Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 19 stycznia 2006, 13:33

Space Rangers 2: Rebelia - recenzja gry

Gra znakomita pod każdym względem. Przywraca wspomnienia o eksploracji Morza Karaibskiego w Sid Meier’s Pirates! czy przestrzeni kosmicznej we Frontierze. Rozległy świat i pełna swoboda działań!

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Przyznam się bez bicia, że seria Space Rangers autorstwa rosyjskiego studia Elemental Games, była mi do tej pory zupełnie obca. Zaznajomienie się z pierwszą odsłoną cyklu utrudniał fakt, że żaden z polskich wydawców nie pokusił się o jej premierę na naszym rynku. Drugi epizod zatytułowany Dominators, również przez długi czas nie znajdował się w kręgu moich zainteresowań. Dopiero, gdy firma Cenega podjęła się trudnej próby zlokalizowania gry i jej dystrybucji, coś mnie tknęło. Dziś nie wyobrażam sobie wieczoru bez sesji w Space Rangers 2: Rebelia. Nie mogę się też pogodzić z myślą, że niegdyś przegapiłem powstanie tego interesującego cyklu. Zacznijmy jednak od początku...

Akcja Space Rangers 2: Rebelia przenosi nas w przyszłość, do roku 3300. Wszystkie cywilizacje zamieszkujące przestrzeń kosmiczną mają w pamięci Wojnę Klissańską (była ona tematem pierwszej odsłony cyklu), dlatego teraz – mimo wzajemnych animozji – nie zamierzają wchodzić sobie w drogę. Niestety, w pobliżu dawnej siedziby pokonanych wrogów, pojawia się nowe niebezpieczeństwo. Są nim inteligentne roboty zwane Dominatorami, które zamierzają urządzić w okolicy krwawą łaźnię. Cybernetyczna forma życia sukcesywnie posuwa się naprzód, wypierając z kolejnych układów dotychczasowych mieszkańców. Wszystkie wolne rasy muszą ponownie zjednoczyć się i stawić czoła nowemu zagrożeniu.

Nie jesteś bohaterem – jednym sprawiedliwym, na którego barkach spoczywa misja ratowania świata. Jesteś zaledwie malutkim trybikiem w ogromnej machinie wojennej i jeśli nie masz na to ochoty, możesz odpuścić sobie udział w walce zbrojnej. Bądź szanowany jako zamożny kupiec lub siej postrach wśród cywilnych transportowców, wzbogacając się na piractwie. Rebelia oferuje Ci świat, w którym nikt Cię do niczego nie zmusza. Możesz robić to, na co masz ochotę.

Proces tworzenia bohatera. Pięć ras i pięć profesji – w sumie 25 kombinacji.

Już w kilkanaście minut po pierwszym kontakcie ze Space Rangers 2, zostałem totalnie zaskoczony. Z racji tego, że była to moja debiutancka rozgrywka, postanowiłem skorzystać z kuszącej propozycji szefa stacji badawczej i uruchomiłem krótki przewodnik po obsłudze programu, zwany popularnie tutorialem. Nauczyłem się stawiać pierwsze kroki w handlu, pojąłem istotę skoków nadprzestrzennych, wypełniłem swoje pierwsze, poważniejsze zadanie bojowe. Wydawałoby się, że jestem na dobrej drodze do sukcesu, gdyby nie pewien szkopuł. Po krótkiej podróży do wskazanej przez mocodawcę planety, ni stąd ni zowąd znalazłem się w więzieniu, rzekomo za poważne przestępstwa. Odebrałem to jako wyzwanie, dlatego też cierpliwie stawiałem czoła piętrzącym się trudnościom, odsiadując kilkumiesięczny wyrok. Niestety, mimo moich najszczerszych chęci, nie udało mi się przeżyć przymusowej odsiadki. Całą zabawę trzeba było zaczynać od początku... Na ogół traktujemy wszelkie tutoriale jako miłe i bezstresowe wprowadzenie w świat zasad rządzących grą. Produkt firmy Elemental Games od razu rzuca nas na głęboką wodę, zmuszając do zachowania nieustannej czujności. Nie ma tu żadnej taryfy ulgowej. I za to twórcom gry chwała.

Amatorzy gwiezdnych przygód mają do wyboru pięć ras, spośród których kreują swojego bohatera. W następnej kolejności decydują o przynależności klasowej (profesji jest również pięć: kupiec, żołnierz, najemnik, pirat i korsarz). Procedurę tworzenia postaci wieńczy wskazanie umiejętności priorytetowych (dwóch spośród sześciu) i części wyposażenia, zaimplementowanych na statku od początku rozgrywki (dwóch spośród dwunastu).

Początkowe ustalenia nie są tylko kwestią kosmetyczną. Wybór rasy będzie miał swoje odbicie w kontaktach z innymi społecznościami. Profesja przekłada się natomiast na poziom technologiczny, jak również na wielkość i rodzaj pierwszego statku, który obejmiemy we władanie. Umiejętności wskażą początkowy kierunek rozwoju naszej postaci, a sprzęt wpłynie na ułatwienie bądź utrudnienie rozgrywki. O konieczności podejmowania dobrych decyzji przekonałem się właśnie podczas pierwszego kontaktu z grą, o którym wspomniałem powyżej. Mój bohater był marokańskim korsarzem. Niestety, w trakcie tworzenia postaci umknęło mi, że miał on napięte stosunki z Gaalianami, a to właśnie na planecie fioletowych istot przyszło mi wykonać jedno z zadań w tutorialu. Od kary pozbawienia wolności nie było ucieczki.

Ocena naszych występków towarzyszy zmaganiom cały czas. Wszystko, co robimy, ma wpływ na nasze stosunki z pięcioma rasami. Jeżeli przysłużymy się którejkolwiek z nich, będziemy uwielbiani, ale jeśli wyprowadzimy kogoś z równowagi, możemy spodziewać się otwartej wrogości, objawiającej się frontalnym atakiem na nasz statek. Na każdym kroku trzeba więc uważać, tym bardziej że ewentualni przeciwnicy z reguły przechowują na pokładzie lepsze zabawki niż my.

Uważaj, gdzie lecisz. Często możesz nadziać się na flotę Dominatorów, którzy zamierzają podbić pobliski układ.

Zmieniające się nieustannie stosunki pomiędzy wszystkimi rasami nie są jedynym przejawem życia w Space Rangers 2. Aby Wam lepiej uzmysłowić, co Was czeka podczas zabawy, znów posłużę się przykładem. Po wykonaniu kilku misji polegających na przewiezieniu przesyłek z jednego systemu do drugiego w wyznaczonym terminie, otrzymałem od marsjańskiego rządu pierwsze zadanie bojowe. Polegało ono na unicestwieniu statku kosmicznego, którego pilot wszedł w zatarg z miejscowymi władzami. Dysponując konkretną gotówką dokonałem wymiany uzbrojenia, za pomocą serwisu informacyjnego określiłem miejsce pobytu ofiary i ruszyłem w pościg. Po miesiącu podróży znalazłem się w sąsiedztwie statku. Niestety, najwyraźniej nie doceniłem przeciwnika, gdyż ten po zażartym boju odesłał mnie do domu w kawałkach. Postanowiłem załadować zapisany wcześniej stan gry i tym razem dokupiłem lepsze tarcze. Z racji tego, że na pobliskiej Ziemi znajdował się jeszcze jeden niezbędny mi komponent, zmarnowałem kilka kolejnych dni i dopiero z niebieskiej planety rozpocząłem morderczą gonitwę za wrogiem.

Tym razem jednak mój oponent znajdował się w zupełnie innym sektorze. Gdy doleciałem w końcu na miejsce, okazało się, że wrogiego statku nigdzie nie było. Niewiele myśląc, wylądowałem na najbliższej planecie i sprawdziłem lokalizację okrętu. Daleko nie trzeba było szukać – stał on w tym samym hangarze co ja. Problem polegał na tym, że miejscowe władze najwyraźniej również nie lubiły delikwenta i tuż po jego wylądowaniu wtrąciły go do więzienia. Wyrok: 4 miesiące. Mój kontrakt wygasał za kilkanaście dni. Nie było sensu czekać. Misja zakończyła się niepowodzeniem.

Nie dałem za wygraną i odtworzyłem stan gry po raz trzeci. Szybko załatwiłem formalności i ruszyłem w pogoń. Jak na złość, przestępca postanowił udać się na małą wycieczkę w głąb kosmosu. Po wyjściu z nadprzestrzeni okazało się, że nie mam już kogo szukać. Mój cel podczas pobytu w systemie, do którego właśnie wparowałem, wpadł przypadkowo w sam środek potężnej potyczki Ziemian z Dominatorami. Z wraku nie było czego zbierać. Nie pozostawało mi nic innego, jak tylko wrócić spokojnie na Marsa w celu odebrania nagrody (mimo, że w trzecim podejściu nie oddałem ani jednego strzału).

Historie jak ta powyżej, powtarzają się w Space Rangers 2 nagminnie. Losowo generowane przez program misje mogą zakończyć się na różne sposoby i tak naprawdę nigdy nie można być pewnym, co nas spotka podczas kosmicznych podróży. Raz musiałem eskortować przez dwa miesiące statek, do którego nie zdążyłem dolecieć (mimo to, nikt go nawet nie drasnął i misję zaliczyłem), innym razem mój podopieczny startował z tej samej bazy co ja, ale ledwo oddaliśmy się od planety, rozniosła nas na strzępy ekipa piratów. Po kilkunastu godzinach gry, podczas których nieustannie otrzymywałem dowody na to, że ten świat żyje, nie pozostało mi nic innego, jak oddać należny Rosjanom hołd.

Bitwy planetarne. Ciekawe urozmaicenie tradycyjnych misji rozrywanych w przestrzeni kosmicznej.

Oprócz standardowych misji, programiści z Władywostoku pokusili się również o kilka zadań specjalnych. Na pierwszy plan wysuwają się tu misje przygodowe, których jednym z podstawowych i najczęściej oglądanych przedstawicieli jest wspomniany na początku pobyt w więzieniu. W takich wypadkach komunikacja z programem przypomina tekstowe gry adventure, jakie kilkanaście lat temu zalewały rynek elektronicznej rozrywki. Na ekranie obserwujemy wówczas opowiadanie, którego interaktywność polega na klikaniu w aktualnie dostępne opcje.

Zadania przygodowe mogą być bardzo różne. W więzieniu musimy po prostu przeżyć, zachowując proporcje pomiędzy przymusową pracą, pobytami na siłowni i w bibliotece, a także prawidłowymi relacjami z innymi osadzonymi oraz strażnikami. Z paki można też uciec, o ile uda nam się wcześniej zdobyć narzędzia niezbędne do kopania tunelu. Czasem misje przybierają charakter ekonomiczny. Tak było np. w kwestii wcielenia się w rolę menedżera, próbującego uratować... podupadający ośrodek narciarski. Również w takim wypadku komunikujemy się z programem przy pomocy komend tekstowych, ale tym razem mamy na głowie doradców finansowych, możliwości budowy nowych obiektów i tym podobne rzeczy. Misji o charakterze przygodowym jest w Space Rangers 2 całkiem sporo i z pewnością stanowią one miłą odskocznię od latania po kosmosie.

Od czasu do czasu przyjdzie nam się zmierzyć z przeciwnikiem w bitwach planetarnych. Nie byłoby w tym nic specjalnie dziwnego, gdyby nie fakt, że Space Rangers 2 zamienia się wówczas w typowego RTS-a. Trójwymiarowe pole bitwy, możliwość konstruowania robotów z różnych podzespołów (pamiętacie jeszcze polski hit z 1998 roku o nazwie Robo Rumble?), naładowana wieloma efektami specjalnymi walka i cel główny – zdobycie bazy przeciwnika. Przyznam się szczerze, że byłem bardzo zaskoczony takim obrotem sprawy, gdyż po raz kolejny Space Rangers 2 zaoferowali mi coś zupełnie odmiennego od tradycyjnego latania po kosmosie. Bitwy planetarne mają jeszcze jedną ciekawą cechę. W każdym momencie zabawy możemy wcielić się w rolę wybranego robota i pokierować nim samodzielnie przy pomocy klawiszy kursora. Kamera przechodzi wówczas w perspektywę trzeciej osoby. Jakieś pytania?

Programiści z Elemental Games są również fanami gier z gatunku arcade, o czym najlepiej świadczy fakt występowania prostych zadań zręcznościowych, związanych z anihilacją statków wroga po wejściu w robacze dziury (w grze, z niezrozumiałych powodów nazwanych „czarnymi”). W tym wypadku walka toczy się w czasie rzeczywistym (normalnie istnieje podział na tury), a nasze zadanie sprowadza się do wymiany ognia z pojazdem losowo wybranego przeciwnika. Całość do złudzenia przypomina takie gry jak Asteroids czy Stardust i jeszcze raz zaświadcza o dużej pomysłowości autorów.

Oczywiście, nie samymi misjami człowiek żyje. W przerwach na wykonywanie zadań będziemy podróżować po kolejnych systemach, badać niezamieszkane planety, handlować towarami, walczyć z piratami, atakować jednostki cywilne i brać udział w zorganizowanych wypadach do kontrolowanych przez Dominatorów sektorów. Zarobione pieniądze przydadzą się do kolejnych interesów, ale przede wszystkim do rozwoju naszego statku. Program oferuje mnóstwo najróżniejszych gadżetów, w które możemy wyposażyć okręt. Jeśli znudzi nam się aktualna maszyna, istnieje opcja kupienia nowej – większej i bardziej śmiercionośnej.

Program na bieżąco ocenia nasze poczynania, przyznając punkty doświadczenia. Możemy je rozdysponować pomiędzy sześć startowych umiejętności, które mają niebagatelne znaczenie dla ułatwienia dalszej rozgrywki. Co prawda w grze można znacznie podreperować swoje statystyki poprzez kupno stymulantów, ale częste używanie niedozwolonych środków prowadzi do uzależnienia. Lepiej jest więc sumiennie rozwijać umiejętności, a rozmaitymi specyfikami faszerować się od czasu do czasu.

W grze zobaczymy ładne, statyczne obrazki podczas odwiedzania planet i stacji kosmicznych.

Jeśli chodzi o oprawę audiowizualną, produkt rosyjskich programistów nie ma się czego wstydzić. Dwuwymiarowa przestrzeń kosmiczna oraz liczne statyczne obrazki, jakie towarzyszą pobytom w portach i bazach, wykonane są z dużą dbałością o szczegóły. Trójwymiarowy silnik użyty w bitwach planetarnych także nie budzi zastrzeżeń – bardzo efektowne są zwłaszcza wybuchy. Nie przypadła mi do gustu natomiast muzyka, co nie oznacza oczywiście, że jest ona słaba. Szybkie, elektroniczne motywy nie leżą po prostu w kręgu moich zainteresowań. Z czasem jednak przyzwyczaiłem się do dźwięku i przestałem zwracać na niego większą uwagę.

Skoro jesteśmy już przy kwestiach technicznych, pokuszę się o kilka zdań na temat jakości lokalizacji programu. Nie da się ukryć, że ze względu na ogromną ilość tekstu, stworzenie polskiej wersji językowej było koniecznością. Tłumacze wykonali swoją pracę perfekcyjnie. Komunikaty „czyta się” bardzo dobrze i mimo wielu nazw własnych bez problemu można zrozumieć, o co chodzi. Mam wielki szacunek i podziw dla ekipy lokalizującej Space Rangers 2: Rebelia – bez ich pomocy, wielu polskich graczy nigdy nie dostałoby szansy zrozumienia nawet ułamka tego, co program ma do zaoferowania.

Długo zastanawiałem się, jaką ocenę końcową zaproponować tej produkcji. Po kilku zarwanych nocach (doprawdy nie pamiętam, kiedy ostatni raz rzucałem wszystko w kąt, aby przez długie godziny móc cieszyć się grą) nie mam żadnych wątpliwości: Space Rangers 2: Rebelia to produkt wyśmienity. Doprawdy, gdybym wiedział wcześniej co mnie czeka po kontakcie z programem firmy Elemental Games, już dawno zaplanowałbym sobie dwutygodniowy urlop.

Gra jest znakomita pod każdym względem. Przypomina mi czasy mojej młodości, kiedy potrafiłem zapomnieć o Bożym świecie, oddając się nieograniczonej niczym eksploracji Morza Karaibskiego w Sid Meier’s Pirates! i przestrzeni kosmicznej we Frontierze. Rozległy świat, odpowiedni poziom trudności i swoboda działań to główne zalety programu. Urozmaicone mini-gry (bitwy planetarne, misje przygodowe), dodatkowo podnoszą jego walory. Biorąc pod uwagę niską cenę Space Rangers 2: Rebelia w Polsce, nie zagrać w ten produkt, to po prostu zbrodnia. Nie mówcie tylko, że Was nie ostrzegałem, bo program wciąga jak bagno...

Krystian „U.V. Impaler” Smoszna

PLUSY:

  • ogromny świat, który na każdym kroku udowadnia, że żyje, bez względu na aktualne poczynania gracza;
  • swoboda działań;
  • losowo generowane misje;
  • świetne przerywniki w postaci misji przygodowych, bitew planetarnych i potyczek zręcznościowych;
  • znakomite batalie w przestrzeni kosmicznej, zrealizowane z podziałem na tury. Możliwość grupowego ataku oraz organizowania finansowanych z własnych środków wypraw przeciwko wrogom;
  • możliwość faszerowania się prochami dla podciągnięcia statystyk, występowanie chorób nękających gracza;
  • kilka ras i profesji pilota do wyboru;
  • bardzo ładna oprawa wizualna;
  • świetna lokalizacja programu.

MINUSY:

  • brak możliwości zapisania stanu gry podczas misji przygodowych i bitew planetarnych.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat, do 2023 pełnił funkcję redaktora naczelnego. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej

Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego
Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego

Recenzja gry

Nie, Ara: History Untold - wbrew hasłom marketingowym - nie będzie kolejną alternatywą dla serii Civilization. Jednak nie jest to wada, bo gra ma na siebie własny pomysł i realizuje go sprawnie, choć nie zawsze konsekwentnie.

Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki
Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki

Recenzja gry

Po 20 godzinach, które spędziłem z 63 Days, miałem w sobie mnóstwo sprzecznych emocji. Z jednej strony uważam, że to przeciętna gra z aspiracją do ponadprzeciętnej – z drugiej zaś liczba błędów i nielogicznych rozwiązań przeraża.

Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy
Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy

Recenzja gry

Gdy pierwszy raz uruchomiłem Frostpunka 2, byłem pełen obaw. Twórcy ewidentnie chcieli poeksperymentować z konwencją, zmienić formułę i zaoferować coś nowego. Czy jednak wyszło to grze na dobre?