Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Lost Ark Recenzja gry

Recenzja gry 8 lutego 2022, 17:00

Recenzja gry Lost Ark - fani Path of Exile i Diablo 3 muszą to sprawdzić!

Długo przyszło nam czekać na Lost Arka, ale zdecydowanie było warto! Jest to prawdziwie dobry tytuł, chociaż nie każdemu przypadnie do gustu. Dostaliśmy grę z pogranicza action RPG oraz MMORPG, która stara się znaleźć złoty środek. Czy skutecznie?

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Lost Ark to dawno zapowiedziana gra, na którą czekało wiele osób. Ostatecznie zadebiutowała w 2018 roku jako otwarta beta w Korei Południowej, potem trafiła do Japonii i z czasem zawędrowała do Rosji. Co jednak z resztą Europy oraz Ameryką Północną? Te regiony nie miały szczęścia, chociaż obiecano, że Lost Ark w końcu pojawi się i tam. Tak też się stało, a wszystko za sprawą Amazona – do tej pory nie potrafię zdecydować, czy to najlepsza, czy najgorsza z możliwych opcji, patrząc na to, co działo się z New Worldem po premierze.

Recenzja czteroletniej produkcji

Przede mną nader nietypowe zadanie – muszę ocenić grę, która ma już cztery lata. Lost Ark dostępny jest przecież od dawna, ale nie u nas. W tym czasie tytuł ten przeszedł sporo zmian, otrzymał ogrom nowej zawartości, a także kilka klas postaci. Jak zatem ocenić te rzeczy, skoro części z nich nie ujrzymy w naszej edycji gry? Mam przymknąć oko na fakt, że wiem o elementach, o których teoretycznie wiedzieć nie powinienem, bo dopiero nadejdą? Zignorować pewne niuanse z innych serwerów lub różnice pomiędzy wersjami gry?

Jakby tego było mało, mój przedpremierowy dostęp do Lost Arka był nietypowy. Razem z innymi zaproszonymi osobami otrzymaliśmy możliwość wypróbowania tego tytułu na serwerze testowym. W ciągu trzech tygodni tylko raz natknąłem się na innego gracza – albo graliśmy o różnych godzinach, albo dostęp do gry był ograniczony. Lost Ark to jednak MMO, dlatego trudno byłoby rzetelnie ocenić ten tytuł bez sprawdzenia i tego aspektu. Z tego właśnie powodu pożyczyłem od znajomego konto na rosyjskim serwerze, aby móc w pełni zasmakować aktywności dedykowanych wielu graczom, takich jak np. raidy.

Dlatego poniższą recenzję traktujcie jako ocenę Lost Arka jako całości, a nie tylko tego, co dostarczył Amazon. To ważne rozróżnienie, bowiem najciekawsze rzeczy dopiero pojawią się w tym tytule, a nie chciałbym, by ktoś pochopnie z niego zrezygnował. Zwłaszcza że to jedna z tych produkcji, które zyskują z czasem. Miejcie to zatem na uwadze. I życzę wszystkim miłego grania!

Złe dobrego początki

PLUSY:
  1. unikalny miks action RPG i MMORPG, który po prostu działa;
  2. ogrom zawartości i rzeczy do robienia oraz zbierania;
  3. satysfakcjonujący system walki, wymagający ciągłej uwagi;
  4. przyjemny rozwój postaci, oferujący wiele możliwości personalizacji;
  5. zróżnicowane klasy z odmiennymi umiejętnościami;
  6. uczciwy poziom trudności, który wzrasta z czasem;
  7. przemyślany crafting, mający znaczenie;
  8. zaskakująco przyjemne pływanie statkiem;
  9. trafione systemy interakcji z NPC.
MINUSY:
  1. drętwy początek, który trzeba przeboleć;
  2. kontrowersyjne mikrotransakcje w myśl zasady pay-to-win;
  3. cenzura względem oryginału;
  4. przypisanie klas i podklas do konkretnej płci;
  5. duże znaczenie dodatkowych postaci („altów”) w rozgrywce.

Lost Ark ma słaby początek. Poważnie, pierwsze 15 minut z tym tytułem może odstraszyć. Byłem zaskoczony, gdy po raz pierwszy uruchomiłem grę – nie rozumiałem tych wszystkich ochów i achów, które słyszałem na temat tej produkcji. Mamy tu typowy dla azjatyckich MMO kreator postaci, a następnie zaczynamy zabawę. Już na starcie informowani jesteśmy o naszej roli w świecie, walce dobra ze złem, a także o konieczności wybrania specjalizacji.

Zaskoczyło mnie to, że w ciągu pierwszych 5 minut już muszę podjąć tak ważną decyzję, a przecież nawet nie zdążyłem zacząć zabawy. Na szczęście Lost Ark pozwala przetestować każdą specjalizację, więc nie kupujemy kota w worku. Warto tutaj zaznaczyć, że wersja Amazona oferuje mniejszy wybór niż oryginał z Korei Południowej, a do tego mamy „sorcererkę” zamiast „summonera” jako podklasę maga. Takich różnic jest więcej i dotyczą wielu aspektów gry (np. wcześniejszego dostępu do raidów).

Kreator postaci jak z typowego koreańskiego MMO.

Poza tym klasy i specjalizacje przypisane są do płci, z czym niestety należy się liczyć. Przykładowo taki „gunner” w wersji żeńskiej może awansować jedynie na „gunslingera”, a w męskiej wybierać między „artilleristem”, „deadeye’em” oraz „sharpshooterem”. Z kolei grając „warriorem”, możemy zapomnieć o wcieleniu się w płeć piękną. Zrezygnowano również z samouczka dla każdej klasy – zamiast tego każda postać przechodzi przez ten sam prolog.

Po przebrnięciu przez to wszystko rozpoczynamy właściwą przygodę na 10 poziomie, w dodatku z paskiem pełnym umiejętności. Przez tę nietypową decyzję czułem się, jakbym grał na pożyczonym koncie doświadczonego znajomego, ale twórcy tłumaczyli się chęcią przyśpieszenia początkowego etapu rozgrywki, aby nie był on zbyt rozwlekły. Szkoda tylko, że nie przyłożyli większej wagi do prologu, który rzuca nas bez przygotowania w sam środek świata Lost Arka.

Początek jest po prostu nudny.

Osoby niezaznajomione z tym tytułem mogą czuć się zagubione, a do tego pewnie zaskoczy je „stagger” wywoływany przez nasze umiejętności, który wygląda komicznie. „Stagger” to efekt chwilowego oszołomienia przeciwnika, dzięki czemu nie jest on w stanie nic zrobić. Atakujemy więc hordy tych samych wrogów, a oni zastygają w powietrzu w dziwacznych pozach. Nie pomaga również skromna liczba animacji, przez co mamy wrażenie, jakbyśmy walczyli z klonami. Będę szczery – po pierwszej godzinie myślałem, że recenzowanie Lost Arka okaże się drogą przez mękę.

Cenzura, wszędzie cenzura?

Amazon postanowił dostosować koreańskiego Lost Arka do standardów w Europie oraz Stanach Zjednoczonych, dlatego wydawca zadecydował o ocenzurowaniu gry. Jak to wygląda? Część kusych strojów została zastąpiona bardziej „kulturalnymi” wersjami. Podobno z czasem nieco „odważniejsze” zestawy ubrań będą dostępne do zdobycia w grze, ale na ten moment mamy do czynienia z ugrzecznioną wersją tego tytułu.

Im dalej w las, tym więcej drzew

Jak za sprawą magicznej różdżki Lost Ark nabierał kolorów wraz z kolejnymi poziomami mojej postaci. Głównie dzięki systemowi walki, który dostarcza mnóstwa frajdy. Każda specjalizacja ma indywidualny zestaw umiejętności, na których cały czas polegamy. To one są tutaj głównym źródłem obrażeń, pozwalając za jednym zamachem pozbyć się całej chmary przeciwników, i to w jakże widowiskowy sposób.

Moja „gunslingerka” robiła salta nad wrogami, rzucała wirującymi pistoletami tylko po to, by chwycić za shotguna i potraktować niemilców śrutem. Jeśli jakiś niedobitek przetrwał tę masakrę, kończyłem jego męki strzałem z karabinu snajperskiego, a to wszystko przy akompaniamencie eksplozji. Na ten teatr wybuchów patrzy się wyśmienicie, a zapewniam, że gra się jeszcze lepiej. Zwłaszcza, że w Lost Arku nie klikamy po prostu w czar, a następnie jedynie oglądamy rezultat – zdolności często wymagają od nas szybkiej reakcji, aby wywołać dodatkowy efekt!

Zaczyna robić się miodnie!

Warto również pamiętać, że wcale nie jesteśmy niepokonani, więc trzeba aktywnie korzystać z uników lub innych sposobów na ucieczkę – w tym tangu zniszczenia należy zawsze uważnie stawiać kroki. Wydając punkty otrzymywane co awans na wyższy poziom, możemy wzmacniać oraz modyfikować nasze zdolności w ramach systemu Tripod. W ten sposób sami decydujemy, czy chcemy np. ulepszyć każdą umiejętność naszej postaci, czy rozwijać ulubioną w jej znacznie potężniejszą formę.

Lost Ark nie ma tak rozbudowanego drzewka talentów jak Path of Exile, ale posiada za to mnóstwo innych systemów wpływających na siłę postaci. Na temat każdego z nich znajdziecie w sieci obszerny poradnik – nie bez powodu, w tym wszystkim łatwo się bowiem pogubić! Poza wzmacnianiem umiejętności mamy jeszcze Engravings, które można traktować jako formę zaklinania bohatera – zyskujemy dodatkową moc kosztem czegoś innego.

System Tripod jest w zupełności wystarczający.

Engravings to całkowicie osobny system, wpływający nie tylko na siłę postaci, ale również na działanie umiejętności klasowych. Uzyskanie interesujących nas efektów wymaga grindu oraz szczęścia, zwłaszcza że te wzmocnienia można zdobyć na kilka sposobów. Samo to gwarantuje niemało zabawy w Lost Arku, a to dopiero ułamek atrakcji!

Ładna gra, która będzie jeszcze ładniejsza!

Lost Ark wygląda naprawdę dobrze. Jestem zaskoczony, jak ten tytuł się prezentuje, zwłaszcza podczas dużej ilości wybuchów oraz ataku hordy przeciwników. Tła również robią wrażenie i były momenty, gdy zatrzymałem się na chwilę, by popodziwiać widoki. A będzie jeszcze ładniej, bowiem nasza wersja gry zadebiutuje razem ze wsparciem dla DirectX 11! Możemy zatem spodziewać się, że Lost Ark nabierze dodatkowego połysku.

Jak to „za dużo rzeczy do roboty”?

W Lost Arku jest ZA DUŻO rzeczy do roboty. Poważnie, zanim dobijecie do 50 poziomu (maksymalny poziom to 60, ale od 50 rozpoczyna się endgame), odkryjecie, że tytuł ten to nie tylko zdobywanie coraz lepszego ekwipunku oraz bieganie od misji do misji w celu zabicia „X” potworów, zebrania „Y” przedmiotów czy pogadania z „Z” postaciami.

Produkcja ta oferuje system relacji z NPC, za co otrzymujemy bonusy. Możemy również kolekcjonować karty z istotniejszymi bohaterami, które składają się na zestawy dające premie. Dochodzą do tego znajdźki na mapie oraz sekretne dungeony. Rzeczy do gromadzenia nie brakuje, a za wszystkie te aktywności jesteśmy nagradzani. Złapałem się nawet na tym, że „maksowałem” mapę, chcąc wykonać i zdobyć na niej wszystko, co oferowała, aby otrzymać komplet fantów.

Tajemnice i sekrety – odkryj je wszystkie!

W trakcie drogi od poziomu 10 do 50 ukończycie główną kampanię fabularną, poznacie crafting i gathering (life skille), otrzymacie twierdzę na wyspie, a także popłyniecie ku przygodzie własnym statkiem. Lost Ark powoli wprowadzi Was w te wszystkie nowości, przedstawiając je krok po kroku. Poziom 60 z kolei wbijecie przy okazji, nie skupiając się na nim za bardzo. Głównie dlatego, że dojście do niego to czasochłonny proces, więc nie jest to cel sam w sobie.

W pewnym momencie zostaniecie również puszczeni samopas. Zadania staną się opcjonalne i przybiorą formę world questów, ale warto je wykonywać. Nie tylko dlatego, że opowiadana w nich historia bywa interesująca, ale również ze względu na intratne nagrody, które otrzymacie, i rzeczy, które odblokujecie. Dotyczy to zresztą i misji pobocznych, których nie polecam omijać. Wszystko na Waszej drodze okaże się bowiem przydatne i właśnie z tego powodu w pewnym momencie nie wiedziałem, za co się zabrać. A nie dobiłem wtedy nawet do 50 poziomu, czyli nie rozpocząłem właściwej przygody!

System relacji z NPC sprawdza się – czasem nawet trzeba kłamać!

Jeśli chodzi zaś o kwestie fabularne, Lost Ark potrafi przyjemnie zaskoczyć. Historia może i jest sztampowa, a do tego przypomina epicki dramat z siłami dobra oraz zła w rolach głównych, ale wbrew pozorom to jej zaleta! Nie brakuje tu wielkich zdrad, kilku naprawdę ciekawych zwrotów akcji, a także klimatycznych wydarzeń. Zaskoczyło mnie, jak bardzo wkręciłem się w śledzenie przygód postaci niezależnych – ku własnemu zdumieniu zapamiętałem nawet imiona kilku NPC!

Grosza daj Lost Arkowi

Nadmiar walut to jeden z moich problemów z tym tytułem. Zarządzanie tym wszystkim nie jest trudne, ale momentami łatwo się pogubić i zapamiętać, co do czego służy. Zwłaszcza gdy dochodzą do tego różnego rodzaju materiały, mające odmienne zastosowanie. Sprawowanie nad tym wszystkim kontroli bywa męczące, szczególnie że dałoby się to ujednolicić. Oczywiście po poświęceniu grze kilkudziesięciu godzin problem znika i zna się wszystko na pamięć!

Ani to action RPG, ani MMORPG

Czym tak właściwie jest Lost Ark? W moim odczuciu ani to RPG akcji jak Diablo 3, ani MMORPG pokroju World of Warcraft. Tytuł ten plasuje się pośrodku tych gatunków, znajdując własną niszę. Właśnie z tego powodu może (ale wcale nie musi!) przyciągnąć fanów obydwu typów gier. Warto jednak zdawać sobie sprawę, że Lost Arka tak naprawdę nie da się zaszufladkować, dlatego specyfika tej produkcji może nie przypasować np. fanom Path of Exile.

Mamy tutaj grind, hordy przeciwników, rozwój postaci, zbieranie materiałów do ulepszania sprzętu, ogrom możliwości minmaksowania naszego herosa oraz nutkę RNG. Przez większość początkowego czasu biegamy sami, wchodząc w ewentualne interakcje z innymi graczami – robiąc razem dungeony lub handlując. Niemniej inne osoby nie są nam do szczęścia potrzebne i bardzo dobrze radzimy sobie sami.

Na swojej drodze spotkamy różne demoniczne pomioty.

To wszystko ulega zmianie, gdy wbije się poziom 50 i zacznie realnie pracować na siłę swojej postaci. Otrzymujemy wtedy dostęp do sporej listy różnych aktywności, a lwia ich część wymaga udziału innych graczy – zwłaszcza tzw. „chaos dungeony”, o raidach nie wspominając. Na szczęście samotne wilki również mogą tu sporo zdziałać, np. bawiąc się w Shadespire Tower, czyli wieży z piętrami, gdzie im wyżej wejdziemy, tym robi się trudniej.

Lost Ark nie posiada typowego trójpodziału klasowego. Część specjalizacji sprawdza się lepiej we wspieraniu sojuszników, a inne z kolei koncentrują na zadawaniu obrażeń. Niemniej to cały zespół pracuje na wygraną, więc wszyscy muszą kooperować. Zwłaszcza że w więcej wymagających od gracza aktywnościach licznik śmierci jest współdzielony. Działa to tak jak w serii Monster Hunter – gdy jeden sojusznik umrze, odbija się to na całej drużynie, bo wtedy licznik prób się zmniejsza.

Drobna pomyłka i zgon.

Porównanie do Monster Huntera jest tu zresztą nieprzypadkowe, bowiem walki z bossami przypominają polowania na potwory znane z tego cyklu. Trzeba unikać ataków wielkich bestii, a nie tylko korzystać z umiejętności na ślepo. W każdej potyczce jest czas na uniki, czas na mechanikę oraz czas na strzelanie z najmocniejszych dział. W tym wszystkim musicie również myśleć o tym, co robicie, co przy natłoku wydarzeń na ekranie może być naprawdę trudne. Zwłaszcza gdy jeden Wasz błąd potrafi kosztować całą drużynę życie – tak, Lost Ark przygotował i takie „ficzery” przy bossach.

PvP i gildie

Lost Ark to nie tylko PvE, ale również naprawdę miodne PvP. Gildie mogą ze sobą rywalizować, jest też specjalna wyspa, na której da się ze sobą walczyć. W Korei pojawił się nawet tryb 48 na 48! Niemniej potyczki pomiędzy graczami odbywają się przede wszystkim na instancjonowanych arenach w różnych trybach, czy to solo, czy drużynowo.

Najważniejsze, że arenowe PvP jest znormalizowane, czyli Wasz ekwipunek nie ma w nim żadnego znaczenia. Każdy otrzymuje taką samą pulę statystyk, które rozdaje wedle własnego uznania. Los bitwy leży więc w rękach samych graczy i zależy od ich umiejętności. To właśnie na arenach wykorzystuje się pełen potencjał klasy, a potyczki są szybkie oraz widowiskowe. Nawet gdy nie jest to Wasza bajka, warto chociaż raz spróbować swoich sił na arenie.

Mikrotransakcje, „alty” i Amazon

Lost Ark to tytuł dostępny w ramach modelu free-to-play, czyli za darmo. Oczywiste jest więc, że skoro dostajemy go „za darmo”, to i „za pieniądze” również można coś w nim otrzymać. I tak dotarliśmy do mojego największego problemu z tym tytułem. O ile wersja gry z Korei Południowej oraz Rosji posiada mikrotransakcje, tak są one stosunkowo uczciwe. Podobnie ma być w wydaniu Amazona, ale... czas pokaże. Bardzo łatwo jest bowiem popełnić błąd, wprowadzając coś, co popsuje systemy ekonomiczne na serwerach.

Zresztą już w oryginalnej formie Lost Ark to kontrowersyjna produkcja, przez jednych uznawana za grę w modelu pay-to-win, a przez innych nie. Wszystko tak naprawdę zależy od tego, jak podchodzicie do tematu płatnych przyśpieszaczy zabawy. W item shopie nie znajdziecie samograjów, czyli przedmiotów, dzięki którym automatycznie zwyciężycie lub otrzymacie taki bonus do statystyk, że nikt nie będzie dla Was wyzwaniem.

Parostatkiem w piękny rejs...

Zamiast tego, korzystając z mikrotransakcji, możecie kupić wierzchowce, zwierzaki, inne statki czy stroje z bonusami. Te dwa pierwsze elementy zdobędziecie w ramach kampanii fabularnej w wersji podstawowej. Natomiast ich ciekawsze warianty można nabyć za realną gotówkę lub na aukcji od innych graczy. Są to rzeczy opcjonalne, które jednak zdecydowanie ułatwiają lub przyśpieszają zabawę. Część przedmiotów da się również pozyskać za walutę zdobywaną podczas grania, więc nie za wszystkie rzeczy dostępne w item shopie trzeba koniecznie płacić.

Sprawa wygląda nieco inaczej, jeśli chodzi o royal crystals. To najpotężniejsza waluta w Lost Arku, za którą można nabyć wszystko i którą można wymienić praktycznie na wszystko. Jest to równocześnie waluta premium, więc zdobyć da się ją jedynie za prawdziwe pieniądze. Sprawia to, że osoby ją kupujące, mają zwyczajnie łatwiej, bo mogą w prosty sposób (za pośrednictwem portfela) otrzymać ułatwiające grę przedmioty lub inne waluty (zwłaszcza golda) potrzebne do normalnej zabawy.

Ważniejszą walutą od royal crystals jest jednak... czas. To w zasadzie najistotniejsza rzecz i coś, czym będziemy regularnie „płacili” w Lost Arku. W pewnym momencie natkniemy się bowiem na ścianę w postaci odgórnych ograniczeń. Wszystkie ważniejsze aktywności w grze, czy to chaos dungeony czy abyssal raidy, mają określoną „liczbę wejść”. Oznacza to, że nie możemy ich farmić naszą postacią w nieskończoność. Zamiast tego wykonujemy je z góry narzuconą ilość razy, a następnie przechodzimy do innych czynności w Lost Arku, jak zajmowanie się swoją twierdzą, crafting czy pływanie statkiem.

Chyba że postanowimy stworzyć nową postać, co Lost Ark zdecydowanie wspiera. Sporo systemów w grze obejmuje całe konto, a nie tylko jednego bohatera, dzięki czemu, grając od początku inną klasą (lub nawet tą samą), otrzymujemy bonusy na start. Co więcej, tytuł ten posiada również coś takiego, jak poziom całego konta, z czym związane są różne profity!

A może by tak zagrać bardem? Bardką? Bardziną?

Im dłużej pogracie, tym szybciej zauważycie, że w pewnym momencie posiadanie dodatkowego herosa jest nie tyle opcjonalne, co wręcz wskazane. Właśnie takim „altem” (alternatywną kolejną postacią) zaliczycie później te same aktywności co głównym bohaterem, a wszystko po to, aby przesłać na „maina” zdobyte w ten sposób materiały. Tym samym niejako ominiecie ograniczenia i przyśpieszycie rozwój głównej postaci.

Oczywiście posiadanie „alta” nie jest przymusowe, możecie bez przeszkód grać tylko jednym bohaterem – tyle że w ten sposób będziecie zwiększali swoją siłę i rozwijali ekwipunek wolniej od innych osób. Niemniej, jeśli nie macie potrzeby znalezienia się w TOP 10 najsilniejszych graczy na serwerze, w ogóle nie musicie z tej opcji korzystać. Grajcie we własnym tempie, nie dajcie się zwariować i po prostu cieszcie się Lost Arkiem.

„Alt” dobrze Ci zrobi

Jak wspomniałem, posiadanie dodatkowej postaci na koncie to norma w Lost Arku. Nikt Wam jednak nie każe expić nią od samego początku! W grze funkcjonuje system „knowledge transfer”, pozwalający na awansowanie bohatera na maksymalny poziom. Oczywiście nie za darmo, tylko płacąc zlotem oraz pod warunkiem, że nasz główny heros spełni kilka wymagań. Te z kolei rosną z każdą kolejną postacią, którą chcemy tak wywindować. Niemniej coś kosztem czegoś – dzięki „knowledge transferowi” oszczędzamy czas, a to istotna waluta w Lost Arku.

Przygotujcie się, weterani nadchodzą!

Ostatnie słowa z akapitu powyżej są niezwykle istotne. Jak już wspomniałem, Lost Ark dostępny jest od 4 lat, więc w tym czasie sporo osób zjadło już na tym tytule zęby, a do tego powstało mnóstwo poradników do wszystkiego. Gracze wyposażeni w tę wiedzę przybędą również na nowe serwery Amazona, aby się sprawdzić. Całe gildie już się zorganizowały i przygotowały plany działania. Nie musicie jednak brać udziału w tej wojence.

Lost Ark to gra dla każdego, więc nie powinniście się martwić, że odstajecie. Tytuł ten to wbrew pozorom pożeracz czasu i mimo limitów na aktywności gracze i tak znajdują sposoby na grind. To zresztą cecha MMORPG – kto ma więcej czasu, ten ma przewagę. Niemniej, nawet jeśli jesteście niedzielnymi graczami, Lost Ark wciąż może być grą dla Was. Po prostu liczcie się z tym, że będziecie robili postępy wolniej od innych.

Lost Arka po prostu trzeba sprawdzić samemu.

Ważne jednak, byście cieszyli się zabawą oraz szlifowali swoje umiejętności. Tytuł ten premiuje bowiem znajomość mechanik, więc często gracz wiedzący, co robi, może okazać się lepszy od tego z silniejszym ekwipunkiem (z wyższym item levelem). Dotyczy to również osób, które nie zamierzają płacić za Lost Arka. Nie macie się czego obawiać – wszystko jest w Waszym zasięgu, musicie się tylko uzbroić w cierpliwość. Zapewniam przy tym, że warto!

Moim zdaniem Lost Ark to tylko lub aż dobra gra, która z czasem jedynie zyskuje. Rzeczy obecne dotąd w Korei oraz te, które dopiero się tam pojawią, pozwalają wierzyć, że produkcja ta długo nie będzie cierpiała na brak zawartości. Ostatecznie zatem wszystko rozbije się o to, jak Amazon poradzi sobie w przyszłości i czy będzie dobrym wydawcą dla tego jakże solidnego produktu. Jestem przy tym przekonany, że graczy nie zabraknie, a niezwykle przystępny model zabawy powinien zachęcić każdego do chociażby sprawdzenia tej gry. Tylko uprzedzam – wciąga!

O AUTORZE

W Lost Arku spędziłem prawie 40 godzin. Większość tego czasu zajęło mi dotarcie do poziomu 50, a po drodze wykonywałem dosłownie wszystkie zadania, zbierałem, co mogłem, i angażowałem się w każdą napotkaną aktywność. Do tego spędziłem niecałe 20 godzin w rosyjskiej wersji gry, aby zasmakować aspektów MMO, w postaci grupowych dungeonów oraz raidów. I cóż mogę dodać? Złojono mi tyłek, a ja wracałem po więcej! Szkoda tylko, że cały mój czas w grze pójdzie teraz na marne i będę musiał rozpocząć przygodę od nowa. Zrobię to jednak inną postacią – tym razem bardem!

ZASTRZEŻENIE

Dostęp do gry Lost Ark otrzymaliśmy od firmy Amazon.

Patryk Manelski

Patryk Manelski

Chciał być informatykiem, potem policjantem, a skończyło się na „dziennikarzeniu” na UŚ. Tam odkrył, że można połączyć pasję do grania z pisaniem. Następnie bytował w kilku redakcjach, próbując przekonać wszystkich, że gry MMO są najlepsze na świecie. Tak trafił do działu publicystyki na GOL-u, gdzie niestrudzenie kontynuuje swoją misję – bez większych sukcesów. W przerwach od walenia z axa hoduje cyfrowe pomidory, bawiąc się w wirtualnego farmera. Nie mając własnego ogródka, zadowala się opieką nad drzewkiem bonsai. Kręci go też jazda na rowerze, zaś czytać lubi mangę i fantastykę. A co najważniejsze, pochodzi z Sosnowca, gdzie zresztą mieszka i z czego jest dumny!

więcej

TWOIM ZDANIEM

Jaki jest twój stosunek do mikropłatności w "darmowych" MMO?

Nie mam z tym problemu, często płacę za przedmioty itp.
2%
Zdarza mi się za coś zapłacić kiedy zależy mi na czasie.
9,1%
Gram za darmo, nawet jeśli zajmuje mi to znacznie więcej czasu.
56,1%
Preferuje MMO z miesięcznym abonamentem.
12,3%
Nie mam zdania na ten temat.
20,5%
Zobacz inne ankiety
Oceny redaktorów, ekspertów oraz czytelników VIP ?

KA.EL Ekspert 21 lutego 2022

(PC) Pierwsza zarwana nocka od lat.

8.0
Recenzja gry Metaphor: ReFantazio - piękna baśń na 100 godzin zachwyca systemem walki, choć razi moralizatorstwem
Recenzja gry Metaphor: ReFantazio - piękna baśń na 100 godzin zachwyca systemem walki, choć razi moralizatorstwem

Recenzja gry

Metaphor: ReFantazio to ogromne, naprawdę ogromne jRPG, w którym przepiękna oprawa audiowizualna idzie w parze z angażującym systemem walki i genialnymi projektami przeciwników - szkoda, że w warstwie fabularnej nie wszystko zagrało tak, jak powinno.

Recenzja gry Mario & Luigi: Brothership - czarująca przygoda i udane wskrzeszenie serii
Recenzja gry Mario & Luigi: Brothership - czarująca przygoda i udane wskrzeszenie serii

Recenzja gry

Po dziewięciu latach i bankructwie oryginalnych twórców, seria Mario & Luigi powraca z całkiem nową odsłoną. Brothership to godna kontynuacja serii, logicznie rozwijająca motywy poprzedniczek - lecz pokazuje także, że więcej to nie zawsze lepiej.

Recenzja gry Dragon Age: Straż Zasłony - w Veilguard są emocje, ale dziś to trochę za mało
Recenzja gry Dragon Age: Straż Zasłony - w Veilguard są emocje, ale dziś to trochę za mało

Recenzja gry

Dragon Age: The Veilguard robi wiele rzeczy, za które gracze pokochali gry BioWare – lecz zarazem przypomina, jak wiele w gatunku RPG da się wykonać znacznie lepiej.