autor: Marek Oramus
The Sims Social - recenzja Simów na facebooka
Popularna seria od Electronic Arts trafiła na serwis facebook. Jak Simy sobie radzą w nowym środowisku?
Recenzja powstała na bazie wersji WWW.
Wraz z ogromnym wzrostem zainteresowania portalami społecznościowymi twórcy gier zdecydowali się zagospodarować ten nowy rynek i opracować produkcje, które pozwoliłyby na połączenie prostej zabawy z możliwościami oferowanymi przez takie serwisy jak Facebook. Do tej pory największą popularnością cieszyły się gry wydawane przez firmę Zynga, takie jak FarmVille, Mafia Wars czy Empires & Allies. Rosnące w zawrotnym tempie dochody tego przedsiębiorstwa spowodowały, że również inni branżowi potentaci postanowili spróbować swoich sił na tym polu. W ostatnim czasie wśród konkurentów Zyngi coraz śmielej poczyna sobie koncern Electronic Arts. Najnowszą produkcją wydaną przez to studio, która właśnie podbija Facebooka, jest przeglądarkowa wersja jednej z najpopularniejszych gier przeznaczonych dla całej rodziny, czyli The Sims Social.
Pierwszą czynnością, jaka wiąże się zabawą za pośrednictwem Facebooka, jest konieczność udostępnienia aplikacji podstawowych danych osobowych, możliwości publikowania wiadomości na naszej tablicy oraz przesyłania e-maili. Niestety, jest to praktyka stosowana w przypadku niemal wszystkich produkcji na tę platformę. Podczas przygody z The Sims Social nie byłem jednak zasypywany żadnymi niechcianymi informacjami, więc spokojnie możecie wyrazić zgodę na taką ingerencję.
Po uruchomieniu aplikacji od razu trafiamy do kreatora postaci, za pomocą którego możemy w ogromnym stopniu zróżnicować naszego bohatera (lub bohaterkę) i nadać mu imię. Twórcy udostępnili dość dużą liczbę modyfikacji, która pozwala na spersonifikowanie Sima zgodnie z naszymi upodobaniami. Oprócz tak oczywistych kwestii jak płeć czy ubiór edytor pozwala na wybranie osobowości (sportowiec, geek itp.) i rysów twarzy (kształt brwi, nosa, oczu itd.). Wraz z rozwojem postaci w dalszym etapie rozgrywki istnieje możliwość zmiany wyglądu oraz zakupu nowych, unikatowych strojów, więc nie należy traktować początkowych decyzji jako nieodwracalnych. Dla niezdecydowanych pozostaje także opcja losowego wygenerowania postaci.
OK. Nasz bohater ma ręce i nogi, a my jesteśmy gotowi do rozpoczęcia zabawy. Na starcie otrzymujemy niewielki dom składający się z salonu i łazienki. Od samego początku towarzyszy nam Bella – sterowana przez komputer znajoma, która pełni funkcję przewodnika, a także częściowego substytutu znajomego z Facebooka. W ramach dość krótkiego wprowadzenia przyjaciółka przedstawia podstawowe założenia rozgrywki – począwszy od rozpakowania pudeł po przeprowadzce, przez ćwiczenie umiejętności (muzyczne, kucharskie, artystyczne itp.), na interakcjach z innymi graczami skończywszy.
Osobom niezaznajomionych z serią The Sims (są jeszcze takie?) w kilku słowach opiszę założenia gry. Naszym głównym celem jest utrzymanie jak najlepszego samopoczucia głównego bohatera. Do wyrażenia go wykorzystano sześć szczegółowych wskaźników. Są to: relacje z innymi Simami, rozrywka, apetyt, higiena, potrzeby fizjologiczne oraz senność. Po pewnym czasie ich poziom zaczyna spadać i wtedy zadaniem gracza jest jak najszybsze poprawienie ich stanu poprzez zlecanie bohaterowi wykonywania odpowiednich czynności. W razie braku naszej reakcji awatar sam podejmie inicjatywę i zaspokoi swoje potrzeby, więc nie musimy kontrolować go na każdym kroku.
Kluczową rolę w The Sims Social odgrywa utrzymywanie kontaktów ze znajomymi. W każdej chwili możemy odwiedzić ich dom i rozpocząć interakcję. Oprócz flirtowania i rozmów o pogodzie, mamy m.in. okazję potańczyć wspólnie w rytm muzyki z wieży stereo czy obejrzeć film na telewizorze plazmowym. Miłe spędzanie czasu w towarzystwie sąsiada powoduje poprawę relacji i w efekcie odblokowuje nowe możliwości, np. do zdrzemnięcia się w czyimś łóżku konieczne są co najmniej przyjacielskie stosunki.
Oprócz skorzystania z podstawowego tutoriala poszczególnych aspektów mechaniki gry uczymy się za pośrednictwem krótkich zadań, tak jak ma to miejsce w większości produkcji powstałych z myślą o serwisach społecznościowych. Ograniczają się one z reguły do prostych czynności w stylu: skomponuj piosenkę, posadź roślinki lub kup nowy mebel. Nagrodą za ich wykonywanie jest doświadczenie oraz obowiązująca w grze waluta. Niestety, ze względu na swoją schematyczność powodują one z czasem znużenie. Z reguły mamy w danym momencie do wyboru kilka zleceń, a gdy tylko ukończymy jedno, od razu otrzymujemy kolejne. Niewielkie urozmaicenie stanowią zadania polegające przykładowo na zbieraniu esencji z przedmiotów o odpowiedniej barwie (np. z lodówki możemy uzyskać białą esencję).
Ulubionym zajęciem wielu osób w przypadku serii The Sims jest rozbudowa i upiększanie naszego lokum. Za pośrednictwem umieszczonego w grze sklepu możemy kupować przede wszystkim elementy wystroju wnętrz, dekoracje, rośliny do ogródka, a także rozpocząć prace budowlane celem zyskania nowych pomieszczeń. Aby nabyć wymarzony produkt, musimy posiadać wymaganą ilość jednej z trzech „walut”. Pierwsza to tzw. simoleony, które zdobywamy, wykonując większość czynności, np. przycinając trawnik lub przygotowując jedzenie. To właśnie one pozwalają na nabywanie podstawowych produktów z katalogu. Oprócz simoleonów do realizacji niektórych transakcji konieczne jest posiadanie punktów społecznych, które gromadzimy poprzez interakcje z innymi Simami. Wiele z przedmiotów specjalnych opatrzono ikonką młotka, która oznacza, że aby cieszyć się z ich posiadania, należy w pierwszej kolejności pozyskać odpowiednie elementy (klucze hydrauliczne, jedzenie, poduszki etc.) Jeżeli ich nie mamy, to pozostają nam do wyboru trzy opcje: możemy poprosić znajomych, żeby wysłali nam je w formie prezentu, liczyć na to, że dostaniemy je za wykonanie pewnych czynności albo kupić brakujące części za SimCash. Jest to wirtualna waluta, którą można otrzymać tylko za prawdziwe pieniądze.
Tym oto sposobem dotarliśmy do kwestii mikropłatności. Za sprawą wspomnianej specjalnej gotówki uzyskujemy między innymi dostęp do ekskluzywnych produktów, których nie da się zdobyć w żaden inny sposób. Nie oznacza to jednak, że dają one przewagę nad osobami, które nie chcą płacić za granie. Z reguły różnica ogranicza się jedynie do warstwy wizualnej. Jest to więc w gruncie rzeczy sposób na pochwalenie się zamożnością przed znajomymi, ewentualnie na zaspokojenie swoich potrzeb dekoratorskich. Oprócz zakupu unikatowego wyposażenia SimCash można wykorzystać także m.in. na zregenerowanie energii czy wymianę na simoleony lub punkty społeczne albo specjalne mikstury, które przykładowo wprowadzają bohatera w stan inspiracji (wszystkie potrzeby zaspokojone), co daje dodatkowe bonusy.
Największe kontrowersje w przypadku systemu mikrotransakcji wzbudza przelicznik SimCash na złotówki. Sprawdziwszy obowiązujące ceny, można dojść do wniosku, że z pewnością nie są one dostosowane do polskiego gracza. Płacąc kartą, w zamian za przelanie prawie 30 złotych, otrzymujemy 72 SimCash. Pula ta pozwala na zakup jedynie kilku bardziej ekskluzywnych mebli. Żeby było jeszcze ciekawiej, osoby, które wybiorą płatność SMS, na podobną sumę SimCash muszą przeznaczyć ponad 70 złotych! Nie wiem jak Was, ale mnie taki przelicznik w żaden sposób nie motywuje do inwestycji...
Gra The Sims Social, jako że powstała z myślą o serwisach społecznościowych, nastawiona jest na wspólną zabawę ze znajomymi. Zastanówmy się teraz, czy samotny gracz powinien w ogóle zawracać sobie nią głowę. Choć na starcie nawiązujemy relacje z Bellą, to niektóre elementy rozgrywki wymagają kontaktu z kilkoma osobami. Dzieje się tak np. podczas dobudowywania nowego pokoju. Aby tego dokonać, niezbędna jest pomoc trzech znajomych. W przeciwnym wypadku pozostaje nam jedynie dokupić SimCash i w ten sposób ominąć tę przeszkodę, ale jak wspomniałem, wiąże się to z poniesieniem pewnych kosztów.
Podsumowując, The Sims Social stanowi swoiste połączenie serii The Sims z produkcjami pokroju CityVille. Jeżeli mamy znajomych na Facebooku, którzy lubią gry społecznościowe i nie należą do osób, które – słysząc nazwę tej produkcji – od razu krzykną: „Eeee, to dla bab!”, to możemy naprawdę miło spędzić czas, rozbudowując swoje domostwo i rozwijając wirtualne relacje z innymi Simami. Pod względem oprawy audiowizualnej propozycja firmy Electronic Arts prezentuje się całkiem nieźle, choć o żadnej rewolucji nie ma mowy. Warto przekonać się na własnej skórze, czy tego typu rozrywka przypadnie Wam do gustu.
Marek „DogGhost” Oramus
PLUSY:
- połączenie Simsów z CityVille;
- duży wybór przedmiotów do zaprojektowania domu i jego okolicy;
- przyjazna obsługa;
- można spokojnie grać bez ponoszenia kosztów;
- nawiązywanie relacji z Simami znajomych.
MINUSY:
- monotonne zadania;
- odpychający dla polskiego gracza system mikropłatności;
- ciągłe wykonywanie tych samych czynności w celu zaspokojenia potrzeb Sima.