Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 25 sierpnia 2005, 13:45

autor: Daniel Sodkiewicz

The Settlers: Dziedzictwo Królów - Misje Dodatkowe - recenzja gry

Światowa premiera „Nebula Realm” przeszła bez większego echa, o czym świadczą m.in. znikome informacje na jej temat zarówno w Internecie, jak i w prasie. Ale czy rzeczywiście „Nebula Realm” to porażka na całej linii frontu? Niekoniecznie.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Światowa premiera piątej części Settlersów miała miejsce 8 lutego 2005. W czasie, gdy polscy gracze otrzymali miesiąc później zlokalizowaną wersję programu, niemieccy programiści z Blue Byte Software (twórcy osadników) wypuścili na rynek dodatek do podstawowej wersji Heritage of Kings. Polskim miłośnikom sagi o małych ludzikach przyszło czekać na zlokalizowaną wersję rozszerzenia ponad pięć miesięcy (licząc od oficjalnej premiery Settlers 5 PL). Czy było warto?

Już piąta odsłona Settlersów mocno rozczarowała fanów serii i niemożliwe było, aby zwyczajny dodatek zmienił ten stan rzeczy. Szczególnie, iż rozszerzenie ujrzało światło dzienne miesiąc po premierze protoplasty. Nie zawiedli się tylko Ci, którzy liczyli na bardzo przeciętny Expansion Disc, ukierunkowany na przysłowiowe „nabijanie klientów w butelkę”. Co gorsza, do uruchomienia rozszerzenia, wymagana jest instalacja podstawowej wersji gry. Światowa premiera Nebula Realm przeszła bez większego echa, o czym świadczą m.in. znikome informacje na jej temat zarówno w Internecie, jak i w prasie. Ale czy rzeczywiście Nebula Realm to porażka na całej linii frontu? Niekoniecznie, co jako fan The Settlers: Heritage of Kings postaram się tutaj udowodnić.

Budujemy mosty

Zacznijmy od szumnie zapowiadanej nowości – mostów. To głównie na budowaniu tych właśnie struktur opiera się kampania dla pojedynczego gracza. Same mosty niestety nie wprowadzają praktycznie żadnego urozmaicenia w taktyce. W rozwiązaniu problemu przekraczania rzek, świetnie sprawdzało się dostępne w podstawowej wersji gry zamarzanie wód podczas zimy. Mosty są więc tworem dodanym trochę na siłę, którego znaczenie rośnie dopiero w rozgrywkach sieciowych. W kampanii, stanowią one jedynie źródło celów kolejnych misji.

Nowy wróg – nowe wyzwania.

Zadanie: „połącz mostami wszystkie wyspy”, może na pierwszy rzut oka wydawać się innowacyjne, w stosunku do wyzwań, jakim stawialiśmy czoła w podstawowej wersji gry. Sytuacja zmienia się diametralnie, gdy poznamy mechanikę powstawania nowych struktur. Na początek, musimy zbudować placówkę dla inżynierów (nowy budynek!), którzy zaprojektują dla nas most. Aby nie było za ciekawie, mosty możemy stawiać tylko w przeznaczonych do tego celu miejscach. Gdy już znajdziemy na mapie miejsce z dosadnie zaznaczonym punktem na budowę kładki, do pracy wkraczają wspomniani architekci. Kilka ich wizyt w pobliżu miejsca na budowę mostu i już możemy stawiać ową strukturę. Zaznaczamy więc robotnika i wydajemy mu rozkaz skonstruowania w danym punkcie wymarzonego mostu. Więcej przy tym klikania niż radości.

Novum c.d.

Kolejnym nowym budynkiem jest tawerna. Stanowi ona źródło pokarmu dla naszych poddanych (taka mniejsza farma), oraz daje możliwość rekrutacji nowych jednostek. Pierwsza z nich to skaut, z trzema unikalnymi zdolnościami. Potrafi on za pomocą lunety odsłaniać mgłę pokrywającą nie odkryte części mapy. Aby za jego wsparciem poznać topografię okolic, trzeba jednak ręcznie sterować naszym śmiałkiem i co chwila wskazywać miejsca, w które ma spojrzeć. Kolejną umiejętnością skauta jest talent odnajdywania miejsc pod budowę kopalni. Jest to o tyle mało przydatne, iż wskazuje on jedynie palcem kierunek, gdzie ukryte są złoża (jakże brakuje tutaj samodzielnych skautów z poprzednich odsłon Settersów). Ostatnia zdolność pioniera to pochodnie, które może stawiać w różnych miejscach, aby odkrywały mgłę na mapie (ot, mniejsza wersja wieżyczek). Druga nowa jednostka to złodziej ze zdolnościami sabotażysty. Nosi on w kieszeni ładunek wybuchowy, który może detonować przy budynkach wroga. Za jego pomocą możliwe jest także wysadzanie mostów.

A jak nowe jednostki sprawdzają się w praktyce? Podobnie jak mosty, w kampanii singleplayer są praktycznie bezużyteczne. Dynamit podkładany przez dywersanta ma niewystarczającą siłę, aby zniszczyć większy budynek (dodatkowo zbyt długo trzeba go zakładać, co naraża naszego człowieka na atak wroga), a umiejętności skauta są nieprzydatne i mało ciekawe.

Nowa struktura – most, na nowych terenach – mokradła.

Technologie wojenne

Podczas nowej kampanii napotkamy nowego wroga – krwiożercze bestie prosto z piekieł. Ich siłą jest liczebność, a pojedyncza bestia dysponuje siłą porównywalną do ponad przeciętnie wyszkolonego piechura naszej armii. Nowy przeciwnik dysponuje także strzelającymi budynkami, przypominającymi stworzone z gałęzi namioty-iglo. Kilka ustawionych obok siebie struktur tego typu, to bardzo trudne do zniszczenia obiekty, które najlepiej atakować z większej odległości, przy pomocy jednostek strzelających i armat. Zbyt dużo rewelacji w kwestii wrogów nie wprowadzono, samo też AI komputerowego przeciwnika nie uległo polepszeniu. Sytuacje, w których nieprzyjacielskie jednostki bez żadnych skrupułów i reakcji narażają się na śmierć z „rąk” strzelających na sporą odległość wieżyczek, wciąż występują na porządku dziennym.

Zmian nie mogło też zabraknąć w naszej armii. Pojawiła się nowa jednostka piesza – strzelcy z karabinami. Szkolimy ich w budynku, w którym trenują łucznicy. W związku z nowym rodzajem wojska, pojawiła się także nowa kategoria technologii do odkrycia na uniwersytecie i nowy budynek (Fabryka broni), w którym ulepszamy zdolności naszych strzelców. Cóż można o nich powiedzieć? Z pewnością strzelcy stanowią jedną z ciekawszych jednostek w naszej armii, głównie dzięki dużej skuteczności w zabijaniu i zdolności prowadzenia ognia na spore odległości. Strzelcy to bez dwóch zdań, najlepszy element gry wprowadzony przez dodatek.

Herosi

Podczas przygody, poznamy też nowych bohaterów. Są to: azjatycka piękność Yuki i wyborny strzelec Drake. Yuki ma w zanadrzu trzy zdolności: śmiertelne gwiazdki do rzucania w przeciwników (podczas kampanii nie użyłem ich ani razu (!) – aby to zrobić, trzeba nużąco klikać na pojedyncze jednostki wroga) oraz dwa rodzaje fajerwerków, które zwiększają wytrzymałość naszych wojsk i wprowadzają panikę wśród wrogów (bardziej to efektowne graficznie, niż praktyczne). Drake natomiast potrafi oddać pojedynczy śmiertelny strzał w wybraną jednostkę wroga (tego również nie użyłem ani razu) oraz posiada zdolność zwiększenia skuteczności wszystkich jednostek strzelających znajdującym się w jego pobliżu.

Expansion Disc

W kampanii mamy razem do przejścia 9 misji, co stanowi około połowę czasu grania, jaki należało przeznaczyć na ukończenie trybu singleplayer w podstawowej wersji gry. Należy jednak przyznać, iż zadania, jakie tym razem przychodzi nam wykonać, zostały zrealizowane dużo lepiej niż w podstawce. Misje wymagają rozważnego planowania i gospodarowania zasobami, są też dużo bardziej dynamiczne. W podstawowej wersji The Settlers: Heritage of Kings nie używałem np. kawalerii. Tutaj zaś, jeźdźcy na koniach okazują się być niezbędnym ogniwem naszej armii. Zdarzają się bowiem sytuacje, w których musimy walczyć na kilku frontach (np. misja 3 – obrona miasta) i niezbędne jest szybkie przerzucanie wojsk z jednego punktu oporu do drugiego. Do takiego zadania idealnie nadają się właśnie szybkie jednostki na koniach.

Podczas kilku misji wprowadzono również możliwość wpłynięcia na przebieg powierzonego nam zadania. W misji numer 6, mamy do obrony dwa punkty miasta, oraz sprzymierzone siły, gotowe pomóc nam w odparciu ataku wroga. W tym momencie, możemy wybrać, którą część miasta chcemy samemu chronić, a którą mają wziąć pod opiekę wojska sprzymierzone. Warto tutaj dodać, iż łatwiejszym zadaniem jest podjęcie się obrony wschodniej części osady.

Dzięki fajerwerkom Yuki, walki prezentują się dużo efektowniej.

Kolejnym przykładem na możliwość kreacji zadań przez samego gracza, jest misja, w której otrzymujemy wybór założenia osady w jednym z trzech miejsc. Każdy z punktów na budowę miasta posiada nieznacznie rozbudowaną gospodarkę. Im lepiej rozwinięte miasto wybierzemy, tym będziemy musieli odpierać większe ataki wroga. Decyzja o przejęciu najgorzej rozwiniętej osady, jest jednoznaczna z mało nachalnym przeciwnikiem.

Ilość misji niestety jest stanowczo za mała. Eskortowanie karawan (misja 4), czy wspomniane budowanie mostów i obrona miast, to bardzo dynamiczne i dobrze zaprojektowane zadania. Jak to zazwyczaj bywa, wszystko co dobre, szybko się kończy. Sytuacji nie ratują nowe mapy do trybu wieloosobowego i edytor map, który okazuje się mało przyjaznym dla użytkownika narzędziem. Grafika programu nie uległa zmianie, dodano jedynie nowe tereny, m.in. pokryte mgłą mokradła. Szkoda więc, że nie wysilono się nad stworzeniem większej kampanii dla pojedynczego gracza. Dostępne w dodatku misje stanowią bardzo ciekawą kontynuację podstawowej wersji gry. Niestety, dodatek jako całość nie jest niczym specjalnym i należy go traktować jako ciekawą kontynuację kampanii z podstawki. Mamy więc do czynienia jedynie ze zwyczajnym dodatkiem, wartym polecenia jedynie zagorzałym miłośnikom osadnikowej sagi.

Daniel „KULL” Sodkiewicz

PLUSY:

  • ciekawe misje w kampanii;
  • możliwość wpłynięcia na przebieg niektórych zadań;
  • strzelcy – innowacyjna jednostka;
  • dobrze zaprojektowane mapy;
  • nowe tereny (m.in. bagna);
  • spora grywalność.

MINUSY:

  • zarówno mosty jak i jednostki specjalne: skaut (zwiadowca) i złodziej, przydają się jedynie w trybie multiplayer;
  • mała ilość misji w kampanii;
  • dodatek wymaga podstawowej wersji gry;
  • AI wrogich jednostek i mała liczba nowych wrogów;
  • mało intuicyjny edytor map;
  • nieciekawi nowi bohaterowie;
  • bardzo mało nowych elementów.
Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego
Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego

Recenzja gry

Nie, Ara: History Untold - wbrew hasłom marketingowym - nie będzie kolejną alternatywą dla serii Civilization. Jednak nie jest to wada, bo gra ma na siebie własny pomysł i realizuje go sprawnie, choć nie zawsze konsekwentnie.

Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki
Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki

Recenzja gry

Po 20 godzinach, które spędziłem z 63 Days, miałem w sobie mnóstwo sprzecznych emocji. Z jednej strony uważam, że to przeciętna gra z aspiracją do ponadprzeciętnej – z drugiej zaś liczba błędów i nielogicznych rozwiązań przeraża.

Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy
Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy

Recenzja gry

Gdy pierwszy raz uruchomiłem Frostpunka 2, byłem pełen obaw. Twórcy ewidentnie chcieli poeksperymentować z konwencją, zmienić formułę i zaoferować coś nowego. Czy jednak wyszło to grze na dobre?