autor: Maciej Krakowiak
The House of the Dead 2 - recenzja gry
House of The Dead 2 to kontynuacja promowanej przez firmę Sega gry akcji utrzymanej w konwencji horroru - House of The Dead, która przenosi nas do najciemniejszych kątów domu Dr. Curien’a.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Dawno nie było na PC dobrej gry arcade a szczególnie gry potocznie zwanej „celowniczkiem”. Tego typu gry są przede wszystkim domeną konsol lub salonów gier gdzie możemy się wyładować na znajdujących się tam automatach.
Gdyby jednak ktoś nie miał ochoty udawać się do salonu to spieszę donieś, że właśnie na naszym rynku dzięki firmie Techland pojawiła się najnowsza pozycja SEGI – House of Dead 2.
Tytuł ten jest kontynuacją hitu sprzed kilku lat, który niewątpliwie odniósł ogromny sukces finansowy zarówno w wersji na konsole, jaki i na PC. Gra House of Dead zastąpiła wtedy już mocno wysłużoną klasyczną grę akcji Virtua Fighter. Pomysł został praktycznie taki sam tylko, że przestępców zastąpiły potwory (oczywiście o zmutowanym zielonym kolorze krwi) a akcji dodano pierwiastek horroru.
Nie inaczej jest i tym razem. Na eksterminację czeka liczne stado zombiaków, mutantów i innego plugastwa. Scenariusz tego typu gier nie jest zbytnio skomplikowany. Szalony finansista Goldman owładnięty manią zawładnięcia świata, angażuje znaczne środki finansowe w prace nad ludzkim genomem. W niedługim czasie poprze liczne mutacje powołuje do życia (a może i z zaświatów) stado niebezpiecznych kreatur, potworów i zombie. Na ulicach wielkiego miasta zapanował chaos. Krwawe i brutalne morderstwa powodują psychozę i panikę wśród ludzi. Tylko jedne człowiek może się temu przeciwstawić – James Taylor. Agent specjalny pracujący dla rządowej agencji AMS. Zawsze zachowuje się w sposób chłodny i logiczny. Do każdego zadania podchodzi z wyrachowaniem i wrodzoną systematycznością. W agencji mówią, że jego umysł przypomina komputer, prawie całkowicie pozbawiony emocji. Dlatego przeważnie to on przydzielany jest do najtrudniejszych zadań.
Idea gry jest mało skomplikowana. Wszystko odbywa się automatycznie. Wystarczy tylko celnie strzelać a to wymaga nie lada refleksu i zręczności. Sterujemy standardowo przy użyciu myszki (można także wykorzystać pistolet - ale tego nie miałem możliwości przetestować). Lewy przycisk odpowiada za strzał, prawy za przeładowanie broni. Poruszamy się po z góry zaplanowanej przez autorów drodze (z małym wyjątkiem, ale o tym później), przez co nie mamy możliwości obrotu, zmiany konta patrzenia, czy możliwości wykorzystywania przeszkód jako schronienia. Przyświeca nam tylko jeden cel - byle do przodu. Eliminując kolejnych umarlaków dochodzimy na końcu każdego poziomu do wielkiego Bossa. Gdyby ktoś nie wiedział - Boss to przeciwnik bardzo wytrzymały, którego pokonanie otwiera nam drogę do następnego etapu. Nie jest to wcale takie proste, gdyż bestia jest potężna i wystarczy chwila naszej nieuwagi i już możemy leżeć martwi. Na szczęście każdy z takich przeciwników ma na swoim ciele zawsze jakieś słabe punkty, które po precyzyjnym trafieniu pozbawią go sporego zapasu życiodajnej energii.
House of Dead 2 nie można zaszufladkować jako dokładnej konwersji z wersji konsolowej. Wersja na PC została znacznie rozbudowana w porównaniu ze swoim konsolowym pierwowzorem. Mamy do wyboru cztery tryby, które wcześniej nie były dostępne na konsolach. A mianowicie tryb arcade, original, boss i trening oraz możliwość gry po sieci. Tryb arcade to wierne przeniesienie gry konsolowej. Tryb oryginalny dostępny jedynie w wersji na PC pozwala na wykorzystywanie różnego rodzaju przedmiotów znalezionych na drodze naszej wędrówki. Są to zwykle jakieś power-uppy, dodatkowe życia, punkty, czy też zwiększenie siły i ilość naboi w magazynku naszej broni. Najmniej ciekawy wydaje tryb dający możliwość wykańczania poszczególnych Bossów. Polecam go osobom, które przymierzają się do kupna nowej myszy, gdyż stara przez jednostajne klikanie w klawisz strzału byle tylko szybciej na pewno długo już nie pociągnie:))). Na początek jednak zachęcam do poćwiczenia w trybie treningowym, który został naprawdę bardzo dobrze pomyślany. Na 10 różnorodnych planszach możemy doskonalić podstawowe techniki gry. I tak będziemy musieli rozwalić w określonym czasie wszystkie beczki znajdujące się na planszy, uratować określoną ilość ludzi, czy też przy ograniczonej ilości amunicji zlikwidować atakujące nas mutanty itp. Nasze postępy ilustrowane są przyznawanymi nam gwiazdkami, aż do uzyskania perfekcji w danej dziedzinie (czerwone gwiazdki). Wspomniałem już, że drogę poruszania mamy z góry zaplanowaną przez autorów. Jednak, aby uatrakcyjnić samą rozgrywkę dali nam oni sposób na małą ingerencję w naszą trasę. Można to w pewnym sensie nazwać „wątkami pobocznymi”. Otóż, co jakiś czas będziemy mieli okazje uratować od pewnej śmierci jakiegoś cywila. I gdy nam się to uda skierujemy się na drogę łatwiejszą, jak nie to nasza postać wybierze trudniejszą. Tą innowacje można zaliczyć na plus dla tego tytułu, bo takich miejsc jest dużo i za każdym razem podczas nowej rozgrywki nożna „testować” inną konfigurację przejścia.
Pora przyjrzeć się bliżej grafice. Nie jest jakaś rewelacyjna tylko po prostu dobrze wykonana jak na dzisiejsze standardy. Kamera przemieszcza się szybko, tekstury są w dobrej jakości. Nie zaobserwowałem jakiś większych niedoróbek. Niestety muszę grze wytknąć poważny minus. Mianowicie chodzi mi o pozbawienie gracza interakcji z otoczeniem. Zniszczyć możemy tylko i wyłącznie skrzynie, dzbany oraz beczki gdzie znajdziemy poukrywane liczne dodatki, które umilą na życie. Aż prosi się o możliwość rozwalenia jakiejś witryny sklepowej czy też samochodu.
Niestety w tej grze tego nie uświadczymy. Znacznie lepiej sprawa wygląda z potworami, które są bardzo zróżnicowane. Niektóre od czasu do czasu rzucą nożem, lub zaatakują nas tasakiem. Inne są natomiast opancerzone i trzeba celować w określone miejsca aby pokonać takie plugastwo. Oczywiście każdy nasz celny strzał, który potwór przyjmie na korpus pozostawi w nim wyraźne spustoszenie w postaci wielkiej dziury. Ale najlepiej jest celować w głowę takiego stwora, która dobrze trafiona potoczy się po bruku w kałuży zielonego szlamu imitującego krew.
Strona audio gry stoi na wysokim poziomie. Muzyka łatwo wpada w ucho i przyjemnie się jej słucha, to samo dotyczy efektów (np. głuchy trzask spustu, gdy opróżnimy cały magazynek). Rytmy są dynamiczne i odpowiednio oddają szybkość toczącej się akcji, przez co podkład w ogóle nie przeszkadza w grze a wręcz w ferworze walki możemy w ogóle nie zwracać na niego uwagi.
Na koniec trzeba dokonać podsumowania. Niestety z przykrością muszę to powiedzieć. Gra ma jedną zasadniczą wadę – jest za krótka. Na początku gry po pierwszych naszych niepowodzeniach wydaje się trudna, ale to niestety tylko złudzenie. Już po chwili przy odrobinie wprawy można ją szybko skończyć. Tak więc zabawy mamy praktycznie na jeden wieczór. Nawet kilka trybów rozgrywki tego nie zmieni. Druga sprawa to cena samego produktu, która jest moim zdaniem mocno przesadzona (w momencie pisania recenzji 120 PLN w sklepie GOL’a). Jak na taki powiedzmy szczerze przeciętny produkt w porównaniu z innymi dostępnymi na rynku swoją ceną raczej zniechęca do zakupu. Gdyby nie to mógłbym ją z czystym sumieniem polecić wszystkim miłośnikom szybkiej akcji. A tak to radzę poczekać do czasu gdy będziemy mogli nabyć ją w każdym kiosku „Ruchu” jako dodatek do gazety czy samodzielny produkt za przystępną cenę :)
Maciej „KrakMan” Krakowiak