Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 29 maja 2001, 11:33

autor: Maciej Krakowiak

Rage of Mages II: Necromancer - recenzja gry

Pierwsza część gry cieszyła się dość dużą popularnością, dlatego też już w niecały rok po jej wydaniu na półki sklepowe zawitał Rage of Mages 2, tym razem w tytule znalazł swe miejsce dopisek Necromancer.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

W 1998 roku dzięki firmie Monolith mieliśmy możliwość zagrania w pierwszą część „wściekłych magów”. Gra mimo przeciętnej grafiki podbiła serca wszystkich miłośników RPG za sprawą ciekawej nieliniowej fabuły, licznym wątkom i specyficznemu klimatowi. Tak to zwykle bywa, że gdy tytuł osiągnie więcej niż oczekiwano to w niedługim czasie można spodziewać się kolejnej części. Dzieje się tak z jednego prostego powodu, zawsze chodzi o wyciągnięcie z jednego tytułu jak najwięcej kasy. Nie inaczej stało się z „Rage of Mage”. Monolith poczuwszy, że można zarobić jeszcze trochę gotówki przycisnął rosyjskich programistów z Nival Entertainment, aby pospieszyli się z pracą nad kolejną wersją gry. Dzięki temu po niecałym roku na półki sklepowe zawitała druga część tym razem z dopiskiem Necromancer.

Akcja toczy się w tajemniczej krainie zwanej „Świat Allods”, jest to miejsce złożone z setek różnej wielkości wysp, gdzie każda z nich jest samodzielnym Allodem. Poszczególne wysepki oddzielone są od siebie tajemniczą astralną substancją. Trochę to brzmi zawile, ale jedno jest pewne, że wszystko, co zbliży się do niej za blisko zostaje przez tą substancję wchłonięte i zdezintegrowane. Dlaczego tak się dzieje – tego nikt nie jest w stanie wytłumaczyć, ale na pewno ma to związek z magią. Niektórzy zakładają, że mogli dokonać tego Wielcy Magowie, albo przez niedbalstwo w obchodzeniu się ze sztuką tajemną, albo z zemsty. Inna wersja mówi, że stało się to w momencie zderzenia z kometą i tylko dzięki ingerencji Magów udało się uratować część świata. Dzisiaj po siedmiu latach od tej katastrofy świat Allodów zdołał się już jakoś przystosować do nowej rzeczywistości. Pojawili się nowi władcy, kraje zaczęły intensywnie się rozwijać, tylko magowie w swoich wieżach dalej eksperymentują z siłami nadprzyrodzonymi. Jeden z takich podejrzanych eksperymentów stanowił fabułę pierwszej części, kiedy to grupa odważnych poszukiwaczy przygód zmierzyła się z potężnym Demonem, który nie mając pokojowych zamiarów pustoszył wszystko, co stanęło na jego drodze. Jednak znalazła się grupa bohaterów, która nie zważając na przeciwności losu pokonała złego Demona. Obecnie pozostałe światy czują się zagrożone. Potrzebny jest nowy bohater, który zmierzy się z siłami ciemności.

„Rage of Mage 2: Necromancer” praktycznie niczym nie różni się od swojego poprzednika. Można śmiało powiedzieć, że mógłby być zwykłym dodatkiem do oryginału a nie samodzielną grą. Mimo wprowadzenia kilku pomysłów a przede wszystkim nowych zadań, wciąż jest to ta sama gra zawierająca kilka elementów zarówno z RPG jak i strategii. Tytuł ten został wydany już jakiś czas temu i tylko, dlatego, że rozpowszechniany jest w przystępnej cenie przez wydawnictwo Cool Games można zwrócić na nią uwagę.

Wygląd samej gry zarówno pod względem grafiki jak i oprawy dźwiękowej praktycznie nie uległ zmianie. Już pierwsza część pod tym względem nie była rewelacyjna a co dopiero po upływie roku, gdy wymagania graczy znacznie się podniosły. To samo dotyczy interfejsu gry gdzie można było pokusić się o drobne modyfikacje. Z pewnością nie jest to produkt przeznaczony dla wszystkich a jedynie dla fanatyków RPG, którzy nie przepuszczą żadnemu tytułowi. Pozostałym graczom przyzwyczajonym do standardu grafiki z takich gier jak „Baldur’s Gate” czy „Planescape Torment” prostota wyglądu samej gry na pewno nie przypadnie do gustu. Wprawdzie autorzy a by nie być posądzeni, że idą na łatwiznę dodali kilkanaście nowych przedmiotów, broni, potworów, lokacji czy questów jednak jak na dzisiejsze standardy to trochę za mało, aby gra ponownie odniosła sukces. Odnoszę wrażenie, że przy produkcji kierowano się znanym sloganem „minimalny koszt, maksymalny zysk”.

Jak w każdej grze RPG na początku stajemy przed wyborem postaci, którą będziemy sterować. Niestety wielkiego wyboru nie mamy: albo Wojownik albo Mag. Jak sama nazwa wskazuje Wojownik trudni się wojowaniem, czyli najczęściej wymachiwaniem wszelkim dostępnym metalowym orężem, a Mag walką przy pomocy sił nadprzyrodzonych. Jednak skłaniam się do stwierdzenia, że artyleria magiczna jest bardziej efektywna, niż walka przy pomocy stali. Większość graczy preferuje walkę na dystans, a w wypadku wyboru wojownika jest to bardzo utrudnione (o używaniu szybkostrzelnych łuków możemy zapomnieć), gdyż jest on po prostu zbyt słaby. Wprawdzie może on czytać magiczne zwoje, ale nie posiada tak jak Mag własnej księgi czarów. Przypuszczam, że Wojownik jako pierwszoplanowa postać sam w grze by sobie nie poradził, więc wybór Maga wydaje się jedynym słusznym. Tym bardziej, że podczas rozwiązywania questów dość szybko mamy możliwość przyłączenia do nas Wojownika a na Maga trzeba trochę dłużej poczekać. A drużyna składająca się z dwóch Magów i wspomagana Wojownikiem jest zdecydowanie efektywniejsza niż w odwrotnym przypadku. Po wyborze którejś z tych postaci trzeba jeszcze tylko określić najważniejsze cechy postaci i można zaczynać. Rozgrywkę zaczynamy w mieście, gdzie będziemy mogli porozmawiać z kilkoma osobami jednak nie spodziewajcie się jakiejś długiej wymiany zdań. Natomiast w karczmie zawsze znajdzie się osoba, która przy piwku zleci nam do wypełnienia jakieś zadanie (w sumie 43 questy). Kolejnym ważnym miejscem, które będziemy często odwiedzać jest sklep. Tam możemy odpowiednio wyposażyć się przed wyprawą, kupić zbroje, miecze, eliksiry, amulety itp. lub sprzedać trochę zdobytego oręża, które w danej chwili jest dla nas nieprzydatne. Jeszcze tylko przejście przez bramę i możemy zaczynać eksplorację terenów. Sam sposób walki także nie uległ żadnej zmianie. Od czasu do czasu coś stanie mam na drodze (orki, gobliny, trolle, duchy, półludzi itd.) jednak ich inteligencja i wytrzymałość jest na początku tak słaba, że nie będą stanowić żadnego zagrożenia. Dopiero w miarę rozwoju akcji spotkamy bardziej wymagających przeciwników oraz będziemy mogli wynająć sobie do pomocy kilku najemników. I to w zasadzie wszystko: wizyta w mieście, kolejne zadanie, zakupy, walka i tak w kółko. Aby nie wydawało się, że gra jest pozbawiona jakichkolwiek zalet na koniec pozostawiłem sobie do opisania jeden atut. Mianowicie jest to tryb gry wieloosobowej. Został on znacznie udoskonalony i umożliwia rywalizację do szesnastu graczy jednocześnie. Możemy grac zarówno lokalnie jak i korzystać z dedykowanego serwera (www.rageofmages.com). Gra z żywym przeciwnikiem jest o wiele ciekawsza i dostarcza licznych wrażeń. Tak samo jak przy grze jednoosobowej możemy wykonywać zlecane zadania lub skupić się na masowej eksterminacji potworów. W przypadku podejmowania questów należy pamiętać o pewnych zasadach. Na przykład, gdy ktoś zleci mam zabójstwo konkretnej osoby a wykonujemy je w grupie to misja zostanie zaliczona tylko wtedy, gdy ostateczny cios zada osoba przyjmująca zlecenie.

Podsumowując niewątpliwie zaletą gry oprócz trybu multiplayer jest jej cena. Niewielkie zmiany wprowadzone w stosunku do pierwowzoru wskazują bardziej na mission-packa niż na nowy produkt. Dlatego też mogę ją polecić tylko osobom, które grały już w część pierwszą i pragną przeżyć kolejne przygody. Pozostałym mogę powiedzieć – szkoda waszego czasu jest tyle innych gier.

Maciej „KrakMan” Krakowiak

Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego
Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego

Recenzja gry

Nie, Ara: History Untold - wbrew hasłom marketingowym - nie będzie kolejną alternatywą dla serii Civilization. Jednak nie jest to wada, bo gra ma na siebie własny pomysł i realizuje go sprawnie, choć nie zawsze konsekwentnie.

Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki
Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki

Recenzja gry

Po 20 godzinach, które spędziłem z 63 Days, miałem w sobie mnóstwo sprzecznych emocji. Z jednej strony uważam, że to przeciętna gra z aspiracją do ponadprzeciętnej – z drugiej zaś liczba błędów i nielogicznych rozwiązań przeraża.

Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy
Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy

Recenzja gry

Gdy pierwszy raz uruchomiłem Frostpunka 2, byłem pełen obaw. Twórcy ewidentnie chcieli poeksperymentować z konwencją, zmienić formułę i zaoferować coś nowego. Czy jednak wyszło to grze na dobre?