Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 16 grudnia 2004, 13:46

autor: Adam Włodarczak

Pro Evolution Soccer 4 - recenzja gry

PES4 jest grą wielką, w dosłownym tego słowa znaczeniu. O jej sile stanowi niezwykły gameplay. Grając w nią odnosi się wrażenie uczestnictwa w prawdziwym spotkaniu meczowym.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Kiedy w roku 1994 korporacja Electronic Arts wypuściła pierwszą edycję FIFY, nikt zapewne wówczas nie przewidywał, że hegemonia tej serii potrwa tak długo. Dość powiedzieć, cyklicznie pojawiającymi się reedycjami karmieni jesteśmy po dziś dzień. Jednak, jak mówi stare porzekadło, wszystko co dobre prędzej czy później musi się skończyć. Pewnego słonecznego dnia wielkiego króla z tronu zrzucił pretendent z Tokio, niekwestionowany champion na rynku konsolowym, PES3 i – kilka miesięcy później, temat przewodni dzisiejszej recenzji – Pro Evolution Soccer 4.

I kto teraz powie, że futbol nie jest piękną grą?

Tokijskie studio programistyczne KCET pierwszą PeCetową odsłoną serii PES bez wątpienia dokonało sporej rewolucji. Gra zebrała pochlebne opinie, sprzedała się w rekordowych nakładach. Pro Evolution Soccer 4 to kolejny krok naprzód. Ewolucja – owszem, rewolucja – zdecydowanie nie.

Fenomen futbolu

Na początku tradycyjnie wita nas krótka prezentacja filmowa, obrazująca w doskonały sposób całe piękno piłki nożnej oraz pokrótce możliwości omawianego tytułu. Warto obejrzeć to krótkie arcydzieło przynajmniej kilka razy, gdyż naprawdę jest na co popatrzeć. Niestety dużo gorzej wypada interfejs, który względem poprzedniej odsłony zmienił się nieznacznie. Nadal gołym okiem widać (aż za bardzo „gołym”...), że jest to konwersja z konsoli. Po wszystkich opcjach poruszać można się wyłącznie za pomocą klawiatury i przycisków oznaczonych konsolowymi znakami (np. kółeczko, trójkącik, kwadracik lub też prostokąt), jednak nie to wydaje się tu być najgorsze. Bardzo przytłaczające jest poruszanie się po wszystkich zakamarkach programu (może z wyjątkiem menu głównego, które zobrazowane zostało przyjemnymi grafikami), a szybka i bezproblemowa nawigacja w trybie Master League to tylko umiejętność, którą od razu (czytaj: po kilkunastu godzinach) opanują nieliczni. Kiedy w końcu programiści z Konami połaszą się na stworzenie czegoś prostego i zdecydowanie mniej zawiłego?

Jedna z opcji Master League – trzeba sporo się nagimnastykować, by uzyskać zamierzony efekt.

Moje ligowe boje

Dostępne tryby gry, względem poprzednika, również nie przeszły znaczącej metamorfozy. Opcja szkoleniowa nadal pozostaje jednym z mocniejszych ogniw programu. Wyćwiczyć można tu niemalże każdą sytuację rodem z boiska piłkarskiego, począwszy od prostych sztuczek technicznych, idąc poprzez drybling, skończywszy na markowaniu strzału lub grze defensywnej. Producenci ułatwiają też poznanie sterowania – w odpowiedniej sekcji treningowej jedynym zadaniem dla gracza jest opanowanie właśnie klawiszologii. Ponadto gracz może cały czas szlifować swoje umiejętności podczas niezobowiązujących wewnętrznych gier sparingowych itp.

Pełna koncentracja przedmeczowa.

W prawdziwych rozgrywkach ligowych pokierować można drużyną w jednej z sześciu dostępnych klas rozgrywkowych. Producent postarał się o zakup odpowiednich licencji na hiszpańską Liga Espanola, holenderską Erdevisie oraz włoską Serie A. Jeśli natomiast chodzi o ligę niemiecką, francuską i angielską, to drużyny w nich grające występują pod zmienionymi nazwami (np. Man Red to Man Utd), przy czym większość piłkarzy prezentuje się tutaj już całkiem normalnie, a więc nosi zgodne z rzeczywistością nazwiska. W tym trybie możliwości po stronie użytkownika ograniczają się do zmiany ustawień taktycznych oraz rozgrywania samych meczów – nie ma mowy tu o transferach, zarządzaniu klubem itd.

Tego typu sprawami zająć można się w innym trybie, wspomnianym już przeze mnie Master League. Najogólniej mówiąc rozpoczynamy tutaj zabawę w najniższej klasie rozgrywkowej z bardzo słabym zespołem (niezależnie od wybranego klubu, skład zawsze będzie taki sam). Zadaniem dla grającego jest oczywiście wspięcie się na same szczyty. Trzeba kupować i sprzedawać zawodników, negocjować stosowne kontrakty, aranżować wewnętrzne sparingi etc. Jednym słowem, poza faktem rozgrywania meczów piłkarskich na głowę użytkownika spada cała masa innych, już czysto menedżerskich obowiązków. Trzeba przyznać, że jest to rozwiązanie dość ciekawe, jednakże strasznie nieczytelny interfejs skutecznie odpycha od zagłębiania się we wszystkie tajniki tego trybu. Szkoda, bo ocena mogłaby być jeszcze wyższa...

No to gramy!

Dopóki piłka w grze...

Dużo można mówić o całej otoczce wokół gry, o jej rozbudowanych opcjach, różnych elementach. Jakby nie patrzeć, są to tylko i wyłącznie dodatki, przyprawy do dania głównego, czyli najogólniej mówiąc symulacji meczu.

Piłkarskie spotkania w Pro Evolution Soccer 4 rozpoczynają się bardzo widowiskowo. Krótka prezentacja stadionu, obu jedenastek, ich formacji – to wszystko wygląda wręcz ślicznie i zwiastuje, że dalej może być tylko lepiej. I rzeczywiście – jest wręcz fenomenalnie. Gra jest szybka, akcje budowane są z polotem i z pomysłem, w żadnym wypadku nie można tu narzekać na nudę czy szablonowość. Nazywana przez środowisko graczy „miodność” wylewa się z tej gry litrami, stąd nie sposób opowiedzieć o tym, co dzieje się tam, na wirtualnej murawie. Po prostu trzeba zagrać samemu!

Gołym okiem widać kilka mniejszych tudzież większych zmian. Przede wszystkim po boisku biega sędzia, którego zabrakło w poprzedniej odsłonie. Mało tego, wyraźnie podszkolił się w swoim fachu, gdyż teraz gwizdane faule bądź też spalone są zazwyczaj prawidłowo. Nie można nawet doczepić się do tak zwanego „przywileju korzyści”, czyli sytuacji na boisku, w której sędzia kontynuuje grę mimo ewidentnego faulu ze strony przeciwnika, zagrania ręką etc. Oczywiście pod warunkiem, że przy piłce nadal pozostaje poszkodowana drużyna, która ma szansę na wyprowadzenie tej jednej, jedynej akcji na wagę zwycięskiej bramki. Poza tym autorom udało się zaaplikować do symulacji meczowej wiele szczegółów i szczególików, których w grze jest cała masa. Przykładowo, zastawiając pułapkę ofsajdową cała moja linia obrony widząc, że sędzia nie gwizdnął jeszcze spalonego, podnosi w geście protestu ręce w górę i ani myśli o kontynuowaniu gry. Coś pięknego!

Zaraz, zaraz... Ja tego z prawej skądś znam!

Pro Evolution Soccer 4 nie jest oczywiście grą idealną. Zastrzeżenia można mieć do nadmiernej ilości słupków i poprzeczek, które – przynajmniej u mnie – trafiają się notorycznie, średnio raz-dwa na mecz. Być może winą jest brak umiejętności albo moich własnych, albo zawodników, którymi gram, ale mimo to wydaje się, że jest to świadome podnoszenie dramaturgii spotkania przez autorów. Nic bardziej przecież nie wprawia w osłupienie jak słupek w dziewięćdziesiątej minucie spotkania. Trudno też pozytywnie wypowiadać się o sterowaniu na klawiaturze – bez wątpienia seria PES zaprojektowana została z myślą o konsolach i tylko gra na padzie umożliwia wykorzystanie wszystkich jej możliwości. Sterując klawiaturą po prostu nie wykonamy dużej ilości sztuczek czy zagrań, co niejednego może doprowadzić do frustracji. Cóż, bez pada ani rusz...

Sieciowy krok naprzód

Zgodnie z zapowiedzią pojawił się tryb gry wieloosobowej. Jest to co prawda bardzo okrojony multiplayer – pozwala zagrać ledwie pojedyncze mecze towarzyskie – ale i tak to ogromna zaleta gry. Rozegrałem z przyjaciółmi już wiele, naprawdę wiele pasjonujących spotkań, dających wielką satysfakcję dlatego, że rywalem nie jest komputerowa inteligencja (notabene bardzo rozwinięta w trybie single), a żywa i myśląca istota. Bardzo duży krok naprzód, za który twórcom gry należą się gromkie brawa.

Komentowali dla państwa...

Jeśli chodzi o opracowanie graficzne, to tutaj całość również prezentuje się bardzo dobrze. Twarze tych bardziej znanych graczy wyglądają podobnie do rzeczywistych odpowiedników, animacje wirtualnych kopaczy są co najmniej ciekawe i zróżnicowane (tylu zagrań, co w PES4, nie ujrzymy w żadnej innej grze piłkarskiej), a sama prezentacja meczu jest płynna, żywo przypominająca transmisję telewizyjną (wyłączając powtórki, do których można się już doczepić).

Reprezentacja Polski pod pieczą autora recenzji tak dogodnych sytuacji nie zwykła marnować.

Ponadto nie sposób nie pochwalić strony dźwiękowej produktu. Kompozytorzy wzięli sobie najwyraźniej opinie fanów mocno do serca, bowiem postanowili skomponować zupełnie nową, dużo ciekawszą ścieżkę dźwiękową. Utrzymana w klimatach rockowych nie wywołuje teraz odruchów wymiotnych, z czego należy się cieszyć. Komentarz meczowy znanej dwójki Peter Brackley – Trevor Brooking nie pozostawia wiele do życzenia, choć nieraz odniosłem wrażenie, że zwłaszcza ten drugi pan powtarza się w swych – raz celnych, raz nie – osądach.

Werdykt

Pro Evolution Soccer 4 jest grą wielką, w dosłownym tego słowa znaczeniu. O jej sile stanowi niezwykły gameplay, który poprzez nagromadzenie setek szczegółów i detali staje się czymś niewiarygodnie dopracowanym. Grając w tę grę odnosi się wrażenie uczestnictwa w prawdziwym spotkaniu meczowym, wręcz czuć emocje – nawet w walce z komputerem, choć rzecz jasna prawdziwa zabawa rozpoczyna się podczas konfrontacji z żywym rywalem.

Co wybrać? PES4 czy jednak FIFA Football 2005? Jeżeli chcecie prawdziwych nazwisk i stosu licencji na kilka wieczorów, polecam tę drugą grę. Jednak jeśli ktoś szuka programu, który zapewni niezliczonych ilości godzin naprawdę przedniej zabawy, zdecydowanie polecam dzieło firmy Konami. Jestem pewien, że nie zawiedziecie się.

Adam „Speed” Włodarczak

PLUSY:

  • miód, miód, miód!
  • znakomity trening;
  • dużo więcej, za dużo, by je wymienić...

MINUSY:

  • konsolowy, niewygodny i nieczytelny interfejs;
  • drobne niedociągnięcia w gameplay’u;
  • wciąga na długie godziny!
Pro Evolution Soccer 4 - Piłkarski ideał?
Pro Evolution Soccer 4 - Piłkarski ideał?

Recenzja gry

PES4 bardzo wiernie oddaje ducha piłkarskiej rywalizacji. Obcowanie z tą grą potrafi przysporzyć naprawdę wielu niezapomnianych emocji. Grając w PES4 można odnieść wrażenie uczestnictwa w meczu i rozgrywania piłki na prawdziwej murawie.

Recenzja gry EA Sports FC 25 - byłoby bardzo dobrze, gdyby nie te bugi
Recenzja gry EA Sports FC 25 - byłoby bardzo dobrze, gdyby nie te bugi

Recenzja gry

EA Sports FC 25 dopracowuje sprawdzoną formułę, nie psuje zbyt wiele z tego, co dobrze działało, i dokłada od siebie kilka naprawdę fajnych nowości. Szkoda tylko, że stan techniczny wciąż pozostawia sporo do życzenia.

Recenzja gry TopSpin 2K25 - Iga Świątek nie udźwignie sama całej tej produkcji
Recenzja gry TopSpin 2K25 - Iga Świątek nie udźwignie sama całej tej produkcji

Recenzja gry

Wielki był mój smutek spowodowany tym, że po premierze Top Spina 4 w 2011 roku nie doczekałem się nigdy Top Spina 5 (a czekałem całe 13 lat). Dzisiaj zaś dostałem TopSpin 2K25 i… sam nie wiem, co o nim myśleć.