Among The Sleep Recenzja gry
autor: Luc
Recenzja gry Among the Sleep - horror oglądany oczami dziecka
W horrorach wykorzystano już chyba każdy popularny motyw – od szpitali psychiatrycznych, aż po opuszczone miasta. W Among the Sleep studio Krillbite funduje nam jednak całkowicie nowy rodzaj koszmaru – widziany z perspektywy dziecka.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
- oryginalna, ciekawa perspektywa;
- trzymająca w napięciu oprawa dźwiękowa;
- interesujący i mocno angażujący model sterowania;
- intrygująco zaprojektowane lokacje;
- doskonale ujęta esencja dzieciństwa;
- świetne, a jednocześnie szokujące zakończenie.
- ograniczona interaktywność;
- sporadyczne problemy z teksturami;
- odrobinę zbyt krótka i liniowa.
Do Among the Sleep podchodziłem z dość dużym dystansem. Choć gra już od pierwszego zwiastuna zapowiadała się interesująco, powstawała dzięki środkom zebranym na Kickstarterze, a z jakością takich tworów bywa bardzo różnie. Fakt, mamy świetne Broken Age, Faster Than Light czy choćby The Banner Saga, ale z gatunku horrorów niczego wybitnego jeszcze nie ufundowano. Studio Krillbite roztaczało wprawdzie intrygującą, niezwykle świeżą wizję, wypuściło nawet świetne demo powstającego tytułu, ale moich wątpliwości odnośnie do jakości Among the Sleep nie udało im się rozwiać. Po odpaleniu gry szybko jednak okazało się, że były to obawy kompletnie bezzasadne. Bezzasadne nie były za to strach ani jednoczesny zachwyt, które towarzyszyły mi praktycznie do samego końca rozgrywki.
I kto to mówi?
O tym, że nie mamy znowu do czynienia z kolejnym, typowym horrorem, przekonujemy się już na samym początku. Bohaterem, w którego przyjdzie nam się wcielić, jest dwuletni malec. Niezbyt gadatliwy i stosunkowo spokojny zdaje się prowadzić przeciętne życie dorastającego brzdąca. Zmagania z pluszakami, jeżdżenie kolejką i wysłuchiwanie szczebiocącej podczas karmienia mamy – ot, codzienne wyzwania, z którymi musi się mierzyć dziecko w takim wieku. W dniu urodzin wszystko zaczyna się jednak wymykać spod kontroli. Po obowiązkowym kawałku tortu i otrzymaniu prezentu lądujemy we własnym drewnianym łóżeczku, z którego ucieczka stanowi zresztą drobny samouczek. Podczas dziecięcych harców po pokoju odkrywamy w końcu i nasz tajemniczy podarunek – misia o niezwykle oryginalnym imieniu Teddy. Jak na porządną zabawkę dwulatka przystało, pluszak oczywiście mówi, ucząc nas kolejnych przydatnych sztuczek. To jednak niejedyna niezwykła rzecz, która spotyka naszego bohatera.
Wyczerpani intensywnym dniem zamykamy w końcu oczy ukołysani ciepłymi słowami mamy, nasz spokojny sen zakłócają jednak dziwne hałasy oraz podejrzane ruchy łóżeczka, z którego ostatecznie wypadamy. Rozbudzeni tymi wydarzeniami, dodatkowo potęgowanymi przez moc dziecięcej fantazji, ruszamy po ciemku na zwiedzanie reszty mieszkania. Podążając za radami pluszaka, postanawiamy poszukać schronienia przed tajemniczymi hałasami w matczynych ramionach, kiedy jednak docieramy do sypialni, okazuje się, że nikogo w niej nie ma. Chyba każdy pamięta jak wielkim dramatem jest „zgubienie mamy”, nietrudno więc dziwić się malcowi, iż nie zważając na wszystko, zaczyna jej panicznie szukać.
Choć gra koncentruje się na przygodach małego, bezbronnego dziecka, w Among the Sleep możemy umrzeć. Wprawdzie nie jest to śmierć dosłowna, bo większość akcji rozgrywa się w naszej wyobraźni, kiedy jednak złapie nas któryś z potworów lub spadniemy w otchłań, musimy zacząć rozgrywkę od ostatniego punktu kontrolnego.
W Among the Sleep, zamiast oklepanego przemierzania kolejnych mrocznych lokacji, wybieramy się w podróż po zakątkach dziecięcej wyobraźni, w której granica między snem a jawą zaciera się wyjątkowo często. Poszukiwania polegają na odzyskiwaniu wspomnień najpiękniejszych i najbardziej pamiętnych chwil, które spędziliśmy razem z mamą. Droga do ich odzyskania nie będzie jednak prosta. Dzielnemu malcowi przeszkodzą bowiem liczne zagadki, przerażające potwory oraz masa innych wyzwań, przy których niejeden dorosły krzyknąłby ze strachu. Na samym końcu podróży czeka nas zaś absolutnie rewelacyjne zakończenie, nie tylko sprawnie łączące wszystkie wątki, ale i pozostawiające w głębokim szoku. Jeszcze w kilka minut po napisach końcowych siedziałem przed ekranem, kiwając głową z niedowierzaniem – spodziewałem się wszystkiego, ale o takim finale nie pomyślałem nawet przez sekundę. A w grach tego typu zdarza mi się to naprawdę rzadko.
W każdym jest coś z dziecka
Wątek fabularny to szczęśliwie niejedyny obszar, w którym studio Krillbite postanowiło nas zaskoczyć. Twórcy dołożyli również wszelkich starań, abyśmy kierując naszym maluchem, naprawdę mieli wrażenie sterowania dwulatkiem. Zastosowany zabieg na papierze nie wygląda wprawdzie na nic szczególnego, ale w tym przypadku równie doskonale sprawdza się on w praktyce. Otóż bohater, z racji tego, że dopiero niedawno nauczył się chodzić, porusza się w bardzo specyficzny sposób. Choć ustać na dwóch nogach potrafi, to każdy krok sprawia mu spory kłopot, przez co nieustannie bujamy się na lewo i prawo, zaś wszelka próba biegania dłużej niż kilka sekund kończy się... upadkiem na podłogę. Najbardziej niezawodne (i zdecydowanie najszybsze) wydaje się raczkowanie i to właśnie w ten sposób pokonywałem większość drogi. Z drugiej strony – tylko stojąc, możemy trzymać naszego misia. A że jego przytulenie to jedyna metoda na uzyskanie odrobiny światła w bezkresnym mroku, wybór sposobu poruszania się nie zawsze jest tak oczywisty.
Krillbite Studio to wyjątkowo młody zespół, dla którego Among the Sleep to rynkowy debiut. Koncepcja gry powstała w ramach projektu na uczelni, okazało się jednak, że wzbudziła na tyle duże zainteresowanie, że twórcy postanowili spróbować swoich sił na Kickstarterze. Zbiórka zakładała pozyskanie 200,000 dolarów – ostatecznie udało się zebrać znacznie więcej, dzięki czemu gra zyskała także wsparcie dla technologii Oculus Rift oraz Project Morpheus.
Gra niemal przez cały czas wymusza na nas częste zmiany pozycji – lokacje usiane są kredensami i krzesłami, na które musimy się wspinać w poszukiwaniu np. elementów układanki. Na swojej drodze spotkamy także masę szaf, stolików oraz łóżek, pod którymi możemy schować się przed goniącymi nas potworami. Na te natrafiamy wprawdzie dopiero w połowie trwającej około czterech godzin rozgrywki, twórcy mocno przyłożyli się jednak do stworzenia odpowiedniego klimatu, raczkujemy więc w przerażeniu od kryjówki do kryjówki już praktycznie od samego początku. Sam nastrój buduje nie tylko doskonała oprawa dźwiękowa (o której trochę później), ale i bardzo interesująco zaprojektowane lokacje. Podczas swojej podróży zwiedzimy nie tylko samo mieszkanie, ale także upiorny plac zabaw czy choćby niezwykle surrealistyczne połączenie lasu i domowej biblioteczki. W każdym z tych miejsc dziecięce wizje zgrabnie łączą się ze światem rzeczywistym, dając naprawdę doskonały efekt.
Wszystko zgodnie ze scenariuszem
Odrobinę irytuje jednak częściowo oskryptowane występowanie potworów. Choć w niektórych miejscach pojawiają się niespodziewanie, reagując m.in. na wytwarzany przez nas hałas, trafiają się chwile, w których bez względu na to co zrobimy i tak zostajemy zmuszeni do ucieczki. W normalnych warunkach nie byłoby w tym nic złego, ale biorąc pod uwagę, jak mocno liniowa i krótka jest cała rozgrywka, dosyć mocno rzuca się to w oczy. A to niestety czyni z Among the Sleep grę „na jeden raz” – przy ponownym przejściu, pomimo całej swej oryginalności, nie jest w stanie nas już niczym zaskoczyć.
Piosenka, nieustannie nucona przez mamę naszego małego bohatera, to autentyczna kołysanka skandynawska, którą do dziś usypia się dzieci. Jej oryginalny tytuł to „Kołysanka matki Trolli”, a słowa oraz melodię kilkadziesiąt lat temu ułożyła szwedzka kompozytorka – Margit Holmberg.
Przeszkadza także dosyć mocno ograniczona interaktywność. Piłek do rzucenia i drzwi do otworzenia jest wprawdzie całkiem sporo, jednak w momencie, w którym chcemy przesunąć krzesło z jednego pokoju do drugiego, natrafiamy na niewidzialną przeszkodę. Niektóre elementy są po prostu na stałe przypisane do konkretnych pomieszczeń, nawet w sytuacjach, w których wydaje się to kompletnie nielogiczne. Początkowo próbowałem to sobie tłumaczyć tym, że przesunięcie wspomnianego taboretu blokuje próg w drzwiach, a mój bohater nie ma po prostu siły go odrobinę podnieść, ale w momencie, w którym ten sam brzdąc zaczął otwierać okna i przekręcać zardzewiałe zawory, dotarło do mnie, że to niestety przeoczenie twórców. Szczęśliwie nie wpływa to zbytnio na jakość samej rozgrywki i po chwili przestaje tak mocno razić.
Cisza nocna nie obowiązuje
Kilka zastrzeżeń można mieć także do samej oprawy graficznej. I nie chodzi tu bynajmniej o samą jakość modeli postaci czy pomieszczeń (prezentują się całkiem nieźle) ani o kolorystykę, która doskonale wpasowuje się w klimat dziecięcego koszmaru. Problematyczne okazują się jednak same tekstury – niekiedy w niewytłumaczalny sposób zaczynają „wariować” i zachowywać się w kompletnie nienaturalny sposób. Zdarza się to wprawdzie niezwykle rzadko, ale podczas dwukrotnego przechodzenia gry natrafiłem sporadycznie na przedmioty „znikające” w podłodze, a raz zablokowany o ścianę mostek zmusił mnie do ładowania poziomu od początku.
Niczego za to zarzucić nie można oprawie dźwiękowej. W Among the Sleep usłyszymy nie tylko bardzo klimatyczną, sączącą się w tle muzykę, która już sama w sobie potrafi zjeżyć włosy na karku, ale także i jeden z lepszych zestawów dźwięków, na jakie natrafiłem w wirtualnych horrorach w ciągu ostatnich kilku lat. Pomijając całkowicie odgłosy wydawane przez naszego bohatera, na najwyższą pochwałę zasługują również hałasy towarzyszące nam w każdej lokacji. Sam fakt, iż przez połowę gry nie widzimy żadnego bezpośredniego zagrożenia, a mimo to zdarzyło mi się spędzać po kilka minut schowanym w szafie i tulić mojego misia, dobitnie świadczy o tym, jak dobry kawał roboty wykonano w tym zakresie.
To nie jest gra dla małych dzieci
Pomimo kilku wad Among the Sleep to zdecydowanie jedna z ciekawszych propozycji dla fanów horrorów w ostatnim czasie. Nietypowa konwencja, połączona z oryginalnym podejściem do tematu, dała naprawdę świetne rezultaty, a efekt końcowy z pewnością każdemu na długo zapadnie w pamięć. Nawet jeśli uwzględnimy stosunkowo krótką rozgrywkę, gra oferuje na tyle świeżą perspektywę, że spędzonego z nią czasu nie sposób po prostu żałować.
Choć nie spodziewałem się po tytule zbyt wiele, błyskawicznie zżyłem się z moim bohaterem, na równi odczuwając każdy koszmar, któremu musiał stawić czoła. Klimatycznie zaprojektowane lokacje oraz doskonałe udźwiękowienie jedynie dopełniły dzieła. To po prostu zaskakująco dobry horror, w którym strach przybiera nieznaną do tej pory formę, jednocześnie wydobywając z gracza wspomnienia o jego największych, dziecięcych lękach. Among the Sleep doskonale udowadnia, że wcale się z nich nie wyrasta.