się tym wszystkim, po drugie błędy grafiki mimo to nadal pozostają. Wybuchy jednostek są monotonne i wszystkie wyglądają tak samo, a to dziwne, bo myślałem, że każdy pojazd wybucha inaczej. Nie sądziłem również, że gdy zostaje zniszczony czołg, wybucha jak gdyby została na niego spuszczona mała bomba atomowa.

Czasami podążając krętymi ulicami miast dostajemy sygnał, że samochód znajdujący się nieopodal jest załadowany ładunkami wybuchowymi. Nie powiem, ciekawy pomysł i realnie oddający styl działań terrorystów. Co jednak dzieje się potem? Wybucha. Szkoda tylko, że nie rani naszych żołnierzy. Nie wspominając już o wybuchających budynkach, które nie są w stanie chociażby pozbawić równowagi naszych wojaków. Trzymając się tematu przekłamań w grafice/logice gry, interesująco prezentuje się mur, w który wjeżdża czołg. Oczywiście zostaje zniszczony, ale to w jaki sposób, jest najciekawsze. Po tym jak pojazd przejedzie, obiekt zawala się stopniowo, tak jakbyśmy oglądali budynek, który zostaje wyburzony. Dolna część się zawala, a reszta równiutko spada na siebie pozostawiając gustowną grudkę ziemi.

Chciałbym jednak wrócić do sprzętu potrzebnego do odpalenia tej gry, na moim Athlonie 2200+, GF6600 GT i 768 MB gra chodziła nawet w rozdzielczości 1024x768 przy najwyższych ustawieniach grafiki, ale gdy na ekranie w jednym momencie pojawiało się wiele obiektów, poważnie zwalniała. Ci, którzy posiadają pecety z GF5200 albo GF4 na pokładzie mogą zapomnieć o płynnej grze. Zapisywanie stanu gry trwa zaś bardzo długo niezależnie od konfiguracji komputera.

Oprawa dźwiękowa nie budzi zastrzeżeń i nie jest też jakimś szczytowym osiągnięciem w tej dziedzinie. Cieszy fakt, że w misjach w Meksyku w tle pobrzękuje ciekawa klimatyczna muzyczka, nasi wojacy podczas walki wykrzykują różne okrzyki, a wybuchy i strzały brzmią całkiem znośnie. Wszystko to jednak jest jakieś sztuczne, grając chociażby w Codename Panzers, czuło się ten wojenny klimat, tutaj nie czuć nic. Mimo iż walczymy w różnych miastach na całym świecie i prezentują się całkiem nieźle to wszystko to sprawia wrażenie odrzucającej wręcz sztuczności. A to, że zniszczone czołgi znikają z pola bitwy, tylko utwierdza nas tym przekonaniu. Plusem może być encyklopedia jednostek występujących w grze, która zawiera dokładne statystki oraz opis poszczególnych oddziałów. Szkoda tylko, że nie jest to aż tak przydatne podczas walki.

Gra popsiada także tryb multiplayer. Możemy wybierać spośród 5 typów rozgrywki. Klasyczny deathmatch, kontrolowanie punktów strategicznych czyli podbój. Zdobądź flagę to wariacja na temat CTF, ukradnij flagę polega na tym, że na środku mapy znajduje się jedna flaga – ten, kto doniesie ją do własnej bazy wygrywa. Jest także Król Wzgórza, który polegał na przejęciu pewnego obszaru i utrzymaniu go przez określony czas. Jeśli ktoś by się uparł, można zaliczyć multiplayera grze na plus, gdyby nie jeden mikroskopijny, praktycznie nie widoczny szczegół. Ani razu nie znalazłem w sieci rywala dla siebie, i nie chodzi o to, że reprezentowali inny poziom gry. Nie. Nikogo po prostu nie było.

Oczekiwania wszystkich tych, których Monte Cristo karmiło niestworzonymi historiami na nic się zdały. Przed Wami gra powielająca znane schematy, niedopracowana, zawierająca znaczą liczbę błędów, która nie ma w sobie tego czegoś, co potrafi przykuć do ekranu monitora na dłużej.

Dawid „Taikun” Mączka

PLUSY:

  • niezła grafika;
  • można walczyć z terrorystami;
  • zróżnicowane mapy.

MINUSY:

  • wymagania sprzętowe;
  • przekłamania w grafice;
  • niedopracowania;
  • brak grywalności;
  • taktyka jest nieprzydatna;
  • sztuczność;
  • słaba sztuczna inteligencja.
Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego
Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego

Recenzja gry

Nie, Ara: History Untold - wbrew hasłom marketingowym - nie będzie kolejną alternatywą dla serii Civilization. Jednak nie jest to wada, bo gra ma na siebie własny pomysł i realizuje go sprawnie, choć nie zawsze konsekwentnie.

Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki
Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki

Recenzja gry

Po 20 godzinach, które spędziłem z 63 Days, miałem w sobie mnóstwo sprzecznych emocji. Z jednej strony uważam, że to przeciętna gra z aspiracją do ponadprzeciętnej – z drugiej zaś liczba błędów i nielogicznych rozwiązań przeraża.

Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy
Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy

Recenzja gry

Gdy pierwszy raz uruchomiłem Frostpunka 2, byłem pełen obaw. Twórcy ewidentnie chcieli poeksperymentować z konwencją, zmienić formułę i zaoferować coś nowego. Czy jednak wyszło to grze na dobre?