Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 14 marca 2006, 09:19

autor: Jacek Hałas

Tycoon City: New York - recenzja gry

Tycoon City: New York tak na dobrą sprawę nie jest pełnoprawną strategią ekonomiczną. O posiadane fundusze rzadko kiedy trzeba się martwić – niemniej można przy niej bardzo miło niejeden wieczór spędzić.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Jeszcze kilka lat temu pojawiający się w tytułach gier zwrot ‘tycoon’ w większości przypadków oznaczał, iż najprawdopodobniej będziemy mieli do czynienia z rozbudowaną, a na dodatek ciekawą strategią ekonomiczną. Z czasem jednak słowo to straciło na znaczeniu, głównie za sprawą całej masy niskobudżetowych pozycji, które przeważnie próbowały żerować na naiwności niektórych nabywców. Niejednokrotnie tytuły te potrafiły obronić się wyłącznie nietypową tematyką, warstwa ekonomiczna prezentowała natomiast bardzo niski poziom wykonania. Tycoon City: New York teoretycznie powinien zostać zaliczony do zbliżonej kategorii. Przemawia za tym kilka faktów. Przede wszystkim, gra jest wyjątkowo prosta w obsłudze, a prowadzenie wirtualnego „imperium” przez znaczną część zabawy nie sprawia najmniejszych problemów. To samo tyczy się działań konkurencji, o której istnieniu tak na dobrą sprawę w ogóle nie trzeba pamiętać. Tycoon City posiada jednak wystarczająco dużą liczbę interesujących elementów, dzięki którym w ogólnym rozrachunku wychodzi na dość udany produkt. Czy to jednak wystarczy do osiągnięcia końcowego sukcesu? Przekonajmy się...

Żeby móc w pełni nacieszyć się takimi widokami, trzeba dysponować niezłym sprzęcikiem. :-)

Jak można się bardzo łatwo domyślić, akcja opisywanej gry umiejscowiona została na terenie tytułowego „Wielkiego Jabłka”. Tych z Was, którzy liczyli na dowolną rozbudowę tej metropolii pragnę niestety zmartwić. Omawiana strategia koncentruje bowiem naszą uwagę w głównej mierze na zabudowie Manhattanu, jednej z pięciu głównych dzielnic Nowego Jorku. Teoretycznie mogłoby się więc wydawać, iż będziemy mieli do czynienia z kolejną okrojoną produkcją, występującą na dodatek pod mylącym tytułem. Tak na szczęście nie jest. Tycoon City powinien oczarować przede wszystkim tych graczy, którzy w ostatnim czasie zdołali przyzwyczaić się do strategii rozgrywanych na stosunkowo niewielkich planszach. Przygotowany przez producentów gry teren składa się w sumie z trzynastu różnych sektorów. Najczęściej są to mniej lub bardziej znane dzielnice Manhattanu, jak na przykład Soho, Tribeca czy Harlem. Każdy z tych obszarów jest dość pokaźnych rozmiarów. O ile jeszcze w pojedynkę dzielnice te nie muszą wyglądać zbyt imponująco, o tyle połączone ze sobą sprawiają niebywałe wrażenie. Tycoon City to jedna z niewielu strategii, w których początkowo można czuć się nieco zagubionym, szczególnie w sytuacji gdy każda z odblokowanych dzielnic w znacznym stopniu została już zabudowana. W rezultacie więc można stwierdzić, iż teren, na którym musimy działać, jest ogromny i z całą pewnością swoimi rozmiarami mógłby „zawstydzić” niejedną współczesną strategię.

Opisywana produkcja ma do zaoferowania dwa podstawowe tryby zabawy. Znany z wielu innych strategii Sandbox pozwala bezpośrednio przeskoczyć do zabudowy miasta, bez konieczności odkrywania kolejnych dzielnic Manhattanu. Co więcej, w trybie tym gra automatycznie odblokowuje wszystkie dostępne tereny. Początkowo można więc mieć spore problemy z ogarnięciem wszystkich dzielnic, które zostały nam zaprezentowane. O wiele lepiej jest więc rozpocząć swoją przygodę z Tycoon City od rozbudowanej kampanii. W przypadku tego trybu kolejne dzielnice są stopniowo odkrywane. Co więcej, do nowych terenów nie trzeba od razu przeskakiwać. Gra w odpowiednim momencie zabawy daje co prawda taką możliwość, ale wyłącznie od nas uzależniona jest ostateczna decyzja. Niejednokrotnie więc lepiej jest pozostać na odkrytych już wcześniej terenach, tak aby móc zabudować je w większym stopniu. Jeszcze przed przystąpieniem do właściwej zabawy możemy ukończyć króciutki tutorial. Trzeba przyznać, iż jest on bardzo przemyślany. Samouczek opisuje wszystkie podstawowe czynności, niezbędne przy dalszej rozbudowie swojego wirtualnego imperium. Tutorial celowo nie wdaje się w szczegóły, pozostawiając te kwestie uwadze gracza. Rozwiązanie to powinno szczególnie ucieszyć tych z Was, którzy pragną od razu poznać absolutne podstawy recenzowanej gry, aczkolwiek zasad jej działania chcieliby uczyć się już na własną rękę.

Dzięki ukazanym na screenie kolorystycznym oznaczeniom, w łatwy i przyjemny sposób można ocenić przydatność wybranego przez siebie biznesu w danej okolicy.

Właściwa zabawa generalnie ogranicza się do wykonywania dwóch różnych typów czynności. Aby w ogóle móc przystąpić do zabudowy kolejnych sektorów miasta, należy poznać potrzeby znajdujących się na tych terenach osób. Mogą to być zarówno mieszkańcy danej dzielnicy, jak i odwiedzający ją turyści. Zdecydowanie prościej jest w tym pierwszym przypadku. Wystarczy bowiem kliknąć na jeden z zamieszkałych domów, a następnie z odpowiedniej zakładki odczytać aktualne potrzeby. Równie dobrze można też wybrać jeden z kilkuset dostępnych biznesów (o nich szerzej powiem nieco później). Szukając miejsca, w którym może on zostać postawiony, wystarczy zwracać uwagę na dokonywane przez grę podświetlenia. Czerwony kolor informuje, iż mieszkańcy takiej dzielnicy nie są zainteresowani danym obiektem, zielony czy żółty daje natomiast szanse na niezły zysk. Jednocześnie należy mieć na uwadze styl, w którym utrzymano aktualnie rozbudowywaną dzielnicę. Z pomocą przychodzą w tym przypadku wyświetlane przez grę krótkie filmiki, którym możemy przyglądać się za każdym razem, gdy odblokujemy nowy sektor Manhattanu. Filmiki udzielają całej masy przydatnych informacji. Dowiadujemy się więcej nie tylko na temat znajdujących się w danej dzielnicy osób, ale i preferowanych sklepów, czy też miejsc służących rozrywce.

Samo postawienie biznesu w dobrym miejscu niekoniecznie musi być równoznaczne z zapewnieniem sobie odpowiednio dużych zysków. W tym konkretnym przypadku należy wziąć pod uwagę szereg innych czynników. Przede wszystkim, większość stawianych obiektów możemy poddawać różnorakim upgrade’om. Do tego celu wykorzystuje się specjalne punkty. Podstawowy problem polega na tym, iż ich liczba jest zazwyczaj bardzo ograniczona. Niejednokrotnie trzeba więc będzie wybierać pomiędzy pełnym upgrade’m kilku najciekawszych biznesów, a częściowym ulepszeniem wszystkich posiadanych aktualnie obiektów. Same upgrade’y są bardzo zróżnicowane. Niektóre z nich w pozytywny sposób wpływają na odbiór danego biznesu.

Możemy kupować różnorakie drzewa i krzewy, zatrudniać dodatkowy personel (muzyków, kelnerów itp.), stawiać przydatne urządzenia (bankomat, automat z napojami, punkt wywoływania zdjęć itp.), a nawet przygotowywać profesjonalne oświetlenie, włącznie z zamontowaniem efektownych reflektorów.

Równie istotną rolę odgrywa srefa wpływów danego biznesu. Jest ona symbolizowana przez charakterystyczny okrąg. Sfera wpływów pozwala przede wszystkim zachęcić do odwiedzenia danego obiektu wszystkich okolicznych mieszkańców. Istotną rolę odgrywa więc jej ciągłe poszerzanie. Odbywa się to poprzez wykupywanie różnorakich szyldów, neonów, a nawet ogromnych billboardów. W większości sytuacji jest w czym wybierać. Zdecydowanie mniej istotną rolę odgrywają natomiast poczynania konkurencji. Osobiście liczyłem na prowadzenie agresywnej walki, szczególnie na polu ustalania cen konkretnych produktów. Tego elementu w recenzowanej grze niestety zabrakło. Jedyne co możemy w takich sytuacjach robić, to wykupywać obiekty konkurencji, dbać o większą ilość upgrade’ów, łączyć poszczególne biznesy w sprawnie funkcjonujące sieci (włącznie z budową centrum dowodzenia), bądź też stawiać je blisko siebie, tak aby uformowały jeden wspólny ciąg.

Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby podejrzeć sobie zachowania poszczególnych mieszkańców czy turystów.

Obiecałem powrócić do kwestii kupowanych przez nas biznesów. Trzeba przyznać, iż jest ich bardzo dużo. W całej grze przewija się ponad 200 możliwych do postawienia typów obiektów. Kolejne biznesy odblokowywane są oczywiście w miarę naszych postępów w rozgrywce. Co ciekawe, w trakcie zabawy nie ograniczamy się wyłącznie do klasycznych sklepów, czy chociażby dyskotek. Możemy również stawiać pojedyncze domy, znacznie większe wieżowce, a nawet luksusowe apartamentowce, czy różnorakie hotele. Ba! W wielu sytuacjach jest to konieczne, gdyż niektóre dzielnice tuż po ich odkryciu są praktycznie niezamieszkałe. W trakcie zabawy możemy również wykupywać najsłynniejsze zabytki Nowego Jorku. Pomimo tego, iż ten element gry ma niewiele wspólnego z realizmem (w jednej z misji musimy na przykład postawić Statuę Wolności...), to sam proces zbierania potrzebnych do tego celu bonów sprawiał mi dużą przyjemność.

Autorzy Tycoon City zadbali także o obecność licznych parków, które można dowolnie zabudowywać. Do tego celu wykorzystuje się jednak punkty upgrade’ów, które niejednokrotnie lepiej jest odłożyć sobie na dalszą rozbudowę posiadanych biznesów. Aby móc odblokowywać nowe dzielnice Nowego Jorku należy wykonywać mniej lub bardziej skomplikowane zadania. Nie wszystkie wyzwania są obowiązkowe. Od siebie pragnę również dodać, iż misje te najczęściej są stosunkowo proste. W zależności od rodzaju rozgrywanego aktualnego zadania musimy na przykład zbudować sieć dobrze funkcjonujących biznesów, przyczynić się do zorganizowania koncertu rockowego czy chociażby zachęcić mieszkańców do nowo odblokowanej dzielnicy Manhattanu.

Gęsty ruch uliczny jest jedną z wielu wizualnych atrakcji, oferowanych przez „Tycoon City: NY”.

Wizualnie Tycoon City: NY prezentuje się doprawdy wyśmienicie. Przemawia za tym kilka czynników. Po pierwsze, to jedna z niewielu gier, w których błyskawicznie można przeskoczyć z ujęcia prezentującego całe miasto, na podgląd pojedynczego budynku, czy wręcz znajdujących się przy nim niewielkich przedmiotów i to bez utraty dużej ilości szczegółów. Po drugie, wykonywane przez mieszkańców Nowego Jorku czynności prezentują się zazwyczaj dość przekonująco. Obawiałem się swoistego „teatrzyku kukiełek”, który zniechęciłby mnie tylko do dokonywania jakichkolwiek zbliżeń na postawione biznesy. Otrzymałem natomiast bardzo przyzwoicie wykonane animacje, dzięki którym można na przykład zaobserwować rozdającą posiłki kelnerkę czy też grającego na gitarze muzyka. I wreszcie po trzecie, przygotowane przez producentów miasto NIE sprawia wrażenia wyludnionego. Po ulicach przemieszczają się setki osób, możemy również zaobserwować gęsty ruch uliczny. Mógłbym się oczywiście przyczepić do braku jakichkolwiek zdarzeń losowych (wypadków, pożarów itp.) czy innych tego typu drobiazgów, aczkolwiek sądzę, iż autorzy recenzowanej strategii i tak wykonali kawał dobrej roboty. Niestety, ogromna szczegółowość wirtualnego Nowego Jorku w wyraźny sposób przekłada się na wymagania sprzętowe gry. O ile w początkowych dzielnicach jest to jeszcze niezauważalne, o tyle w dalszej części zabawy bywa już dość uciążliwe. W rezultacie niejednokrotnie trzeba zmniejszać poziom detali świata gry, tak aby móc nacieszyć się w miarę płynnym przebiegiem rozgrywki. Całkiem nieźle wypadła również oprawa dźwiękowa. Tyczy się to zarówno odgłosów zaludnionego przez nas miasta, jak i przyjemnych dla ucha utworów muzycznych.

Tycoon City: New York tak na dobrą sprawę nie jest pełnoprawną strategią ekonomiczną. O posiadane fundusze rzadko kiedy trzeba się martwić. Co więcej, w dalszej części zabawy, dysponując pokaźnym zapleczem finansowym, można sobie pozwolić praktycznie na wszystko. Opisywany tytuł określiłbym więc mianem sprawnej i efektownie ukazanej symulacji rozwoju miasta. Muszę przyznać, iż odkrywanie kolejnych dzielnic i wypełnianie stawianych przez grę zadań sprawiało mi zazwyczaj dużą przyjemność. Podsumowując, przy tej grze można mile spędzić wolny czas, aczkolwiek na żadne skomplikowane rozwiązania nie ma co raczej liczyć.

Jacek „Stranger” Hałas

PLUSY:

  • ogromny i ciekawie funkcjonujący model Nowego Jorku;
  • cała masa możliwych do postawienia biznesów;
  • rozbudowany tryb kampanii (a dla niecierpliwych – sandbox :-))
  • spore zróżnicowane wykonywanych zadań (w tym liczne akcenty humorystyczne);
  • oprawa audiowizualna.

MINUSY:

  • konkurencja w tej grze praktycznie nie istnieje;
  • bardzo uproszczony model ekonomiczny, który nie każdemu przypadnie do gustu;
  • stosunkowo wysokie wymagania sprzętowe.

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej

Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego
Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego

Recenzja gry

Nie, Ara: History Untold - wbrew hasłom marketingowym - nie będzie kolejną alternatywą dla serii Civilization. Jednak nie jest to wada, bo gra ma na siebie własny pomysł i realizuje go sprawnie, choć nie zawsze konsekwentnie.

Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki
Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki

Recenzja gry

Po 20 godzinach, które spędziłem z 63 Days, miałem w sobie mnóstwo sprzecznych emocji. Z jednej strony uważam, że to przeciętna gra z aspiracją do ponadprzeciętnej – z drugiej zaś liczba błędów i nielogicznych rozwiązań przeraża.

Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy
Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy

Recenzja gry

Gdy pierwszy raz uruchomiłem Frostpunka 2, byłem pełen obaw. Twórcy ewidentnie chcieli poeksperymentować z konwencją, zmienić formułę i zaoferować coś nowego. Czy jednak wyszło to grze na dobre?