Regalia: Of Men and Monarchs Recenzja gry
autor: Tomasz Piotrowski
Recenzja gry Regalia: Of Men and Monarchs - dobre taktyczne RPG z rodzimego podwórka
Dominacja produkcji z Japonii w gatunku taktycznych RPG jest niezaprzeczalna. Co jednak stanie się kiedy polscy deweloperzy stworzą własne SRPG? Dziś przyglądamy się grze Regalia: Of Men and Monarchs od studia Pixelated Milk.
- interesujący system walk;
- humor;
- swoboda wyboru podczas budowania swojej potęgi;
- system tworzenia więzi z postaciami;
- zarządzanie królestwem.
- błędy utrudniające zabawę;
- interfejs i problemy z widocznością na polu bitwy;
- trochę zbyt niski poziom trudności.
Gatunek taktycznych RPG-ów zdominowany jest przez produkcje japońskie. Większość dzieł tego typu wydaje się do siebie podobna: twórcy zazwyczaj naśladują jedną z kilku legendarnych serii i powielają dobrze znane pomysły. Prawdę mówiąc, od jakiegoś czasu w gatunku panuje zastój, który spowodowany jest zapewne brakiem świeżej krwi; dlatego właśnie polskie SRPG (simulation role-playing game) to szansa na wprowadzenie do gier tego typu czegoś nowego. Czy pozycja zatytułowana Regalia: Of Men and Monarchs okaże się poważnym pretendentem do tronu taktycznych RPG?
Śmieszna historia
Głównym bohaterem tytułu jest Kay z rodu Loren. Młody szlachcic dowiaduje się od swojego umierającego ojca o dziedzictwie w postaci terenów stanowiących niegdyś królestwo. Kay wraz z siostrami i wiernym rycerzem wyrusza więc zbadać sprawę. Na miejscu okazuje się, że bohater wraz ze spadkiem odziedziczył też olbrzymi dług, który musi szybko spłacić, a jedyną drogę do odzyskania finansowej wolności stanowi odbudowa królestwa.
Kaya wspiera mnóstwo ludzi, którzy postanawiają z nim współpracować i osiąść na jego ziemiach. Dzięki temu spotykamy masę zwariowanych postaci, jak np. kowal zafiksowany na punkcie swojego psa czy łucznik-kobieciarz, na którego polują płatni zabójcy. Z tego powodu główny wątek gry szybko schodzi na dalszy plan, a my obserwujemy zabawne perypetie bandy szalonych osób. Taka sytuacja zdaje działa na korzyść gry i sprawia, że Of Men and Monarchs wyróżnia się spośród innych produkcji. Opowiadana historia nie jest zbyt ciekawa i nie przykuwa uwagi, jednak prezentacją losów poszczególnych postaci produkcja ta nadrabia braki w wątku głównym.
Of Men and Monarchs utrzymane jest w humorystycznym tonie. Mamy masę żartów, głupawych tekstów i zabawnych zachowań. Chciałoby się więc przyrównać ten tytuł do cyklu Disgaea. Różnica pomiędzy dziełem Nippon Ichi Software a polską grą wynika z obecności w tej pierwszej pozycji poważnych momentów. Disgaea obok komicznych sytuacji zawiera również podniosłe i wzruszające sceny. Nasi twórcy postawili niemal wyłącznie na zwariowany humor. Trochę szkoda, bo w historii występują momenty, które wiele by zyskały dzięki odrobinie powagi. Z drugiej strony żartobliwy charakter produkcji sprawia, że całość jest znacznie bardziej pogodna od innych SRPG-ów, a dzięki temu może trafić też do osób, które odbiły się od klasycznych taktycznych RPG-ów.
Rozbudowana rozgrywka
Motyw długu, który musimy spłacić, został wykorzystany w rozgrywce. Zabawę podzielono na rozdziały, którym odpowiada około 55 dni w świecie gry. W tym czasie trzeba wykonać określoną liczbę zadań. Wszystko sprowadza się do tego, by pod presją czasu zaliczać kolejne questy i rozbudowywać zarówno swoje królestwo, jak i relacje z towarzyszami. Twórcy dają nam swobodę w obieraniu celów, jakie chcemy osiągnąć. Na początku gry przedstawiona zostaje pula kilkudziesięciu zadań, otrzymujemy też informację, że w ciągu określonej liczby dni mamy zrealizować pięć z nich. To od nas zależy, czy zechcemy przemierzać lochy, nawiązywać przyjaźnie, łowić ryby, czy też kupować przedmioty. Każda wykonana akcja zajmuje określoną ilość czasu (zazwyczaj jeden dzień) i należy pilnować dotrzymania terminu. Z czasem do gry zostają wprowadzone dodatkowe zadania, które stawiają przed nami konkretny cel, jakim może być np. pogodzenie zwaśnionych rodzin lub odzyskanie jakiegoś przedmiotu. Całość charakteryzuje jednak spora swoboda i możliwość wyboru tego, jak planujemy rozwijać nasze królestwo.
Budowa potęgi naszego państewka odbywa się na kilka sposobów. Pierwszym jest wyruszanie na wyprawy po skarby, surowce i fundusze na rozwój. W każdej z odwiedzanych przez nas lokacji trzeba stoczyć szereg walk, a także poradzić sobie z sekcjami, w których gra staje się tekstową przygodówką. Na jeden loch przypada zazwyczaj 5 czy 6 wyzwań, sprostanie którym przyczynia się do rozwoju naszego królestwa. Sekcje czytane zdają się być kompletnie opcjonalne, gdyż zawsze możemy wybrać wariant niezagłębiania się w daną historię. Czasem to wyjście jest najkorzystniejsze, bo pozwala uniknąć zasadzek i pułapek. Walki stają się trochę bardziej interesujące dzięki ciekawemu pomysłowi na lochy. Pomiędzy pojedynkami mamy jedną lub dwie okazje do rozbicia obozu. Tylko w ten sposób możemy uzdrowić jednostki, które poległy na polu bitwy.
Walcz do ostatniej kropli krwi
System walki opiera się na podstawach taktycznych RPG. Turowym prowadzeniem bitew, w których kolejność jednostek uzależniona jest od ich inicjatywy, tytuł przypomina typową grę SRPG. Twórcy z Pixelated Milk postanowili jednak poeksperymentować z dobrze znaną formułą. Mamy więc turę podzieloną na ruch i wykonanie akcji, po czym porusza się kolejna postać. Of Men and Monarchs dodaje do bardzo prostego systemu wykonywania ruchu i atakowania kilka elementów poważnie zmieniających naszą strategię.
Pierwszym udziwnieniem jest wprowadzenie zasady, że postacie muszą odczekać określoną liczbę tur, nim mogą powtórzyć dany atak. Każdego z bohaterów cechuje atak podstawowy, który może wykonywać do woli. Pozostałe umiejętności wiążą się jednak z koniecznością czekania po ich użyciu. Prowadzi to do ciekawych sytuacji, kiedy główny bohater może w danej turze nie mieć możliwości zaatakowania wroga. Wszystko to za sprawą tego, że nasz młody władca pełni funkcję wsparcia i jego podstawową akcją jest przywracanie pancerza swoim towarzyszom.
Druga modyfikacja gameplayu to implementacja linii widoczności. Nasza postać musi widzieć cel swojego ataku/zaklęcia. Jakakolwiek przeszkoda na drodze sprawia, że nie wolno skorzystać z danej umiejętności, a co za tym idzie – nie sposób rzucić zaklęcia. Jest to trochę dziwne rozwiązanie, bo czasem jakiś zabłąkany kamyk uniemożliwia wystrzelenie strzały z łuku. Niekiedy, nawet stojąc obok danego towarzysza, nie mogłem skorzystać z wspomagającej go umiejętności. Linia widoczności sprawia jednak, że pozycjonowanie jednostek ma jeszcze większe znaczenie. Z początku system ten sprawiał mi problemy. Po kilku godzinach gry przyzwyczaiłem się do niego, ale nadal nie rozumiem, po co został zaimplementowany.
Trzecim elementem wpływającym na rozgrywkę jest system specjalnych punktów. Na początku każdej tury otrzymujemy jeden punkt pozwalający jednej z naszych postaci na wykonanie nadprogramowej akcji w trakcie jej tury. Da się zebrać aż pięć takich punktów. Mają one jednak jeszcze jedno zastosowanie – nasi bohaterowie posiadają specjalne umiejętności zużywające dwa punkty. Zdolności te są zacznie potężniejsze od zwykłych ataków i pozwalają na przywoływanie żywiołaków ognia, atak kilku przeciwników naraz czy zadanie 190% obrażeń. Odpowiednie korzystanie z przyznawanych co turę punktów sprawia, że rozprawianie się z najsilniejszymi przeciwnikami staje się bezproblemowe.
Twórcy postarali się o różnorodność wyzwań podczas walk. Nasze misje nie ograniczą się jedynie do wybicia wszystkich wrogów. Często musimy pokonać jedną konkretną nieprzyjacielską jednostkę lub wytrzymać określoną ilość tur czy dotrzeć w dany punkt mapy. Czekają na nas też wyzwania w stylu zlikwidowania wszystkich przeciwników w ciągu 6 tur. Zadania tego typu, połączone ze wspomnianymi wcześniej elementami rozgrywki, czynią Regalię naprawdę ciekawą pozycją. Mam wrażenie, że walki przypominają bardziej zagadki niż typowe starcia z gier SRPG. Do plansz podchodzimy na różne sposoby i tylko odkrycie patentu na daną mapę pozwala na jej przejście, a dobór odpowiednich jednostek do danego typu zadania stanowi klucz do sukcesu.
Taka sytuacja ma swoje zalety i wady. Ja stosunkowo szybko rozgryzłem systemy rządzące grą i podczas całej zabawy przegrałem jedynie dwa razy. Z tego powodu nawet finałowa walka nie była dla mnie wyzwaniem. Jestem jednak w stanie wyobrazić sobie, że zainwestowanie czasu i funduszy w nieodpowiednie postacie może prowadzić do niezwykle trudnej rozgrywki. Wynika to po części z tego, że pewni bohaterowie posiadają umiejętności przydatne jedynie w konkretnych sytuacjach. Niektóre postacie szybko okazały się bezużyteczne, podczas gdy inne radziły sobie ze wszystkimi puzzlami.
Mimo tego małego zastrzeżenia produkcja studia Pixelated Milk może pochwalić się solidnym systemem walki, który nadaje grze charakter. Dzięki temu polska gra mocno różni się od takich tytułów jak Final Fantasy Tactics, Disgaea czy Fire Emblem. Podejście do bitew jak do zagadek logicznych owocuje niepowtarzalną rozgrywką i to właśnie ten element jest największym atutem tytułu.
Coś więcej niż zabijanie
Regalia zawierają sporo nawiązań do popkultury i innych gier. Imię głównego bohatera przypomina to, jakie nosi jedna z postaci siódmej części Gwiezdnych wojen – Kylo Ren. W samej grze pojawiają się odniesienia np. do Fallouta.
Regalia: Of Men and Monarchs to nie tylko pojedynki i przemierzanie lochów. Sekcja zarządzania naszym królestwem ma jeszcze parę dodatkowych opcji, które pomagają uczynić naszych bohaterów silniejszymi. Są to opcjonalne elementy, pełniące jednak kilka ważnych funkcji. Rozbudowa królestwa pozwala nie tylko na wzmocnienie naszych jednostek bojowych, ale także stwarza okazję do lepszego poznania towarzyszy bohatera i świata, w jakim przyszło mu żyć.
Wspominałem wcześniej o dziwacznych postaciach, które spotykamy podczas misji odbudowy królestwa. Zostało to użyte do celów gameplayowych, gdyż Of Men and Monarchs stawia na system zacieśniania więzów przyjaźni pomiędzy bohaterami. Rozwiązanie to nie jest unikatowe dla tej produkcji, ponieważ taki element rozgrywki występuje chociażby w serii Fire Emblem. Polska gra zdaje się natomiast korzystać z pomysłów z ostatnich odsłon cyklu Persona. Mamy bowiem poziomy przyjaźni, które odblokowujemy poprzez spędzanie czasu z postaciami. Rozwój relacji pomiędzy nimi opiera się na wybieraniu odpowiednich opcji dialogowych w trakcie rozmów. Wyższe poziomy przyjaźni dają dostęp do nowych ulepszeń i wzmocnień postaci. Dodatkowo mamy okazję uczestniczyć w życiu naszych towarzyszy. W ten sposób czujemy większe przywiązanie do tej bandy dziwaków, która z jakiegoś powodu wspiera ambicje Kaya.
Budowa relacji z sojusznikami przekłada się także na rozwój postaci. Of Men and Monarchs nie ma typowego systemu zdobywania poziomów doświadczania. Zamiast tego odblokowujemy sloty na pasywne umiejętności dla naszych bohaterów i modyfikacje ich istniejących ataków. Kolejne szczeble przyjaźni aktywują mutacje pozwalające na lepsze wykorzystywanie sojuszników na polu bitwy.
Gra oferuje jeszcze bardzo prosty system dyplomacji i równie prostą mechanikę otwierania i ulepszania przydatnych sklepów. Oba elementy ograniczają się do kliknięcia odpowiedniego przycisku w menu. Całość uzupełnia jeszcze łowienie ryb, które pozwala na pozyskiwanie specjalnych przedmiotów. Te fragmenty rozgrywki stanowią całkiem przyjemne urozmaicenie zabawy i świetnie podkreślają nastrój produkcji.
Kolorowe kredki
Oprawa graficzna nie jest największym atutem polskiego SRPG – tytuł prezentuje się jak produkcje na konsole poprzedniej generacji. Modele postaci są dość proste i ubogie w szczegóły – budzą skojarzenia z tym, co znamy z Nintendo 3DS. Jednak połączenie prostych postaci z tłami przypominającymi obrazki daje przyzwoity efekt. Of Men and Monarchs przywodzi trochę na myśl rękodzieło artystyczne. Część elementów otoczenia to szkice, inne wyglądają jak ręcznie malowane – tworzy to całkiem spójną i ciekawą całość, która robi pozytywne wrażenie. Podobnie jest z oprawą dźwiękową. Przyjemne są zarówno melodie, jak i głosy postaci. Nie pomylimy tej produkcji z grą AAA, ale ma ona swój urok.
Błędy widzę
Niestety, nie obyło się bez wpadek i Regalia boryka się z pewnymi problemami. Najbardziej dotkliwe są bugi zawieszające grę. W moim przypadku praktycznie wszystkie próby łowienia ryb kończyły się restartem. Bohater blokował się w trakcie animacji rzutu wędką. Podobne błędy zdarzają się podczas bitew. Musiałem powtarzać finałową walkę, bo jedna z postaci z niewiadomego powodu pojawiła się poza obszarem pojedynku. Na tego typu uchybienia natknąłem się kilka razy. Nie byłoby to może takie straszne, gdyby nie system zapisu, który pozwala na zachowanie stanu gry jedynie w określonych momentach. Z tego powodu utraciłem łącznie jakieś 3 godziny rozgrywki.
Problematyczny okazuje się też interfejs użytkownika. Nie mam większych zastrzeżeń do jego przejrzystości. Zdarzały się jednak sytuacje, gdy przyciski nie działały lub dwa panele nakładały się na siebie i uniemożliwiały wybranie odpowiedniej opcji z menu. Miałem także kłopoty z widocznością na polu bitwy. Kamera jest tak ustawiona, że niekiedy nasze postacie i przeciwnicy znajdują się za elementami otoczenia. Wtedy nie sposób dokładnie wycelować w odpowiednie pole i przemieścić się tam, gdzie chcemy. Te niedoróbki nie psują kompletnie przyjemności z gry, niemniej mam nadzieję, że w najbliższym czasie zostaną naprawione odpowiednimi łatkami.
Tak trzymać!
Regalia zrobiła na mnie naprawdę pozytywne wrażenie. Wspomniane wyżej wady to drobnostka w porównaniu z masą frajdy, jaką sprawia zarządzanie własnym królestwem. Mam jednak kilka dodatkowych uwag, które wynikają bardziej z osobistych preferencji. Gra zdaje się być przeciwieństwem takich produkcji jak np. XCOM. Nie chcę, żeby to źle zabrzmiało, ale jest zbyt prosta i pobłażliwa w stosunku do gracza. Wyznaczany limit czasu nie stanowi żadnej presji, rozbudowa królestwa okazuje się łatwa, a walki z przeciwnikami nie wymagają za wiele taktyki. Wspomniane bitwy-zagadki powinny być nieco trudniejsze. Bawiłem się naprawdę przednio, ale zabrakło mi trochę wyzwania w stylu tego z serii XCOM. Chciałbym, abyśmy zgodnie z fabułą znajdowali się po przegranej stronie, musieli dokonywać trudnych wyborów i powoli zdobywać władzę. Moim zdaniem Of Men and Monarchs zyskałoby dużo na wprowadzeniu trybu hardcore, w którym należałoby bardziej się wysilić. Sądzę, że wyższy poziom trudności pozwoliłby lepiej docenić złożone systemy rządzące mechaniką rozgrywki.
Regalia: Of Men and Monarchs to solidna produkcja, która zdecydowanie zasługuje na uwagę wszystkich posiadaczy komputerów osobistych. Pixelated Milk serwuje SRPG na światowym poziomie i trudno nie być pod wrażeniem tego, z jak bardzo udaną grą mamy do czynienia. Oczywiście jest jeszcze miejsce na poprawę i rozbudowę. Całość wzbudza jednak pozytywne odczucia i daje nadzieję na świetlaną przyszłość polskich taktycznych RPG.
O AUTORZE
Przejście gry Regalia: Of Men and Monarchs zajęło mi około 20 godzin. W tym czasie wykonałem większość zadań pobocznych i zaliczyłem 14 z 19 dostępnych w grze lochów. Gatunek SRPG jest mi bardzo bliski i staram się grać w każdą produkcją uznawaną za taktyczne RPG. W tej chwili zagrywam się w najnowsze Fire Emblem i Utawarerumono: Mask of Deception.
ZASTRZEŻENIE
Kopię gry Regalia: Of Men and Monarchs na PC otrzymaliśmy nieodpłatnie od firmy PR Outreach.