Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 22 lutego 2005, 12:04

autor: Jacek Hałas

Sonic Heroes - recenzja gry na PC

„Sonic Heroes” powstawał wyłącznie z myślą o konsolowcach. Wersję PeCetową wydano zapewne wyłącznie po to, aby przyciągnąć do siebie tych miłośników Sonica, którzy nie mają aktualnie na wyposażeniu żadnej konsoli nowej generacji.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Ktoś kiedyś dobrze powiedział, że konsolowcy i PeCetowcy mają swoje oddzielne światy, które w miarę możliwości nie powinny się ze sobą zazębiać. Mowa tu o tytułach, które powstają wyłącznie z myślą o jednym typie platform. My mamy strategie i skomplikowane symulacje, konsolowcy różnego rodzaju arcade’owe zręcznościówki. Sonic Heroes na next-genach cieszył się stosunkowo dużym powodzeniem. Sega po raz kolejny zaproponowała trójwymiarową mutację przygód dobrze znanego wszystkim graczom niebieskiego jeżyka. Poprzednia edycja gry (Sonic Adventure DX) przez wielu fanów gatunku nie została przyjęta zbyt dobrze. Stało się tak głównie za sprawą odejścia od dynamicznego przebiegu rozgrywki. Nie bez znaczenia był również fakt, iż gra początkowo ukazała się na konsolę Dreamcast, a wydana jakiś czas później konwersja na Gamecube’a nie różniła się praktycznie niczym od swojego zacofanego już wtedy pierwowzoru. PeCetowy Sonic Adventure DX niespecjalnie przypadł mi do gustu (po szczegóły zapraszam do mojej recenzji :-)), nie inaczej będzie w przypadku opisywanego Sonic Heroes. To, co mogło i w niektórych przypadkach powinno podobać się konsolowcom, mnie osobiście, właścicielowi osobistego komputera, niekoniecznie musiało przypaść do gustu. Ważny jest również fakt, iż po raz kolejny mamy do czynienia z konwersją robioną „na odwal się”. Po więcej informacji zapraszam do poniższego tekstu.

Wielki zły serii, czyli Eggman we własnej, demonicznej osobie.

Fabuła Sonic Heroes jest żałosna i praktycznie nie istnieje. Tyle powinniście wiedzieć. :-) Być może niektórych sympatyków platformówek takie stwierdzenie poirytuje, ale przykład wydanego jakiś czas temu I-Ninja pokazuje, iż można stworzyć zręcznościówkę z przyzwoitym wątkiem fabularnym. Dość powiedzieć, iż znany miłośnikom serii Eggman po raz kolejny planuje podbić świat (który to już? zgubiłem się przy trzeciej dziesiątce :-)). W trakcie przechodzenia kolejnych etapów żadnymi szczegółami odnośnie jego zamiarów nas nie uraczono, od czasu do czasu pojawiają się jedynie animowane filmy przerywnikowe. Niemal zawsze nic konkretnego przerywniki te nie wyjaśniają, nie ukrywam też, iż oglądanie ich nie sprawiało mi szczególnej przyjemności, gdyż tak naprawdę prezentowały się one gorzej od właściwej gry. Sądzę, iż autorzy lepiej postąpiliby, gdyby zastąpiono je normalnymi scenkami wykonanymi na enginie.

Podstawowym atutem Sonic Heroes są pojawiające się już w tytule gry słynne postaci z poprzednich pozycji z jeżykiem w roli głównej. W przeciwieństwie do wydanych już odsłon serii postaci te nie pojawiają się wyłącznie w określonych sytuacjach. W danym momencie dowodzimy trzema a nie, jak do tej pory, jednym bohaterem. Zasada jest prosta. Steruje się oczywiście jedną postacią, a dwie pozostałe w tym czasie za nią podążają. Na tym zabawa się jednak nie kończy. Autorzy musieli w jakiś sposób wykorzystać tę przewagę i trzeba przyznać, iż całkiem nieźle to obmyślili.

Do wyboru mamy cztery drużyny. Oprócz teamu Sonica, w skład którego oprócz słynnego jeżyka wchodzą Tails i Knuckles możemy wybrać ekipy oznaczone nazwami Dark (Shadow, Rouge, E-123), Rose (Amy, Cream, Big) i Chaotix (Espio, Charmy, Vector). Wbrew pozorom poszczególne ekipy zbytnio się między sobą nie różnią. O tym elemencie opowiem jednak nieco później. Wybór drużyny ma przede wszystkim wpływ na poziom trudności rozgrywki. Zdecydowanie najłatwiej gra się drużyną Rose, przeciwieństwem tego jest natomiast ekipa Dark, która musi radzić sobie z trudniejszymi wyzwaniami. Muszę jednak Was pozbawić wszelkich złudzeń, niezależnie od wybranego teamu odwiedza się identyczne plansze i wykonuje bardzo zbliżone czynności. Pewnych różnic można się oczywiście doszukać, aczkolwiek w moim przekonaniu jest ich stosunkowo niewiele. Nowe elementy powiązane z poszczególnymi drużynami objawiają się głównie w zadaniach dodatkowych, z którymi można próbować się zmierzyć, ale nie jest to wymagane do końcowego sukcesu.

Ekhem... no tak, „Sonic Heroes” to bardzo poważna gra. ;-)

Zwiększenie liczby głównych bohaterów nie miało jedynie symbolicznego wymiaru. Producenci Sonic Heroes zastosowali dość ciekawy patent, każda z tych postaci wyróżnia się bowiem czymś interesującym. W przypadku Sonica (i jego odpowiedników) jest to szybkość, Tails potrafi latać, a Knuckles jest najsilniejszy z całej trójki. W wybranych miejscach należy korzystać z umiejętności określonego bohatera. Przykładowo, po dotarciu do ogromnej pionowej ściany należy polecieć do góry, a potężne głazy mogą zostać zniszczone przez herosa obdarzonego największą siłą. Niestety, miejsca, w których należy skorzystać z wybranych zdolności, są wyraźnie oznaczone. Niemal zawsze wiadomo więc, z jakich umiejętności należy skorzystać. Szkoda, że autorzy nie przyłożyli się bardziej do projektów samych poziomów (o nich za chwilę). Zdarzają się oczywiście wyjątki, ale przez większą część gry czułem się, jak gdyby prowadzono mnie za rączkę.

Przygotowana przez producentów kampania składa się z czternastu niezbyt długich poziomów. Korzystając z okazji rozszerzę nieco wątek opisany we wstępie. Gry z serii Sonic praktycznie od samego początku istnienia kojarzone były z niezwykle dynamicznym przebiegiem rozgrywki. Tytułowy jeżyk pokonywał różnorakie przeszkody w iście ekspresowym tempie. Wydany jakiś czas temu Sonic Adventure DX zburzył niejako ten wizerunek. We wspomnianej grze aktualnie sterowany bohater zdecydowanie za dużo czasu spędzał na ostrożnym badaniu kolejnych plansz. Sega najwyraźniej zauważyła swój błąd, gdyż Sonic Heroes wraca do dobrze znanej (i zapewne lubianej) konwencji rozgrywki. Należy oczywiście zaznaczyć, iż nikt nas nie popędza. Jeżeli ktoś ma na to ochotę, na danym poziomie może spędzić nawet godzinę. Przeważnie jednak warto jest pędzić przed siebie. Jest to tym bardziej opłacalne, iż w nagrodę za kończenie poziomów w krótkim czasie można odblokować wiele dodatkowych bonusów. Gra po zakończeniu etapu wyświetla podsumowanie. Na końcowy wynik, oprócz wspomnianego już czasu, wpływa między innymi ilość pokonanych przeciwników czy też zebranych pierścieni.

Same poziomy są dość zróżnicowane i niezwykle rozbudowane. W paru miejscach można wybrać jedną z kilku określonych ścieżek. W okolicy pełno jest rozpędzających tytułowego bohatera ramp, skoczni, wentylatorów, dzięki którym można dostać się na wyższe platformy czy też ruchomych bloków, na które należy przeskakiwać. O ile konkurencyjny I-Ninja koncentrował naszą uwagę na licznych walkach, o tyle nowy Sonic pozostaje „w zgodzie” z ustalonymi wiele lat temu regułami. Miłośnicy klasycznych platformówek powinni więc być zadowoleni. Sympatyków gier Segi nie powinny dziwić liczne udziwnienia, na które napotyka się niemal na każdym kroku. Świetnym przykładem może być poziom rozgrywany w kasynie. Główni bohaterowie zamieniają się w kule pinballowe i podróżują na specjalnie przygotowanym do tego celu stole. Inny ciekawy przerywnik to przejażdżka dość nietypowym pojazdem kołowym. Na większość takich drobnostek natrafia się jednak dopiero po odblokowaniu poziomów dodatkowych.

Akrobacje na drążku to tylko jeden z wielu zwariowanych pomysłów przygotowanych przez autorów SH.

Sonic Heroes zawiera kilka zupełnie nowych elementów, o których warto byłoby wspomnieć. Przede wszystkim, bohaterowie wchodzący w skład drużyny mogą rozwijać swoje umiejętności. Zamiast klasycznego modułu zdobywania doświadczenia przygotowano jednak coś znacznie prostszego – wystarczy zbierać pojawiające się tu i ówdzie magiczne kule. Należy przy tym zaznaczyć, iż nie jest to szczególnie ważny aspekt rozgrywki. O wiele ciekawiej prezentuje się możliwość skutecznego atakowania pojawiających się na ekranie przeciwników. Do tej pory walczyła z nimi jedna postać. Wprowadzenie do zabawy dwóch pozostałych herosów zaowocowało nowymi możliwościami, z których producenci Sonic Heroes zdecydowali się na szczęście skorzystać. Świetnym przykładem może być latający heros, który po wzniesieniu się w powietrze posiada możliwość ciskania swoimi przyjaciółmi w okolicznych wrogów. Kombinacji jest oczywiście znacznie więcej, do niektórych dochodzi się ponadto dopiero w dalszej części zabawy. Oprócz tego istnieje tzw. Team Blast. Po jego uaktywnieniu pokazuje się krótka animacja, a wszyscy wrogowie, którzy znajdowali się wcześniej na ekranie, automatycznie giną. Aby móc odpalić Team Blast należy naładować odpowiedni pasek.

Tak jak już wspomniałem we wstępie, mamy tu do czynienia z wyjątkowo kiepską konwersją z next-genów. PeCetowców zainteresowanych ostatnimi propozycjami japońskich producentów, w tym samej Segi, nie powinno to jednak szczególnie dziwić. Szkoda tylko, iż autorzy takich tytułów nie zamierzają w żaden sposób reagować na negatywne głosy napływające ze strony graczy. Konsolowe ograniczenia Sonic Heroes ujawniają się jeszcze przed rozpoczęciem zabawy. Tak naprawdę poza ustaleniem rozdzielczości ekranu nie można nic konkretnego zdziałać. O, pardon, jest opcja ustalenia ilości wyświetlanych klatek. Niech mi tylko jakiś spec wyjaśni jaka jest przyjemność z pogrywania w Sonica z animacją oscylującą w granicach 10 fps?

To jednak drobne niedopatrzenie w obliczu konsolowego modelu sterowania, którym uraczył nas producent gry. Programiści z Segi byli tak leniwi, że nie zadbali nawet o nowe ikony symbolizujące przyciski, które należałoby wciskać. Muszę przyznać, iż początkowo nieco mnie to zdziwiło. Zaproponowane przez producentów ustawienia klawiszy są dalekie od idealnych. Podobnie jak w wydanej kilka tygodni temu zręcznościówce I-Ninja zablokowanie klawiatury jest dość prawdopodobne. Większość z tych problemów znika dopiero po zakupieniu odpowiedniego joypada.

Big, członek teamu Rose, ma zwyczaj przygniatać swoich przeciwników. :-)

Sonic Heroes wygląda oczywiście o wiele ładniej od poprzedniej gry z serii, czyli Sonic Adventure DX. Obawiam się jednak, iż cukierkowaty wygląd zaprezentowanego świata nie wszystkim PeCetowcom może przypaść do gustu. Po raz kolejny odwołam się do I-Ninja. Produkcja ta potrafiła połączyć motywy znane z typowych klasycznych platformówek z czymś bardziej dojrzałym (na wzór Beyond Good And Evil). Sonic jest niestety wyjątkowo dziecinny i nic chyba już tego nie zmieni. Muszę natomiast doczepić się do tego, iż grafika PeCetowej wersji nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle edycji konsolowych. A powinna! Producenci opisywanej konwersji nie zadbali między innymi o widoczne na ekranie tekstury, które w niektórych miejscach cechują się niską rozdzielczością. Nie spodobała mi się również oprawa dźwiękowa, na którą składają się nudne okrzyki głównych bohaterów (wyjęte niczym z podrzędnej kreskówki dla sześciolatków) w połączeniu z wyjątkowo topornym japońskim rockiem. Ponownie jednak, miłośnicy serii będą wniebowzięci. :-)

Sonic Heroes powstawał wyłącznie z myślą o konsolowcach. Wersję PeCetową wydano zapewne wyłącznie po to, aby przyciągnąć do siebie tych miłośników Sonica, którzy nie mają aktualnie na wyposażeniu żadnej konsoli nowej generacji. Fani platformówek, którzy nie dostają bzika na punkcie każdej konsolowej zręcznościówki powinni zainteresować się konkurencyjnymi pozycjami, jak chociażby wydanym przez Namco I-Ninją czy serią Rayman.

Jacek „Stranger” Hałas

PLUSY:

  • trzech bohaterów zamiast jednego;
  • zróżnicowane poziomy.

MINUSY:

  • oprawa dźwiękowa;
  • tragiczna jakość konwersji;
  • typowo konsolowy przebieg rozgrywki (dla niektórych może to być plus :-)).

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej

Sonic Heroes - recenzja gry
Sonic Heroes - recenzja gry

Recenzja gry

Gra należy do głównego nurtu gier o Sonicu - platformówek, od czasów Sonic Adventure noszących dopisek 3D.

Recenzja gry The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom - Zelda w głównej roli radzi sobie świetnie
Recenzja gry The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom - Zelda w głównej roli radzi sobie świetnie

Recenzja gry

Nintendo w najnowszej odsłonie kultowego cyklu postanowiło zabawić się formułą i namieszać w kanonie. W Echoes of Wisdom to księżniczka Zelda ratuje świat przy pomocy własnego zestawu magicznych sztuczek - i wychodzi jej to bardzo dobrze!

Recenzja Astro Bot - gry, która dała mi czystą frajdę od samego początku aż po napisy końcowe
Recenzja Astro Bot - gry, która dała mi czystą frajdę od samego początku aż po napisy końcowe

Recenzja gry

Gdybym miał określić Astro Bota w trzech słowach, to powiedziałbym, że to szalenie przyjemna gra. Dlaczego? Bo przypomina nam o zręcznościowych korzeniach gier wideo, kiedy liczył się przede wszystkim fajny gameplay.