Expeditions: A MudRunner Game Recenzja gry
Recenzja gry Expeditions: A MudRunner Game - stop, panie kierowco, proszę dmuchnąć w QTE
Expeditions: A MudRunner Game to powolna jazda w terenie dla cierpliwych kierowców. Świetną mechanikę jazdy ze SnowRunnera opakowano tu jednak w nudną otoczkę ekspedycji naukowych, które głównie irytują prymitywnymi minigrami.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Czy istnieje sprawdzony przepis na to, by powolna jazda ciężarówką w trudnym terenie, najwyżej parę metrów na minutę, była trzymającym w napięciu, dramatycznym, niezapomnianym doświadczeniem? Tak! Udowodniono to w bardzo klimatycznym filmie Sorcerer w reżyserii Williama Friedkina, będącym zresztą remakiem równie dobrej Ceny strachu z 1953 roku. Ekipa straceńców próbuje tam przewieźć przez bezdroża południowoamerykańskiej dżungli czuły na wstrząsy ładunek z nitrogliceryną. Próba przejazdu rozklekotaną ciężarówką przez most linowy, w strugach ulewnego deszczu, to jedna z najbardziej zapierających dech i podnoszących ciśnienie scen z pojazdem w roli głównej, jakie powstały.
Jazda ciężarówkami w najnowszej grze Expeditions: A MudRunner Game („kuzyn” SnowRunnera) zdecydowanie nie jest aż tak stresującym przeżyciem. Wielu ponoć zalicza nawet ten gatunek do rozrywki typu „zen” – przynoszącej spokój i odprężenie, choć ja osobiście mam tu zdanie wręcz przeciwne. Mam też duży problem z tym, jak właściwie zakwalifikować Expeditions w kontekście wspomnianego SnowRunnera. Podobnie jak poprzednie tytuły z tej serii jest to w pewnym sensie symulator jazdy w trudnym terenie – tu nie ma żadnych wątpliwości.
Ale Expeditions nie jest sequelem SnowRunnera, nie jest jego rozwinięciem, nie jest też ulepszeniem, bo nic, co znalazło się w tej części w dniu premiery, nie wynosi rozgrywki na wyższy poziom. Raczej trochę ją spłyca, upraszcza i przyspiesza w stosunku do poprzedniej gry. Ostatecznie wyszedł z tego taki automat z wyzwaniami do jazdy w terenie od punktu A do B, byle jak najszybciej wybrać w menu misję i kliknąć „jedź”. Fani samego jeżdżenia mogą być zadowoleni. Jeśli ktoś jednak liczył na większą immersję i atmosferę wielkiej, naukowej ekspedycji, srogo się zawiedzie.
Jeden z przydatnych gadżetów zbada głębokość wody, nim spróbujemy się zanurzyć.Expeditions: A MudRunner Game, Focus Entertainment, 2024.
Stop, panie kierowco – proszę dmuchnąć w szybką sekwencję QTE
Tytułowe ekspedycje oznaczają koniec z transportem towarów, koniec z ciężkimi przyczepami, naczepami, koniec z naprawdę trudną jazdą długim składem i koniec zabawy dźwigiem. W nowej grze jeździmy „na lekko”, najwyżej z paroma kanistrami na pace, minikamperem do nocowania ewentualnie ze znanym już wibratorem sejsmicznym. Każda wyprawa ma jakieś tło fabularne, jeśli można tak nazwać jedno lub dwa zdania opisu misji. Raz musimy zbadać jakiś wir wodny, kiedy indziej monitorować wpływ robót na środowisko, założyć oświetlenie na trasie turystycznej czy dostarczyć komuś zapasy.
Nic z tego nie ma absolutnie żadnego znaczenia i szybko przestajemy zwracać na owe opisy uwagę. Liczy się tylko sprzęt, jaki trzeba zabrać w trasę, oraz „fachowcy” – nowość w tej odsłonie – czyli sprytne określenie perków zapewniających tymczasowe bonusy, jak chociażby mniejsze uszkodzenia przy przejazdach przez wodę. Oprócz nich zabieramy jakieś sensory, fotopułapki, reflektory, które wypełniają sloty wirtualnej przestrzeni bagażowej zamiast paliwa lub części zamiennych, by u celu podróży symbolicznie je aktywować, często w formie prymitywnej minigry, co jest najsłabszą stroną nowych Ekspedycji.
Cel ekspedycji oznacza zwykle konieczność zaliczenia prymitywnej minigry, czasem jako sekwencji QTE.Expeditions: A MudRunner Game, Focus Entertainment, 2024.
Pomysłowe i wciągające operowanie dźwigiem ze SnowRunnera tutaj zastąpiono najbardziej banalnymi sekwencjami QTE, wciśnięciem bumpera i triggera, by wyregulować ostrość aparatu, czy klikaniem na oślep po powierzchni wody, aby wykryć zatopiony złom. Wszystkie te minigry wydają się kompletnie niepotrzebne, nie mają żadnego związku z prowadzeniem samochodu w terenie, są oklepane, w ogóle nie sprawiają satysfakcji, a porażka nie ma tu żadnych konsekwencji. Są jak irytujące zabezpieczenie CAPTCHA przed każdym etapem ekspedycji, wymyślone tylko po to, by opóźnić ruszenie w drogę.
Dla jednych „zen”, dla drugich frustracja
Na szczęście samo przemierzanie bezdroży pojazdem 4x4 jest tak samo satysfakcjonujące jak zawsze. To zupełnie inna bajka w porównaniu z pozostałymi grami samochodowymi. Wgryzamy się w każdy metr terenu, często metodą prób i błędów. Każda skała, każda koleina, każda podejrzana kałuża jest tu takim samym wyzwaniem jak cały OS w grze rajdowej albo okrążenie w wyścigach. Twórcy przygotowali parę nowości na czas jazdy i te akurat okazują się pomocne (w przeciwieństwie do minigier). Możemy zabrać ze sobą podnośnik, który postawi na koła przewrócony pojazd, kotwiczki do zaczepienia wyciągarki, gdy wokół nie ma żadnego drzewa. Mamy też drona do sprawdzania trasy i echosondę pokazującą, jak głęboka jest woda przed nami.
Mapa Karpat jest miła dla oka, ale ukryte pieńki potrafią dać w kość.Expeditions: A MudRunner Game, Focus Entertainment, 2024.
To nie wszystkie pomoce, jakich da się użyć w terenie. Do naszej dyspozycji oddano jeszcze niezbędną wyciągarkę, możliwość zmniejszenia ciśnienia w oponach, różne skrzynie biegów oraz cały szereg opcji ulepszania pojazdu, który dużo nie zmienił się od czasów SnowRunnera. Zawsze warto zainwestować w lepsze opony, wyższe zawieszenie, wysoki snorkel pozwalający przemierzać głębszą wodę czy dodatkowe uchwyty na paliwo i części zamienne. Wszystko to bardzo pomaga w przemierzaniu bezdroży, jednak nie zmienia faktu, że gra potrafi być mocno frustrująca – zwłaszcza w sytuacjach, gdy na ostatnich metrach zabraknie nam paliwa, podnośnika z jakiegoś powodu nie sposób użyć, po raz setny blokujemy się na jakimś pieńku, kończą się kotwice itd.
Samemu modelowi jazdy można też zarzucić, iż nie zmienił się od czasów poprzedniej gry, nie czuć tu żadnej next-genowości. W samochodach blacha nadal nie ulega zniszczeniu, nie ma nowej fizyki deformowania się podłoża, buksowania kół w błocie, brudzenia się pojazdu czy chociażby podróżowania w strugach deszczu. Ewidentnie jest tu sporo miejsca na dalszy rozwój silnika, możliwości i efektów podczas jazdy 4x4. To samo dotyczy opcji personalizacji pojazdów, które okazują się dość skromne i ograniczają do zmiany koloru oraz naklejki na drzwiach. Tutaj drzemie jeszcze większy potencjał do wykorzystania.
Kierowca 4x4 = dobry księgowy ekspedycji
Małym krokiem wstecz w porównaniu ze SnowRunnerem są również lokacje. Generalnie występują tu tylko dwie miejscówki: skalisto-pustynna Arizona i zalesione Karpaty. Ta pierwsza prezentuje się brzydko, bo twórcy mają ewidentny problem z teksturami skał, które wyglądają bardzo nienaturalne. Zupełnym przeciwieństwem tego jest naprawdę ładnie wykonana roślinność Karpat. Szkoda jedynie, że odkrywanie kolejnych obszarów wydaje się dość losowe. W SnowRunnerze musieliśmy przykładowo dojechać aż na skraj mapy, gdzie krył się przejazd do drugiego rejonu; tutaj dostęp otwiera się od razu – zablokowane są tylko poszczególne misje, na dodatek w niezbyt czytelnym menu, z którego trzeba wyłuskać sobie akurat tę jedyną dostępną.
Dron to gadżet, który przydaje się w czasie jazdy, lecz irytuje jako element do zaliczenia misji.Expeditions: A MudRunner Game, Focus Entertainment, 2024.
Rozczarowuje również pusty, niereagujący na nasze poczynania świat. Jedziemy z zamiarem założenia oświetlenia na szlaku dla turystów, więc szkoda, że wracając tam później, nie widzimy żadnych, chociażby statycznych, postaci z plecakami. Jedyne, co zostaje na stałe, to odblokowane rumowiska kamieni i małe mosty, ułatwiające powtórne przejazdy.
- nadal niezła fizyka i model jazdy samochodami terenowymi;
- dużo pomocnych narzędzi i funkcji, jak podnośnik czy dron;
- ogromne mapy i mnóstwo misji do wypełnienia przed kolejnym dodaniem zawartości;
- ładna oprawa wizualna mapy w Karpatach;
- duże możliwości ulepszania pojazdów.
- nudne, prymitywne minigry przerywające jazdę;
- opisy misji bez wielkiego znaczenia – jeździ się tylko od punktu A do B;
- martwy świat gry, który nie zmienia się po wykonaniu zadań;
- mała różnorodność wyzwań, małe możliwości personalizacji pojazdów;
- gra niemal w każdym aspekcie jest krokiem wstecz względem SnowRunnera.
Niewykorzystany potencjał da się zauważyć również w bazie naszej ekspedycji. Teoretycznie można odblokować tam różne rzeczy, jednak mają one związek jedynie z logistyką operacji. Nie ma w tym żadnego osobistego śladu, żadnej personalizacji, żadnego satysfakcjonującego progresu, jakiego można by dokonać. Trudno pozbyć się wrażenia, że wszystko tak naprawdę odbywa się tu w menu gry, spłycając rolę bazy i garażu jedynie do dekoracji. Wypada też wspomnieć o wątku ekonomicznym, bo każdy wyjazd oznacza konieczność zapłacenia za zabierany sprzęt, zapasy, fachowca, a wyruszenie na ekspedycję z ujemnym stanem konta jest niemożliwe. Warto więc rozważnie wybierać zestaw na wyjazd i wykonywać zadania poboczne na mapie, za które można zarobić ekstra. To właśnie wśród nich znalazłem znane ze SnowRunnera wyciąganie i odholowywanie unieruchomionych pojazdów, co zdecydowanie stanowi ciekawsze wyzwanie i ujawnia małą przepaść pomiędzy obiema grami.
Robota za kółkiem zamiast ekscytującej ekspedycji
Expeditions: A MudRunner Game nie jest produkcją, którą zaprojektowano z myślą o przejściu od początku do końca. Od razu widać, że to przede wszystkim porcja wyzwań, która ma wystarczyć, i zapewne wystarczy, do czasu udostępnienia kolejnej zawartości sezonowej. W tym wypadku to naprawdę potrzebne, bo o ile transport jakiegoś towaru potrafi sam w sobie być historią, tak wyprawa z punktu A do B, by tylko zrobić wirtualne zdjęcie lub wcisnąć przycisk podczas minigry, wymaga ciągłego dorzucania takich wyzwań. Inaczej sama swobodna jazda po mapie stałaby się nudna chyba nawet dla największych fanów prowadzenia terenówek.
Holowanie zagubionych pojazdów daje więcej frajdy niż misje ekspedycji.Expeditions: A MudRunner Game, Focus Entertainment, 2024.
Ekspedycje nie są złą grą, ale biorąc pod uwagę aż cztery lata od premiery SnowRunnera, oczekiwałem naprawdę czegoś lepszego. Tymczasem otrzymaliśmy raczej taką „wersję ADHD” poprzedniej produkcji – w której wszystko można zrobić trochę szybciej, od czasu do czasu klikając sobie w minigierce. Nie ma tu poczucia uczestnictwa w wielkiej ekspedycji badaczy – jest szybki „bankomat” z misjami do zaliczenia – samotnie, bo tryb co-op to na razie tylko zapowiedź w menu, a zapewne znacznie urozmaiciłby rozgrywkę. Zamiast egzotycznej przygody naukowo-samochodowej wyszła z tego zwykła robota za kółkiem.