Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom Recenzja gry

Recenzja gry 25 września 2024, 14:25

autor: Adam Celarek

Recenzja gry The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom - Zelda w głównej roli radzi sobie świetnie

Nintendo w najnowszej odsłonie kultowego cyklu postanowiło zabawić się formułą i namieszać w kanonie. W Echoes of Wisdom to księżniczka Zelda ratuje świat przy pomocy własnego zestawu magicznych sztuczek - i wychodzi jej to bardzo dobrze!

Recenzja powstała na bazie wersji Switch.

Kojarzycie może stary niemal jak sam internet suchar, w którym gracze udają, że główny bohater serii The Legend of Zelda nazywa się właśnie Zelda? Cóż, Nintendo najwyraźniej kojarzy i w najnowszej odsłonie kultowego cyklu postanowiło zabawić się formułą i namieszać nieco w utartym kanonie serii. W Echoes of Wisdom to na księżniczkę Zeldę spada bowiem misja wyruszenia w pełen niebezpieczeństw świat, by ocalić odzianego w zieleń wojownika oraz całe królestwo.

Nieoczekiwana zamiana ról

Najnowsza „Zelda” zaczyna się zaskakująco podobnie do zeszłorocznego Tears of the Kingdom. W prologu przejmujemy kontrolę nad w pełni wyekwipowanym i wylevelowanym Linkiem. Doświadczony heros z łatwością pokonuje grupy potworów, a następnie rozprawia się z bestią Ganonem, który zdołał porwać i uwięzić księżniczkę. Śmiertelnie ranny złol ostatnim tchnieniem otwiera jednak tajemniczą szczelinę, która pochłania Linka oraz znaczną część Hyrule. Uwolniona Zelda cudem uchodzi z życiem i w obliczu nowych niebezpieczeństw wyrusza w podróż z zamiarem ocalenia krainy i jej mieszkańców.

Misja uratowania królestwa zawiedzie Zeldę w przeróżne regiony rozdartego szczelinami Hyrule. - Recenzja gry The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom - świetne odświeżenie znanej formuły - dokument - 2024-09-25
Misja uratowania królestwa zawiedzie Zeldę w przeróżne regiony rozdartego szczelinami Hyrule.

Fabuła gry okazuje się raczej pretekstowa. Jej największą zaletą jest rekonceptualizacja klasycznych dla serii archetypów postaci. Obserwowanie zdziwienia NPC, którym życie ocalił nie wojowniczy Link, tylko księżniczka Zelda, prowadzi do kilku zabawnych momentów i w ciekawy sposób rzuca nowe światło na znane motywy. Choć opowieść EoW raczej nie znajdzie się w rankingach najlepszych w serii, na swoim niewielkim poletku stanowi przyjemne urozmaicenie pomiędzy kolejnymi questami i dungeonami.

Z pomocą księżniczce przychodzi niejaki Tri – złocisty stworek i rodzimy mieszkaniec przestrzeni za szczelinami. Użycza on Zeldzie części swoich umiejętności oraz wręcza jej specjalny kostur. Dzięki niemu księżniczka zyskuje zdolność pochłaniania esencji wybranych przedmiotów i potworów oraz przywoływania ich w postaci tzw. „ech”. Zmaterializowane w ten sposób obiekty i istoty zachowują cechy oraz właściwości oryginału, stając się głównym narzędziem protagonistki podczas jej podróży.

Dla przykładu: Zelda naturalnie jest w stanie podskoczyć jedynie na wysokość połowy bloczka, z jakich skonstruowany jest świat gry. By móc wejść na standardową skrzynię wielkości pełnego bloczka, musi skorzystać z jakiejś platformy (np. małego stolika) lub wykorzystać trampolinę. Wejście na drzewko w doniczce o wysokości dwóch bloczków wymusi już na niej stworzenie serii platform, co na wczesnym etapie gry nie jest wcale takie łatwe ze względu na mocno limitowaną liczbę aktywnych jednocześnie przyzwań. Prosta konstrukcja złożona z drzewka, skrzyni oraz podmienianych w locie trampolin umożliwi jej jednak szybkie dostanie się dwa poziomy wyżej. Problem wertykalnej podróży na późniejszym etapie gry zostaje rozwiązany przez echo bloku z wodą (wewnątrz którego można pływać!), lecz do tego czasu gracz zdąży już napotkać kolejny zestaw problemów, z którymi będzie musiał sobie poradzić.

Echa potworków również mają własny zestaw umiejętności. Pancernikowate caromadillo z impetem toczą się w stronę przeciwników oraz odbijają od przeszkód. - Recenzja gry The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom - świetne odświeżenie znanej formuły - dokument - 2024-09-25
Echa potworków również mają własny zestaw umiejętności. Pancernikowate caromadillo z impetem toczą się w stronę przeciwników oraz odbijają od przeszkód.

Zdolność przywoływania różnorodnych ech stanowi rdzeń rozgrywki w Echoes of Wisdom i wyróżnia nową pozycję na tle innych gier w serii. Zelda nie jest typem wojowniczki korzystającej z mieczy, łuków oraz bomb. Jej główną bronią jest wiedza i rosnąca z czasem „biblioteka” różnorodnych summonów, które może przyzwać do walki po swojej stronie oraz do pomocy podczas rozwiązywania zagadek.

Radykalna zmiana w klasycznej formule dwuwymiarowej „Zeldy” stanowi w mojej opinii największy atut Echoes of Wisdom. Gra w organiczny sposób zapoznaje nas z nowymi zasadami zabawy, stopniowo dawkując kolejne informacje i narzędzia. Sprawia to, że odbiorca nie czuje się przytłoczony nowym zestawem zasad, a obsługa nowych mechanizmów szybko staje się naszą drugą naturą. Jako wieloletni fan serii z radością powitałem zmodyfikowany styl rozgrywki, bardziej kładący nacisk na pomysłowość i przemyślane decyzje niż na czysty refleks.

Z nowymi mechanikami przyszły także zmiany w konstrukcji poziomów. W dungeonach ciężar zabawy przeniesiony został z walki (choć i tej w grze nie brakuje) na rozwiązywanie zagadek środowiskowych. Te przybierają najróżniejsze formy: od platformowo-logicznych sekcji wewnątrz szczelin po łamigłówki, w których w pomysłowy sposób wykorzystać musimy konkretne echo. Wszystkie sprowadzają się jednak do umiejętności sprawnego zarządzania przestrzenią, fizyką gry oraz właściwościami poszczególnych stworzeń i przedmiotów.

Echoes of Wisdom szanuje przy tym wszystkim intelekt gracza. Z wieloma zagadkami poradzić sobie można na kilka sposobów, a najnowsza „Zelda” w żadnym momencie nie narzuca jednego „właściwego” rozwiązania. Eksperymentowanie zapewnia masę frajdy, a satysfakcja z rozpracowania trudnej łamigłówki powoduje, że autentycznie można poczuć się mądrzejszym.

Mariaż nowego ze starym

Nowa protagonistka, jej umiejętności oraz design poziomów nie sprawiły jednak, że z Echoes of Wisdom zniknęły klasyczne dla „Zeld” elementy. Wprost przeciwnie, duch serii wciąż jest tutaj silny. Często pojawia się jednak w nieco zmienionym kontekście.

Tradycyjny dla dwuwymiarowych „Zeld” system walki nadal jest obecny. Bohaterka z czasem zyskuje bowiem umiejętność przywoływania ducha wojownika w zielonej tunice, co przez pewien okres pozwala jej korzystać z klasycznego zestawu broni: miecza, łuku oraz bomb. Użycie tego specjalnego trybu ograniczone jest jednak przez niebieski pasek widoczny w rogu ekranu. Limitowany czas sprawia, że „tryb Linka” staje się zasobem, o który należy dbać i wykorzystywać wyłącznie w określonych stacjach.

Podobnie jak w Link’s Awakening część poziomów zmienia perspektywę na rzut boczny. - Recenzja gry The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom - świetne odświeżenie znanej formuły - dokument - 2024-09-25
Podobnie jak w Link’s Awakening część poziomów zmienia perspektywę na rzut boczny.

Cała podróż księżniczki po Hyrule to również dobrze znany schemat, kojarzony w zasadzie od pierwszej odsłony serii. Gracz rzucony zostaje do dość sporego, otwartego świata, po którym przemieszcza się do kolejnych dungeonów, a każdy z nich stanowi pewną osobną, zamkniętą całość i zwykle kończy się pomysłowym starciem z bossem. Pomiędzy zabijaniem maszkar w lochach Zelda może zwiedzać królestwo i pomagać jego mieszkańcom w ramach zadań pobocznych.

Przydatnym dodatkiem odziedziczonym po ostatnich „dużych” odsłonach serii (Breath of the Wild Tears of the Kingdom) jest pełnoprawny dziennik questów wraz ze wskaźnikami na mapie. Pomagają one zorientować się w przestrzeni gry, a także uniemożliwiają zacięcie się w sytuacji, gdy omyłkowo przegapimy któryś z istotnych dialogów (czy zrobimy sobie dłuższą przerwę w graniu).

Podobnie jak w BotW czy TotK tutaj również możemy stworzyć niejadalny, ocenzurowany koszmarek. - Recenzja gry The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom - świetne odświeżenie znanej formuły - dokument - 2024-09-25
Podobnie jak w BotW czy TotK tutaj również możemy stworzyć niejadalny, ocenzurowany koszmarek.

Dziennik to niejedyna rzecz odziedziczona po openworldowych „Zeldach” z ostatnich lat. Łączenie składników w gotowe dania powraca tu w formie smoothies. Odwiedzając stragany odpowiednich handlarzy, Zelda może miksować zebrane półprodukty w smaczne napoje, które podobnie jak we wspomnianych wcześniej grach zapewnią jej wzmocnienia, takie jak np. odporność na chłód, bonus do poruszania się po wybranym terenie lub natychmiastowa regeneracja energii. Choć prosta, mechanika ta dodatkowo zachęca do eksplorowania w celu znalezienia nowych, egzotycznych smakołyków do koktajli.

Wyznam szczerze, że nie spodziewałem się zobaczyć w Echoes of Wisdom tylu zapożyczeń z „dużych” części cyklu. Dobrze wiedzieć, że nawet tak różne odsłony tej samej serii nie istnieją w próżni, a twórcy są w stanie połączyć pewne elementy w jedną spójną całość. Mam nadzieję, że przy okazji kolejnych gier doczekamy się więcej tego typu pomysłowych mariaży i remiksów.

Z pewnymi rzeczami trzeba się oswoić

Echoes of Wisdom korzysta z silnika oraz stylistyki znanej z remake’u Link’s Awakening wydanego w 2019 roku. I tu muszę być z Wami szczery – nie za bardzo podeszła mi tamta gra. Oryginał z Game Boya nigdy nie należał do moich ulubionych, ale podówczas dużo bardziej przeszkadzała mi grafika – specyficzna, nieco „plastikowa” oprawa z bohaterami w stylistyce chibi o bardzo wyrazistych, podkręconych kolorach.

Gust chyba jednak ewoluuje, bo wygląd nowej „Zeldy” tym razem naprawdę mi się spodobał. Być może to kwestia nieco stonowanej palety barw, a być może bardziej szczegółowego i zróżnicowanego środowiska gry. Dość powiedzieć jednak, że zwiedzanie przeróżnych zakątków Hyrule upłynęło mi wyjątkowo przyjemnie. Obserwowanie charakterystycznej dla serii ikonografii będzie szczególnie interesujące dla osób, które wciąż na świeżo mają jedną z „dużych” odsłon, np. zeszłoroczne Tears of the Kingdom.

Różnorodność biomów Hyrule urozmaica zabawę. - Recenzja gry The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom - świetne odświeżenie znanej formuły - dokument - 2024-09-25
Różnorodność biomów Hyrule urozmaica zabawę.

Oprawa audio składa się w głównej mierze z przyjemnych melodii, w których dominuje zazwyczaj pojedynczy instrument zmieniający się w zależności od regionu – na porośniętych trawą równinach centralnego Hyrule w uszy rzucają się przede wszystkim radosne piszczałki, zaś w niegościnnych szczelinach rozbrzmiewa tajemniczy, syntezatorowy ambient. Te w większości minimalistyczne utwory w sprawny sposób uzupełniają kolorową oprawę graficzną, co w efekcie wytworzyło przytulną aurę mniejszej, bardziej kameralnej przygody.

Niestety, jak to bywa w przypadku większości gier z tej serii, bohaterowie pozostają niemi, komunikując się jedynie przy pomocy napisów oraz pojedynczych okrzyków. A wśród dostępnych języków wciąż brakuje polskiego.

Łyżka dziegciu w beczce miodu

Niestety, po Link’s Awakening nowa gra dziedziczy jeszcze jedną dość irytującą przypadłość. Gdy na ekranie zaczyna się dużo dziać, Echoes of Wisdom lubi chrupnąć i zgubić nieco klatek. W moim przypadku nigdy nie były to spadki, które uniemożliwiłyby dalszą zabawę, ale warto zaznaczyć, że są one odczuwalne, a na otwartych przestrzeniach mogą zdarzać się dość często.

Grę testowałem na Switchu Lite. Z tego też powodu nie miałem możliwości sprawdzenia jej wydajności w trybie stacjonarnym, w docku.

Pozostając przy temacie drobnych niedogodności, muszę także wspomnieć o jeszcze jednym aspekcie. Gdy na późniejszym etapie gry katalog dostępnych dla bohaterki ech staje się już bardzo bogaty, wybieranie poszczególnych widm z menu zaczyna się robić męczące. Dostępna od początku opcja sortowania niespecjalnie tutaj pomaga, a bardziej dynamiczne sytuacje sprawiły, że niejednokrotnie brakowało mi systemu przypisywania częściej używanych ech do czegoś w rodzaju zakładki „ulubione”.

Coraz dłuższa lista dostępnych widm co jakiś czas zmusza do żmudnego przeglądania „biblioteki”. - Recenzja gry The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom - świetne odświeżenie znanej formuły - dokument - 2024-09-25
Coraz dłuższa lista dostępnych widm co jakiś czas zmusza do żmudnego przeglądania „biblioteki”.

Na koniec wrócę jeszcze na moment do wizualiów. Choć izometryczny rzut z nieruchomą kamerą nie sprawia przez większość czasu kłopotów, zdarzało się, że narzucona perspektywa utrudniała mi wykonywanie niektórych akrobacji wymagających większej precyzji. Szczególnie boleśnie odczułem to podczas pokonywania ognistego lochu wewnątrz wulkanu, gdzie precyzyjne skoki nad jeziorem z lawą okazały się dla mnie sporym wyzwaniem.

PLUSY:
  1. fantastyczne odwrócenie formuły klasycznej, dwuwymiarowej „Zeldy”;
  2. doskonałe projekty zagadek, wykorzystujące różnorodność zasobów oraz nagradzające pomysłowość gracza;
  3. sympatyczna oprawa audiowizualna utrzymana w kolorowej, radosnej stylistyce;
  4. implementacja ułatwiających zabawę rozwiązań znanych z innych części serii.
MINUSY:
  1. sporadyczne problemy z wydajnością;
  2. pojawiające się co jakiś czas kłopoty wynikłe z perspektywy kamery;
  3. brak języka polskiego.

Udany powrót do Hyrule

Gry z serii The Legend of Zelda stają się coraz trudniejsze w ocenie ze względu na dużą różnicę w skali poszczególnych odsłon serii. Po gigancie, jakim było Tears of the Kingdom przechodzimy bezpośrednio w kameralne Echoes of Wisdom bawiące się klasyczną formułą. Pod tym względem najnowsza odsłona serii mocno przypominała mi wydane ponad dekadę temu A Link Between Worlds z 3DSa: nowa gra nawiązująca do oldskulowych mechanik, wrzucona gdzieś pomiędzy „duże” odsłony serii. Wiele wskazuje na to, że cykl „mniejszych” i „większych Zeld” powoli się cementuje.

Drobne niedogodności nie przeszkodziły mi jednak w cieszeniu się pełnią doświadczenia, jakim był powrót do Hyrule. Echoes of Wisdom okazało się naprawdę fantastyczną grą, która w sprawny sposób zdołała przedefiniować formułę klasycznej, dwuwymiarowej „Zeldy”, czerpiąc jednocześnie inspiracje i sprawdzone elementy z poprzednich gier z cyklu. Choć zmiany te dostrzegą przede wszystkim wieloletni fani serii zaznajomieni z jej formułą, również całkowicie nowi gracze nie powinni poczuć się zawiedzeni, otrzymując produkcję pełną pomysłowych zagadek i znakomicie zaprojektowanych poziomów. Całość opakowana w przyjemną dla oka i ucha oprawę z pewnością zachęci niejednego gracza oczekującego oryginalnych rozwiązań, których próżno szukać gdzie indziej. Mam szczerą nadzieję, że Nintendo znajdzie w przyszłości dostatecznie dużo odwagi, by w podobny sposób zredefiniować którąś ze swoich innych serii.

Adam Celarek

Adam Celarek

Grami interesuje się od najmłodszych lat. Absolwent filmoznawstwa i wiedzy o nowych mediach na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie obronił pracę z zakresu ludologii. Pracę w GRY-Online.pl rozpoczął na początku 2023 roku. W redakcji pełni rolę autora poradników. Entuzjasta RPG-ów, nietuzinkowych gier indie oraz kompetytywnych tytułów e-sportowych (głównie bijatyk oraz gier MOBA). Poza grami interesuje się także papierowymi grami fabularnymi oraz karciankami kolekcjonerskimi. Miłośnik oldskulowej technologii i stylu retro.

więcej

Ja nawet nie lubię e-sportu, a wciągnąłem się bez reszty. Recenzja Nintendo World Championships: NES Edition
Ja nawet nie lubię e-sportu, a wciągnąłem się bez reszty. Recenzja Nintendo World Championships: NES Edition

Recenzja gry

Okazuje się, że można sprzedać tę samą grę po raz czwarty, jeśli zrobi się to dobrze. Nintendo World Championships: NES Edition wciąga bez reszty, a aspekt rankingów online sprawia, że rywalizacja nabiera jeszcze więcej rumieńców.

Recenzja gry Luigi’s Mansion 2 HD - minęło ponad 10 lat, a zmieniło się niewiele
Recenzja gry Luigi’s Mansion 2 HD - minęło ponad 10 lat, a zmieniło się niewiele

Recenzja gry

Po sukcesie Luigi’s Mansion 3 sprzed kilku lat poprzednia gra z serii trafia na Nintendo Switch w odświeżonej wersji. Pytanie tylko, czy faktycznie odnowiono ją na miarę dzisiejszych czasów?

Recenzja Super Mario Bros. Wonder - zachwycający powrót króla platformówek
Recenzja Super Mario Bros. Wonder - zachwycający powrót króla platformówek

Recenzja gry

Podchodziłem do Super Mario Bros. Wonder z dużą rezerwą, bo ostatnie platformówki 2D z udziałem hydraulika były mocno odtwórcze i nie miały tej magii co kiedyś. Okazało się jednak, że Nintendo odrobiło zadanie domowe.