Car Mechanic Simulator 2018 Recenzja gry
autor: Amadeusz Cyganek
Recenzja gry Car Mechanic Simulator 2018 – panie, kto to panu tak schrzanił?
Wszyscy miłośnicy symulatorów czekali na grę Car Mechanic Simulator 2018 z wywieszonymi jęzorami. Miało być rewolucyjnie, a jest po prostu beznadziejnie. Tu nie pomoże nawet klucz francuski i znajomości na niemieckiej giełdzie.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
- twórcy ostro łatają błędy;
- sporo ciekawych nowości...
- ...których nie da się przetestować ze względu na ogrom błędów technicznych;
- niedoróbki uniemożliwiające finalizację misji czy kontynuację napraw;
- irytujące błędy w mechanice rozgrywki;
- trochę mniej intuicyjny interfejs niż poprzednio;
- polski język w tej grze to jakaś kpina;
- ten tytuł powinien znaleźć się we wczesnym dostępie.
Mówi się, że każdy – prędzej czy później – uczy się na błędach. Wydawało się, że ta sentencja znalazła zastosowanie także w przypadku studia Red Dot Games, odpowiedzialnego za niespodziewanie popularną serię Car Mechanic Simulator. Bo o ile wydana w 2014 roku pierwsza część CMS-a mimo ciekawej mechaniki irytowała niepotrzebnymi błędami technicznymi i fatalną pracą kamery, tak kolejna odsłona cyklu, wypuszczona rok później, była już naprawdę solidnie dopracowana i zwyczajnie przyjemna w rozgrywce.
Nie dziwi więc fakt, że wiele osób czekało na część trzecią, która miała pokazać, że w tej dość specyficznej tematyce da się jeszcze wymyślić coś nowego. Nie pokazała. W tę „superprodukcję” po prostu ciężko grać.
Red Dot Games, czyli „Black Screen Game”
Kiedy przeczytałem wiadomość o tygodniowej obsuwie premiery tego tytułu, pomyślałem sobie: może to i dobrze? Choć oficjalnym powodem były problemy z certyfikacją języków, to przecież tych kilka dodatkowych dni śmiało można wykorzystać na doszlifowanie poszczególnych elementów. Finalnie jednak okazuje się, że nawet dodatkowy tydzień to za mało, by doprowadzić grę Car Mechanic Simulator 2018 do stanu używalności. Już dawno nie miałem wątpliwej przyjemności obcować z tak zabugowaną i niedopracowaną praktycznie pod każdym względem produkcją. Aż chce się powiedzieć: „Paaaaanie, cóżeś Pan zrobił? Jak ja mam tym teraz jeździć?”.
Pierwsze problemy pojawiły się tuż po odpaleniu gry. W zasadzie to... nic się nie pojawiło. Moje oczy zaatakował czarny ekran z wyskakującym komunikatem o zaprzestaniu działania programu i odmowie jakiejkolwiek współpracy. Pojawił się raz, drugi, piąty, dziesiąty – na kłopoty z odpalaniem pomogła dopiero druga reinstalacja całości.
Z recenzją Car Mechanic Simulator 2018 zaczekaliśmy parę dni – mieliśmy nadzieję, że twórcy załatają jej największe problemy. Niestety, pomimo niewątpliwych wysiłków, produkcja dalej jest w złym stanie technicznym. Jeśli Red Dot Games naprawi swojego „mechanika”, a Wy dalej będziecie tym tytułem zainteresowani, to przyjrzymy się mu jeszcze raz.
Wejście do menu także okazało się nie do końca udane. Przedstawiając sytuację obrazowo: to tak, jakbyśmy umówili się do mechanika na 9 rano, a na miejscu zastali zamknięte drzwi i informację w SMS-ie, że majster spóźni się piętnaście minut. W CMS 2018 natomiast wygląda to tak, że już widać napisy i poszczególne opcje, ale zanim będzie można je kliknąć, trzeba jeszcze odczekać swoje.
Myślicie, że to koniec festiwalu partactwa? Ależ skąd – to dopiero początek. To jedna z niewielu gier, w której po wejściu do menu głównego wiatraki na karcie graficznej rozgrzewają się do czerwoności, a trafienie kursorem w pożądaną opcję wymaga odpowiedniego przewidywania ruchów myszki. Krótko mówiąc – w menu przywitał mnie prawdziwy pokaz slajdów, który ustąpił (a i to nie całkowicie) dopiero po obniżeniu jakości grafiki. A gra została odpalona na komputerze, który pokrywa się z zalecanymi przez producenta wymaganiami sprzętowymi.
Płynność zużytego oleju
Po krótkiej chwili rozgrywki okazało się jednak, że coś takiego jak optymalizacja w CMS 2018 zwyczajnie nie istnieje. Od razu zaznaczam, że pod względem wizualnym gra nie zmieniła się zbytnio w porównaniu z pozycją z 2015 roku – owszem, znajdziemy tu zupełnie nowe projekty garaży, zestawy części czy animacje, niemniej patrząc na tekstury bądź pracę kamery, nie da się ukryć, że mamy do czynienia z bardzo podobną produkcją.
Tym razem jednak ekipa Red Dot Games postanowiła nawrzucać do swojego dzieła tony różnego rodzaju filtrów zmiękczających, wygładzających i rozmywających, przez co jakiekolwiek przejawy płynności zabawy zostały zarżnięte w sposób koncertowy. Każdy szybki obrót kamery czy przejście na drugi koniec garażu wiąże się z utratą co najmniej kilku klatek na sekundę, co przy niskiej liczbie FPS-ów oznacza tylko jedno – to książkowy popis braku umiejętności okiełznania silnika gry. Co jeszcze bardziej ciekawe – kolejne łatki (które od momentu premiery pojawiają się w ekspresowym tempie), zamiast poprawiać cokolwiek, w moim przypadku jeszcze bardziej spowolniły rozgrywkę i wymusiły kolejne obniżenie jakości oprawy wizualnej. Swoisty „remont silnika” idzie więc w tym wypadku bardzo opornie.
Zdecydowanie nie jest to propozycja dla osób o słabych nerwach. I nie, nie chodzi o ogromny ładunek emocji związanych z wymianą alternatora czy remontem drążka kierowniczego – to tytuł, który potrafi wyrzucić nas do pulpitu w najmniej oczekiwanym momencie, a uruchamianie gry nierzadko prowadzi do korzystania z tak bardzo nielubianej metody prób i błędów. Jeśli jednak uda nam się już chwilę pograć, to naszym oczom ukazuje się kolejna seria niedoróbek, których zdecydowanie nie powinno być.
Piąta śruba u felgi
W tym „dziele” śrubki potrafią odmówić posłuszeństwa – odkręcenie felgi wcale nie jest taką prostą sprawą, kiedy uwolni się cztery z pięciu elementów mocowania, a ostatni ani drgnie. W jakiej innej grze korek służący do wlewania oleju jest możliwy do zdemontowania wówczas, gdy wcześniej odkręci się całą miskę olejową (gdzie tu logika)? Swoje auta, kupione na aukcjach, możemy z kolei składować na parkingu – jakież zdziwienie zapanowało, gdy po zakupie samochodu i przetransportowaniu go z garażu do wspomnianej lokacji nabytek po prostu wyparował? A co powiecie na główną postać, która po zatrzymaniu rozgrywki wyjściem do menu po prostu zastyga w bezruchu? A to dopiero początek listy bugów, którą mógłbym przy obecnym kształcie gry kontynuować w nieskończoność.
To zdecydowanie największa bolączka tej pozycji – w trakcie zabawy pojawiają się bowiem błędy, które uniemożliwiają dalszą rozgrywkę albo wymuszają rozpoczęcie jej od ostatniego zapisu. Regularnie „zawieruszają się” kolejne części zamienne, lista elementów do wymiany nie zgadza się ze stanem faktycznym, a w najlepszym razie po prostu lądujemy na pulpicie. Najgorsze jest jednak to, że zazwyczaj tego typu niedoróbki pojawiają się w najmniej spodziewanym momencie – ot, na przykład wtedy, gdy rozbierze się całe zawieszenie z przodu samochodu, kupi potrzebne elementy i nagle okaże się, że amortyzator zdecydowanie protestuje przed powrotem na właściwe miejsce. Co ma się ochotę zrobić w takiej chwili? W normalnych warunkach – pewnie każdy cisnąłby nasadową „czternastką” przez całą długość garażu. W przypadku CMS 2018 można jedynie się załamać, wyłączyć grę i wyjść na balkon w celu uspokojenia.
„Nowy, z salonu, po lekkiej blacharce”
Oczywiście w całym tym technicznym partactwie nie można zapominać o nowych rzeczach, których jest naprawdę sporo. Nie sposób nie zwrócić uwagi chociażby na możliwość demontażu oraz sprzątania tapicerki z wnętrza samochodu, możemy także zająć się wymianą felg oraz wyważaniem kół. Jest też narzędzie do regeneracji akumulatorów, świeża trasa testowa, specjalny żuraw do montażu silników czy składzik na części.
Całkiem nieźle sprawdza się nowy system malowania poszczególnych elementów karoserii, a od teraz możemy również opatrzyć pojazd dedykowaną tablicą rejestracyjną. W trakcie rozgrywki podejmujemy się zarówno zadań fabularnych, jak i zazwyczaj znacznie prostszych, acz zyskownych zajęć pobocznych. I niby sporo tego, ale znowu – cala ta robota została skaszaniona. Wyzwania poboczne są monotonne – rekord w moim wypadku to pięć tych samych zleceń po kolei. Na Boga! Dlaczego wszyscy w różnych pojazdach akurat wymieniają olej, zaciski hamulca i klocki? Trzykrotnie pod rząd zdarzyło mi się także wykonać dokładnie te same czynności w różnych misjach, mimo iż opis wskazywał na to, że zajmiemy się kolejno: przednim zawieszeniem, rozrządem i zużytymi filtrami. W takich sytuacjach trudno być wyważonym w swoich reakcjach jak koło po zimowym leżakowaniu i wizycie u wulkanizatora.
Znacznie mniej intuicyjny, przynajmniej dla mnie, jest również interfejs – we wcześniejszych odsłonach cyklu znakomicie spisywały się skróty klawiszowe i sensownie porozmieszczane opcje, natomiast teraz mamy zabawę w klikanie w swoiste koło fortuny. Oczywiście – dzięki temu praktycznie wszystkie ważne funkcje są pod ręką, z drugiej strony zmiana pomiędzy poszczególnymi trybami, czy to montażu, czy demontażu, czy też badania, do najwygodniejszych nie należy. Już w recenzji edycji z numerkiem 2015 narzekałem nieco na funkcjonalność interfejsu, a w tym wypadku – no cóż, zastosowane rozwiązanie nie trafiło w moje gusta. Choć znajdą się zapewne i tacy, którym nowy sposób interakcji będzie odpowiadać.
Słaba jakość tego tytułu nie przeszkodziła twórcom w wydaniu na premierę dwóch płatnych dodatków DLC – dzięki nim możemy naprawiać klasyczne samochody marek Dodge i Mazda (osoby, które kupiły przedpremierową wersję pudełkową, otrzymały je za darmo). W planach są także kolejni popularni i kultowi producenci, ale myślę, że deweloperzy najpierw powinni zająć się naprawą samego Car Mechanic Simulator 2018...
„Blachy nieprzebijane, pierwszy właściciel – Polak!”
Zważywszy, że przyczyną opóźnienia był brak certyfikacji języka chińskiego i koreańskiego, nadal wprawia mnie w zadziwienie fakt, iż zatwierdzono na przykład język... polski. Tak, absolutnie nie żartuję – mimo że grę tworzył nasz producent, jakość przekładu języka angielskiego na rodzimy przypomina mniej więcej autorskie tłumaczenie systemu operacyjnego w tanich chińskich smartfonach.
Składnia zdań w niektórych zleceniach wygląda naprawdę dziwnie, ale najgorsze jest pozostawienie w wielu miejscach kompletnie nieprzetłumaczonych zwrotów i to w oknach, które od razu rzucają się w oczy. Takie kwiatki znajdziemy praktycznie wszędzie – w oknie zlecenia wita nas „No Bonus”, karta części informuje o jej „condition”, a rozbieranie na czynniki pierwsze wnętrza pojazdu to już zapewne swoisty programistyczny easter egg o treści „mode_InteriorDisassemble”. Przecież to jest totallydisastrous, nieprawdaż, dear deweloperzy?
Jeśli zastanawialiście się nad kupnem gry Car Mechanic Simulator 2018 w obecnym kształcie, mam nadzieję, że moja opinia skutecznie odwiedzie Was od tego pomysłu. I co najważniejsze – nie jest to odosobnione zdanie. Najnowszy CMS to gra spartolona technicznie od sufitu po kanał, od pierwszej do ostatniej śrubki, od dolnego wahacza do cewki zapłonowej. Ciężko znaleźć tu element, który działa jak należy – szkoda, bo nie brak też ciekawych nowości, które mogłyby przesądzić o sukcesie tej nietuzinkowej produkcji.
Nie można jednak uruchamiać po raz piąty tej samej misji z nadzieją, że wreszcie uda się ją ukończyć na przekór zwiechom, wycieczkom do pulpitu i ginącym częściom. Takie „atrakcje” stanowczo odbierają jakąkolwiek chęć do zabawy. I zapewne niejeden gracz „nie płakał, jak oddawał” na Steamie ten tytuł, bo to zwyczajnie jedyne słuszne posunięcie. Choć z zasady nie wraca się do słabego mechanika, liczę na to, że za jakiś czas (tygodnie? miesiące?) Car Mechanic Simulator 2018 będzie działać jak trzeba. Przy takim tempie wypuszczania łatek jest na to szansa – jakkolwiek by to nie zabrzmiało. A wystarczyło zadać sobie choć trochę trudu i przetestować grę przed wydaniem – czy to naprawdę aż tak wiele?
O AUTORZE
Z poprzednimi dwiema odsłonami serii Car Mechanic Simulator spędziłem łącznie ponad 100 godzin; z najnowszą męczyłem się kilkanaście godzin. Na razie nie zanosi się jednak na to, by po wydaniu CMS 2018 ten wynik znacząco się zwiększył – przynajmniej przez kilka najbliższych tygodni (miesięcy?).
ZASTRZEŻENIE
Kopię gry Car Mechanic Simulator 2018 otrzymaliśmy nieodpłatnie od wydawcy, firmy PlayWay.