Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 11 grudnia 2001, 12:06

autor: Fajek

The Wiggles - recenzja gry

Bohaterami The Wiggles są małe karzełkowate stworzenia, które zostały wysłane przez boga Odyna w celu odnalezienia i pojmania terroryzującego zaświaty - piekielnego psa Fenrina. Jest to nie lada wyzwanie, gdyż szukany zwierz znajduje się wewnątrz ziemi.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Odyn, bóg-ojciec, wysłał karły w długą i ciężką podróż do wnętrza ziemi, gdzie szaleje potworny wilk Fenris. Kiedyś Fenris był ulubionym stworzeniem Odyna, ale porzucił swego pana i uciekł. Od kiedy uświadomił sobie swą moc, terroryzuje cały podziemny świat. Należy go obezwładnić i nałożyć obrożę. Bardzo specjalną obrożę, Gleipnir…

Wykonanie tej niebezpiecznej misji może potrwać całe dekady i zaangażować wiele karlich pokoleń. Podczas swej podróży, karły przemierzą cztery odrębne światy i będą miały okazję wykonać ponad 100 różnych zadań. Musisz ustalić plan zajęć dla swoich karłów, mówiąc im, kiedy mają pracować, a kiedy odpoczywać. Ponadto możesz opracować wiele różnych wynalazków oraz stosować rozmaite strategie prowadzenia walk.

Najważniejszym zadaniem jest odnalezienie pierścieni tworzących łańcuch, który powstrzyma Fenrisa oraz przygotowanie twoich Wigglesów do ostatecznej konfrontacji.

Oto, czego dowiadujemy się na początku gry, po oglądnięciu filmu wprowadzającego. W zasadzie nadal nie wiadomo do końca, jaką grą jest The Wiggles, ale postaram się Wam to wyjaśnić.

Około pół roku temu w Internecie pojawiły się pierwsze informacje na temat tej gry. Wiadomo, że była ona tworzona przez niemiecką firmę SEK.ost. Plotki głosiły, iż The Wiggles zdetronizują Settlers 4 w dziedzinie gier strategiczno-ekonomicznych. Miała to sprawić przede wszystkim w pełni trójwymiarowa grafika oraz grywalność większa aniżeli gry z BlueByte.

W naszym kraju gra została wydana w pełnej polskiej wersji językowej przez firmę CD Projekt w cenie 99,90 PLN. Pierwsze, co rzuca się w oczy biorąc grę do ręki to całkiem oryginalne pudełko, powleczone specjalną folią holograficzną, dzięki czemu mieni się ono wszystkimi kolorami. Ciekawy pomysł, choć decyduje jedynie o względach estetycznych. Wewnątrz pudełka znajdziemy 2 płyty CD w tym jedną z tzw. „bonusami”, o których napiszę nieco później, oraz wyjątkowo cienką, dziesięciostronicową instrukcję.

Czas jednak zabrać się za samą grę. W świat Wigglesów wprowadza nas krótki film i pokrótce wyjaśnia przyczyny ich kłopotów. Od razu na początku mamy okazję wstępnie ocenić polonizację tego tytułu, gdyż spolszczenie tyczy się również dubbingu. Głosy, które zostały podłożone w intro brzmią zupełnie dobrze i naturalnie.

W menu głównym do wyboru mamy znane nam z innych gier możliwości: nowa gra, wczytaj grę, opcje, autorzy. Klikając na „Nowej Grze” możemy zdecydować się na rozegranie kampanii lub skorzystanie z trybu „Potyczki”. Ja wybrałem kampanie, gdyż właśnie w nią została wpleciona cała fabuła Wigglesów.

Na początek poruszę temat grafiki, gdyż właśnie ona powoduje u nas pierwszy efekt zaskoczenia w zetknięciu z grą. Przywołując na myśl słowa ludzi z firmy SEK.ost, którzy zapowiadali w pełni trójwymiarowe środowisko gry, wyobrażałem sobie coś na kształt Settlers opartych na odpowiednim silniku 3D. W sumie to moje oczekiwania potwierdziły się, jednak zdziwiła mnie sama konstrukcja świata, w którym przyjdzie nam toczyć rozgrywkę. Aby w miarę obrazowo przedstawić Wam jak ów świat wygląda, wyobraźcie sobie akwarium, w którym jest zbudowane przez mrówki mrowisko. Są w nim (akwarium) widoczne wszystkie korytarze i pomieszczenia, jakie zbudowały owady oraz wszystko, co się w nich znajduje. Na podobny pomysł wpadli twórcy gry, umieszczając widok, z jakiego korzysta gracz przekrojowo do powierzchni, po której poruszają się karły. Dzięki temu w łatwy sposób możemy się zorientować w konstrukcji i lokalizacji wszelkich tuneli i jaskiń zbudowanych przez naszych podwładnych. Kamera, przy której pomocy obserwujemy świat, może dodatkowo odchylać się na boki i w pionie o jakieś 20 stopni oraz przybliżać i oddalać widok. Dzięki temu bez problemu możemy zorientować się w położeniu karłów, budynków jak i przedmiotów. Na początku wprawdzie może Was nieco frapować ograniczenie, jakie zostało narzucone w grze, jednak po kilku chwilach nawigacja i poruszanie się po mapie nie powinno nastręczać już problemów. Jeśli chodzi zaś o jakość grafiki, twórcy zadbali, aby była ona bardzo atrakcyjna. Świat skomponowany w barwach przypominających kreskówki Disney’a, kolorowy, żywy, radosny. Najlepiej odzwierciedlają to zdjęcia z gry, dzięki czemu można zorientować się jak wygląda otoczenie Wigglesów.

Jak już wspomniałem, The Wiggles były zapowiadane jako wariacja serii Settlers osadzona w pełni trójwymiarowym środowisku. O ile bez trudu można dostrzec mnóstwo cech wspólnych z grami autorstwa BlueByte, o tyle równie sporo znajdziemy różnic pomiędzy tymi tytułami. Na początek postaram się wymienić te, które w znacznym stopniu upodobniają Wigglesy do Settlersów.

The Wiggles, pomimo, iż na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, iż jest to gra zorientowana na zręczność gracza, w rzeczywistości okazuje się całkiem rozbudowaną strategią z elementami ekonomicznymi. Począwszy od gromadzenia surowców, poprzez budowę „fabryk” i innych budynków, a na ustalaniu zależności kończąc. I tak podstawowym surowcem w grze jest kamień oraz grzyby. Na samym początku gry na planszy znajduje się skrzynia, w której to znajdziemy „Ognisko”. Może to zabrzmieć nieco śmiesznie, ale ognisko jest głównym miejscem, wokół którego wykonywana jest większość czynności, czymś na kształt Construction Yard z serii Command & Conquer. Klikając na ognisku naszym oczom ukazuje się lista „budynków” (namiot, pieniek do rąbania) i wynalazków, które możemy stworzyć lub opracować. W zależności od tego, co już mamy zbudowane, możemy tworzyć kolejne budowle – schemat typowy dla wszelkiej maści RTS’ów. I tak, jeśli wynajdziemy Pieniek do rąbania drewna, możemy zbudować farmę, na której to z kolei możliwa jest hodowla chomików. Te zaś możemy usmażyć, dzięki czemu nasze Wigglesy nie będą głodne. Ilość „budynków” i wynalazków jest bardzo duża. Na początku gry, możliwości jest niewiele, jednak w miarę postępów są one coraz bardziej rozszerzane o kolejne „budynki” czy tez wynalazki.

Dużą zaletą gry jest jej komizm. Większość czynności, jakie wykonują Wigglesy jest przedstawiona w sposób żartobliwy. I tak, jeśli polecimy jednemu z karłów przynieść, a wcześniej ściąć, grzyba, ten przebierze się za drwala i używając siekiery powali ogromnego muchomora. Nie omieszka przy tej czynności kilkukrotnie się przewrócić. Innym przykładem niech będzie wynalezienie elektrowni. Do jej budowy niezbędne są między innymi chomiki. Początkowo zastanawiałem się, do czego w elektrowni chomiki, ale tuż po jej postawieniu wszystko stało się jasne. Otóż, elektrownia wytwarza prąd dzięki tym małym zwierzątkom biegającym wewnątrz okrągłej klatki, wprawiając ją w ruch. Nie sposób się nie uśmiechnąć widząc takie podejście autorów do tematu. Przykłady można by mnożyć, jednak chciałbym zwrócić uwagę na rozmowy prowadzone pomiędzy poszczególnymi karłami. W zasadzie nie mają one wpływu na rozgrywkę, ale w zabawny sposób ją urozmaicają. Niektóre z kwestii wypowiadanych przez karły są naprawdę zabawne, o czym niech świadczy choćby rozmowa dwóch karłów, „jej i jego”, na temat szeroko pojętego „podtrzymania gatunku”:-). Zresztą nie ukrywam, iż na kilka tygodni przed premierą gry, czytając informacje na jej temat, zauważyłem, że do gry zostało zaimplementowane zjawisko rozmnażania. Pomimo, iż lekcje biologii z czwartej klasy szkoły podstawowej mam dość solidnie opanowane (zarówno w teorii jak i praktyce), perspektywa poznania sposobu rozmnażania się karłów bardzo mnie zaciekawiła. Niestety zawiodłem się, gdyż w momencie, gdy nastąpić powinno zbliżenie obojga płci, nagle pojawia się mały karzełek, o czym informuje stosowny napis w górze ekranu.

W Wigglesach istotną rolę odgrywa również dźwięk. I to zarówno mam na myśli odgłosy pojawiające się tu i tam, jak i bardzo dobrze dobraną muzykę, która nawet po dłuższym okresie słuchania jej nie nuży ani nie drażni. Wracając jednak do dźwięków, mam pewne do nich zastrzeżenie. Otóż w niektórych momentach nie pojawiają się one, tzn. na przykład podczas budowy jakiegoś budynku nie słychać odgłosu wbijania gwoździ czy uderzania o drewno. Być może powodem tego jest mój sprzęt, choć do tej pory nie sprawiał mi najmniejszych niespodzianek. Może to kwestia ustawienia opcji dźwiękowych.

Wspomniałem również o dołączonym dysku bonusowym. Znajduje się na nim kilkadziesiąt tapet z motywami z Wigglesów w różnych rozdzielczościach (od 800x600 do 1600x1200), zestawy ikon na pulpit oraz muzyka z gry w formacie MP3. Miły dodatek, szczególnie iż posiada go jedynie wersja wydana w naszym kraju.

Na koniec zostawiłem sobie to, co chciałbym zarzucić grze The Wigges. Nie ma tego dużo, jednak obowiązkiem recenzenta jest o nich wspomnieć. Pierwszym niech będą wyżej wymienione kłopoty z dźwiękiem, choć może to być indywidualna przypadłość. Drugi zarzut to delikatna monotonia w niektórych momentach gry. Najbardziej można ją poczuć wtedy, gdy nasze karły pracują w pocie czoła zbierając, budując i kopiąc. My czekamy aż osiągną pewien poziom surowców, umożliwiający im dalszą budowę np. podziemnych chodników.

Podsumowując – The Wiggles to gra bardzo dobra, świetnie zrealizowana wizualnie i dźwiękowo, z dużym poczuciem humoru i porządną lokalizacją. Zawiera w sobie drobne wady, jednak nikną one w obliczu powyższych zalet. Ja ze swej strony mogę jedynie polecić The Wiggles, wszystkim tym, którym podobała się seria The Settlers a mają ochotę na spróbowanie czegoś nowego.

FAJEK

Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego
Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego

Recenzja gry

Nie, Ara: History Untold - wbrew hasłom marketingowym - nie będzie kolejną alternatywą dla serii Civilization. Jednak nie jest to wada, bo gra ma na siebie własny pomysł i realizuje go sprawnie, choć nie zawsze konsekwentnie.

Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki
Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki

Recenzja gry

Po 20 godzinach, które spędziłem z 63 Days, miałem w sobie mnóstwo sprzecznych emocji. Z jednej strony uważam, że to przeciętna gra z aspiracją do ponadprzeciętnej – z drugiej zaś liczba błędów i nielogicznych rozwiązań przeraża.

Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy
Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy

Recenzja gry

Gdy pierwszy raz uruchomiłem Frostpunka 2, byłem pełen obaw. Twórcy ewidentnie chcieli poeksperymentować z konwencją, zmienić formułę i zaoferować coś nowego. Czy jednak wyszło to grze na dobre?