American Truck Simulator Recenzja gry
autor: Amadeusz Cyganek
Recenzja gry American Truck Simulator - ETS 2 może przejść na emeryturę
Długo oczekiwany American Truck Simulator wreszcie wjeżdża na sklepowe półki i pokazuje, jak powinien wyglądać dobry symulator ciężarówki. ETS 2 może udać się na zasłużony odpoczynek.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
- niby tylko dwa stany, a to naprawdę spory teren;
- gęsta sieć dróg, wiele nowych rozwiązań;
- zdecydowanie większe i bardziej rozbudowane miasta z charakterystycznymi budowlami;
- doskonałe odwzorowanie przepisów drogowych;
- obecność policji;
- ruch drogowy odbywa się płynnie, brak wymuszeń pierwszeństwa i błędów ze strony innych uczestników;
- świetnie oddana specyfika Stanów Zjednoczonych;
- licencjonowane ciężarówki;
- przyzwoita oprawa wizualna i dobry stan techniczny gry.
- kwoty mandatów chyba odrobinę przesadzone;
- tylko dwie ciężarówki na start;
- nazbyt widoczne podobieństwa do Euro Truck Simulatora 2.
Ekipa SCS Software uznała, że najwyższa pora spakować manatki, wziąć ze sobą licencję kierowcy ciężarówki oraz ulubioną maskotkę dyndającą na szybie i wyruszyć hen daleko, za Wielką Wodę. Po kilku latach wojaży po Starym Kontynencie i tworzenia swoistego imperium transportowego Czesi zabierają nas na drogi gorącej Kalifornii i nie mniej bezkresnej Nevady. Przeskok jest więc spory, co tak naprawdę widać, słychać i czuć. Fucha kierowcy ciężarówki w Stanach Zjednoczonych to zdecydowanie inny, a co najważniejsze – lepszy kawałek spedycyjnego chleba.
O istnieniu American Truck Simulatora wiedzieliśmy już od bardzo dawna – choć seria Euro Truck Simulator bez wątpienia okazała się prawdziwym fenomenem, przyciągającym tysiące miłośników symulatorów i potężnych ciężarówek, wielu graczy czekało na coś nowego, co ze zdwojoną siłą zachęciłoby do zajęcia miejsca w kabinie potężnego osiemnastokołowca i wyruszenia w trasę z nowymi, coraz bardziej cennymi ładunkami. Tym bodźcem ma być wirtualna podróż do Ameryki i coś czuję, że to pomysł trafiony w dziesiątkę.
Przez wiele miesięcy ostateczny kształt American Truck Simulatora nie był do końca znany – premierę wielokrotnie przekładano, a twórcy cały czas powtarzali, że tytuł nie prezentuje się jeszcze tak, jak by sobie tego życzyli. Dla wielu jednak największym zaskoczeniem okazał się fakt, iż ATS zaproponuje wojaże zaledwie po dwóch stanach – wspomnianych już Kalifornii i Nevadzie. Uwierzcie mi jednak, że jeżeli kolejne tereny, które mają być sukcesywnie dodawane do tej produkcji, będą podobnej wielkości, to finalnie dostaniemy grę z absolutnie przeogromnym światem.
Jeśli mieliście do czynienia z poprzednimi dziełami SCS Software, to w systemie rozgrywki zaserwowanym w American Truck Simulatorze odnajdziecie się w trymiga. Pod względem mechaniki zabawy nie zmieniło się praktycznie nic – znów przechodzimy tradycyjną drogę od kierowcy na posyłki, przez posiadacza własnej ciężarówki, na właścicielu sporej firmy transportowej kończąc. Twórcy otwarcie przyznają, iż gra w dużym stopniu bazuje na rozwiązaniach znanych z Euro Truck Simulatora 2, co zresztą widać na wielu płaszczyznach. W grze wita nas bowiem wręcz identyczne menu główne i centrum dowodzenia, nie brak też bardzo przydatnego w trakcie jazdy „asystenta drogowego”, czyli wszechstronnego GPS-u, a wszelkie aspekty techniczne związane z obsługą kabiny czy poszczególnych elementów zewnętrznych ciężarówki są wszystkim miłośnikom tego typu symulatorów doskonale znane. Nie oznacza to jednak, że American Truck Simulator nie wprowadza do zabawy żadnych nowych elementów. Wręcz przeciwnie – jest ich naprawdę sporo.
Przed nami bowiem perspektywa zwiedzenia ponad 30 miast połączonych dużą siecią dróg. Owszem, malkontenci zapewne przypomną, że w dniu premiery Euro Truck Simulatora 2 miast było blisko dwukrotnie więcej, jednak pod względem ich architektury oraz powierzchni otrzymaliśmy zupełnie nową jakość w stosunku do poprzedniej odsłony. Poszczególne lokacje są zdecydowanie większe od swoich europejskich odpowiedników i przejechanie z jednego końca na drugi trwa już nieco dłużej niż dwie minuty. Co więcej, nie brak obiektów charakterystycznych dla poszczególnych ośrodków – podczas wjazdu do Las Vegas naszym oczom momentalnie ukazuje się całe mnóstwo kasyn, z kolei Los Angeles wita nas wieżowcami, by zaraz potem zmienić klimat za pomocą wszechobecnych palm, luksusowych willi i wakacyjnych atrakcji. A gdzieś pomiędzy nimi czekają lokalni spedytorzy i firmy chętne do skorzystania z naszych usług.
Zanim jednak do nich dotrzemy, to zapewne nieraz pobłądzimy w rozbudowanym i świetnie zaprojektowanym systemie dróg. Nie brak tu charakterystycznych dla tej części Stanów autostrad z kilkoma pasami ruchu w jednym kierunku, przejedziemy się także niezwykle szerokimi, acz szalenie ruchliwymi ulicami miast Kalifornii i Nevady. Podróże po jezdniach łączących poszczególne miejscowości nie zawsze są jednak tak przyjemne – regularnie w trakcie jazdy natykamy się na długie mile spękanej i nieco mniej komfortowej nawierzchni, a nierzadko przychodzi nam mozolnie wspinać się po poprowadzonej przez bezdroża dwupasmówce, gdzie 20–30 mil na godzinę to maksymalna prędkość, jaką można rozwinąć. Zróżnicowanie typów dróg, po których się poruszamy, doskonale odzwierciedla to, z czego znane są Stany – naprawdę nie mamy tu do czynienia z „idyllą za kółkiem”.
Trzeba przyznać, że Czechom w kapitalny sposób udało się odtworzyć specyficzną aurę USA, która różni się diametralnie od tego, co możemy obserwować podczas zabawy w ETS 2. Składają się na to rzeczy niezwykle istotne, takie jak wspomniane już miasta czy drogi, ale także cała masa pomniejszych elementów, tworzących tę jakże udaną całość. To, co robi spore wrażenie, to ogromne zróżnicowanie krajobrazów, jakie podziwiamy podczas wykonywania kolejnych zleceń. W jednym momencie przepychamy się po ruchliwym highwayu, by za chwilę samotnie pędzić przed siebie pośród suchej jak pieprz ziemi oraz kaktusów i innych roślin, które bynajmniej na nadmiar wody nie narzekają. Nie brak też wielu budynków, nieodłącznie kojarzących się z amerykańskimi bezdrożami – regularnie zatrzymujemy się w charakterystycznych motelach, swe podwoje otwierają przed nami różnorodne stacje benzynowe, a bez kontroli wagi na stacjach diagnostycznych nie wjedziemy na niektóre trasy.
A to przecież tylko przystawka do całego zestawu znaków i informacji drogowych, na które w trakcie podróżowania po wirtualnych Stanach zdecydowanie warto zwrócić uwagę i które zachwycają znakomitym odtworzeniem. Przy drogach znajdziemy całe mnóstwo reklam i billboardów, do wejścia do knajpek zachęcają zmyślne slogany, a roponośne pola są znakomicie zagospodarowane dzięki pompom tłoczącym „czarne złoto” na powierzchnię. Aż chciałoby się powiedzieć: „American Dream!”.
Do dwóch stanów – Kalifornii i Nevady (gwarantowanej w dniu premiery za darmo, niezależnie od tego, którą wersję gry kupimy) – już wkrótce ma dołączyć kolejny. Arizona zostanie udostępniona bez ponoszenia opłat już niedługo. Następne obszary pojawiać się sukcesywnie w regularnych odstępach czasu, a szybkość ich wydawania ma zależeć od tego, jak sprzeda się gra. Dobry wynik pozwoli na zwiększenie mocy przerobowych SCS Software, więc – miłośnicy symulatorów – do roboty!
Zgodnie z prawem obowiązującym w poszczególnych stanach na drogach możemy się także spodziewać absolutnie odmiennych limitów prędkości – o ile w Kalifornii pędzimy maksymalnie 55 mil na godzinę, tak w Nevadzie wartość ta wzrasta do 80 mph. Ograniczenia zmieniają się regularnie i czasami dość zaskakująco, co skrzętnie wykorzystuje policja, która po raz pierwszy w historii serii nie tylko wlepia mandaty, ale także podróżuje po drogach, szukając jakichkolwiek przejawów łamania przepisów drogowych, czy też rozstawia przydrożne patrole. Zdecydowanie nie polecam przyspieszania ponad przyjęte limity – charakterystyczne czarno-białe radiowozy pojawiają się w najmniej oczekiwanych momentach, a ewentualny mandat potrafi naprawdę solidnie zaboleć, zwłaszcza w początkowym stadium gry. 900 dolarów za przekroczenie prędkości? 700 za czerwone światło? 1800 za stłuczkę? W obliczu niezbyt wysokich wynagrodzeń uciułanie potrzebnej kwoty na własną pakamerę nie jest wcale takie proste, zwłaszcza jeśli mamy tendencję do bardzo lekkiego traktowania przepisów.
Wielokrotnie – testując kolejne poprawki do ETS 2 czy też zajmując się kolejnymi dodatkami – narzekałem na uczestników ruchu drogowego, którzy nie do końca zdają się być kierowcami mającymi ukończony kurs prawa jazdy. Z przyjemnością stwierdzam, że współpraca z innymi użytkownikami dróg weszła na zupełnie nowy poziom – samochody nie tylko poruszają się według obowiązujących zasad, ale nawet stać je na zastosowanie reguły ograniczonego zaufania w momencie naszych niekoniecznie przepisowych manewrów. Bardzo płynnie odbywa się także ruch na dość skomplikowanych skrzyżowaniach w centrach miast – wirtualni kierowcy nie wymuszają pierwszeństwa i grzecznie przepuszczają poszczególne pojazdy. Usprawnieniu wymiany samochodów przysłużyło się też powszechne wprowadzenie pasów do skrętu – wydatnie zmniejszają one liczbę wozów stojących na światłach. No i warto również wspomnieć, iż rodzimi kierowcy mogliby uczyć się od swoich wirtualnych odpowiedników jazdy „na zakładkę” – ci robią to wręcz perfekcyjnie!
Wielu graczy z pewnością zmartwi fakt, że na razie niezbyt okazale przedstawia się park maszynowy – twórcy pozwalają na zakup ledwie dwóch ciężarówek: Kenworth T 680 i Peterbilt 579. Pozostaje mieć nadzieję, że już niebawem do gry trafi kilka nowych modeli (deweloperzy liczą, że sukces produktu pomoże im w rozmowach dotyczących licencji), ale trzeba przyznać, że ciągniki obecne w ATS prezentują się świetnie i faktycznie przypominają swe rzeczywiste odpowiedniki. To prawdziwe majestatyczne potwory, które oczywiście mogą zostać przez nas upiększone i ulepszone na wiele różnorodnych sposobów. Model jazdy praktycznie się nie zmienił od czasu ETS 2, choć warto zwrócić uwagę na fakt, że sterowanie jest nieco trudniejsze, zwłaszcza ze względu na zastosowanie dłuższych naczep. Bardzo dobrym pomysłem okazuje się także uwzględnienie trzech możliwości pozostawienia załadunku w miejscu przeznaczenia – do tej pory mogliśmy zaparkować w tradycyjny sposób, otrzymując dodatkowe punkty doświadczenia i wykonując jednocześnie trudny manewr, lub też zautomatyzować ten proces kosztem szybszego zdobywania kolejnych poziomów. Teraz możemy pozostawić naczepę nieopodal, wykonując prosty manewr i zyskując niewielką, ale często przydatną ilość „expa”. To miły ukłon w stronę niedzielnych graczy, którzy mogą w ten sposób nieco poprawić technikę jazdy.
Pod względem technicznym ATS robi spory krok naprzód względem serii Euro Truck Simulator – dynamicznie zmieniające się krajobrazy potrafią zachwycić, zwłaszcza w malowniczej scenerii wschodów i zachodów słońca. Cieszą znacznie bardziej złożone pod względem infrastruktury miasta, a wzmożony ruch uliczny to coś, czego temu symulatorowi zdecydowanie było trzeba. Nie jest to może produkcja oferująca aż tak dużą mapę, jaką proponuje ETS 2 w obecnym kształcie, ale bogactwo form terenu i innych atrakcji sprawia, że niekoniecznie zauważamy tę różnicę. Gra działa przy tym bardzo płynnie – „chrupnięcia” animacji zdarzają się incydentalnie, nie uświadczymy też żadnych loadingów podczas jazdy.
Ten, kto z całą stanowczością głosi, że symulatory ciężarówek znakomicie sprawdzają się jako lek na bezsenność, niech przestanie pleść bzdury i po prostu zagra w American Truck Simulatora. To bowiem początek szykującej się na kilka kolejnych lat przygody z wirtualnymi drogami Stanów Zjednoczonych, na którą warto było czekać. ATS to bardzo dobre rozwinięcie rozwiązań znanych z poprzednich produkcji czeskiego studia, wnoszące do gry wiele ciekawych patentów i przede wszystkim budujące świetny klimat truckerskiej Ameryki – ogromnej, pełnej skomplikowanych węzłów drogowych, ale i posiadającej wiele dziwnych regulacji, które albo się akceptuje, albo nienawidzi. To absolutnie najlepszy symulator na rynku, który wyrwie setki godzin z życia miłośnikom tego typu rozrywki i sprawi, że oddziały moderów ruszą do komputerów, by stworzyć nowe elementy krajobrazów, oryginalne naczepy czy dodatkowe tereny. To wielka siła tej serii – siła, której nie tylko udało się nie zmarnować, ale którą dzięki American Truck Simulatorowi zdecydowanie uda się wzmocnić. Czapki z głów, panowie – a ja wracam do kabiny, w końcu partia telewizorów sama się do Oxnard nie zawiezie! Do zobaczenia na drogach kolejnych stanów!