Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Lara Croft GO Recenzja gry

Recenzja gry 1 września 2015, 16:50

autor: Piotr Doroń

Recenzja gry Lara Croft GO – perełka w klimacie pierwszych odsłon Tomb Raidera

Lara Croft GO – to piękna i dopracowana gra mobilna, której można zarzucić tylko, że jest zbyt krótka. Dla każdego fana serii to jednak przygoda obowiązkowa!

Recenzja powstała na bazie wersji iOS. Dotyczy również wersji AND, WP

PLUSY:
  • znakomity, przygodowy klimat;
  • oprawa audiowizualna i styl prezentacji;
  • dopracowane łamigłówki;
  • dramatyzm – wraz z pojawieniem się głównego przeciwnika.
MINUSY:
  • niski poziom trudności;
  • krótki czas trwania kampanii, szczególnie w stosunku do ceny gry.

Wydany w pierwszej połowie 2014 roku Hitman GO był jedną z najmilszych ubiegłorocznych niespodzianek mobilnych. Gra, na której w momencie zapowiedzi wieszano psy, okazała się znakomitym kawałkiem kodu. Nie dziwi więc, że gdy firma Square Enix ogłosiła wszem i wobec, że deweloperzy odpowiedzialni za zaskakującą, logiczną przeróbkę przygód Agenta 47 kończą prace nad Larą Croft GO, gracze zmienili front i bez ociągania dodali wyśmienicie zapowiadającą się łamigłówkę ze słynną panią archeolog w roli głównej do listy najbardziej oczekiwanych pozycji 2015 roku. I choć zawsze coś mogło pójść nie tak, doświadczenie twórców oraz publikowane od czasu do czasu materiały multimedialne pozwalały wierzyć, że gra spełni pokładane w niej nadzieje. W niniejszej recenzji postaram się odpowiedzieć na pytanie: czy Lara Croft GO okazała się godną kontynuatorką idei Hitmana GO?

Podróż za jedną turę

Lara Croft GO to – podobnie jak Hitman GO – turowa gra logiczna. Wspólnie z bohaterką cyklu Tomb Raider odwiedzamy zapomniane, pradawne ruiny, w których słynna pani archeolog poszukuje legendarnego artefaktu. W przeciwieństwie do mobilnych perypetii Agenta 47, naznaczonych zabójczym klimatem marki, Lara Croft GO ma zdecydowanie bardziej przygodowy charakter. Niczym w pierwszych dwóch odsłonach cyklu zajmujemy się eksplorowaniem jaskiń i tajemniczych konstrukcji starożytnej cywilizacji, starając się unikać śmierci – w wyniku wpadnięcia w którąś z zainstalowanych co krok pułapek lub paszczę rezydujących w okolicy bestii (z olbrzymimi wężami, pająkami i jaszczurami na czele). Zmierzając do upatrzonego przez Larę skarbu, zbieramy po drodze różnego rodzaju kosztowności i fragmenty artefaktów, dzięki którym odblokowujemy alternatywne stroje dla głównej bohaterki.

Recenzja gry Lara Croft GO – perełka w klimacie pierwszych odsłon Tomb Raidera - ilustracja #2

Lara Croft GO to nie jedyna, rdzennie mobilna odsłona przygód pani archeolog. W maju tego roku firma Square Enix wydała na smartfony i tablety z systemami Android, Windows Phone i iOS grę Lara Croft: Relic Run, będącą dopracowanym reprezentantem gatunku endless runner. Do atutów tytułu należy dynamiczna akcja, dobrze zaprojektowane poziomy, a także mnogość aktywności, jakie przypadają w udziale Larze Croft. Twórcy ze studia Simutronics (autorzy Tiny Heroes) pokusili się również o dopieszczenie gry pod kątem wizualnym. Dla fanów runnerów jest to pozycja obowiązkowa.

Nie tylko zręczność

Hitman GO zaskoczył nas świetną mechaniką rozgrywki. W swojej kolejnej produkcji twórcy ze studia Eidos Montreal wykorzystali jej bazowe rozwiązania, dostosowując je do wymagań nowej marki. Jednym z efektów tego mariażu są bardziej urozmaicone poziomy. Ich większa interaktywność wynika przede wszystkim ze specyfiki samej serii Tomb Raider. Lara niemal na każdym kroku musi radzić sobie z rozmaitymi pułapkami i nie inaczej jest w Larze Croft GO. Nagle rozwierające się przepaście, strzały wylatujące ze ścian, toczące się głazy, przesuwne platformy – aktywowane za sprawą przełączników i zainstalowanych w podłożu przycisków – wpływają pozytywnie na atrakcyjność zabawy. Integralnym elementem zagadek są też konfrontacje z przeciwnikami w rodzaju wielkich jaszczurów, podążających krok w krok za Larą. Mimo to gra nie należy do najtrudniejszych. Ba, pierwsze dwa rozdziały (z pięciu dostępnych) są banalne i gdyby nie przygodowa otoczka oraz sprytnie poukrywane znajdźki, rozgrywka byłaby wręcz nużąca. Na szczęście z czasem gra się rozkręca, a wisienkę na torcie stanowi czwarty rozdział, w którym stajemy w szranki z wcześniej tylko śledzącym nas potężnym gadem.

Recenzja gry Lara Croft GO – perełka w klimacie pierwszych odsłon Tomb Raidera - ilustracja #1

Gra logiczna, endless runner, co dalej? Marka Tomb Raider odnajduje się w kolejnych typowo mobilnych gatunkach, ale zapewne wszyscy zastanawiają się, czy kiedyś dane nam będzie zagrać na smartfonach i tabletach w pełnoprawną odsłonę serii. Póki co posiadacze tych urządzeń mogą przetestować konwersje dwóch pierwszych części (na iOS-ie, gdyż na Androidzie dostępna jest tylko „jedynka”). I choć porty działają bezbłędnie, czerpaniu przyjemności z zabawy nie sprzyja bardzo skomplikowany system sterowania, bazujący na wykorzystaniu wirtualnych przycisków.

Niestety, z chwilą gdy wszystko wydaje się być na swoim miejscu, a poziomy wreszcie nie przechodzą się same, kampania dobiega końca. Finałowe napisy ujrzałem po około 3 godzinach, ale jakby się uprzeć, da się zaliczyć całość przy pierwszym podejściu jeszcze szybciej (np. rezygnując ze skrupulatnego penetrowania poziomów w poszukiwaniu drogocennych kamieni i fragmentów artefaktów). Oczywiście można powiedzieć, że Lara Croft GO to gra stworzona z myślą o urządzeniach mobilnych, w przypadku których kampania o takiej długości nie jest niczym nowym, ale należy pamiętać, że za grę trzeba zapłacić niemal 30 złotych. Dla przypomnienia, Hitmana GO można było nabyć w momencie premiery za około 18 złotych, a ubiegłoroczny hit – Monument Valley – kosztował złotych 15.

Recenzja gry Lara Croft GO – perełka w klimacie pierwszych odsłon Tomb Raidera - ilustracja #2

Klimatyczna przygoda

Hitman GO, przywodzący na myśl grę planszową, zachwycił grafiką. W przypadku Lary Croft GO sytuacja wygląda bardzo podobnie – twórcom ponownie udało się oczarować graczy mobilnych. Z ekranu już od pierwszych sekund po uruchomieniu produkcji wylewa się iście przygodowy klimat, na który składa się nastrojowa ścieżka dźwiękowa oraz minimalistyczna, utrzymana w pastelowej kolorystyce szata graficzna. Podczas zabawy nieustannie nasuwały mi się porównania z fantastycznym Monument Valley. Inspiracje wielkim dziełem studia ustwo widać w Larze Croft GO niemal na każdym kroku, a już szczególnie w oprawie audiowizualnej. Gra nie sprawia też problemów pod kątem obsługi – sterowanie, bazujące na przesuwaniu postaci i dotykaniu interaktywnych elementów, działa prawidłowo, a sztywno ustalony rzut izometryczny sprzyja planowaniu kolejnych ruchów.

Recenzja gry Lara Croft GO – perełka w klimacie pierwszych odsłon Tomb Raidera - ilustracja #3

Podsumowanie

Lara Croft GO to udana pozycja, którą z czystym sumieniem można polecić wszystkim fanom gier logicznych, w szczególności tym mobilnym. Studio Eidos Montreal, z małą pomocą ekipy Crystal Dynamics, opracowało piękną, klimatyczną i od pewnego momentu bardzo wciągającą produkcję z dobrze zaprojektowanymi mapami i ciekawymi łamigłówkami. Po ukończeniu pierwszych dwóch rozdziałów byłem grą nieco rozczarowany, ale większe zróżnicowanie i skomplikowanie kolejnych poziomów pozwoliły wrócić jej na dobre tory. Niestety, Lara Croft GO nie jest wolna od wad, a do tych najpoważniejszych zaliczam niski poziom trudności oraz krótką kampanię, nieadekwatną w stosunku do całkiem wysokiej ceny, jaką należy uiścić za grę. Pozostaje mieć nadzieję, że wzorem Hitmana GO sytuację uratują pakiety dodatkowej zawartości. Póki co jednak, musi nam wystarczyć to, co twórcom udało się przygotować na dzień premiery.

Piotr Doroń

Piotr Doroń

Z wykształcenia dziennikarz i politolog. W GRYOnline.pl od 2004 roku. Zaczynał od zapowiedzi i recenzji, by po roku dołączyć do Newsroomu i już tam pozostać. Obecnie szef tego działu, gdzie zarządza zespołem złożonym zarówno ze specjalistów w swoim fachu, jak i ambitnych żółtodziobów, chętnych do nauki oraz pracy na najwyższych obrotach. Były redaktor niezapomnianego emu@dreams, gdzie zagnała go fascynacja emulacją i konsolami, a także recenzent magazynu GB More. Miłośnik informacji, gier (długo by wymieniać ulubione gatunki), Internetu, dobrej książki sci-fi i fantasy, nie pogardzi również dopieszczonym serialem lub filmem. Mąż, ojciec trójki dzieci, esteta, zwolennik umiaru w życiu prywatnym.

więcej

Oceny redaktorów, ekspertów oraz czytelników VIP ?

Danteveli_ Ekspert 27 grudnia 2016

(PC) Lara Croft, czyli pierwsza dama gier wideo może pochwalić się całą masą dobrych gier. Oczywiście przez te 20 lat kariery, pani archeolog kilka razy powinęła się noga. Jednak na ogół było przynajmniej nieźle. Dlatego też zainteresowany byłem sposobem w jaki zakończono celebrację 20 lat ikony wirtualnej rozrywki. Nie dawno, praktycznie z powietrza na Steam wylądowała gra Lara Croft GO. Czyżby miało to oznaczać, że nasza ulubiona bohaterka doczekała się kolejnego niewypału?

7.0
Recenzja gry Life is Strange: Double Exposure - pokochałem Max na nowo, choć po latach straciła coś ważnego
Recenzja gry Life is Strange: Double Exposure - pokochałem Max na nowo, choć po latach straciła coś ważnego

Recenzja gry

Oto Life is Strange, na które czekałem prawie 10 lat. Mało istnieje bohaterek, do których przywiązałem się tak jak do Max, i jestem przeszczęśliwy, że mogłem poznać jej dalsze losy… acz Double Exposure nie trafiło mnie w serce tak celnie jak pierwszy LiS.

Recenzja gry Emio The Smiling Man: Famicom Detective Club - kiedy wrogiem gracza jest bezmyślny główny bohater
Recenzja gry Emio The Smiling Man: Famicom Detective Club - kiedy wrogiem gracza jest bezmyślny główny bohater

Recenzja gry

Emio The Smiling Man: Famicom Detective Club to nowa odsłona ponad trzydziestoletniej serii kryminalnych gier visual novel. Tym razem badamy sprawę morderstw powiązanych ze zbrodniami sprzed lat – i z lokalną miejską legendą.

Recenzja gry Nobody Wants to Die. Polacy znów udowodnili, że są świetni w opowiadaniu historii
Recenzja gry Nobody Wants to Die. Polacy znów udowodnili, że są świetni w opowiadaniu historii

Recenzja gry

Po pokazie gameplayu dla prasy nie byłem przychylnie nastawiony do Nobody Wants to Die. Twórcom z Wrocławia udało się jednak złamać mój sceptycyzm już po kwadransie gry. Choć chwilami ziewałem, nieprędko zapomnę tę transhumanistyczną przygodę neo-noir.