Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 11 marca 2005, 09:36

autor: Daniel Sodkiewicz

The Settlers: Dziedzictwo Królów - recenzja gry

Jeżeli „The Settlers: Heritage of Kings” traktujemy jako RTS, niezwiązany z poprzednimi odsłonami Osadników, jest to gra wyśmienita. Bądźmy jednak fair. Mimo wszystko, tytuł do czegoś zobowiązuje.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Już trzeci dzień w pocie czoła wznosimy tę przeklętą osadę. Tereny, jakie mamy osiedlić, wyglądają rajsko, kto by jednak miał czas i siły patrzeć na te widoki, gdy pot oczy zalewa, a mięśnie już bezwładne. Moje barki nosiły głazy, a dłonie zbierały drwa podczas powoływania do życia poprzednich czterech miasteczek. Dwie pierwsze osady wykonaliśmy wyśmienicie, ich blask rozświetla nieboskłon po czasy dzisiejsze. Dwie następne stworzono bez polotu i zapału, a ich ruiny spowija teraz mgła zapomnienia. Już wiem, iż końcowy sukces nie zależy jedynie od tworzących osadę robotników, a przede wszystkich od kierującego ich pracami rządcy. Ciekawe, czy nasze dotychczasowe osiągnięcia pozwolą przy piątym już podejściu, zbudować osadę idealną. Wioskę, która stanie się wzorcem dla szeroko pojętego osadnictwa*. Oczekiwania związane z tegorocznymi pracami są dość wygórowane, miejmy nadzieje, że obecny władca, niejaki „Lord Settlers Piąty” zrealizuje pokładane w nim nadzieje.

Z pamiętnika osadnika.

(*) Osadnictwoproces osiedlania się ludności na określonym obszarze, związany z formami gospodarki i całokształtem kultury osiadającego ludu.

Przeźroczysta woda, ładne drzewka i malownicza kopalnia. Sam screen nie oddaje w pełni piękna grafiki „Settlers 5”, ujawniając jedynie jego namiastkę.

Reminiscencja klasyczna

Jak już świat orzekł, pierwsza i druga część Osadników to przełom w dziedzinie wirtualnej rozgrywki. Trzecia i czwarta odsłona serii należą zaś do produkcji, które widnieją na czarnej liście sporej rzeszy graczy. Na ten temat napisano już wiele. Od razu przejdźmy więc do czasów dzisiejszych i piątej odsłony cyklu The Settlers. Nadzieje związane z tą grą wśród miłośników gier strategicznych, były porównywalne do oczekiwań fanów gier FPS na trzeciego Dooma. W przypadku Settlersów, wiadomo było jednak od pewnego momentu, iż ekonomiczna część programu zostanie mocno zubożona. Wraz z tą informacją, zagorzali fanatycy pierwszych Osadników przekreślili ten tytuł, a emocje związane z grą opadły. Duże wymagania względem Settlers 5, a jednocześnie dość sceptyczne zwiastuny zadziałały jednak w dość pozytywny sposób. Na Stettlers 5 wszyscy grzecznie czekali, nie pokazując większych emocji czy zniecierpliwienia. Gra w końcu się ukazała i spokojnie zaczęła podbijać serca graczy.

Grafika

Wizualna perfekcja produktu to jeden z niezbędnych wymogów, jaki stawia grom komputerowym dzisiejszy odbiorca. Aby dostosować piątą część The Settlers do obecnych realiów, grę stworzono na enginie pozwalającym na wykreowanie w pełni trójwymiarowego środowiska. Co tutaj dużo mówić, był to strzał w dziesiątkę. Settlers 5 to obecnie jedna z najładniejszych dostępnych na rynku gier strategicznych. Ostatnim enginem, jaki oczarował mnie w takim stopniu jak najnowsze Settlersy, był silnik który posłużył do stworzenia Soldiers: Ludzie Honoru. Artworki, jakie reklamowały Osadników przed ich premierą rzeczywiście w pełni oddawały prawdziwe piękno nadchodzącej gry. Drzewa, góry, trawa, spora ilość przechadzających się po planszach zwierząt, zróżnicowane podłoże – wszystko wygląda wspaniale. Jeszcze lepiej prezentuje się przedstawiona w grze woda i jednostki wojskowe. Akweny wodne z przeźroczystą cieczą i falami, do złudzenia przypominają widoki z Morrowinda, gdzie również zachwycałem się pierwszy raz tak realistycznym przedstawieniem wody. Podczas rozgrywki mamy możliwość bardzo dokładnego przybliżania kamery, co pozwala na pieczołowitą penetrację oprawy w poszukiwaniu niedostatków graficznych. Trójwymiarowe jednostki wojskowe, oraz budynki zostały przedstawione w bardzo szczegółowy sposób. Nienagannie prezentuje się także animacja postaci. Piękno przyrody widać zaś szczególnie przy porozrzucanych po mapie wodospadach i nadmorskich okolicach.

Szczegółowo wykonane budynki i postacie, przy realistycznie animowanych pracach codziennych.

Świetnym pomysłem twórców było wprowadzenie zmiennych warunków pogodowych. Wykonanie tego elementu stoi na najwyższym poziomie. Przechodzenie pomiędzy porą deszczową, słoneczną i zimową następuje bardzo płynnie, a występujące opady atmosferyczne wyglądają wysoce realistycznie. Co najważniejsze, sam gracz, po odkryciu odpowiednich technologii, może kontrolować pory roku.

Mankamentem oprawy wizualnej jest natomiast ograniczenie obracania kamery, którą można manewrować w lewo i w prawo o 90 stopni. Po puszczeniu klawisza odpowiedzialnego za rotację, kamera wraca do punktu wyjściowego. Przypuszczalnie zrobiono to w obawie przed zamieszaniem i chaosem, jaki mogłaby wprowadzić w pełni ruchoma kamera. Drugim, dość incydentalnym problemem jest wrażenie, jakoby grafika Settlers V miała zbyt ciemny odcień. Nie jest to może zbyt widoczne na pierwszy rzut oka, miejscami jednak można odnieść wrażenie, iż nasz monitor wyświetla zbyt szare kolory. To jednak wydaje się indywidualnym odczuciem – prosimy więc o nie regulowanie odbiorników.

Oprawa wizualna Settlers 5 to wyśmienita robota, a kolejna odsłona Osadników z pewnością będzie bazować na jej enginie. Na myśl znów przychodzi mi gra Soldiers. Podobnie jak w przypadku Ludzi honoru, programiści pracujący nad Dziedzictwem królów stworzyli wspaniały świat, niestety nie do końca umiejętnie go zagospodarowując.

Ekonomia

Rozwój ekonomiczny osady był dotychczas tematem przewodnim serii The Settlers. Najnowsza odsłona cyklu lekko upośledziła ten aspekt, wprowadzając pewne uproszczenia. Po pierwsze zrezygnowano z tragarzy, a wydobywane przez nas materiały, automatycznie trafiają do magazynów. Jest to o tyle dziwny zabieg, iż np. rzemieślnik pracujący przy cięciu drew na deski, nie dostaje pni automatycznie, musząc samemu pofatygować się po nie do pobliskiego składu. Martwi też brak Settlersa odpowiedzialnego za dostarczanie wody, rybaka (aż kusi, aby postawić przy malowniczym akwenie wodnym np. chatkę wędkarza), leśniczego (do polowania na zwierzynę, której pełno w świecie gry) oraz gajowego (do sadzenia drzew, ubywających z map w zatrważającym tempie).

Engine gry pozwala na dokładne przyjrzenie się czynnościom, jakie wykonują poszczególne jednostki. W tym przypadku – żołnierz ładujący bełt do kuszy.

Do rozgrywki wprowadzono natomiast znany z innych tego typu gier element potrzeby odpoczynku i głodu. Ludzie pracujący w budynkach produkcyjnych lub wydobywczych potrzebują miejsca w jednym z domów mieszkalnych oraz w stołówce, którą reprezentują farmy. Teoretycznie jest to bardzo ciekawy element gry, niemniej jednak brakuje np. widoku sadzenia zboża przez rolnika, żniw, młyna, chleba. Niestety te czasy już minęły, miejmy nadzieje nie bezpowrotnie. Nie wyobrażałem sobie bowiem Settlersów bez takowych szczegółów, a programiści z Blue Byte pozbawili swoją serię jej najlepszych detali. Trudno mi też uwierzyć, aby zainicjowanie tych elementów rozgrywki w jakikolwiek sposób pozbawiło grę grywalności czy wprowadziło do niej zamęt. Nie rozumiem w tym momencie intencji autorów – obecność dotychczas rozpoznawczych elementów cyklu (ciekawa i rozbudowana ekonomia) idealnie przypasowałaby do świata S5. No bo co to za rolnik bez zboża i co to za farma, która służy jedynie jako jadalnia?

Wojsko

Na szczęście rozwój osady jest w miarę ciekawy, a sprawy militarne, mimo iż bardzo ważne, nadal nie przysłaniają aspektów ekonomicznych. Nasi żołnierze są dzieleni na kilkuosobowe, zarządzane przez dowódców grupy. Wydawanie rozkazów takim jednostkom jest bajecznie proste, a możliwość ustawiania wojowników w zróżnicowane szeregi sprawia sporo radości. Ograniczona populacja oraz konieczność płacenia żołdu naszym wojownikom zmusza do tworzenia dobrze wyszkolonych, ale mniej licznych armii. Same walki prezentują się wyśmienicie i są bardzo grywalne, mimo że nie stanowią większego wyzwania dla naszego strategicznego kunsztu.

Kampania

Główna kampania dla pojedynczego gracza oferuje tutorial i 15 misji. Podczas przygody poznajemy w miarę ciekawą, ale nie nadzwyczajną historię niejakiego Dario. Bohater ten z pomocą kilku przyjaciół musi uratować przepiękną krainę przed siłami zła. Nastrój i tematyka gry znacznie odbiegają od dotychczasowych odsłon serii. Wesoły, radosny i kolorowy nastrój został zastąpiony typowo średniowiecznym kolorytem żelaza i kamieni. Wszystko pozostaje w kwestii gustu, osobiście jednak wolałem pokracznie okrągłych i wesołych, od obecnych, walecznych Osadników.

Perfekcyjnie wykonane opady atmosferyczne.

Do gry wprowadzono bohaterów a wraz z nimi elementy RPG. Co prawda, ewentualne questy są zazwyczaj ściśle związane z fabułą, ciekawie jednak komponują się z całością i stanowią odskocznię od obowiązków militarno-ekonomicznych. Do typowych zadań należy np. odnalezienie (ewentualnie wykradzenie) zaginionego przedmiotu. Budowa naszej osady i dbanie o ekonomię nie zajmuje nam 100% czasu rozgrywki. W wolnych chwilach warto więc pozwiedzać okolicę za pomocą jednego z dostępnych bohaterów w poszukiwaniu kufrów ze złotem. Nasi herosi posiadają różnorodne umiejętności, pozwalające na efektywniejszą walkę. Są oni praktycznie nieśmiertelni i stanowią trzon naszej armii. Ogólnie, ich obecność można zaliczyć na plus.

Same misje są zrealizowane dość ciekawie. Mam jednak wrażenie, iż zbyt szybko dochodzi do bezpośrednich starć. Rozwój naszej osady przebiega gwałtownie i po niedługim okresie czasu musimy chwytać za miecze. Brakuje mi bezstresowej zabawy w osadnika – ot, syndrom pacyfisty-ekonoma ;-). Jestem też przeciwnikiem typowo erpegowych momentów misji, w których podróżujemy po mapie naszymi bohaterami. Niestety, wyraźnie widać, iż elementy RPG i walka zaczynają powoli ale stanowczo dorównywać ekonomii w serii Settlers.

Werdykt

Patrząc na piątą odsłonę Osadników oczyma fana tej serii, trudno popadać mi w jakikolwiek zachwyt. Z drugiej jednak strony, Settlers 5 to bardzo grywalny produkt, który w kategorii „ciekawy RTS” wypada wyśmienicie. Dziedzictwo królów powinno zostać wydane pod innym szyldem niż The Settlers. Ze starych Osadników zostało tutaj niewiele. Jest to bardzo grywalna, typowa gra strategiczna, która mimo wszystko pomniejsza blask dawnej serii.

W grę warto zagrać, choćby dla grafiki, muzyki i jej grywalności. Uruchamiając program, należy jednak przygotować się na przygodę z ciekawym erteesem z elementami RPG. Miłośnicy settlersowej ekonomi z pewnością zawiodą się na tym produkcie. Zaistniała sytuacja jest jednak podkreślona przez twórców poprzez nieobecność numerka „5” w tytule gry. W powyższym tekście nagminnie tego nadużywałem, robiłem to jednak bardziej z przyzwyczajenia, niż przez wzgląd na fakty. Oficjalnie, najnowsi Osadnicy to The Settlers: Heritage of Kings a nie Settlers V. Z drugiej jednak strony, polskie reklamy gry ogłaszają jej nadejście jako: „piątej odsłony jednej z najpopularniejszych strategii wszech czasów!”.

Jeżeli The Settlers: Heritage of Kings traktujemy jako solidny RTS, niezwiązany z poprzednimi odsłonami Osadników, jestem w stanie przychylić się nawet do oceny 90%. Bądźmy jednak fair. Mimo wszystko, tytuł do czegoś zobowiązuje i nie powinien być jedynie reklamą dla danego produktu. Kupując masło, nie chcę otrzymać smalcu. Settlers 5 jako kontynuacja serii, niestety jest nie do przyjęcia.

Mimo, iż nasza osada wygląda prześlicznie, nie grzeszy zróżnicowaniem. Możliwych do postawienia budynków (sztuk 20) jest stanowczo za mało!

Daniel „KULL” Sodkiewicz

PLUSY:

  • engine ze wspaniałą grafiką i dużymi możliwościami;
  • muzyka i odgłosy;
  • ciekawa kampania;
  • elementy RPG (w tym morale naszych poddanych, zależne m.in. od wysokości podatków);
  • zmiany pogody, w tym własnoręczna zabawa z porami roku (w zimie zamarzają rzeki i można po nich chodzić);
  • niezgorsze AI komputera;
  • kampania + mapy skirmish + multiplayer = zabawa na dość długo;
  • bohaterowie.

MINUSY:

  • mała ilość innowacji – typowy RTS;
  • porażka dla miłośników serii The Settlers;
  • niezbyt wciągająca fabuła;
  • mała ilość budynków i profesji mieszkańców miasta;
  • zbyt łatwe misje w kampanii;
  • gdzie te 70 rodzajów reklamowanych budynków? Cytat z reklamy: „(...) Stwórz tętniące życiem królestwo przy wykorzystaniu ponad 70 różnych budowli!”. Bzdura! Jest ich zaledwie 20.
Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego
Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego

Recenzja gry

Nie, Ara: History Untold - wbrew hasłom marketingowym - nie będzie kolejną alternatywą dla serii Civilization. Jednak nie jest to wada, bo gra ma na siebie własny pomysł i realizuje go sprawnie, choć nie zawsze konsekwentnie.

Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki
Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki

Recenzja gry

Po 20 godzinach, które spędziłem z 63 Days, miałem w sobie mnóstwo sprzecznych emocji. Z jednej strony uważam, że to przeciętna gra z aspiracją do ponadprzeciętnej – z drugiej zaś liczba błędów i nielogicznych rozwiązań przeraża.

Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy
Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy

Recenzja gry

Gdy pierwszy raz uruchomiłem Frostpunka 2, byłem pełen obaw. Twórcy ewidentnie chcieli poeksperymentować z konwencją, zmienić formułę i zaoferować coś nowego. Czy jednak wyszło to grze na dobre?