Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 12 marca 2008, 11:41

autor: Adrian Stolarczyk

Sins of a Solar Empire: Grzechy Imperium Słońca - recenzja gry

Czasami w zalewie powszechnie reklamowanych produkcji powstaje produkt nieprawdopodobny – interesujący i nad wyraz wciągający. W ten sposób chciałbym przedstawić wam Sins of a Solar Empire – debiutanckie dzieło Ironclad Games.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Podejrzewam, że dla części naszych szanownych czytelników nazwa Ironclad Games będzie obca. Z pewnością więcej osób zna firmę Barking Dog Studios, z której wywodzą się twórcy tej pierwszej. Tym, którzy nie znają żadnej z przywołanych firm, niech wystarczy, że ci drudzy stworzyli bardzo dobrą kontynuację gry Homeworld o nazwie Homeworld: Cataclysm. Homeworld zrobił sporą furorę na rynku w 1999. Rok później wyszła jego kontynuacja, a kolejne trzy lata później druga część. Wszystkie cieszyły się bardzo dobrymi opiniami wśród recenzentów i szacunkiem graczy. Co na to wpłynęło? Scenariusz, grywalność oraz oprawa audiowizualna.

To jest właśnie Sins of a Solar Empire

Czasami, choć zdarza się to niezwykle rzadko, w zalewie powszechnie reklamowanych produkcji powstaje produkt nieprawdopodobny – interesujący i nad wyraz wciągający. W ten sposób chciałbym przedstawić wam Sins of a Solar Empire – debiutanckie dzieło Ironclad Games. Gra łączy w sobie cechy strategii 4X (eXplore, eXpand, eXploit, eXterminate, czyli kolejno eksploracja, rozwijanie, eksploatacja i eksterminacja) oraz klasycznego RTS-a.

Prawie jak Ziemia.

Z początku miałem niewielkie obawy co do tego, że gra nie posiada typowej kampanii dla jednego gracza, a jedynie ogranicza się do wyboru „luźnych” scenariuszy oraz możliwości ułożenia własnej mapy. W przypadku tej drugiej opcji, możemy stworzyć system składający się z setek planet, na których możemy ulokować maksymalnie dziesięciu przeciwników. Gra jest bardzo obszerna, więc na początku potrzeba trochę czasu, żeby zorientować się, jak w efektywny sposób prowadzić swoje imperium. Jednak, gdy tylko początkowy chaos ulegnie osłabieniu, nie sposób oderwać się od komputera. Już po zapoznaniu się z zasadami gry i rozpoczęciu gry na wybranej losowo mapie, wszelkie myśli o kampanii odeszły w zapomnienie. Bardzo dużą grywalność można odczuć zarówno w trybie dla jednego gracza – walcząc z komputerowym przeciwnikiem, jak i w trybie dla wielu graczy, pod którego kątem gra została głównie zaprojektowana.

Rozgrywka

Gra została osadzona w dalekiej przyszłości, a jej fabuła ogranicza się do wprowadzającego intra, w którym poznajemy historię trzech walczących pomiędzy sobą frakcji: Koalicji Kupieckiej (Trader Emergency Coalition) – stanowiącej przymierze różnych światów należących do ludzi, Adventu – odłamu ludzi, którzy w przeszłości zostali wygnani i są zagorzałymi zwolennikami filozofii obcych oraz Vasari – tajemniczej rasy obcych. Fabuła jednak nie jest tu istotna.

Jak w wielu strategiach bywa, rozpoczynamy skromnie – w tym przypadku będzie to kontrola nad jedną planetą. Na niej musimy zadbać o pozyskiwanie takich dóbr jak metal, kryształy oraz rzecz jasna o gromadzenie pieniędzy. Gotówkę dostajemy od podporządkowanych nam kolonistów lub z założonych stacji handlowych. Surowce zbieramy z wybudowanych stacji wydobywczych, jednak ich ilość jest ograniczona, co oznacza, że każda z planet posiada tylko kilka miejsc, w których możemy je założyć, dlatego aby rozwinąć gałąź wydobywczą, musimy rozpocząć proces ekspansji. W tym celu wyszukujemy planety oraz inne miejsca, które możemy skolonizować.

Cała układ planetarny może składać się z setek planet.

Autorzy oddali nam do dyspozycji kilka rodzajów struktur, które możemy zasiedlić. Planety terran i desert oraz asteroidy mogą być w łatwy sposób skolonizowane, z tym że na tych ostatnich nie rozwiniemy zbyt dużej populacji. Inaczej sprawa wygląda w przypadku planet ice i volcano, gdzie najpierw musimy wynaleźć odpowiednią technologię, która pozwoli nam na ich zamieszkanie. Każda z wyżej wymienionych struktur ma różne charakterystyczne cechy, jak np. większa ilość danego surowca, co bardzo urozmaica proces planowania.

Kiedy świat to za mało

Bardzo istotne i zarazem rozbudowane jest drzewo technologiczne. Widać, że producent przyłożył się do tej kwestii. Uwagę przykuwa masa ulepszeń i konstrukcji, które możemy wynaleźć. Od zdolności związanych z koloniami i wydobyciem, aż po te militarne i konstrukcyjne. Oczywiście jak to w strukturach „drzewkowych” bywa, najpierw musimy posiadać odpowiednią liczbę surowców oraz wynalezione poprzednie technologie, by móc opracować tę bardziej zaawansowaną.

Jednym z głównych zajęć jest produkcja jednostek. Każdy dostępny statek ma kilka, bądź cały szereg swoich cech. Najciekawszą kwestią jest jednak możliwość zdobywania punktów doświadczenia, przez największe ze statków (capital ships). Maszynom, które awansowały na kolejny poziom, będziemy mogli przydzielić punkt umiejętności do wybranej (unikalnej dla każdej z nich) cechy. Możemy tworzyć eskadry, składające się z setek różnych mniejszych statków i kilku tych największych, które na wyższym poziomie potrafią być bezcenne.

Drzewo technologiczne jest wysoce rozbudowane.

Gra oferuje bardzo ciekawy sposób prowadzenia dyplomacji – z pewnością jest to cecha, która odróżnia ją od konkurencji. Mamy typowy pakt o nieagresji, jak i możliwość zawierania różnych układów, przed wykonaniem których musimy udowodnić naszą wartość dla danej frakcji – odbywa się to przez przydzielenie nam jakiegoś zadania np. dotyczącego zniszczenia wrogich struktur. Oczywiście możemy też próbować zaskarbić sobie czyjąś przychylność, przez wysłanie mu wybranego surowca w darze.

Oprócz systemu dyplomacji istnieje także coś, co jest zwane kryminalnym podziemiem. Oprócz szybkiej możliwości zbytu lub kupna jakiegoś towaru, dostępny jest tam system napuszczania na pozostałych graczy piratów. Piraci są tutaj trzecioplanowym graczem, który wykonuje periodyczne ataki. Wszystko funkcjonuje jak na internetowych aukcjach. Co pewien czas odbywa się licytacja, gdzie każdy oferuje pewną sumę gotówki, która umożliwia mu wskazanie oponenta, na którego chcemy nasłać piratów. Zaatakowany zostanie ten, na kogo ulokowana będzie największa stawka. Jest to świetny sposób prowadzenia wojny, przy użyciu pewnego rodzaju... pełnomocnika.

Wciąga jak czarna dziura

Trzeba zaznaczyć, że Sins of a Solar Empire do gier łatwych nie należy. Sytuacja potrafi zmienić się diametralnie w kilka minut, dlatego niejednokrotnie szalę zwycięstwa przeważyć mogą tylko skoordynowane i starannie zaplanowane działania. Przy mnogości rozgrywających się na ekranie wydarzeń kluczową rolę pełni bardzo przejrzysty interfejs. Na boku ekranu widoczny jest schemat każdej z naszej planet, dzięki czemu możemy w sprawny i skuteczny sposób rozporządzać każdą z posiadanych planet i jednostek. Z tego też powodu bardzo łatwe będzie rozkazanie pobliskim jednostkom, by udały się na planetę, na której aktualnie toczy się walka – bez potrzeby mozolnego przesuwania ekranu.

Przykład wulkanicznej planety, której zasiedlenie wymaga posiadania odpowiedniej technologii.

Dodatkowo w trakcie gry możemy wypełniać różne zadania, np. zniszczenie bazy piratów. Za wypełnienie każdego specjalnego zadania dostajemy jakąś nagrodę. Gra jest prawdziwym pożeraczem czasu, zwłaszcza na mapach, na których mamy setki różnych planet. Wyjątkiem jest sytuacja, kiedy pozbawiony złudzeń na zwycięstwo przeciwnik podda się. Ważne, że istnieje możliwość zapisania gry, zarówno w trybie dla jednego jak i wielu graczy.

Graficznie gra prezentuje się bardzo dobrze. Nie jest to produkt przełomowy pod tym względem, aczkolwiek statki i przestrzeń kosmiczna wyglądają pięknie – nawet przy maksymalnym zbliżeniu. Wszystko dzięki wykorzystaniu autorskiego silnika Iron Engine, który sprawuje się bardzo dobrze. Oferuje on płynne przejście z najdalszego widoku – układu słonecznego, do najbliższego – umożliwiającego widok na dowolną z planet czy jednostek. Muzyka i efekty dźwiękowe nie są już tak wyróżniające się, chociaż zapewniają przyzwoite tło.

Za i... przeciw?

Mam nadzieję, że Sins of a Solar Empire pojawi się na polskim rynku, gdyż wielką stratą byłoby, gdyby rodzimych graczy ominęła taka gra. Co tu dużo mówić, gra jest naprawdę super! Kto nie grał, niech żałuje. Każdy, kto nie stroni od strategii, będzie bez wątpienia zadowolony. Mam tylko nadzieję, że panowie z Ironclad Games nie spoczną na laurach i zabiorą się za produkcję drugiej części lub chociażby dodatku.

Adrian „SaintAdrian” Stolarczyk

 

PLUSY:

  • niezwykle wciągająca;
  • świeże rozwiązania;
  • przejrzysty interfejs;
  • dobre kosmiczne walki;
  • świetny single i multiplayer.

MINUSY:

  • czasami gra może trwać wieeele godzin (tylko co to za minus?).
Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego
Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego

Recenzja gry

Nie, Ara: History Untold - wbrew hasłom marketingowym - nie będzie kolejną alternatywą dla serii Civilization. Jednak nie jest to wada, bo gra ma na siebie własny pomysł i realizuje go sprawnie, choć nie zawsze konsekwentnie.

Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki
Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki

Recenzja gry

Po 20 godzinach, które spędziłem z 63 Days, miałem w sobie mnóstwo sprzecznych emocji. Z jednej strony uważam, że to przeciętna gra z aspiracją do ponadprzeciętnej – z drugiej zaś liczba błędów i nielogicznych rozwiązań przeraża.

Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy
Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy

Recenzja gry

Gdy pierwszy raz uruchomiłem Frostpunka 2, byłem pełen obaw. Twórcy ewidentnie chcieli poeksperymentować z konwencją, zmienić formułę i zaoferować coś nowego. Czy jednak wyszło to grze na dobre?