Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 6 kwietnia 2007, 07:04

autor: Jacek Hałas

Test Drive Unlimited - recenzja gry na PC

TDU to najbardziej grywalna zręcznościowa ścigałka ostatnich miesięcy. Przemieszczanie się po ogromnej i przepięknie wykonanej wyspie, wykorzystując do tego zróżnicowane i ładnie wykonane modele samochodów oraz motocykli sprawia mnóstwo frajdy.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Kilka tygodni temu miałem przyjemność przygotować artykuł opisujący wrażenia z obcowania z wersją beta gry Test Drive Unlimited i już wtedy pragnąłem wystawić jej odpowiednio wysoką i sprawiedliwą z mojego punktu widzenia ocenę. Wiadomym bowiem było, iż producent odkrył właściwie wszystkie karty, pozwalając zapoznać się zarówno z wyścigami dla pojedynczego gracza, jak i atrakcjami zarezerwowanymi dla zwolenników sieciowych potyczek. Doskwierało mi jedynie to, iż nie mogłem się jeszcze ostatecznie wypowiedzieć na temat niektórych spornych kwestii. Teraz na całe szczęście będę miał ku temu okazję. Zapraszam więc do zapoznania się z pełnym testem finalnej wersji gry, która tyle samo dobrego uczyniła dla gatunku dynamicznych zręcznościówek, co pierwszy GTR poczynił dla bardziej złożonych symulatorów jazdy.

Wbrew pozorom, nie jest to kabina statku kosmicznego.

Śmiem twierdzić, iż jednym z podstawowych czynników, który przyczynił się do zwiększenia zainteresowania tym tytułem i przełoży się też zapewne na dobre wyniki sprzedaży, jest ogromna swoboda działania. Sympatycy innych gatunków gier, jak chociażby współczesnych RPG-ów, do podobnego stanu rzeczy są już zapewne przyzwyczajeni. Dla wirtualnych rajdowców jest to jednak zupełne novum. W ostatnich latach ukazywały się już co prawda podobne ścigałki, jak chociażby seria Midtown Madness, lecz to dopiero TDU zaoferował zabawę na niespotykaną do tej pory skalę. Warto w tym miejscu przypomnieć (choć i tak wszyscy pewnie o tym wiedzą ;-)), iż terenem podejmowanych działań jest istniejąca w rzeczywistości hawajska wyspa Oahu. Nie będę Was w tym miejscu zanudzał porównaniami, mającymi na celu wyjaśnić, w jak dużym stopniu wirtualny odpowiednik zbliżony jest do swojego realnego pierwowzoru. Najważniejsze jest bowiem to, iż wirtualna wyspa jest ogromna, a na dodatek oferuje bardzo zróżnicowane i ładnie wykonane tereny. To bardzo istotna kwestia. Producent nie popełnił bowiem dość powszechnego błędu i nie zaoferował ogromnych połaci nijako wykonanych terenów. Nie zdarza się też tak, żeby całe wycinki planszy były kopiowane, a następnie wklejane w innym miejscu. Od czasu do czasu można oczywiście natrafić na podobne do siebie obiekty, ale nigdy nie przekracza to pewnych ustalonych granic, zapewniając dużo frajdy za każdym razem, gdy odkryło się niezbadany dotąd sektor mapy.

Niezmiernie ważne jest również to, iż pomimo przygotowania gigantycznej mapy, której okrążenie powinno zająć co najmniej godzinę czasu (zakładając, iż wybraliśmy jeden z szybszych wozów i poruszamy się z maksymalną prędkością) zadbano także o dużą szczegółowość detali, głównie krajobrazów oraz modeli aut. W pierwszej kolejności wypadałoby oczywiście zwrócić uwagę na ten drugi czynnik. Co ciekawe, w Test Drive Unlimited pojazdy cywilne nie przypominają złożonych z kilku prostych brył jeżdżących klocków, choć trzeba przyznać, że poszczególne auta niezbyt się od siebie różnią. Mimo wszystko, ma się poczucie przemieszczania po prawdziwej wyspie, z dość realistycznie wykonanym otoczeniem, a to jest chyba najważniejsze.

Zdecydowanie lepiej wykonano wozy, które mogą brać udział w wyścigach, ale to akurat nie powinno być zaskakujące. Możemy zaobserwować dokładnie odzworowane elementy nadwozia, co jest szczególnie ważne w przypadku pokrytych dużą warstwą chromu klasyków, czy też bardziej futurystycznych konstrukcji, jak chociażby doskonale znanej miłośnikom czterech kółek Zondy. W tym miejscu przyczepiłbym się tylko do jednej kwestii. Otóż w zależności od odległości od innego „interaktywnego” auta, dynamicznie zmienia się jego poziom szczegółowości. Problem polega na tym, iż są to bardzo wyraźne przeskoki, które na dodatek pojawiają się przy mniejszych odległościach. Szkoda, że nie pomyślano o posiadaczach mocniejszego sprzętu, którzy nie muszą się w tak dużym stopniu martwić utrzymaniem rozsądnej liczby wyświetlanych klatek.

Podwozie zapewne w tragicznym stanie, ale najważniejsze, że udało się zaparkować na skałach. :-)

Ano właśnie... wypadałoby w tym miejscu zwrócić uwagę na kwestię wymagań sprzętowych Test Drive Unlimited. Trzeba niestety przyznać, iż są one całkiem spore, szczególnie jeśli zechce się załączyć antyaliasing oraz zwiększyć poziom detali otoczenia do maksimum. Zapewniam jednak, iż opcje te w bardzo wyraźny sposób wpływają na wygląd. Mamy tu między innymi do czynienia z bardzo ładnie wykonanymi rozmyciami obrazu, które pojawiają się przy wyższych prędkościach lub wtedy, gdy obróci się kamerę. Ponadto nie są one nachalne i zupełnie nie przeszkadzają w jeździe, nawet przy prędkościach przekraczających 300 km/h. Nie można również nie wspomnieć o przepięknie wykonanych dżunglach, licznych wodospadach, punktach widokowych czy wreszcie terenach zurbanizowanych. Jedyny minus jest związany z brakiem przechodniów, lecz z czasem przestaje się na to zwracać uwagę. Autorzy gry chcieli zapewne uniknąć w tym miejscu „dociążenia” silnika graficznego dodatkowymi obiektami oraz uniknąć niespodziewanych akcji ze strony gracza, który na wszelkie możliwe sposoby próbowałby zapewne rozjechać wybranych ludzików. :-) Skoro jestem przy sprawach technicznych, warto też przypomnieć o świetnie przygotowanym soundtracku, o którym wspominałem już przy okazji pisania beta-testu. Szkoda jedynie, że lista dostępnych utworów od tamtego czasu nie rozrosła się. W ramach pocieszenia dodam jednak, że można tworzyć własne stacje radiowe.

Test Drive Unlimited jest przede wszystkim stosunkowo prostą arcade’ówką, choć gra stara się też być czymś więcej. Zanim jednak o tym powiem, wypadałoby wyjaśnić kilka podstawowych kwestii. Wielu PeCetowych graczy ucieszy przede wszystkim to, że zabawa przy użyciu klawiatury jest w pełni możliwa, dając całkowitą kontrolę nad wozem. Z pomocą przychodzą tu różnorakie „wspomagacze”, które można włączać. Różnice pomiędzy ustawieniami nie są co prawda duże, aczkolwiek można stwierdzić, iż jedno ułatwienie przydaje się na przykład do bezbłędnej jazdy, a inne z kolei pomaga w wykonywaniu efektownych poślizgów. Zachowano też różnice pomiędzy autami obdarzonymi przędnim i tylnym napędem. Wozy 4x4 są tu natomiast prawdziwą rzadkością. W moim osobistym przekonaniu model jazdy stanowi prawie idealny kompromis pomiędzy tradycyjnym arcade, a obecnym w zdecydowanie mniejszym stopniu symulatorem.

Obiecałem powrócić do opcji zwiększania realizmu rozgrywki. Otóż po dotarciu do najwyższego poziomu doświadczenia odblokowywany jest tryb o nazwie Hardcore. Nazwa mówi tu właściwie sama za siebie, aczkolwiek daleki byłbym od wychwalania tej konkretnej opcji. Bawiąc się w trybie Hardcore, trzeba się liczyć z dosyć dziwacznym (w porównanniu chociażby do GTR 2) modelem jazdy, wymagającym zupełnie innego podejścia do problemu pokonywania zakrętów oraz wykorzystywania hamulców. Na uwagę zasługuje natomiast ciekawa opcja, pozwalająca na wyświetlanie telemetrii oraz towarzyszących pokonywaniu zakrętów przeciążeń.

Właściwie wszystkie auta z klasy G powinny też automatycznie wylądować w innej grupie – PG (Palenie Gum). :-]

O karierze bardzo dużo już powiedziałem przy okazji spisywania wrażeń z beta-testu. Od tego czasu tryb ten właściwie nic się nie zmienił. Można więc stwierdzić, iż w dalszym ciągu mamy dwa nadrzędne cele – wygrywanie wyścigów oraz pozyskiwanie gotówki, którą następnie można przeznaczyć na zakup (lub ulepszanie) nowych pojazdów czy posiadłości. Sam system awansowania sprawia wrażenie dość przemyślanego, choć do kilku elementów będę się niestety musiał przyczepić. W PeCetowej wersji pojawiają się między tzw. achievement’y, doskonale znane posiadaczom konsoli Xbox 360. Problem polega na tym, iż nie zadbano o odpowiedni system, który mógłby motywować nas do zbierania kolejnych punktów. Jedyną nagrodą jest bowiem możliwość awansowania na wyższe poziomy doświadczenia. Najwyższy poziom można ponadto osiągnąć po uzbieraniu zaledwie 450 z 1000 punktów. Dysponując profilem offline nie można też zebrać wszystkich punktów, co akurat nie każdej osobie musi się spodobać.

Nie można też nie wspomnieć o nienajlepiej wyważonym poziomie trudności poszczególnych wyzwań. Początkowe wyścigi są bardzo proste i to jest jeszcze w pełni zrozumiałe. Z czasem zaczynają się pojawiać trudniejsze pojedynki, z którymi można już mieć sporo problemów. Ważną rolę odgrywa tu bardzo specyficzny pasek błędów. W wyścigach tych karanym jest się nie tylko za uderzanie innych pojazdów, ale i za zjeżdżanie z ustalonego toru jazdy. Z drugiej strony jednak, po dotarciu do poziomu Champion wziąłem udział w kilku prościutkich wyścigach, które w żadnym wypadku nie powinny znaleźć się w tej kategorii. Warto też powiedzieć o zawodach, w których jedynym celem jest rozpędzanie się do określonej prędkości. Są one przeważnie bardzo proste, pozwalając jednocześnie szybciutko zgromadzić dużą sumę pieniążków. W rezultacie do „zwykłych” wyścigów nie warto nawet powracać. W moim przekonaniu przygotowano też zbyt mało długodystansowych prób. Na uwagę zasługują jedynie dwa wyścigi, w których musimy okrążyć prawie całą wyspę. Na dodatek tylko jeden z nich nagradzany jest w wystarczający sposób, tj. dodatkowym wozem, którego nie można byłoby zakupić. Do odblokowania jest też kilka innych aut. Część z nich związana jest z dodatkowymi wyzwaniami, opierającymi się na dostarczaniu luksusowych maszyn, czy podwożeniu autostopowiczów. W tym drugim przypadku dostaje się wyłącznie kupony na zakup odzieży, a nie żywą gotówkę.

W porównaniu z testową wersją gry polepszeniu uległy działania stróżów prawa, z którymi trzeba się użerać po uderzeniu co najmniej dwóch pojazdów cywilnych lub jednego radiowozu. W TDU pościg policyjny może przybierać trzy różne formy. Na najwyższym poziomie musimy liczyć się z dużą liczbą radiowozów oraz pojawiającymi się co jakiś czas blokadami, które przy wyższych prędkościach ciężko jest omijać. Nie pomaga też zjeżdżanie z asfaltowych dróg, gdyż nie przyczyni się to do zakończenia pościgu. Zgubienie stróżów prawa (na najwyższym poziomie) wymaga sporej cierpliwości i dużej wprawy, ale jest możliwe. Dużo zależy też od posiadanej maszyny. Dostępne pojazdy oraz motocykle podzielono na kilka różnych klas, różniących się przede wszystkim osiągami. W najwyższej klasie można wybierać pomiędzy prawdziwymi demonami prędkości, jak chociażby Saleenem S7, Enzo Ferrari, Mercedesem McLarenem SLR, czy wspomnianą już wcześniej włoską Zondą, produkowaną przez firmę Pagani. Motocykli jest już zdecydowanie mniej, choć i tu pojawiły się modele takich producentów jak Ducati czy Kawasaki. Nie każdemu spodoba się natomiast zupełnie inny model jazdy, do którego początkowo bardzo trudno jest się przyzwyczaić. Doświadczeni gracze mogą natomiast na motocyklach bardzo wiele zdziałać i to niewielkim kosztem.

Na koniec jeszcze kilka słów o tym, jak przedstawia się multiplayer. Mamy tu bardziej do czynienia z nakładką na tryb dla pojedynczego gracza, którą wybiera się przy tworzeniu nowego profilu i z której nie można już później zrezygnować. Całość zrealizowana jest w taki sposób, że można bawić się tak jak w single playerze, ignorując innych graczy oraz wyzwania typowo sieciowe. Bardzo mi się to podoba, gdyż do zabaw z innymi osobami można przystąpić tylko i wyłącznie wtedy, gdy ma się na to ochotę. Gracze mogą zakładać własne kluby, tworzyć listy przyjaciół, wymieniać się stworzonymi przez siebie wyzwaniami czy wreszcie handlować samochodami. Nie podoba mi się natomiast to, iż nie usprawniono tych kwestii, na które narzekano już przy okazji publicznych testów wersji beta. Mam tu na myśli trzy odrębne rzeczy – utrudnione dołączanie do widocznych na mapie osób (nie zawsze się to udaje), brak możliwości wysyłania prywatnych wiadomości oraz brak filtrowania zawodników już w trakcie zabawy, tak aby do zamkniętego grona przyjaciół nie mogły dołączać inne osoby. Producent zapowiedział co prawda wydanie specjalnej łatki, która miałaby się omówionymi problemami zająć, ale nie zmienia to faktu, iż multiplayer z finalnej wersji gry jest na chwilę obecną przepełniony dość uciążliwymi błędami i ograniczeniami.

Dawcy organów też znajdą coś w sam raz dla siebie...

Test Drive Unlimited to bez dwóch zdań najbardziej grywalna zręcznościowa ścigałka ostatnich miesięcy. Przemieszczanie się po ogromnej i przepięknie wykonanej wyspie, wykorzystując do tego zróżnicowane i ładnie wykonane modele samochodów oraz motocykli sprawia mnóstwo frajdy. Tak na dobrą sprawę przyczepić się można jedynie do niedopracowanego do końca multiplayera. Pozostaje mieć nadzieję, iż producent weźmie sobie do serca uwagi i przygotuje odpowiednią łatkę. Nie zmienia to jednak stanu rzeczy – TDU jest wyśmienitym produktem, który każdemu miłośnikowi wirtualnych czterech kółek (i w mniejszym stopniu – dwóch) mogę bez chwili wahania polecić.

Jacek „Stranger” Hałas

PLUSY:

  • przepiękne krajobrazy, mnóstwo zróżnicowanych terenów do zbadania;
  • bogaty park maszyn;
  • bardzo sympatyczny model jazdy, który można sobie w pewnym stopniu konfigurować;
  • długi i obfitujący w wiele różnych wyścigów tryb kariery;
  • fajny multiplayer, zakładając, że spotka się wyłącznie sympatycznych i skorych do wspólnej zabawy graczy;
  • oprawa audiowizualna.

MINUSY:

  • błędy i ograniczenia multiplayera – nie są one znaczące, ale dość dokuczliwe;
  • stosunkowo wysokie wymagania sprzętowe, które jednak w pełni pokrywają się z oferowanymi wizualnymi atrakcjami;
  • niektóre wyścigi są zbyt proste, inne z kolei wymagają ogromnej precyzji i dużo szczęścia.

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej

Test Drive Unlimited - recenzja gry
Test Drive Unlimited - recenzja gry

Recenzja gry

Kolejka po bilety przy kasach na lotnisku. Przełączasz się pomiędzy kolejnymi oczekującymi, w ten sposób wybierając swojego bohatera. Są wyluzowani faceci, jak i seksowne panienki. Zatwierdziłeś?

Recenzja gry TDU: Solar Crown. Cud nie nastąpił, ale i tak pełna wersja jest o wiele lepsza niż katastrofalne demo
Recenzja gry TDU: Solar Crown. Cud nie nastąpił, ale i tak pełna wersja jest o wiele lepsza niż katastrofalne demo

Recenzja gry

Wersja demo Test Drive Unlimited: Solar Crown gotowała nas na najgorsze. Z ulgą donoszę, że najgorsze nie nastąpiło. I choć TDU ma wielkie problemy, broni się na tyle, by rozpatrzeć go jako odświeżającą odskocznię od Forzy Horizon… za rok, może dwa.

Recenzja Forza Motorsport - dziś „wczesny dostęp”, jutro wielka gra
Recenzja Forza Motorsport - dziś „wczesny dostęp”, jutro wielka gra

Recenzja gry

Forza Motorsport wreszcie powraca, by upomnieć się o należną jej koronę królestwa simcade’owych wyścigów. I choć potrafi poprzeć swe roszczenia wieloma mocnymi argumentami, nie jest jeszcze w pełni gotowa, by objąć władanie.