Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Resident Evil: Revelations Recenzja gry

Recenzja gry 20 maja 2013, 13:00

autor: Michał Chwistek

Recenzja gry Resident Evil: Revelations - survival horror wraca na dobre tory

Wydane początkowo tylko na 3DS-a Resident Evil: Revelations wreszcie pojawiło się w wersji na konsole stacjonarne i PC. Czy taka przesiadka wyszła grze na dobre? Czy warto było czekać tyle czasu? Pora się przekonać.

Recenzja powstała na bazie wersji PC. Dotyczy również wersji X360, PS3

PLUSY:
  • konstrukcja gry przypominająca telewizyjny serial;
  • wymagające walki z bossami;
  • znakomity klimat;
  • różnorodność etapów;
  • kooperacja w trybie szturmu.
MINUSY:
  • niewygodny system uników;
  • kilka głupawych fragmentów scenariusza i słabszych etapów.

Resident Evil: Revelations ukazało się na początku zeszłego roku wyłącznie na 3DS-a i szybko zostało uznane za jedną z najlepszych gier na przenośną konsolę Nintendo. Gracze chwalili nie tylko znakomitą jak na możliwości handhelda grafikę, ale również ciekawą fabułę, świetny klimat oraz bardzo wciągający tryb szturmu. Po tak pozytywnym przyjęciu, i niezbyt satysfakcjonujących wynikach sprzedaży, firma Capcom nie mogła podjąć innej decyzji niż przeniesienie Revelations na konsole stacjonarne oraz PC. Nie było to jednak proste zadanie. Możliwości techniczne 3DS-a oraz specyficzne sterowanie wykluczały szybką konwersję. Z tego powodu dopiero po kilkunastu miesiącach od premiery oryginału możemy przetestować Revelations na dużym ekranie. Czy warto było czekać tyle czasu?

Scenariusz Revelations skupia się na wydarzeniach, które miały miejsce między czwartą a piątą odsłoną serii. Wcielając się w członków organizacji zwalczającej bioterroryzm (BSAA), gracz musi odkryć tajemnice opuszczonego statku Queen Zenobia oraz powstrzymać terrorystów przed zarażeniem ludzkości śmiertelnym wirusem. Choć nie jest to zbyt oryginalna historia i z różnymi jej wersjami mieliśmy do czynienia już w poprzednich częściach cyklu, to dzięki kliku świeżym pomysłom autorom scenariusza udało się stworzyć naprawdę ciekawą i wciągającą fabułę.

Jak na porządny horror przystało, w grze nie zabrakło sceny z mordowanym za szybą nieszczęśnikiem. - 2013-05-20
Jak na porządny horror przystało, w grze nie zabrakło sceny z mordowanym za szybą nieszczęśnikiem.

Duża w tym zaleta kompozycji gry, nasuwającej skojarzenia z serialem. Całość podzielona została na dwanaście 30–40 minutowych rozdziałów, które na wzór telewizyjnych tasiemców zaczynają się od przypomnienia poprzednich wydarzeń, a kończą zaskakującymi cliffhangerami. Dodatkowo każdy z odcinków składa się z 2–3 wątków opowiadających historię z perspektywy innych bohaterów oraz znacznie różniących się klimatem, dzięki czemu gra cały czas intryguje i nigdy nie staje się monotonna. Choć na rynku sporadycznie pojawiają się tytuły, starające się naśladować tradycyjne seriale (Alan Wake) do tej pory żadnemu nie udało się oddać ich specyfiki tak dobrze jak najnowszemu Resident Evil. Granie w tak skonstruowaną pozycję to prawdziwa przyjemność i miejmy nadzieję, że pomysł ten znajdzie wielu naśladowców.

Queen Zenobia to prawdziwie luksusowy okręt, ale niewiele pomieszczeń zachowało się w równie dobrym stanie. - 2013-05-20
Queen Zenobia to prawdziwie luksusowy okręt, ale niewiele pomieszczeń zachowało się w równie dobrym stanie.

Specyficzna budowa tej produkcji ma również duży wpływ na rozgrywkę. Wcielając się w różnych bohaterów, doświadczamy zupełnie odmiennych stylów zabawy. Główną oś fabularną Revelations stanowią te odcinki, w których kierujemy dobrze znaną fanom serii Jill Valentine. Została ona wysłana razem ze swoim partnerem Parkerem Lucianim, by odnaleźć dwójkę zaginionych agentów BSAA. Etapy na opuszczonym okręcie najbardziej przypominają starsze odsłony serii oraz kampanię Leona Kennedy’ego z Resident Evil 6. Aby je ukończyć, trzeba nie tylko pozabijać hordy zombie, ale również rozwiązać kilka zagadek, przeszukać liczne pomieszczenia pod kątem cennej amunicji, a także zaliczyć parę prostych minigierek. Co ciekawe, niemal przez całą grę da się swobodnie zwiedzać łajbę, z czasem odblokowując niedostępne wcześniej pomieszczenia. Fragmenty, w których wcielamy się w Jill, są zdecydowanie najlepsze i pozwalają naprawdę poczuć klimat starego dobrego Residenta.

Niektórzy przeciwnicy są olbrzymi. - 2013-05-20
Niektórzy przeciwnicy są olbrzymi.

Zupełnie inaczej prezentują się etapy, w trakcie których kierujemy pozostałymi bohaterami opowieści. Są to najczęściej proste oskryptowane tunele, typowe dla współczesnych strzelanek. Podczas ich przechodzenia rzadko jesteśmy zmuszani do wysilania szarych komórek, ale zręczne palce okazują się przydatne. Walki są niekiedy naprawdę wymagające i chwila nieuwagi może kosztować naszego bohatera życie. Choć etapy te z pozoru słabo pasują do koncepcji survival horroru, to sprawdzają się znakomicie jako krótka odskocznia od ponurego i ciężkiego klimatu opuszczonego okrętu.

Na szczególną uwagę zasługują starcia z bossami, które – jak zawsze w przypadku serii Resident Evil – zostały rewelacyjnie zaprojektowane. Pokonanie najtrudniejszych przeciwników wymaga nie tylko umiejętnego posługiwania się bronią, ale również sporo kombinowania i szybkiego reagowania na zmieniającą się sytuację. Każdy napotkany nieprzyjaciel ma na ciele słaby punkt, który musimy odkryć i wykorzystać, bo inaczej szybko zabraknie nam amunicji. Lekki niesmak pozostawia jednak wprowadzony w grze system uników. Aby nasz bohater ominął atak wrogiego mutanta, należy wcisnąć jeden z dwóch przycisków: strzałkę do przodu albo klawisz odpowiedzialny za obrót o 180 stopni. Pierwszy jest zupełnie nieintuicyjny, a naciśnięcie drugiego najczęściej kończy się odwróceniem do oponenta plecami i otrzymaniem ciosu między łopatki. Na szczęście można poruszać się podczas strzelania, co w przypadku serii Resident Evil wcale nie jest takie oczywiste.

W Revelations nie wprowadzono systemu rozwoju postaci, ale fani rozwiązań znanych z gier RPG również znajdą tu coś dla siebie. Podczas zabawy oprócz amunicji i leczących ziół możemy odnajdywać poukrywaną w różnych miejscach broń, której egzemplarze różnią się między sobą zadawanymi obrażeniami, szybkością strzału czy czasem przeładowania. Dodatkowo po statku rozrzucono sporo części wzmacniających już posiadany arsenał. System ten okazuje się zupełnie udany i pozwala dobrze dopasować ekwipunek do naszego stylu gry. Jedyny problem może stanowić występująca w niewielkich ilościach amunicja.

W trybie szturmu możemy wcielić się również w zombie. - 2013-05-20
W trybie szturmu możemy wcielić się również w zombie.

Odpowiednie wyposażenie nabiera jeszcze większego znaczenia w dodatkowym trybie gry o nazwie „Szturm”. Polega on na zabijaniu nadchodzących falami przeciwników w lokacjach znanych z kampanii. Dostępnych jest kilkadziesiąt map, które różnią się występującymi w nich wrogami oraz poziomem trudności. Kluczem do odniesienia sukcesu jest wybranie takiego bohatera, broni i ulepszeń, które najlepiej sprawdzą się przeciwko konkretnym mutantom, a także przyjęcie odpowiedniej taktyki. Dodatkowo za zwycięstwa otrzymujemy punkty doświadczenia i walutę umożliwiającą zakup jeszcze lepszych przedmiotów. Podczas zabawy solo tryb szturmu wypada całkiem nieźle, ale jego największą siłą jest możliwość gry w kooperacji. Nie ma nic przyjemniejszego od zabijania kolejnych fal zombie ze znajomym biegnącym tuż obok nas. Różnorodność oponentów, duże możliwości modyfikacji wyposażenia oraz wysoki stopień trudności powodują, że zaliczanie kolejnych etapów sprawia naprawdę ogromną satysfakcję.

W momencie premiery wersji na 3DS-a grafika Revelations robiła bardzo duże wrażenie, angażując całą moc obliczeniową konsoli Nintendo. Trudno jednak oczekiwać, by ta sama oprawa spotkała się z pozytywnym przyjęciem przez posiadaczy PlayStation 3, Xboksa 360 czy dobrego komputera. Pracownicy firmy Capcom nie próżnowali jednak w trakcie ostatniego roku i tak mocno podrasowali występujące w grze modele i tekstury, że aktualne Revelations w żaden sposób nie odstaje od innych najnowszych tytułów dostępnych na stacjonarnym sprzęcie. Co prawda nie wyróżnia się też niczym szczególnym, ale biorąc pod uwagę handheldowe korzenie gry, jest to naprawdę spore osiągnięcie. Na jeszcze większą pochwałę zasługuje ścieżka dźwiękowa, która brzmi po prostu świetnie. Okazuje się bardzo nastrojowa i tajemnicza, gdy zwiedzamy ciemne korytarze opuszczonego statku, szybka i dynamiczna podczas większych strzelanin oraz wesoła i zabawna, kiedy wcielamy się w dwójkę wyluzowanych agentów BSAA.

Za pomocą specjalnego urządzenia możemy szybko badać napotykanych mutantów, zdobywając w ten sposób leczące zioła. - 2013-05-20
Za pomocą specjalnego urządzenia możemy szybko badać napotykanych mutantów, zdobywając w ten sposób leczące zioła.

Revelations nie jest pozbawione wad. Twórcy mogli lepiej dopracować sterowanie, część etapów wydaje się zbyt prosta i krótka, a w scenariuszu trafiają się idiotyczne wręcz momenty, będące już cechą charakterystyczną japońskiej serii. Żaden z tych mankamentów nie zmienia jednak faktu, że w nowego Residenta gra się świetnie. Duża w tym zasługa serialowej konstrukcji tytułu, która sprawdza się wręcz rewelacyjnie w opowiadaniu rozbudowanej i wielowątkowej fabuły. Misje na opuszczonym okręcie mają klimat prawdziwego survival horroru, walki z bossami są satysfakcjonujące, a tryb szturmu stanowi znakomite dopełnienie całości. Mimo handheldowego pochodzenia Revelations można bez żadnego wahania uznać za kolejną pełnoprawną odsłonę serii i to jedną z tych najlepszych.

Michał Chwistek

Michał Chwistek

Lubi gry trudne, ładne lub z dobrą fabułą. Nie kończy ich przez LoL-a i Overwatcha. PS Vita FTW!

więcej

Recenzja gry Life is Strange: Double Exposure - pokochałem Max na nowo, choć po latach straciła coś ważnego
Recenzja gry Life is Strange: Double Exposure - pokochałem Max na nowo, choć po latach straciła coś ważnego

Recenzja gry

Oto Life is Strange, na które czekałem prawie 10 lat. Mało istnieje bohaterek, do których przywiązałem się tak jak do Max, i jestem przeszczęśliwy, że mogłem poznać jej dalsze losy… acz Double Exposure nie trafiło mnie w serce tak celnie jak pierwszy LiS.

Recenzja gry Emio The Smiling Man: Famicom Detective Club - kiedy wrogiem gracza jest bezmyślny główny bohater
Recenzja gry Emio The Smiling Man: Famicom Detective Club - kiedy wrogiem gracza jest bezmyślny główny bohater

Recenzja gry

Emio The Smiling Man: Famicom Detective Club to nowa odsłona ponad trzydziestoletniej serii kryminalnych gier visual novel. Tym razem badamy sprawę morderstw powiązanych ze zbrodniami sprzed lat – i z lokalną miejską legendą.

Recenzja gry Nobody Wants to Die. Polacy znów udowodnili, że są świetni w opowiadaniu historii
Recenzja gry Nobody Wants to Die. Polacy znów udowodnili, że są świetni w opowiadaniu historii

Recenzja gry

Po pokazie gameplayu dla prasy nie byłem przychylnie nastawiony do Nobody Wants to Die. Twórcom z Wrocławia udało się jednak złamać mój sceptycyzm już po kwadransie gry. Choć chwilami ziewałem, nieprędko zapomnę tę transhumanistyczną przygodę neo-noir.