Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

The Incredible Adventures of Van Helsing Recenzja gry

Recenzja gry 10 czerwca 2013, 11:05

autor: Tomasz Chmielik

Recenzja gry The Incredible Adventures of Van Helsing - hack and slash na poziomie

The Incredible Adventures of Van Helsing to przedstawiciel gatunku hack and slash, który stawia na gotycki klimat i dynamiczną rozgrywkę. Czy wykorzystanie postaci legendarnego łowcy wampirów pozwoli grze Neocore Games na rywalizację z gigantami gatunku?

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY:
  • gotycki klimat;
  • dynamiczne starcia z setkami wrogów;
  • spora dawka humoru;
  • ciekawy system rozwoju postaci;
  • dokonane wybory mają wpływ na przebieg rozgrywki;
  • elementy tower defense.
MINUSY:
  • liczne błędy techniczne;
  • bezsensowny model ekonomiczny;
  • słabe przedmioty epickie.

Gatunek erpegowych rąbanek przeżywa ostatnio prawdziwy rozkwit – oprócz Blizzarda do walki o klienta stanęły mniejsze studia i niezależni deweloperzy. Niedawno mogliście przeczytać na łamach naszego serwisu raport z testu Grim Dawn, pozycji, która aspiruje, by stać się czymś więcej niż zwykłym mordowaniem różnorakich monstrów. W przypadku The Incredible Adventures of Van Helsing jego twórcy obrali zupełnie odmienną strategię. Ów produkt to klasyczny do bólu hack and slash. Tym, co ma oczarować graczy i przykuć do monitora na długie godziny, jest dziewiętnastowieczna gotycka atmosfera, okraszona sporą dawką humoru. Innymi słowy – to próba połączenia Castlevanii z Draculą Brama Stokera i Diablo. Czy aby na pewno udana?

Z notatek profesora Van Helsinga

W grze wcielamy się w syna profesora Van Helsinga, który – tak jak i ojciec – zajmuje się tropieniem oraz eksterminacją kreatur wszelkiej maści. Przygoda rozpoczyna się od listu z prośbą o pomoc, wysłanego z Borgovii, krainy leżącej na wschodnich rubieżach Europy. Wiele lat temu profesor pomógł wyzwolić ów region spod władania koterii wampirów. Jego sprzymierzeńcami byli wówczas genialni naukowcy, wśród nich zaś Fulmigati, prawdziwy człowiek renesansu i talent czystej wody. Jako że nasz dzielny łowca jest już dość mocno posunięty w latach, wysyła do Borgovii swego syna oraz Katarinę, szlachciankę z tamtych stron, która jest duchem związanym przysięgą służenia rodzinie Van Helsingów.

Hordy wrogów to podstawa każdego starcia. - 2013-06-10
Hordy wrogów to podstawa każdego starcia.

Kiedy dzielni bohaterowie docierają do rzeczonej krainy, sprawy oczywiście się komplikują. Nas podopieczny wpada w zasadzkę, a most prowadzący do miasta zostaje wysadzony w powietrze. Podczas przeprawy przez okoliczne wsie, bagna i lasy okazuje się, że naukowcy – wcześniejsi wyzwoliciele Borgovii – popadli w obłęd i rzucili się sobie do gardeł. Z wojny domowej zwycięską ręką wyszedł nie kto inny, tylko Fulmigati i teraz próbuje podporządkować sobie za pomocą nauki wszechobecną w owym regionie magię. To zaś oznacza legiony mechanicznych żołnierzy, technologicznie ulepszone i pozbawione wolnej woli wilkołaki oraz inne obrzydlistwa stworzone w tajemniczych laboratoriach. Mityczne istoty nie zamierzają jednak poddać się bez walki i Van Helsing szybko zostaje zwerbowany do ruchu oporu, na którego czele stoi wampir – jeden z tych, jakie pomógł obalić jego ojciec. I tak oto rozpoczyna się walka o ponowne wyzwolenie Borgovii oraz przywrócenie zaburzonej równowagi pomiędzy nauką a magią.

Malownicze krajobrazy Borgovii - 2013-06-10
Malownicze krajobrazy Borgovii

To ja, młody Van Helsing

W kwestii systemu rozwoju postaci postawiono na sprawdzone w podobnych grach rozwiązania. Bohatera opisują cztery podstawowe atrybuty: budowa ciała, zręczność, siła woli i szczęście. Każdy odpowiada za inne aspekty. Pierwszy zapewnia większą liczbę punktów życia, lepszą obronę przed atakami wrogów i wyższe obrażenia zadawane w walce wręcz. Zręczność decyduje o szansie uniku i obrażeniach w starciach na dystans. Siła woli przesądza o liczbie punktów many i magicznym potencjalne. Szczęście zaś pozwala na znajdowanie większej ilości złota i magicznych przedmiotów oraz zadawanie potężniejszych obrażeń w przypadku trafienia krytycznego.

W przypadku umiejętności oddano graczom do wyboru dwie ścieżki. Mystic Warrior to specjalista w walce wręcz, a Occult Hunter w broni dystansowej. Oczywiście zdolności w obrębi nich pogrupowano w drzewka. Gra korzysta też z paska szału, który umożliwia używanie wyuczonych mocy w potężniejszej wersji. W przypadku każdej z nich można bowiem wykupić efekty, które zostaną dodane, jeżeli zdecydujemy się wpaść w gniew. Dla przykładu do ataku wręcz można dorzucić krwawienie lub znacznie zwiększyć zadawane przez niego obrażenia.

Specjalista od walki wręcz pod koniec gry - 2013-06-10
Specjalista od walki wręcz pod koniec gry

Autorzy zecydowali się również na dwa inne ciekawe rozwiązania. Pierwsze to podczepiona pod umiejętności kategoria sztuczek i aur. Sztuczki stanowią różnego rodzaju efekty pasywne, które cały czas oddziałują na bohatera, np. wyższa szansa znalezienia złota lub odzyskiwanie punktów życia za każde trafienie przeciwnika. Aury zaś to aktywowane zdolności obszarowe, które pomagają w trakcie walki. Podstawową jest leczenie, na odpowiednim poziomie pozwalające na natychmiastowe przywrócenie punktów życia, zarówno Van Helsingowi, jak i Katarinie. Uwierzcie, że jest to zdolność, którą będziecie chcieli mocno rozwinąć, ponieważ podczas starć z hordami wrogów punkty życia potrafią spaść do zera w przeciągu zaledwie kilku sekund.

Drugim rozwiązaniem jest poziom reputacji bohatera, który pozwala kupować ciekawe i unikatowe perki. To dzięki nim Van Helsing potrafi oszukać śmierć lub sprawić, że towarzysząca mu Katarina będzie znacznie skuteczniejsza podczas zmagań. A jeżeli już o niej mowa, szlachcianka także się rozwija i awansuje na kolejne poziomy doświadczenia. Podobnie jak główny protagonista opisana jest za pomocą czterech atrybutów i może używać przedmiotów. Umiejętności Katariny koncentrują się wokół ulepszania zdolności swego towarzysza. Kompankę można wysłać do sklepu, aby sprzedała zdobyczny ekwipunek i kupiła mikstury regeneracji życia oraz many. Rozwiązanie to, zapoczątkowane jeszcze w Fate, to jedna z moich ulubionych modyfikacji klasycznego modelu rodem z Diablo. Pozwala bowiem zaoszczędzić sporo czasu i nie wracać ciągle do miasta, żeby coś zbyć.

Im głębiej w miasto, tym więcej maszyn. - 2013-06-10
Im głębiej w miasto, tym więcej maszyn.

Sami przeciw wszystkim

Rozgrywkę w The Incredible Adventures of Van Helsing dobrze podsumowuje stwierdzenie „walka, walka i jeszcze raz walka”. Mamy tu do czynienia z hack and slashem pełną gębą, w którym co chwilę musimy mierzyć się z hordami przeciwników. Rodzajów stworzeń występujących w grze jest całkiem sporo, chociaż nie można powiedzieć, aby ich taktyki zbytnio się różniły. Zazwyczaj wróg decyduje się na frontalny atak wszystkimi siłami albo próbuje nas ostrzeliwać z odległości i odskakiwać na bezpieczny dystans, gdy postanowimy się zbliżyć. Nie ma w tym za grosz finezji, zmieniają się wyłącznie rodzaje zadawanych obrażeń i ich wielkość. Ta ostatnia zaś zależy w dużym stopniu od tego, z kim walczymy: z przeciętnym przedstawicielem danego gatunku, weteranem czy też czempionem.

Recenzja gry The Incredible Adventures of Van Helsing - hack and slash na poziomie - ilustracja #3

W The Incredible Adventures of Van Helsing w bardzo klimatyczny sposób rozwiązano znany z większości gier hack and slash system teleportowania się pomiędzy lokacjami. Tutaj jest to podróż przez „atrament”, czyli czystą magiczną energię, płynącą pod ziemią. Przeprawa ta nie jest jednak zbyt bezpieczna, ponieważ czasami podróżnik może zabłądzić i trafić do ukrytego wymiaru pełnego nieprzyjaznych istot.

Ciągła rzeź sprowadza się w zasadzie do prostego schematu: używania najskuteczniejszej umiejętności, spożywania mikstur regenerujących zdrowie i manę oraz stosowania aur (a w zasadzie jednej – leczącej). Jest to standard dla tego typu gier, ale w The Incredible Adventures of Van Helsing zawiodły nieco rozwiązania zastosowane w systemie rozwoju postaci. Podniesienie kosztu zakupu lepszych umiejętności w poszczególnych drzewkach sprawiło, że bardzo często decydujemy się na maksymalne rozwijanie tych, które już posiadamy, ponieważ o wiele bardziej się to opłaca. Zamiast wpakować trzy punkty (czyli wszystkie, jakie otrzymujemy za awans postaci) w ostatnią zdolność z drzewka, lepiej kupić tańszą, a za resztę podwyższyć poziom sztuczek czy aur, które znacznie ułatwią nam życie.

Komu przedmiot, komu, bo idę do domu… - 2013-06-10
Komu przedmiot, komu, bo idę do domu…

Zróżnicowanie kosztów umiejętności prowadzi więc do tego, że przez większość gry korzystamy w zasadzie z tych samych dwóch ataków (jednego obszarowego, drugiego na pojedyncze cele) i nie decydujemy się na rozwijanie kolejnych. Najlepiej stawiać też na uderzenia zadające obrażenia fizyczne, ponieważ sporą liczbę wrogów cechuje odporność na trucizny i żywioły. O postaci skutecznie władającej zarówno bronią białą, jak i palną możemy w zasadzie zapomnieć – w tej grze tworzenie „dwuklasowca” zwyczajnie się nie opłaca. Na szczęście istnieje opcja resetowania wydanych punktów, co pozwala przetestować różne buildy, bez konieczności rozpoczynania całej zabawy od początku.

Wydaje mi się, że pomimo bardzo ciekawego systemu doskonalenia postaci autorom nie do końca udało się stworzenie odpowiedniego balansu pomiędzy kosztem a siłą poszczególnych umiejętności. To zaś sprawia, że wciąż walczymy za pomocą tych samych ataków.

Gra pozytywnie zaskakuje sporą dawką humoru. - 2013-06-10
Gra pozytywnie zaskakuje sporą dawką humoru.

Walka w tej grze jest przyjemna i dynamiczna, ale brakuje jej nieco głębi, znanej chociażby z Diablo III. Dodatkowo deweloperzy z Neocore Games nie uniknęli wielu wkurzających błędów technicznych i niedociągnięć, które potrafią nieźle popsuć zabawę. Często zdarza się na przykład sytuacja, kiedy otoczeni przez wrogów próbujemy się wycofać, aby zregenerować siły, i niechcący klikamy na jakiś leżący na ziemi przedmiot (a potrafią ich być dziesiątki) lub na jakiegoś wroga zlewającego się z tłem. Efekt? Rozpoczęcie zabawy od checkpointu i utrata sporej ilości złota. Denerwują też tekstury budynków, które blokują widoczność, ponieważ nie przestawiły się na tryb przezroczysty. Całkowitym kuriozum jest zaś walka z głównym bossem, która rozpoczyna się klasycznym przerywnikiem z wymianą uprzejmości i gróźb. Wszystko fajnie, ale w tym czasie jego słudzy atakują Van Helsinga, my zaś musimy wysłuchać do końca dialogu i w efekcie finałowe starcie rozpoczynamy martwi.

Fajnie jest zginąć jeszcze przed rozpoczęciem potyczki. - 2013-06-10
Fajnie jest zginąć jeszcze przed rozpoczęciem potyczki.

Tytuł broni się jednak świetnym pomysłem wplecenia w rozgrywkę elementów tower defense. Dwukrotnie podczas zabawy musimy odpierać nacierające na kryjówkę ruchu oporu fale wrogów, za każdym razem rozstawiając pomocne w tym pułapki. Pozwala to na złamanie monotonni starć i przeniesienie się na chwilę do klimatów znanych z serii Orcs must die!. Bardzo dobrze rozwiązano też system questów. Niejednokrotnie dają możliwość wyboru co do sposobu ich zakończenia, a decyzja, jaką podejmiemy, często ma dalsze konsekwencje. Jeżeli np. postanowimy kogoś oszczędzić, później mamy szansę otrzymać od niego pomoc. Analogicznie, zabijając jakąś postać, możemy skomplikować sobie sytuację w kolejnych lokacjach.

Przedmioty na wagę złota?

W grze występuje pięć rodzajów przedmiotów: normalne, magiczne, rzadkie, epickie i setowe. Mniej więcej w połowie zabawy przedmioty magiczne stają się zwykłym złomem, który nadaje się wyłącznie do sprzedaży. Ot, standard. Nie podoba mi się natomiast fakt, że przedmioty epickie bardzo często są gorsze od rzadkich. Po pierwsze – w trakcie zabawy trafia się ich naprawdę niewiele, więc chciałoby się, aby wnosiły dużo do rozgrywki. Po drugie – niweczy to cały interesujący system ich rozwijania. Niektóre muszą być bowiem ulepszane przez ciągłe używanie, aby dało się odblokować pełnię ich możliwości. Na przykład miecz potrafi wymagać określonej liczby zabójstw, a pancerz udanych prób powstrzymania ataków. Cóż jednak z tego, skoro epicki miecz zadaje np. o czterysta obrażeń mniej od swojego rzadkiego odpowiednika? Identyczna sytuacja ma miejsce w przypadku przedmiotów setowych – często posiadanie nawet całego zestawu nie zapewnia wystarczająco wysokich bonusów.

„Gollum” i jego skarb. - 2013-06-10
„Gollum” i jego skarb.

Problemem jest mała ilość specjalnych zdolności, które oferują przedmioty epickie. W zasadzie zawierają ich tyle samo, co rzadkie, a dodatkowo część z nich należy odblokować. To natomiast okazuje się niekiedy trudne, szczególnie gdy przedmiot ma naprawdę kiepskie statystyki. W Diablo III rzeczy naprawdę trudne do zdobycia mają zazwyczaj długą listę zdolności, tutaj zaledwie od czterech do sześciu.

Ekwipunek można dodatkowo ulepszać za pomocą umagicznienia (dającego jedną losową zdolność) oraz różnego rodzaju esencji, które zapewniają spory wybór dodatkowych cech. To całkiem fajnie rozwiązanie, które pozwala na tworzenie naprawdę silnego oręża, zakładając oczywiście, że już wcześniej dysponowały one niezłymi statystykami.

Elementy gatunku tower defense. - 2013-06-10
Elementy gatunku tower defense.

Model ekonomiczny zastosowany w The Incredible Adventures of Van Helsing w zasadzie nie ma sensu. Nieważne bowiem, ile posiadamy pieniędzy – i tak nie mamy ich na co wydać. Sprzedawcy nie oferują żadnych dobrych przedmiotów, a zakup umagicznienia, implementowanie esencji lub nauka sztuczek czy aur są śmiesznie tanie w stosunku do ilości zdobywanego złota. Wygląda to trochę tak, jakby autorzy nie mieli żadnego pomysłu, co zrobić z tym elementem gry.

Walczyć czy uciekać?

Podusmowując, The Incredible Adventures of Van Helsing to z całkiem sympatyczna produkcja. Do zalet zaliczyć trzeba m.in.: niepowtarzalny gotycki klimat, humor, dobrze rozwiązany system rozwoju postaci, dynamiczne walki, wpływ wyborów dokonanych przez gracza na dalszy przebieg fabuły oraz elementy gatunku tower defense. Pozytywny obraz całości psują nieco różnego rodzaju niedociągnięcia i błędy techniczne, bezsensowny model ekonomiczny i stosunkowo słabe przedmioty epickie. Nie jest to jednak gra, która w sposób wyraźny ustępuje innym hack and slashom na rynku. Wszystko rozbija się więc wyłącznie o preferencje dotyczące atmosfery rozgrywki. Jeżeli jesteście miłośnikami gotyku wymieszanego z dziwną technologią rodem z Maszyny różnicowej Gibsona i Sterlinga, powinniście dać tej pozycji szansę. Zapewne wciągnie Was na kilka ładnych godzin. Jeśli jednak tego typu klimaty Was nie bawią, lepiej poszukać czegoś, co bardziej przypadnie Wam do gustu.

Oceny redaktorów, ekspertów oraz czytelników VIP ?

sekret_mnicha Ekspert 1 października 2013

(PC) Przygody Van Helsinga to bardzo solidny hack'n'slash, któremu trochę brakuje do zaproszenia do ekstraklasy. Tym niemniej, jako tytuł z przeceny sprawuje się wyśmienicie.

7.0
Recenzja gry Mario & Luigi: Brothership - czarująca przygoda i udane wskrzeszenie serii
Recenzja gry Mario & Luigi: Brothership - czarująca przygoda i udane wskrzeszenie serii

Recenzja gry

Po dziewięciu latach i bankructwie oryginalnych twórców, seria Mario & Luigi powraca z całkiem nową odsłoną. Brothership to godna kontynuacja serii, logicznie rozwijająca motywy poprzedniczek - lecz pokazuje także, że więcej to nie zawsze lepiej.

Recenzja gry Dragon Age: Straż Zasłony - w Veilguard są emocje, ale dziś to trochę za mało
Recenzja gry Dragon Age: Straż Zasłony - w Veilguard są emocje, ale dziś to trochę za mało

Recenzja gry

Dragon Age: The Veilguard robi wiele rzeczy, za które gracze pokochali gry BioWare – lecz zarazem przypomina, jak wiele w gatunku RPG da się wykonać znacznie lepiej.

Recenzja gry Starfield: Shattered Space - przeciętny dodatek, ale nie za taką cenę
Recenzja gry Starfield: Shattered Space - przeciętny dodatek, ale nie za taką cenę

Recenzja gry

Kiedy dowiedziałem się, że Bethesda nie planuje przekazać kodów do Shattered Space przed premierą, zacząłem zadawać sobie pytania. Czy stan techniczny jest zły? A może historia jest zwyczajnie nudna? Moje obawy były uzasadnione, choć tylko częściowo.