autor: Michał Basta
Tropico 3 - recenzja gry
El Presidente powrócił z zamiarem zaprowadzenia nowego ładu w swojej bananowej republice. Czy mu się to udało? Przekonajcie się sami czytając naszą recenzję trzeciej części słynnej serii strategii ekonomicznych.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Powrót do korzeni
Stojąca na świetnym poziomie rozgrywka, ładna oprawa graficzna oraz humor to elementy, które zapewniły pierwszej części Tropico ogromny sukces. Fani SimCity i podobnych tytułów mogli w końcu odpocząć od zatłoczonych metropolii i zająć się uprawą bananów na pięknej wyspie. Wydany rok później dodatek rozwinął pewne koncepcje i umocnił pozycję Tropico wśród tytułów poświęconych zarządzaniu społecznościami. Autorzy poszli więc za ciosem i stworzyli część drugą, w której główną rolę odgrywali piraci. Kierunek zmian nie przypadł do gustu fanom, a sama gra dość szybko odeszła w zapomnienie. Czy trzecia część podzieli los Zatoki Piratów?
Według mnie nie. Twórcy doszli bowiem do słusznego wniosku, że dalsze udziwnianie rozgrywki mija się z celem i lepszym wyjściem jest powrót do korzeni. Tropico 3 to zatem nic innego jak odświeżona „jedynka” z kilkoma drobnymi, ale przydatnymi innowacjami. Starzy wyjadacze pewnie z chęcią przerzucą się na unowocześnioną wersję gry, a nowi w końcu sami będą mogli wcielić się w słynnego El Presidente.
Z czym to się je?
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że zarządzanie tropikalną wyspą to bułka z masłem. Wszak nie ma nic prostszego od wybudowania kilku hoteli i podziwiania turystek na plaży. Niestety rzeczywistość jak zwykle okazuje się mniej kolorowa. Zamiast raczyć się widokiem bikini i opalonych ciał większość misji zaczynamy z kilkoma ruderami i głodującymi farmerami. Od samego początku musimy więc postępować tak, aby zapewnić podwładnym dach nad głową, syty posiłek oraz zatroszczyć się o ich życie duchowe i rozrywki. Jednocześnie należy cały czas dbać o skarb państwa i własną kiesę, lawirować między różnymi frakcjami politycznymi i przymilać się do dwóch światowych mocarstw. Nie jest łatwo tym bardziej, że na efekty naszych decyzji często czekamy miesiącami, a nawet latami. Farma tytoniu lub ananasów zaczyna przynosić zyski dopiero po kilku latach, w czasie których jest jedynie obciążeniem dla budżetu państwa. Dobre planowanie to zatem podstawa, bez której możemy zapomnieć o zwycięstwie. Błędy popełnione na początku mszczą się bardzo szybko, ale jeśli uda się stawić czoła przeciwnościom, to satysfakcja z wygranej jest gwarantowana.
Początkujący gracz może się nieco pogubić w ogromnej ilości budynków. Z kolei weterani poczują się jak ryby w wodzie, ponieważ pogrupowanie tych ostatnich zostało żywcem przeniesione z części pierwszej. Mamy zatem obiekty mieszkalne, rolne, przemysłowe, rozrywkowe, rządowe, użyteczności publicznej oraz turystyczne. Przed rozgrywką dobrze jest ustalić, jaki charakter będzie miało nasze miasto. Lepiej skoncentrować się na przemyśle ciężkim i eksporcie towarów czy też zainwestować w luksusowe hotele i rozrywki turystyczne? A może żyć w zgodzie z naturą i skupić się tylko na rolnictwie? Podobna swoboda panuje w kreowaniu ustrojów politycznych. Tylko od nas zależy, czy ludzie będą wypowiadać „kocham mojego El Presidente” przez zaciśnięte zęby, pracując czternastą godzinę w kopalni, czy też mówić to samo z uśmiechem na ustach, popijając drinki w restauracji. W przypadku nieprzewidzianych trudności zawsze możemy uciec się do użycia siły w postaci armii. Niestety, bez względu na stopień rozwoju edukacji żołnierze cierpią na kompletną głupotę. Nie wiem, co całe dnie uskuteczniają w koszarach, ale na pewno nie jest to taktyka. Bo jaki żołnierz atakuje w pojedynkę całe zgrupowanie buntowników? W Tropico 3 robi to każdy, przez co liczniejsza armia może zostać szybko rozbita nawet przez mały oddział wrogów.
Większość budynków posiada różne usprawnienia podnoszące jakość produkcji lub prędkość zdobywania przez pracowników doświadczenia. Pomimo tego trzeba na bieżąco inwestować w coraz droższe i lepsze obiekty. Wystarczy postawić elektrownię, aby ludzie zaczęli narzekać, że mieszkanie bez światła i dostępu do telewizji już im nie pasuje i chcą nowe ze wszystkimi wygodami. Ot, takie ludzkie słabostki, które lepiej realizować, jeśli chce się utrzymać stołek.
Rządy w bananowej republice
Sprawowanie rządów to nie tylko stawianie nowych budynków, ale również wydawanie dekretów, które niejednokrotnie ratują nam skórę. Zostały one podzielone na cztery grupy: społeczne, gospodarcze, polityki wewnętrznej oraz zagranicznej. Akty prawne przydają się w wielu sytuacjach. Dzięki nim możemy przekonać do siebie jakąś grupę polityczną, zapewnić lepsze warunki edukacji albo poprawić sobie humor, przeprowadzając na wyspie testy nuklearne. Dekrety ułatwiają też pertraktacje ze światowymi mocarstwami i umożliwiają zawieranie z nimi sojuszy. Jest to szczególnie przydatne, kiedy nieopatrznie popełnimy jakąś gafę, a Wujek Sam lub Iwan będą chcieli nas skarcić przy pomocy kilku pancerników. Wtedy najlepiej zawrzeć sojusz z drugim mocarstwem i postawić na wyspie jego bazę wojskową, co zapewni nam spokój. Oczywiście to tylko jeden ze scenariuszy, a ponieważ te za każdym razem mają inny przebieg, to szybkie znudzenie nam nie grozi.
Kampania
Tropico 3 oferuje kampanię złożoną z kilkunastu misji o rosnącym poziomie trudności. Po przebrnięciu przez pierwsze zadania pojawiają się następne. Możemy wykonywać je w dowolnej kolejności, ponieważ nie są w żaden sposób ze sobą połączone. W każdym scenariuszu otrzymujemy zadanie główne, a czasem kilka celów pobocznych, których zrealizowanie powiększa nasz dorobek punktowy. Niektóre misje wymagają wyeksportowania pewnej liczby towarów, z kolei inne polegają na utrzymaniu się przy władzy przez kilkadziesiąt lat. Jedyną wadą scenariuszy jest według mnie ich małe zróżnicowanie. Praktycznie wszystkie zaczynają się identycznie, to znaczy z kilkoma podstawowymi budynkami, a my za każdym razem pokonujemy tę samą ścieżkę. Oczywiście w zależności od misji stajemy przed różnymi wyborami, ale to trochę za mało. Zabrakło mi zadań, w których, przykładowo, mielibyśmy już nieźle rozwinięte miasto i w ciągu kilku lat musielibyśmy zmienić jego charakter z przemysłowego na turystyczne. W takim przypadku nie trzeba by planować wszystkiego od nowa, tylko od razu kombinować, jak uporać się z zanieczyszczeniami i przywrócić piękno wyspy. Autorzy w kilku zadaniach podjęli podobne próby, ale zdecydowanie na zbyt małą skalę. Pomimo tego kampania stoi na niezłym poziomie i z pewnością niejeden gracz zarwie przy niej kilka nocy. Oprócz gotowych scenariuszy twórcy przygotowali tryb gry swobodnej, w której sami ustalamy parametry (na przykład częstość występowania zdarzeń losowych, ilość buntowników itd.), po czym przystępujemy do rozgrywki.
Na uwagę zasługują również wszystkie raporty przygotowywane przez naszego niezastąpionego doradcę. Nie są to nudne i usypiające sprawozdania, tylko pierwszej klasy opisy nasycone dużą dawką specyficznego humoru. Aby nie psuć zabawy, nie przytoczę żadnych fragmentów, ale polecam wczytywanie się we wszystkie teksty naszego doradcy. Na równie dobrym poziomie stoją też myśli samych mieszkańców, które możemy w dowolnej chwili podglądać.
Nowe elementy
Jakkolwiek system gry w nowym Tropico nie odbiega wiele od tego, co widzieliśmy osiem lat temu, nie obeszło się jednak bez kilku zmian, a pierwszą z nich jest dopracowanie interfejsu. Ten znany z „jedynki” był dość toporny i czasami sprawiał pewne problemy. Tym razem wszystkie opcje zostały rozmieszczone wokół mapy w lewym dolnym rogu, natomiast menu z budynkami wysuwa się po kliknięciu w dowolnym miejscu prawym przyciskiem myszy. Dobrym rozwiązaniem jest wyświetlanie ważnych wiadomości w górze ekranu. W ten sposób jesteśmy na bieżąco powiadamiani o zmianach cen eksportu czy wyniku wyborów. Lepiej rozplanowano także almanach, w którym są zapisywane wszystkie informacje dotyczące państwa. Jedyną jego wadą jest mikroskopijna czcionka.
Przed przystąpieniem do gry możemy samodzielnie stworzyć awatar El Presidente lub wybrać jedną z dostępnych osób. Wśród nich znajdują się zarówno postaci historyczne, takie jak Fidel Castro czy Augusto Pinochet oraz fikcyjne na przykład Voodoo Pizzaman. Podczas kreowania nowego przywódcy ustalamy jego wygląd, pochodzenie oraz cechy pozytywne i negatywne. Jest ich cała masa, dlatego warto przemyśleć wybór. Niektóre cechy wpływają bowiem dodatnio lub ujemnie na nasze stosunki z grupami politycznymi, mocarstwami lub na ceny budynków albo dekretów. Przykładowo El Presidente ze skłonnością do alkoholizmu traci szacunek w oczach społeczeństwa, ale posiada dobre kontakty z ZSRR. Nową opcją jest możliwość korzystania z naszej wirtualnej postaci już w czasie samej gry. El Presidente może na przykład wygłosić przemówienie w pałacu, które zwiększy szacunek społeczności lub udać się na plac budowy i nawoływać robotników do kolektywnej pracy na rzecz przyszłego, wspólnego dobra wszystkich mieszkańców wyspy. Po tak natchnionej przemowie robotnicy od razu ochoczo chwycą za szpadle i młoty.
Bardzo dobrym pomysłem jest opcja składania obietnic przedwyborczych. W ten sposób, jeszcze zanim rozpoczną się wybory, możemy naobiecywać wyborcom, ile tylko wlezie, dzięki czemu zyskamy kilka dodatkowych punktów w wyborach. A co po głosowaniu? No cóż, wszak już w przedszkolu mówi się o obiecankach-cacankach.
Prawie jak w raju
Pod względem oprawy audiowizualnej Tropico 3 prezentuje się nieźle. W swoim czasie pierwsza część przykuwała wzrok wspaniałymi widokami wyspy oraz uwijających się po mieście mieszkańców. Teraz jest podobnie, a dzięki swobodnej kamerze możemy zajrzeć dosłownie w każdy kąt na mapie. Czasami aż miło zejść do poziomu zwykłego mieszkańca i na spokojnie podziwiać zwyczajne życie toczące się na wyspie. Modele postaci i budynki są bardzo szczegółowe, aczkolwiek w przypadku tych pierwszych brak nieco większego zróżnicowania. Często zdarza się zatem, że na jednej ulicy zauważymy pięć identycznych osób. Sporo do życzenia pozostawia również wykonanie wody. Trudno natomiast znaleźć jakiekolwiek wady w wyglądzie flory lub efektów pogodowych, które są rewelacyjne. Całości dopełnia świetna ścieżka muzyczna, na której dominują karaibskie utwory. Wszystkie tworzą specyficzny nastrój, który wspaniale wprowadza nas w klimat gry.
Tropico 3 to godny następca tytułu wydanego osiem lat temu. Dzięki temu, że autorzy nie pokusili się o większe zmiany, cały czas czuć w produkcji ducha „jedynki”. Zachowano przy tym dużą dawkę humoru, a całość podano w dopracowanej formie audiowizualnej. Liczba błędów jest stosunkowo niewielka i najważniejsze, że przy Tropico 3 można po prostu miło spędzić wiele godzin.
Michał „Wolfen” Basta
PLUSY:
- wprowadzenie drobnych, ale przydatnych nowości;
- oprawa audiowizualna;
- przemyślany system sprawowania rządów;
- humor.
MINUSY:
- wygląd wody;
- nieco mała liczba modeli postaci;
- irracjonalne zachowania żołnierzy;
- niewielkie zróżnicowanie misji w kampanii.