Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Symulator pola kempingowego Recenzja gry

Recenzja gry 1 kwietnia 2013, 12:00

autor: Damian Pawlikowski

Recenzja gry Symulator pola kempingowego - raj przyczep, namiotów i toi toiów

Symulator pola kempingowego od Astragonu to ścisła czołówka gatunku... symulatorów pola kempingowego. Do tej pory nie wymyślono lepszej adaptacji zarządzania przyczepami i namiotami, co nie oznacza, że jest to dobra gra.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY:
  • mamy polską lokalizację;
  • zachęca do wyłączenia komputera!
MINUSY:
  • paskudna oprawa audio-wideo;
  • brak interaktywnego samouczka;
  • prostacka formuła niesmaczna już po kilkudziesięciu minutach;
  • nuda czyhająca na każdym kroku.

Symulator pola kempingowego. Tak jest, dobrze widzicie, na nic zda się regulowanie odbiorników – taka gra faktycznie istnieje. Mamy dziś, co prawda, pierwszego kwietnia, lecz mimo iż sam bym sobie tego życzył, produkcja niemieckiego studia Astragon wcale nie jest żartem. A jeśli jest, to raczej średnio udanym. Byłoby świetnie móc napisać: „Jakże pozytywnie zaskoczył mnie Symulator pola kempingowego, który obok Symulatora wózka widłowego oraz Symulatora stoczni 2013 zapowiada się na grę roku”. Niestety, uczciwość dziennikarska nie pozwala mi na składanie fałszywych zeznań, a sam fakt, że chyba po raz pierwszy musiałem zmuszać się do obcowania z interaktywnym tytułem, powinien wystarczyć w charakterze referencji. Wystawiłem Larę na pierwszej randce, zdezerterowałem z wojska Damona S. Bairda i wyprowadziłem się z pięknego miasta Columbia, aby machnąć kilka domków letniskowych, kozacki placyk zabaw oraz budkę z lodami dla niedopieszczonych cyfrowych ludków, które miały jeszcze czelność narzekać na cenę kawy. Jak wiemy, miłość wymaga poświęceń. A jakież uczucie może być silniejsze od afektu do niekonwencjonalnych gier wideo?

Prześliczna! Zniewalająca! Innowacyjna! Warta każdych pieniędzy! Gdy tylko zobaczyłem pierwsze filmiki z rozgrywki w BioShocka: Infinite, wiedziałem, że szykuje się jeden z najoryginalniejszych FPS-ów ostatnich lat. A dla dzieł takich jak twór studia Astragon warto wyłączyć komputer, zabrać pod pachę kocyk i pobiec nad jezioro symulować pole kempingowe (najlepiej z koleżankami w multiplayerze). Nabyłem takiej ochoty tuż po odpaleniu pierwszej planszy, która przypomniała mi stare, dobre czasy z okresu dzieciństwa, kiedy to w przerwach pomiędzy ganianiem za piłką i ściganiem się z ziomkami na hulajnogach odpalało się taką klasykę jak Pizza Connection 2 czy Zoo Tycoon. Innymi słowy – grafika w Camping-Managerze 2012 nie prezentuje się szczególnie rajcująco i na jej widok prawdopodobnie nikomu nie stanie namiot.

Sterowanie kamerą jako takie jest średnio wygodne, a opcja podglądania z bliska turystów, którzy najwyraźniej zerwali się z Minecrafta, ucieszy zapewne wyłącznie fetyszystów oldskulowych modeli trójwymiarowych z końcówki XX wieku. Aczkolwiek jestem prawie pewien, że maczającemu palce w tym projekcie grafikowi udało się dzięki temu zaliczyć pierwsze półrocze grafiki 3D, być może nawet na trójkę z plusem. Animator także udowodnił swój niebywały talent równie urokliwych, uprawiających moonwalk do przodu, zjeżdżających ze zjeżdżalni z paralityczną wręcz ekscytacją i przenikających się ludków nie widziałem chyba jeszcze nigdy. Sprawa nie wygląda wcale lepiej w przypadku menusów, których nieciekawej prezencji dorównać może jedynie podobnie ujmujący interfejs, np. nachodzące na siebie okienka – ich poprawne zamknięcie momentami graniczy z cudem.

Z oddalonym widokiem nie wygląda to jakoś przednio… - 2013-03-29
Z oddalonym widokiem nie wygląda to jakoś przednio…

Po odpaleniu gry trafiamy do menu głównego, które pozwala rozpocząć zabawę swobodną, a także kampanię (z konkretnymi zadaniami oraz możliwością odblokowywania kolejnych lokacji w innych krajach) lub wczytać zapisany wcześniej stan rozgrywki, pogrzebać w ustawieniach i – moja ulubiona opcja – wyjść do pulpitu. Chcąc nie chcąc, wybrałem tryb kampanii, który przeniósł mnie na pole kempingowe w Scharbeutz (Niemcy). Co ciekawe, powitał mnie polski lektor, który wokalnymi umiejętnościami być może ustępował Piotrowi Fronczewskiemu czy Pawłowi Szczęsnemu (Little Big Planet), ale był pierwszą oznaką, że CDP przyłożył się do polskiej lokalizacji. Wprowadzenie wprowadzeniem, jednak wyraźnie zabrakło mi samouczka, który znacznie ułatwiłby wdrożenie się w system gry (dostępna z głównego menu instrukcja w formie pisemnej to inna bajka). Poznawanie tajników tej pozycji na własną rękę nie jest wprawdzie zbyt skomplikowane, ale kilka opcji może sprawić drobny kłopot w pierwszych godzinach rozgrywki – oczywiście pod warunkiem, że ktoś w ogóle zdecyduje się spędzić tyle czasu z tym tytułem. Czy warto? Cóż, Symulator pola kempingowego to jedna z tych produkcji, które już po pierwszym etapie nie mają graczowi niczego więcej do zaoferowania. Chyba że komuś wyjątkowo przypadnie do gustu dogadzanie marudnym cyfrowym biwakowiczom, którzy podzieleni na grupy wiekowe wymagają zaspokajania innych potrzeb.

… a z bliska to już w ogóle pełen wypas. - 2013-03-29
… a z bliska to już w ogóle pełen wypas.

System gry jest banalny i przywodzi na myśl aplikacje rozrywkowe na komórki. Gracz rozpoczyna swoją przygodę menedżera pola kempingowego z daną kwotą na koncie, pustymi połaciami zieleni oraz kilkudziesięcioma obiektami w menu, które może postawić w dowolnym miejscu na mapie. Jeśli nagle przez myśl przeszły Wam gry pokroju The Sims, czym prędzej wybijcie sobie z głowy jakiekolwiek nadzieje na podobny poziom rozgrywki. Obiektów jest stosunkowo mało (po trzy chatki i przyczepy kempingowe, jeden rodzaj namiotu etc.), nie da się ich w żadnym stopniu modyfikować (za wyjątkiem cen wynajmu etc.), a na domiar złego wyglądają jak wyjęte z Waszych najgorszych, poligonowych koszmarów. Jesteście ciekawi, co robią Wasi goście w postawionych przez Was domkach? Wystarczy wjechać do środka kamerą i podziwiać puste przestrzenie ze stojącymi w zamarciu cyfrowymi paskudnikami, nierzadko stopionymi ze sobą w jedną, zmutowaną kreaturę (fani Silent Hill będą sikać z radości).

Kiełbacha w Brodnicy w kanciastym towarzystwie. - 2013-03-29
Kiełbacha w Brodnicy w kanciastym towarzystwie.

Po walnięciu kilku mieszkanek na krzyż oraz utworzeniu piaskowej drogi, która i tak jest totalnie ignorowana przez depczących zieleń turystów, powinniśmy pomyśleć nad uatrakcyjnieniem nieco sąsiedztwa. W praktyce sprowadza się to do wybrania z menu danego obiektu rekreacyjnego pokroju ławeczki, latarni czy fontanny, kliknięciu na zielonej fakturze imitującej trawę i podziwianiu efektów naszej ciężkiej harówki. Gracze niedzielni być może nie widzą w tym nic złego, ale starzy wyjadacze bardzo szybko zachłysną się bijącą od gry nudą oraz jej porażającą nijakością.

Recenzja gry Symulator pola kempingowego - raj przyczep, namiotów i toi toiów - ilustracja #2

Sławojki

Te niezwykle użyteczne placówki w Polsce rozprzestrzeniły się w okresie międzywojennym, za sprawą działalności Felicjana Sławoja Składkowskiego. W 1928 roku w życie wszedł przepis nakazujący stawianie ustępów na każdej zabudowanej działce. Walka o higienę przybrała czasem zabawny obrót, bo po kraju rozjechali się urzędnicy, kontrolujący „świątynie dumania”.

Kiedy już oswoimy się z interfejsem, oddanymi do naszej dyspozycji opcjami rozbudowy pola kempingowego i sterowaniem (możliwym do przejrzenia oraz edycji wyłącznie z poziomu głównego menu), pozostaje wykonywanie poszczególnych zadanek, na które dostajemy ustalony (w miesiącach) limit czasu. Wśród questów znajdziemy m.in. zdobycie konkretnej liczby gwiazdek w ocenie ogólnej (maksymalnie jest ich pięć), dorobienie się kilkucyfrowej sumki na koncie czy sprowadzenie na pole określonej gromadki turystów. Kiedy wykonamy je zgodnie z podaną pulą czasową, a wszelkie zaciągnięte długi zostaną spłacone, przechodzimy na dalszy etap w kolejnym państwie – i tak jedenaście razy. Zapewne umieracie z ciekawości, co możemy zaoferować naszej wirtualnej i przystojnej inaczej klienteli. Poza stawianiem standardowych mieszkanek pokroju domków letniskowych, przyczep kempingowych czy namiotów da się także delikatnie edytować teren oraz florę (przysypywanie trawników piachem, sadzenie rozmaitych drzewek i żywopłotów), dbać o BHP (toi toie, prysznice, zlewy), a także zapewnić naszym milusińskim rozmaite atrakcje, takie jak place zabaw, parki, sklepiki, wypożyczalnie łodzi bądź dyskoteki, których nie powstydziłby się Franek Kimono.

Oczywiście samo stawianie namiotów, ławek i drzewek ozdobnych nie sprawi, że nasz kurort przekształci się nagle w drugą Ibizę. O higienę oraz stan roślin trzeba się zatroszczyć, dlatego koniecznie musimy pomyśleć o zatrudnieniu odpowiedniego personelu. A możecie mi wierzyć, że nasi goście to wybredne indywidua i często zdarza im się psioczyć na niezadowalającą czystość w łazienkach, cenę napoju w barze czy... niedobór kraników z wodą w najbliższej okolicy (nawet jeśli takowe się tam znajdują). Aby utrzymać gości w stanie orgazmicznego zadowolenia – co symbolizuje ikonka wyszczerzonej buźki, żywcem zapożyczona z Gadu-Gadu – powinniśmy brać sobie do serca ich zażalenia i dopieszczać nasze pole kempingowe. Z czasem zorientujemy się, że istnieje odpowiedni przepis na przypływ nowych turystów, co częściowo ułatwia, ale też i spłyca rozgrywkę – np. jeśli domek nie ma brania, prawdopodobnie brak w okolicy ozdobnej roślinności i kranika z wodą. Sam nie potrafiłem podchodzić do owej nieszczęsnej gry na dłużej niż kilkadziesiąt minut dziennie, tym bardziej że zapętlona, irytująca muzyka, kojarząca się z podkładem dźwiękowym kaset VHS puszczanych na religii, oraz przedpotopowa oprawa wizualna kiepsko sprawdzały się jako zachęta do obcowania z tytułem Astragonu.

Brak pola namiotowego w Sielpii należy zaliczyć na duży minus. - 2013-03-29
Brak pola namiotowego w Sielpii należy zaliczyć na duży minus.

Jak sami zauważyliście, mamy tu do czynienia z uboższym technicznie i treściowo kuzynem dowolnego tycoona czy chociażby Sim City, którego najnowsza odsłona od jakiegoś już czasu lubieżnie spogląda na nas ze sklepowych półek. Symulator pola kempingowego może podobać się wyłącznie wyjątkowo wyposzczonym maniakom „managerów”, którzy wszystkie inne tytuły z tego gatunku mają już dawno za sobą, a ich komputer, pamiętający zapewne jeszcze czasy paleolitu, nie pozwala cieszyć się nową produkcją studia Maxis. Dzieło Astragonu, zdecydowanie bardziej niż pełnoprawną grę, przypomina studencki projekt, który jakiś cudem opuścił polibudę i trafił do ogólnej sprzedaży. Nie jest to najgorszy kawałek grywalnego kodu do nabycia za ciężko zarobione pieniądze, co nie zmienia faktu, że jego miejsce w dalszym ciągu znajduje się na samym dnie kosza z przecenionymi grami w podrzędnym markecie.

Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego
Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego

Recenzja gry

Nie, Ara: History Untold - wbrew hasłom marketingowym - nie będzie kolejną alternatywą dla serii Civilization. Jednak nie jest to wada, bo gra ma na siebie własny pomysł i realizuje go sprawnie, choć nie zawsze konsekwentnie.

Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki
Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki

Recenzja gry

Po 20 godzinach, które spędziłem z 63 Days, miałem w sobie mnóstwo sprzecznych emocji. Z jednej strony uważam, że to przeciętna gra z aspiracją do ponadprzeciętnej – z drugiej zaś liczba błędów i nielogicznych rozwiązań przeraża.

Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy
Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy

Recenzja gry

Gdy pierwszy raz uruchomiłem Frostpunka 2, byłem pełen obaw. Twórcy ewidentnie chcieli poeksperymentować z konwencją, zmienić formułę i zaoferować coś nowego. Czy jednak wyszło to grze na dobre?